wtorek, 7 kwietnia 2015

Let's talk about love 1/3


hunhan, kaisoo, chanbaek, nc-17, fluff, humor, ot12, hs
1 część: 6k słów


pod numerkami ukryty jest soundtrack 



– Zobaczysz, spodoba ci się – powiedziała z przekonaniem moja kuzynka Seohyun, niemal wyskakując na każdy kolejny schodek prowadzący do głównych drzwi kampusu, na tych swoich różowych szpileczkach. W duchu modliłem się, by tak nagle potknęła się i zrobiła darmowe show dla uczniów stojących przed bramami szkoły, ale niestety musiałem obejść się smakiem i przeboleć fakt, że dotarła na górę w jednym kawałku. – Mamy basen, salę do gier, kort tenisowy i boisko do piłki nożnej oraz koszykówki – wyliczała, jakby mnie to obchodziło. – I każde piętro w dormach ma swój pokój dzienny połączony z niewielką kuchnią. To strasznie wygodne, zwłaszcza, że jedzenie na stołówce podawane jest w wyznaczonych godzinach i wcale nie jest takie dobre – dodała i skrzywiła się ostentacyjnie, by podkreślić wagę swoich słów. Ja jedynie zmrużyłem oczy, ciągnąc za sobą walizkę z ubraniami. Rzecz jasna nie moją jedyną. Reszta miała przyjechać ciężarówką.
Idąc prosto, za moją szurniętą kuzynką, patrzyłem na nowe miejsce swojego zamieszkania i musiałem przyznać, że wszystko było typowe. Szkoła była nowoczesna, w połowie przeszklona, zupełnie taka, do jakiej uczęszczałem w Chinach, poziom był podobny, dlatego też nie rozumiałem, dlaczego rodzice ulegli wpływom Seohyun i wysłali mnie do samego serca Seulu. Większe standardy miałbym w Stanach, Niemczech, Anglii, gdziekolwiek, ale nie w Korei. Zawsze uważałem, że Korea była małym, zacofanym państwem z dwoma wielkimi miastami. Cóż, miałem rację.
– Coś jeszcze, czy to koniec zalet tego raju? – prychnąłem, spoglądając kątem oka na Seo.
– Imprezy praktycznie co tydzień – powiedziała zadowolona – jeżeli tylko wyrobisz sobie opinię. Inaczej cię nie zaproszą – naburmuszyła się, a ja się zaśmiałem.
– Zgaduję, że na żadnej nie byłaś.
– To tylko kwestia czasu – odburknęła, mrużąc oczy. – Jeszcze trochę i będę lubiana, po prostu miałam zły start. Nie róbmy proszę z tego wielkiej dramy – dodała i uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
– W takim razie powinnaś iść dwadzieścia metrów przede mną.
Jak się spodziewałem, prychnęła i przyspieszyła, a ja, by się nie zgubić, musiałem dotrzymać jej kroku, nawet jeśli nie chciałem. Miałem ochotę zostawić Seo i tę walizkę na środku korytarza, zawrócić i uciec, ale równie dobrze mógłbym się pożegnać ze swoim kieszonkowym, dzięki któremu byłem w stanie w ogóle funkcjonować. Poza tym przysiągłem sobie, że dam radę, bo przecież to nie tak długo, a znajdowanie się dziewięćset pięćdziesiąt sześć kilometrów od mojego ojca zaczynało wydawać mi się bardzo wygodne i korzystne. Zero kontroli, dziwnych obiadków z nudnymi inwestorami i niekończących się rozmów o tym, jak ważna jest nauka. Nagle zaczynałem dostrzegać same plusy wyprawy do tej zacofanej wsi.
– Zaniosłam twoje papiery wczoraj, a podział godzin masz już w swojej skrzynce elektronicznej – uprzedziła, a ja skinąłem głową. – Teraz zaprowadzę cię do twojego dormitorium. Chłopcy i dziewczyny mają osobno, tak jak większość lekcji, widzimy się tylko na przerwach – powiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą. Seohyun była jedyną dziewczyną, którą byłem w stanie znieść, poza tym dorastałem z nią w sąsiedztwie i widziałem, jak życie takiej młodej nastolatki może być skomplikowane i wkurzające. Niby miała już siedemnaście lat, ale z tego co zdążyłem zauważyć, było jeszcze gorzej. –  Zapamiętaj, w którym budynku mieszkasz, inaczej ciężko będzie ci znaleźć ten sam – poinstruowała, a ja wbiłem sobie do głowy prosty numer C12. I rzecz jasna, przyda się to niejednokrotnie, zwłaszcza, że internat był cholernie duży, nawet jeśli prywatny. Dostawałeś się tylko albo ze względu na kasę i wyniki w nauce, albo nie miałeś nic prócz wiedzy i stypendium. Oczywiście, ja byłem związany z tą pierwszą opcją, ale byłem w stanie zrozumieć, że nie każdy ma w życiu tak dobrze jak ja.
– Coś jeszcze?
– Miłej zabawy? – powiedziała, wzruszając ramionami. – Nie wiem, Luhan. Zaczniesz wszystko poznawać w miarę z upływem czasu. Nauczyciele są mili, choć dużo wymagają, ludzie nie są źli, oprócz kilku wyjątków, których nie da się już sprostować.
– To tak, jakbyś mówiła o sobie.
– Jesteś złośliwy – podsumowała i zatrzymała się przed wejściem do zachodniego skrzydła szkoły z numerem C12, w którym miałem spędzić ostatni rok liceum. Potem studia, przejęcie firmy mojego ojca, prawdopodobnie przymusowe zaręczyny, na których myśl miałem ochotę zwymiotować. Jedyną osobą, z którą pragnąłem spędzić całe swoje życie, byłem ja sam. Dlaczego nikt nie chciał tego zrozumieć?
– Mówisz, jakbyś dopiero co mnie poznała. Wiesz, że potrafię być dużo bardziej nieznośny.
– Niestety – warknęła i spojrzała z politowaniem na mnie, po czym otworzyła kartą drzwi, przez które przeszliśmy. Hol był jasny, dosyć przestrzenny, a przed nami rozciągały się wysokie schody, po których nie uśmiechało mi się wspinać. – Luhan, co ty robisz? – zapytała, gdy z walizką w ręce chodziłem po całym holu.
– Szukam windy.
– Tu jej nie ma – mruknęła, łapiąc mnie za rękę, po czym niemal siłą wciągnęła mnie na samą górę. Oczywiście nie mogło być inaczej i mój pokój z numerem 617 musiał znajdować się na ostatnim piętrze w ostatnim korytarzu. Tam spotkaliśmy dosyć niskiego chłopaka ubranego jak hipis, ale postanowiłem, że nie komentować i uśmiechnąłem się do niego głupio. – Lay – powiedziała radośnie Seohyun, jakby co najmniej miał jej ofiarować wszystkie swoje karty kredytowe. – To mój kuzyn Luhan – przedstawiła mnie, a chłopak wyciągnął w moją stronę rękę, którą uścisnąłem. – Mogę ci go zostawić? Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
– Jasne – powiedział i pożegnał się. Już chciałem iść za nią, z racji tego, że wolałem nie zostawać z podejrzanymi o palenie marihuany ludźmi, ale poczułem uścisk na nadgarstku, który zmusił mnie do pozostania w miejscu. Cóż, przynajmniej próbowałem. – Ty zostajesz – tym razem słowa skierował do mnie i uśmiechnął się. – Mam nadzieję, że podoba ci się w naszej szkole.
– Podoba to za duże słowo, ale mogło być gorzej – stwierdziłem. – A pokoje są?
– W tym korytarzu. – Wskazał ręką na prawą stronę, gdzie znajdowało się średniej szerokości długie przejście z sześcioma drzwiami. Po trzy po każdej stronie. – Wszystkich nas jest tu jedenastu, dwunastu z tobą. Jest jeszcze kolejny korytarz zaraz za wejściem, ale póki co nie ma tam nikogo. Dopóki nie wprowadzą się pierwszoroczniaki, ale miejmy nadzieję, że nastąpi to dopiero w przyszłym roku, gdy już stąd znikniemy – dodał, a ja pokiwałem głową. Niech przez chwilę myśli, że jestem miły. Otworzę usta i cały czar pryśnie. – Może idź się rozpakuj, a ja zawołam chłopaków. Musisz ich poznać.
W odpowiedzi zabrałem walizkę i niemal w trybie światła popędziłem w stronę pokojów. Mój był za drugimi z kolei drzwiami po prawej i pierwsze, co zobaczyłem po ich otworzeniu, to róż i plakaty.
– Ja... – mruknąłem, gdy przede mną pojawiła się zbyt wesoła twarz z burzą brązowych loków na głowie – chyba pomyliłem pokoje.
– Jesteś Luhan? – zapytał chłopak, choć być może dziewczyna, sam nie wiedziałem. Zakładałem, że zupełnie wszystkiego mogłem się spodziewać, zwłaszcza po ludziach z tej szkoły. W odpowiedzi kiwnąłem głową. – Świetnie. – Klasnął w dłonie, wciągając mnie do pokoju. – Mówili, że będę miał współlokatora, wreszcie – powiedział całkiem ucieszony. Szkoda, że ja nie potrafiłem podzielić jego entuzjazmu. Ani trochę. – Jestem Baekhyun.
Kiwnąłem głowa i uśmiechnąłem się, próbując nie oślepnąć od różu.
– Tu zawsze jest tak... puszyście?
– Nie, trochę tu uprzątnąłem zanim przyszedłeś i z drugiej połowy pokoju zebrałem plakaty – powiedział – to dlatego, żebyś nie czuł się przytłoczony.
– Dzięki – odburknąłem i spojrzałem na stronę, o której mówił Baekhyun. Wyglądała zdecydowanie lepiej, była pozbawiona jakichkolwiek oznak różu, tylko szare ściany, puste ramki powieszone na nich, biała, wielka szafa, komoda, biurko i wielkie łóżko, z czarną pościelą, na które miałem ochotę wskoczyć już teraz, zważywszy na to, że byłem wykończony po podróży z Chin. Całość dosyć zabawnie wyglądała przy drugiej części pokoju, gdzie również były szaro-białe ściany, podobnie jak pościel, ale cała reszta dodatków, koców, poduszek niemal promieniowała kolorem różowym. To trochę przytłaczające, ale zawsze mogłem trafić gorzej, powiedzmy, że na satanistę, który odprawia w pokoju czarne msze. Zaczynałem cieszyć się z tego co mam. – Masz jeszcze jakieś dziwne fetysze, o których powinienem wiedzieć nim z tobą zamieszkam?
– Nie mam żadnych – odparł.
Wraz z jego słowami obróciłem się na pięcie i niemal wyleciałem z pokoju, niemalże potykając się o swoje nogi. Gdy znalazłem się na korytarzu, dostrzegłem kilka postaci znajdujących się w pokoju dziennym, który tak jak mówiła Seohyun, połączony był z niewielką, ale całkiem przyjemną i nowoczesną kuchnią.
– Cześć – powiedziałem, gdy znalazłem się przed nimi. Baekhyun do nich dołączył, natomiast Lay stanął koło mnie.
– To jest Luhan – przedstawił mnie, jakbym ja nie potrafił mówić, ale to okazało się nawet wygodne, więc postanowiłem po prostu czekać i zapamiętywać wszystkie wypowiadane przez niego imiona. – Ten chłopak, to Yifan, ale mówimy na niego Kris – powiedział, wskazując na najwyższego. Musiałem przyznać, że był całkiem niezły i bardzo w moim guście. – Obok to Tao i Chanyeol – wymieniał po kolei. – Przy nim siedzi Kyungsoo razem z Jonginem, ale możesz na niego mówić Kai – mówił, a ja już wiedziałem, że te wszystkie imiona i ksywki pomieszały mi się w głowie. – Nasza ruda wiewiórka to Minseok, dalej Jongdae, czyli Chen – mówił dalej – a ostatni, Jonmyun to nasza mama. Baekhyuna już pewnie znasz.
Wszyscy przywitali się ze mną, natomiast ja posłałem im uśmiech. Dalej nie wiedziałem, jak się nazywają.
– Brakuje tylko Sehuna, ale wróci pewnie wieczorem – mruknął chłopak o wyglądzie pandy. Miał takie śmieszne oczy, jakby przez tydzień nie spał, albo ćpał razem z Layem, którego imię, jak się potem okazało, brzmiało Yixing. – Albo jutro rano – dodał po chwili i wzruszywszy ramionami wstał, kierując się w stronę pokoi. Niektórzy z dość licznej grupki również się rozeszli, został jedynie Baekhyun, chłopak z odstającymi uszami, Lay i Kyungsoo, który chwilę później i tak pognał do kuchni połączonej z pokojem dziennym. Odgradzała ją jedynie długa lada z krzesłami barowymi, co wszystko najwyraźniej stanowiło miejsce do spożywania posiłków. Zakładałem, że i tak przeważnie będę jadał na mieście. Bardziej ufałem restauracjom niż szkolnej stołówce, czy komukolwiek z tej bandy. To nie tak, że ich nie polubiłem, w gruncie rzeczy nadal ich nie znałem, choć wydawali się być całkiem w porządku... Musiałem się po prostu z nimi trochę bardziej zżyć, zanim miałem wpuścić ich do mojego cudownego świata, w którym byłem tylko i wyłącznie ja sam. Nie miała do niego wstępu nawet Seohyun, głównie przez swoją wkurwiającą aurę i żadne z moich wcześniejszych przyjaciół. O ile te suki mogłem tak nazwać.
– To jak, Lulu, pomogę rozpakować ci walizki! – powiedział wesoły Baekhyun.
Super, już dostałem słodziaśne przezwisko.





– Żartujesz. – Parsknąłem śmiechem, prawie dławiąc się popcornem, który znalazłem w kuchni. Nie ma to jak bardzo zdrowa żywność na noc.
– No właśnie nie! – Baekhyun niemal pisnął, po czym zawtórował mi śmiechem. Opowiadał mi o swojej pierwszej randce z nijakim Park Chanyeolem, która jak przypuszczałem, była wielką katastrofą, ale słuchanie o takich nieszczęściach akurat mnie bawiło. – Oczywiście jakbym nie wykazał inicjatywy i nie wykonał pierwszego kroku, żadnej pierwszej randki by nie było, nawet tak okropnej jak ta – stwierdził po momencie, podnosząc się do pozycji siedzącej, owinięty w różowy, puchaty koc. Mimo tej otoczki dziwactwa, którą wokół siebie tworzył, musiałem przyznać, że troszkę go polubiłem. Albo troszkę bardzo. Przypominał mi mniej wredną wersję mnie.
– Czekaj – zarządziłem, pakując do ust kolejną garść popcornu. – Ty cały czas mówisz o tym gigancie z uszami jak skrzydła? – zapytałem, upewniając się. – To jest Chanyeol?
Baekhyun kiwnął głową, szczerząc się szeroko.
– Już od początku wyglądał mi na ciotę – stwierdziłem, za co dostałem poduszką w głowę od sztucznie oburzonego Baekhyuna. Udawać to on nie potrafił. – Dobra, skoro to twój chłopak już od roku, to dlaczego nie mieszkacie w jednym pokoju? No wiesz, ja wolałbym dzielić jedno łóżko ze swoją połówką. – Właściwie już dzieliłem. Ja i tylko ja.
– Mieszkał ze mną przez tydzień – powiedział – ale stwierdził, że nie wytrzyma dłużej, bo te wszystkie plakaty się na niego gapią, ale Britney jest przecież taka piękna – zachwycił się, a ja miałem ochotę rzygnąć. Dobra, rozumiałem tego całego Chanyeola, bo ja długo pewnie też nie wytrzymam i skończę w jakimś zakładzie psychiatrycznym w najlepszym wypadku. Jak nie w więzieniu za brutalne zamordowanie niewinnego dzieciaka z toną eyelinera na oczach. – Ale spokojnie, będziemy najlepszymi przyjaciółmi, a lepiej mieszkać z przyjacielem niż z chłopakiem. Nie ma tej okropnej stałej kontroli i ciągłego przejmowania się o byle co – mruknął po momencie.
– Jasne – odparłem. – Jest więcej par tutaj?
Baekhyun po raz kolejny pokiwał głową i zabrał wielką poduchę, którą podparł sobie pod głowę. Wyglądał jak typowa fangirl razem z masa plakatów, różem, pomalowanymi oczami, idealną fryzurą nawet o godzinie pierwszej w nocy, ale mimo wszystko wydawał mi się uroczy. Nie było w nim sztuczności, tak jak w większości lasek, które poznawałem. Najgorsze były ich piszczące głosiki, na szczęście Baekhyun takowego nie miał.
– Poza nami jest Kai i Kyungsoo. Kai to straszny to straszny zboczeniec, Kyungsoo to romantyk, niezbyt się dobrali, ale i tak tworzą najlepszą parę, jaką znam – stwierdził i uśmiechnął się uroczo. – Kyungsoo często jest zazdrosny o Kaia, a Kai, cóż... to zabawne, jak taki duży i silny facet boi się swojego całkiem malutkiego i uroczego chłopaka. O ile ten nie chodzi z mordem w oczach, co niejednokrotnie mu się zdarzyło – dodał. – Jest jeszcze Tao i Lay. Nie są ze sobą, ale ich zaloty względem siebie są takie oczywiste!
– Prędzej czy później i tak wylądują razem w łóżku.
– Też tak uważam! – pisnął w ekscytacji. – Poza nimi, to Xiumin i Chen mają dziewczyny. Całkiem fajne, da się je polubić. No i Sehun, ale z nim to nie wiadomo. Cały czas praktycznie kogoś ma, ale ludzie szybko mu się nudzą, zwłaszcza, że są zbyt łatwi do zdobycia, zawsze na to narzeka, ma wszystko wyłożone jak na tacy.
– Ten cały Sehun – mruknąłem, odsuwając popcorn – jest aż taki cudowny, że wszyscy rozkładają przed nim nogi zaraz po zobaczeniu go? – prychnąłem.
– Nie potrafię odpowiedzieć ci na to pytanie, patrząc na niego pod tym względem, bo ja widzę w nim jedynie swojego przyjaciela i słodkiego maknae, który w pierwszym roku był tylko przestraszonym dzieciakiem, który seplenił i nie wiedział jak się całować – zaśmiał się, a starałem wyobrazić to sobie w głowie i ewww, nie. – Ale zmienił się i sam ocenisz, jak go poznasz, o ile wróci do internatu na noc, często go nie ma.
Znałem te typy i cóż, nienawidziłem. Jasne, wiem, sam nie byłem idealny, ale tacy playboye byli najgorsi. Ja przynajmniej nie łamałem nikomu serc.
Po tym zlazłem z łóżka i przeciągając się, doczołgałem się do szafy wyciągając świeżą bieliznę i super sexy czarną piżamę, w której miałem zamiar spać. Było już późno i choć wiedziałem, że przez ten ostatni tydzień wakacji mogę pospać kilka godzin dłużej, to i tak nie miałem zamiaru kłaść się o trzeciej nad ranem. Sen był ważny, nie chciałem na starość wyglądać jak te wszystkie noony z dram. Ta wizja trochę mnie przerażała.
 – Lecę się myć. Nie czekają na mnie i idź spać, dobranoc.
– Słodkich snów, Lulu – powiedział i posłał mi całusa w powietrzu, zostając w pokoju. Ja wyszedłem na korytarz, kierując się w stronę łazienki. Szkoła była w porządku, ale miała jedną wielką wadę. Na całą dwunastkę przypadały dwie łazienki. Jedna już była zajęta, więc wybrałem drugą, niemal od razu rzucając rzeczy w jakieś wolne miejsce i ściągnąłem z siebie schodzone ciuchy. Marzyłem o prysznicu, byłem wykończony, a myśl o ciepłej wodzie działała na mnie kojąco. Gdybym miał więcej siły wybrałbym wannę, ale w moim stanie, najprawdopodobniej zasnąłbym podczas kąpieli. Tą bezpieczniejszą opcją zdał się prysznic.
Miałem rację. Poczułem się niemal jak w niebie, kiedy przyjemnie ciepła woda dotknęła mojej skóry, dokładnie obmywając moje ciało. Zaraz po tym wybrałem szampon o zapachu truskawek i wylałem na swoje blond włosy, uśmiechając się jak jakiś psychopata. To było straszne, ale ten prysznic był chyba najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się po przylocie do Korei. Oczywiście do czasu, bo jak zwykle ktoś musiał to spieprzyć.
Gdy moje oczy i głowę zakrywała piana, a ja pochłonięty byłem relaksowaniem ciepłą wodą, nie usłyszałem nawet, jak drzwi się otwierają. Było zbyt głośno. Dopiero zorientowałem się, że nie jestem sam, gdy poczułem za sobą ciepło drugiego ciała i duże dłonie na moich biodrach. Chwilę zajęło mi przeanalizowanie tego, co się właśnie się stało i wszystko uiściłem niemęskim piskiem i zbyt gwałtownym ruchem, przez który prawie poślizgnąłem się na wodzie zebranej w brodziku. Szybko starłem pianę z oczu i odwróciłem się, od razu wypychając spod prysznica intruza. Gdy zostałem sam, przymknąłem nieco zaparowane drzwiczki, by zasłonić dolną część mojego ciała i wychyliłem głowę, by zobaczyć kim jest ten idiota, który popełnił największy błąd swojego życia.
– Kim ty do cholery jesteś i dlaczego włazisz mi do łazienki, kiedy się myję? – wrzasnąłem, spoglądając na nagiego chłopaka. Cóż, zarumieniłem się mimo wszystko i przeniosłem wzrok na jego twarz. Dobra, nie sądziłem, że owym niewychowanym zboczeńcem będzie ktoś tak przystojny, ale nie zamierzałem mu tak łatwo odpuścić przez sześciopak na brzuchu, mocno zarysowaną szczękę, cholernie ponętne usta czy perfekcyjnie ułożoną fryzurę, choć jej kolor był specyficzny. O nie. Będzie miał jeszcze gorzej.
– Spokojnie, laleczko – mruknął tym swoim głębokim głosem. Nie, to mnie wcale nie uspokoiło.
– Spokojnie?! – prychnąłem. – Kto normalny wchodzi ludziom do łazienki, kiedy się myją, a co więcej, włazi całkowicie obcej osobie pod prysznic?! – wydarłem się na niego. Nagle moje policzki nie były zaróżowione przez zawstydzenie, a czystą złość, która niemal się we mnie gotowała.
– Kto normalny kąpie się z otwartymi drzwiami?
– Nie zamknąłem ich, bo dodatkowe bezpieczeństwo na wypadek poślizgnięcia czy zasłabnięcia podczas kąpieli nie zaszkodzi – warknąłem. – Zresztą, czemu ja się tłumaczę. To twoja wina!
– Nie wiem z czego robisz taką aferę – stwierdził po chwili, a ja otworzyłem szerzej oczy, jakby nie dowierzając temu, co mówi. Czy on serio postradał zmysły, albo ewentualnie cały rozum? – Chłopcy często kąpią się razem.
– Super, świetnie, naprawdę cieszę się, że oszczędzacie wodę i w ogóle, ale ja taki nie jestem – warknąłem – i ubierz się do cholery, bo nie mam zamiaru rozmawiać z twoim... po prostu zrób coś z tym – dodałem i schylając się, rzuciłem w niego ręcznikiem, który leżał niedaleko prysznica. – I idź stąd, chcę się wymyć. Sam. Bez żadnych zboczonych, niewyżytych dupków twojego pokroju. – Wraz z tym zmarszczyłem czoło i przymrużyłem oczy, oczekując, aż spełni moją prośbę. Oczywiście nie zrobił tego od razu, dopiero po momencie uśmiechnął się do mnie zadziornie i przewieszając ręcznik przez ramię, puścił mi oczko.
– Jasne, ale i tak polecam się na przyszłość – powiedział. – Jestem Sehun – przedstawił się i wyszedł, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
Świetnie, znam jego imię. Już będę wiedział kogo chcę zabić.





Ostatni tydzień wakacji minął niesamowicie szybko, zwłaszcza za sprawą Baekhyuna, który przylepił się do mnie jak rzep do psiego ogona, ale nie narzekałem, przynajmniej nie było mi nudno. Był znacznie ciekawszy i fajniejszy od Seohyun i reszty tych pustych idiotek, które poznałem nieco później. Oczywiście to nie to, że nie lubiłem mojej kuzynki. Czasami miałem po prostu jej dość, tak jak całej żeńskiej populacji, która narzekała na wszystko zawsze i wszędzie. Na szczęście zajęcia mieliśmy osobno, co serio ułatwiało mi życie. Zero piszczenia, przesłodzonych głosików i wołania oppa, które słychać było z kilometra. Stwierdziłem, że jednak przeżyję ten rok.
Do klasy chodziłem z Xiuminem, Chenem, Kyungsoo, Layem i Baekhyunem. Usiadłem w ławce z tym ostatnim, choć nadal zastanawiałem się, czy to dobry pomysł i nie lepiej byłoby, gdybym usiadł sam, ale Baek prawdopodobnie obraziłby się na mnie i w ramach wojny wywiesił więcej plakatów. Dlatego skapitulowałem i usiadłem obok niego.
Przez tych ostatnich siedem dni po wypadku z  łazienką nie widziałem więcej Sehuna. Albo był jak ninja i unikał mnie jak się da, co było mało prawdopodobnie, albo internat naprawdę traktował jak hotel i wpadał tam tylko przelotnie. Sam nie wiedziałem, czy to dobrze czy źle. Na jedno cieszyłem się, że nie muszę oglądać tej jego gęby, ale nie miałem okazji, żeby się zemścić i udusić go we śnie czy coś takiego. Pocieszał mnie fakt, że podczas roku szkolnego będę miał wiele okazji, żeby to zrobić. Musiałem jedynie poczekać na odpowiedni moment.
– Jak myślisz, lepsze będzie kino czy coś nie tak standardowego jak wesołe miasteczko?
– Wesołe miasteczko jest bardzo standardowe, Baekhyun.
– Co w takim razie jest niestandardowe?
Wzruszyłem ramionami, nie wiedząc. Nie chodziłem na randki. Byłem w kilku związkach, które właściwie skończyły się szybciej niż zaczęły, bo nikt nie mógł ze mną wytrzymać. Nie miałem zbyt dużego doświadczenia, ale te miejsca były przereklamowane.
– Nie wiem. Wycieczka na rowerach może? Ugh, nie lepiej byłoby, gdyby Chanyeol pomyślał za ciebie? W końcu to chyba on nosi spodnie w tym związku, no chyba, że jest inaczej. Nie chcę oceniać po pozorach.
Baekhyun zaśmiał się i pokręcił głową, opierając się o drzewo. Trwała długa przerwa, właściwie wszyscy byli na stołówce. Natomiast ja, Baekhyun, Xiumin z dziewczyną, która nazywała się Minah i Layem siedzieliśmy w szkolnym ogrodzie, który był jak park. Zdałem sobie sprawę, że naprawdę polubiłem to miejsce, nawet mimo tych wszystkich przeciwności, jakie wcześniej mnie powstrzymywały. Znajdowaliśmy się dosyć blisko szkoły, na otwartej przestrzeni, rozmawiając właściwie o wszystkim, o czym się dało, czekając na dzwonek, który miał zadzwonić za jakieś dziesięć minut. Tak bardzo nie chciałem wracać na lekcje.
– On wybierał ostatnim razem. Wymieniamy się.
– To i tak beznadziejne. Bycie w związku jest okropne – podsumowałem.
– Wcale nie jest tak źle – podsumował Xiumin, na moment odrywając się od Minah, która jedynie uśmiechnęła się, na potwierdzenie jego słów. – Powinieneś spróbować.
– Xiu ma rację – stwierdził Lay. Świetnie, czyli zostałem sam. Czy nikt na tej pieprzonej planecie nie mógł zrozumieć, że byłem samowystarczalny i nie potrzebowałem drugiej połówki? Miałem wrażenie, że wszyscy byli zaślepieni głupotą tej cholernej miłości. – Na pewno jest wiele osób, które chciałby się z tobą umówić.
– Nie.
– Nie bądź taki uparty, hyung – powiedział Baekhyun, uśmiechając się słodko.
– Nadal nie.
– A jeśli byłby to ktoś specjalny? Ktoś, kogo wszyscy znamy i lubimy? – zapytał Xiumin.  – Podoba ci się ktoś?
Mogłem odpowiedzieć, że ja sam?
– Nie wiem – odparłem, wzruszając ramionami. – Kris jest całkiem w porządku, ale to nie znaczy, że chcę wskoczyć mu do łóżka – powiedziałem ze zmrużonymi oczami, bo wiedziałem, że niektórzy mogliby to tak zinterpretować. – Ale nie zamierzam się z nim umawiać ani przespać, wybijcie to sobie z głów – uprzedziłem, wszystkich taksując wzrokiem.
– Jak na moje oko, bardziej pasowałbyś do Sehuna – podsumował Xiumin, a mnie automatycznie wzięło na wymioty. Tak, od razu przelecę pół kampusu, bo hej, czemu nie.
– Wolałbym skoczyć do środka wulkanu z gorącą lawą, niż umówić się z nim – odparłem, niemal mrożąc go wzrokiem. Miałem nadzieję, że zrozumie swój błąd. – Mimo wszystko mam gust i pewne granice. Poza tym gdybym chciał, równie dobrze mógłbym umówić się z prostytutką. Na jedno by wyszło – tłumaczyłem dalej, jasno dając im do zrozumienia, by wybili sobie z głów te myśli. Naprawdę lepszą wizją jest umieranie w samotności niż bycie jego chłopakiem. Poza tym znając jego ciekawy tryb życia, długo by to nie potrwało.
– Zdarzyło się coś, że go tak nie lubisz? – zapytał Lay, a ja uśmiechnąłem się do niego.
– Wystarczy to, że istnieje. To wystarczająco mnie w nim wkurwia – dodałem i wstałem z trawnika, zabierając swój plecak, gdy usłyszałem dzwonek. Mimo wszystko wolałem im oszczędzić tego, co wydarzyło się w łazience zaraz po moim przybyciu. Ale przynajmniej od tamtej pory zamykałem się na klucz, gdy szedłem się myć. Miałem nauczkę. – A teraz wybaczcie, spieszę się na lekcje – dodałem i z uśmiechem odszedłem od nich, choć tak naprawdę wcale nie spieszyło mi się do klasy. Po drodze minąłem Kaia, który rozmawiał z jakąś dziewczyną i stojącego obok Kyungsoo, który miał sztylety w oczach, ale to nie było niczym nowym, więc wzruszyłem ramionami, wchodząc do budynku. Od razu dopadł mnie szum głośnych, mieszających się z sobą rozmów, ale przynajmniej byłem z dala od źródła nieprzyjemnych i niewygodnych pytań odnośnie zboczeńca. Byłem wolny, chociaż na kilka chwil.





Tak jak myślałem, w tygodniu, gdy rok szkolny się zaczął, Sehun zaczął bywać w dormie częściej. Właściwie cała reszta też ze względu na napięty podział godzin i masę nauki, która dosyć szybko spadła na wszystkich uczniów szkoły. Do tego dochodziły wszystkie dodatkowe zajęcia, które ja sobie odpuściłem i odpoczynek, który również odbywał się w dormie, a najczęściej w pokoju dziennym, gdzie zbieraliśmy się wszyscy w dwunastkę. Właściwie nie byłoby w tym nic fajnego i unikałbym tego jak rodzinnych obiadów, ale zdarzało się, że dowiadywałem się naprawdę ciekawych informacji, których mogłem użyć przeciwko znienawidzonym przeze mnie osobom.
Tamtego dnia było jednak spokojniej, głównie dlatego, że zniknął Baekhyun razem z Chanyeolem. Udali się na swoją super słodką randkę i szczerze powiedziawszy miałem nadzieję, że nie wrócą prędko. Było jakoś ciszej bez ciągłego gadania Baekkiego. Lay i Chen też się gdzieś zmyli i w efekcie zostaliśmy w ósemkę.
– Jessica organizuje jutro imprezę – powiedział Xiumin niemal rozkładając się na zimnej podłodze, która była znacznie chłodniejsza od skórzanej kanapy, na której siedziałem ja i przy okazji, do której się przyklejałem. Był dosyć upalny dzień, mimo że sierpień już się skończył, ale lubiłem ciepło, więc postanowiłem choć raz się zamknąć i nie narzekać.
– Miała robić tydzień temu – odezwał się Kris, na moment odrywając od bazgrolenia na kartce. Nie miałem pojęcia co on tam szkicuje i nie chciałem wiedzieć.
– Najwyraźniej się rozmyśliła i przełożyła.
– Dlaczego? – zapytał Wu.
– Nie wiem, nie siedzę w jej głowie i nie czytam jej myśli – warknął Xiumin, piorunując wzrokiem Krisa, który jedynie wzruszył ramionami i ponownie nakierował wzrok na kartkę papieru, której jak zakładałem, jeszcze w ogóle nie zapełnił.
Miałem dość słuchania o imprezach, dziwnych ludziach z kampusu i  w ogóle o tej szkole, co więcej najchętniej poszedłbym spać, ale wiedziałem, że nie zasnę. Nie chodziłem spać w dzień, nie robiłem sobie drzemek, bo dla mnie była to tylko strata czasu i marnowanie dnia, zwłaszcza tak ciepłego i pięknego.
– My chyba nie pójdziemy – odezwał się Kyungsoo, przytulając do Jongina, który jak zakładałem i widziałem, chciał uciec. Pot się z niego lał, koszulka na ramiączkach, w którą był ubrany przyklejała się do mokrego ciała, a w dodatku Soo wieszał się na nim potęgując to ciepło. Ale jak przystało na dobrego i przykładnego chłopaka, nie odezwał się nic, zniósł to dzielnie, jedynie krzywiąc się nieznacznie, tak, by przypadkiem jego druga połówka tego nie dostrzegła. – Nini zabiera mnie na noc muzeów – powiedział z zadowoleniem i pocałował Kima w czubek głowy, siadając mu na kolanach. Jongin jedynie jęknął, czując nagły ciężar, opierając czoło o plecy Soo.
– Myślałem, że Jongin nie lubi muzeów – odezwał się Sehun, wychodząc z kuchni z puszką zimnej Coli. Nagle zapragnąłem tego samego, ale nie miałem nawet siły wstać.
– Teraz już lubi – odparł z przekonaniem Kyungsoo i nagle przyssał się do ust Jongina. Dwa glonojady, coś okropnego, zwłaszcza dla tak wybrednego i kapryśnego singla jak ja. Odwróciłem wzrok, zjeżdżając głową po oparciu kanapy i rozłożyłem się wygodnie na wypoczynku, przymykając powieki. Brakowało mi tylko wiatraka albo zwyczajnego worka lodu, ale mimo wszystko nie zamierzałem się ruszyć. Zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo leniwy jestem, ale od tego się nie umierało, więc byłem spokojny.
– A ty idziesz, Luhan? – Usłyszałem za sobą. Podniosłem głowę i spojrzałem na Chena.
– Jasne – stwierdziłem – imprezy tak łatwo nie odpuszczę.





Można było powiedzieć, że pod jednym względem wcale nie wyróżniałem się tak bardzo spośród innych, całkiem normalnych nastolatków, którzy wręcz kochali imprezować. To znaczy, sam nie byłem jakimś wielkim fanem domówek, ale jeżeli jakaś była, korzystałem z okazji i zjawiałem się na niej, głównie dlatego, żeby się rozerwać i zapomnieć o szkole, która w tak krótkim czasie potrafiła porządnie dać we znaki. Mimo wszystko chciałem ją skończyć bez zbędnej powtórki, jak robili niektórzy. Miałem inne plany co do mojej przyszłości, musiałem jedynie ukończyć to durne liceum i wyjechać z Korei jak najdalej, właściwie z dala od Chin również. Planowałem odwiedzić Stany Zjednoczone i tam osiedlić się na stałe, oczywiście za sprawą pieniędzy taty, ale to wszystko było niedaleką przyszłością, do której musiałem jedynie tak uparcie dążyć.
Zacisnąłem w dłoniach szklankę z kolorowym drinkiem i przysunąłem bliżej siebie, by nie wylać swojego własnego koktajlu szczęścia przez przypadek. Było tłoczno, ludzie ocierali się o siebie, niemal tworząc grupowe orgie w dużym salonie Jessicy, muzyka była głośniejsza niż moje własne myśli, a ja sam próbowałem jakoś dzielnie to przetrwać. I znaleźć Baekhyuna, który gdzieś magicznie zniknął, zrobił to sam, albo za sprawą Chanyeola.
– Ubierz ten stanik, dziewczyno – powiedziałem do siebie, widząc cycatą blondynkę, której biust wylewał się z bluzki. Coś okropnego. Czy ona nie widziała, że te dwa worki wypływały i przy  tym ona wcale nie wyglądała ani trochę seksownie? To był jeden z powodów, dla których nie miałem dziewczyny. Najprawdopodobniej zrzygałbym się, gdyby taka wywaliła przede mną cycki i chciała, żebym ich dotknął. Fuj. Wolałem chłopców, ale też jakoś niespecjalnie garnąłem się do tego, żeby jakiegoś mieć. Byłem samowystarczalny, nie potrzebowałem drugiej połówki, sam mogłem sobie kupować kwiaty na walentynki i pochłaniać tyle czekolady w kształcie serduszek, ile tylko zechcę. I nie, wcale nie smakowała lepiej podarowana od drugiej osoby. Smakowała tak samo.
Dopiero gdy przebiłem się przez tłum prawie zlepionych lub przyssanych do siebie ciał, zauważyłem znajome loczki i czarne, podkreślone eyelinerem oczy.
Baekhyun stał koło basenu razem z Krisem, który wydawał się być nieco znudzony. Opierał się o duży stół i potrząsał ręką, w której trzymał szklankę. Niebieski, pełen alkoholu napój falował, ale nie wylał się z naczynia. Kris szybko go wypił.
– Gdzie zgubiłeś Chanyeola? – zapytałem, gdy stanąłem obok.
– Poszedł po drinki.
– Kai i Kyungsoo jednak nie przyjdą?
– Zakładam, że nasz Nini nie zdołał przekonać Soo do zmiany planów – zaśmiał się Baekhyun, a Kris jedynie kiwnął głową, uśmiechając się. Sam byłem rozbawiony tą sytuację, bo wiedziałem jak Kai bardzo nie ma ochoty iść do żadnych muzeów, właściwie, kto miałby? To najnudniejsza randka, o jakiej słyszałem. Ciekawsze byłoby już dojenie kóz. – Ale przyszedł ktoś inny, ktoś, kto wcale nie zamierzał – dodał, a ja spojrzałem na niego bez zrozumienia.
– Oświeć mnie.
– Zgaduj.
– Sehun – odpowiedział za mnie Kris i odłożył pustą szklankę na bok. – Zakładam, że dziś przeleci trzy laski – powiedział i wyciągnął rękę w stronę Baekhyuna.
– Ja zakładam, że wyrwie chłopaka – odparł Byun i uścisnął rękę Wu w ramach przypieczętowania.
–  Czy on pieprzy wszystko, co ma ręce, nogi i choć jedną dziurę?
Nie dostałem upragnionej odpowiedzi, choć Baekhyun zaczął się śmiać, a Kris uśmiechnął się głupio. Nie dociekałem, choć zakładałem, że tym jednym zdaniem zdefiniowałem całego Sehuna. Znałem takich jak on, chyba aż za dobrze, zresztą. Pieprzeni sportowcy, którzy uważają się za lepszych, żyją imprezami i seksem, który jest dla nich jak powietrze. Prędzej pasowaliby na męskie dziwki, niż na ludzi, którzy kiedyś być może będą reprezentować swój kraj.
– Cześć, Luhan – przywitał się ze mną Chanyeol. Tego dnia widziałem się z nim po raz pierwszy, rano zniknął w szkole, po niej nie wychodziłem nawet z pokoju, dlatego też uśmiechnąłem się do niego i ruszyłem kilka kroków w bok, by stanąć obok Krisa. – Nie obrazicie się, jak porwę Baekhyuna?
Obaj zgodnie pokręciliśmy głowami, natomiast Byun posłał mi w powietrzu całusa i zniknął z Chanyeolem gdzieś w domu, mocno zaciskając palce wokół szklanki pełnej alkoholu.
– Chcesz się napić? – zapytał po momencie Kris.
– Jeszcze pytasz? – zaśmiałem się i razem z Wu, ruszyliśmy w stronę niewielkiego barku, który stał się moim ulubionym miejscem tamtej nocy.

Nie mam pojęcia jak dużo wypiłem, śmiejąc i dobrze bawiąc się w towarzystwie Krisa. Sam już dawno przestał być trzeźwy, ale niespecjalnie mu to przeszkadzało, wręcz stał się jeszcze bardziej rozluźniony i skory do rozmowy, czego nie wykazywał przy naszym pierwszym spotkaniu. Opowiadał mi o swoich dziwnych, nieudanych związkach, o rodzinie, która została w Chinach i swoim hobby, które było inne niż myślałem. Wcześniej obstawiałem, że tak samo jak Suho, Chanyeol, Sehun czy Tao jest wielkim miłośnikiem bezsensownego gonienia za piłką lub z nią, ale ku mojemu zdziwieniu, wolał rysować, czym zdołał mnie zaskoczyć. Opowiedział też więcej o chłopakach i zapewnił, że zdążę się jeszcze z nimi mocno zżyć, zwłaszcza, że rok szkolny się dopiero zaczął.
Słuchając jego głosu zapomniałem, że w dłoni nie trzymam wcale soku pomarańczowego, a alkohol, którego chyba naprawdę wypiłem za dużo.
– Ja nie chcę nikogo – wybełkotałem, opierając głowę o ramię. – To nie tak, że nikt mnie nie chce – dodałem, dziwnie machając rękami. Chyba przestawałem panować nad własnym ciałem i wcale mi się to nie podobało. – Po prostu na tym świecie nie ma nikogo, kto spełniałby moje oczekiwania – podsumowałem i uśmiechnąłem się do siebie, będąc ewidentnie zadowolonym ze swojej odpowiedzi, którą ledwo udało mi się posklejać. Słowa plątały się w mojej głowie, a w uszach szumiało, ale zaczynałem lubić ten stan. Trochę, jakbym unosił się nad ziemią.
– A jaki jest twój ideał?
– Ideał? – zapytałem sam siebie. – Wysoki, umięśniony, przystojny – wymieniałem,  starając się niczego nie zapomnieć. – Sam nie wiem. Może lepiej popatrz w lustro.
Kris uśmiechnął się do mnie, chyba nie bardzo kontaktując z rzeczywistością i nie zdając sobie sprawy z tego, co do niego właśnie powiedziałem, ale nie dbałem o to, zwłaszcza, że po chwili owinął swoją rękę wokół mojego pasa i przybliżył do siebie.
– Czy te mnie podrywasz?
– Jeśli to na ciebie działa, to tak – odparłem, oblizując swoje zeschnięte, nadal smakujące alkoholem wargi językiem.
Jeśli miałem być szczery, to właśnie Kris zwrócił moją największą uwagę. To nie tak, że byłem gotowy się na niego rzucić i pozbawić go ubrań, no przynajmniej wcześniej, po prostu wydawał się być dla mnie najbardziej idealny. Był wysoki, przystojny, nie taki głupi i wysportowany. Z tego, co zauważyłem, codziennie po lekcjach chodził na boisko i grał w koszykówkę, która sprawiała, że robił się coraz bardziej gorący. I jeśli byłbym zmuszony do porzucenia mojego niezwykle kolorowego świata singla dla jakiegoś chłopaka, to byłby nim Wu YiFan. Nikt inny.
Już miałem wsunąć swoje długie palce w jego włosy, kiedy przed moja twarzą, zupełnie znikąd pojawiła się osoba, na której widok trochę mnie zemdliło, choć być może była to zasługa spożytej zbyt dużej ilości alkoholu. Jednak nadal kontaktowałem, więc nie było tak źle, jak mógłbym przypuszczać.
– Kris – powiedział Sehun, przysiadając się do nas – Suho cię szukał.
– Teraz?
– Natychmiast – odparł poważnie, a ja miałem ochotę go udusić za zrujnowanie tak cudownej chwili, którą dzieliłem z najseksowniejszym chłopakiem w szkole, a może w ogóle na Ziemi. Teraz zamiast niego miałem sepleniącą prostytutkę. Świetnie.
– Widzimy się później, Lu – powiedział Kris i na odchodne uśmiechnął się do mnie tak ponętnie, że przez moment zabrakło mi oddechu. Oprzytomniałem dopiero, kiedy Wu zniknął z mojego pola widzenia, a w pobliżu został Sehun.
– Ugh, czego chcesz? – zapytałem, spoglądając na Sehuna. – Suho nie przyszedł, więc wysłałeś Krisa na marne. Jest pijany, więc zakładam, że będzie szukał i błądził przez cały wieczór, dlatego dam ci szansę i wysłucham cię, jeśli masz do mnie jakąś pilną sprawę, jeżeli nie, dostaniesz w twarz – poinformowałem go, mrużąc groźnie oczy i marszcząc nos. Chyba się nie przestraszył, bo zaśmiał się, łapiąc za moją rękę i porywając do pozycji stojącej. Zachwiałem się i zakręciło mi się w głowie, co ten palant wykorzystał i pociągnął w stronę tańczących ludzi, zatrzymując się w najmniej zatłoczonym miejscu.
Niemal od razu przysunął moje ciało do swojego, a dłonie umieścił na moim tyłku, przez co miałem ochotę zdzielić go po twarzy. Za dużo sobie pozwalał, zwłaszcza, kiedy zacisnął swoje palce mocno, wywołując u mnie bardzo niemęski, pełen niezadowolenia pisk, który uciekł z moich ust przez przypadek.
– Chcę ciebie, laleczko – odpowiedział po chwili, przesuwając swoją rękę wyżej, by po chwili znów zjechać nią na pośladek.
– Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to wybiję ci wszystkie zęby – warknąłem.
Sehun zaśmiał się dźwięcznie, patrząc się na moją twarz.
– Sadysta – odparł, nadal się śmiejąc. Nie miał pojęcia, że mówił prawdę. Zgadł.
– Jeśli mamy to między sobą wyjaśnione, mógłbyś mnie puścić? Piosenka się skończyła, a ty mnie molestujesz bezwstydnie na oczach całej szkoły. Weź te łapska z mojego tyłka – niemal błagałem, mając serdecznie dość jego dotyku. Na wyrwanie się nie było szans, Sehun był dość silny i z tego co widziałem, trzeźwy, natomiast ja przy każdym kroku chwiałem się, jakbym chodził na szczudłach.
– Nie – jego odpowiedź była prosta. – Dzisiaj rezerwuję cię na całą noc – wymruczał do mojego ucha, a mnie po raz kolejny zemdliło.
Chwilę później jego usta niebezpiecznie zbliżyły się do moich. Nie bardzo uśmiechało mi się całować tego palanta, dlatego moje plecy wyginały się w coraz większy łuk, kiedy Sehun jeszcze bardziej się nade mną pochylał. Całe szczęście jego ręka nadal była na zagięciu moich pleców, chroniąc przed upadkiem. I prawdopodobnie ten zboczeniec napastowałby moje biedne, dziewicze usta, gdybym w ostatniej chwili nie zauważył szklanki wypełnionej wódką na stoliku obok. Chwilę potem alkohol zmoczył zaskoczoną twarz Sehuna, który mnie puścił, a ja zadowolony uciekłem do Krisa.
Punkt dla mnie.


Mam nadzieję, że wam się spodobało, mimo że ten ff to całkiem typowe opowiadanie, którego ja sama mam już serdecznie dość. Mimo to przelałam w Luhana 80% samej siebie i mojego wrednego "ja", dlatego dosyć lekko mi się to pisze. Mam napisaną 2 część w całości, 3 jeszcze nie, dlatego nie wiem kiedy dodam dwie pozostałe części, to wszystko zależy od moich rąk i tego, czy pozwolą mi to szybko napisać, bo na wenę nie narzekam :) Oczywiście liczę na jakieś opinie, choć nikogo nie zmuszam.

Buziaki! ♥


17 komentarzy:

  1. Rany, Uszati. RANY. Czuję, że to będzie moje ulubione opowiadanie w Twoim wykonaniu. .3. Chyba jeszcze nie spotkałem się z historią, w której charakter Luhana byłby przedstawiony w taki sposób. Taki...zdystansowany, chłodny, a zarazem nie niegrzeczny. Bardzo mi się podoba relacja Krisa z Luhanem i Luhana z Sehunem, a Baek jako słodki do porzygu, różowiutki fanboy to coś wspaniałego.
    Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg. Nie przemęczaj rąk i nie pisz na siłę, noona, bo tekst pisany na siłę tylko po to, żeby coś wstawić jest milion razy gorszy od tego pisanego pod wpływem weny. To się tyczy każdego Twojego opowiadania. Ja tam wolę poczekać dłużej i przeczytać coś wspaniałego, niż dostać po krótkim czasie coś, co, jak na Twoje możliwości, będzie słabe.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, to było super.
    Luhan miał charakter, który strasznie mi się podobał i ugh... w tym komentarzu nie będę się nad tym rozpisywać. Poczekam na następne części. A Sehun jakoś nie przypadł mi do gustu tak bardzo jak Lulu, ale pasował do całokształtu, więc jest ok.
    Minnie! <3 jako ruda wiewiórka <3 w rudym mu najlepiej :c i w ogóle cały był idealny <3 i nie mam co na niego narzekać XD
    Czytało mi się dobrze, niemal pochłaniałam tekst, bo kocham tego typu opowiadania :c
    Jeśli chodzi o jakieś błędy to w kilku miejscach brakowało przecinków, ale wiem jak interpunkcja jest zła i łatwo się pomylić, soł.. wybaczam X”D
    Nie wiem co ci jeszcze napisać… Szczerze to napiszę ci dłuższy komentarz, gdy już skończysz to pisać i przeczytam całość.
    Więc na razie tyle.
    Hwaiting unnie ♡
    Kookie

    OdpowiedzUsuń
  3. ahahaha, a to się Sehun musiał zdziwić że ktoś jednak nie chce dać mu dupy XD Luhan jeszcze zmieni zdanie, każdy by zmienił :DD Świetnie mi się czytało! Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam to opowiadanie z zapartym tchem ale oczywiście kochany rodzic wygonił mnie na spacer, więc musiałam przerwać w połowie. Mimo to całkiem dobrze zapamiętałam całość i muszę przyznać,że ten charakterek Luhana jest super, no i ten podrywacz Sehun aww *^* Będzie się musiał chłopak namęczyć żeby dorwać Lu w swoje ręce. Ten hunhan będzie genialny i chyba każde zakończenie mnie zadowoli. Lubię takie proste opowiadania, bez żadnych eksperymentów. Cieszę się, że np. Lu wybrał Krisa na ideała a nie hmmm Jongina? Coś czuję, że czytając następny rozdział będę piszczała skacząc na krześle, bo tak mnie oczarujesz tym Hunhanem. Nie wiem czy powinnam tak pisać ale jestem twoją fanką i to ty zaraziłaś mnie miłością do hunhana ♥ więc dziękuję
    Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ledwo podnoszę się z podłogi! Opowiadanie ma w sobie to coś! Po raz pierwszy Luhan ma taki ostry charakter, w którym się wręcz zakochałam. Jego postać jest świetna! Jednak miano mojego ulubieńca ma Baekhyun! Fani Britney łączmy się! On jest taki słodki i kochany! Ten charakter pasuje do jego osoby z eyelinerem na oczach. I jeszcze jego problemy z Chanyeolem. Może kiedyś jakaś randka im wyjdzie. Kaisoo powala na kolana. Kyungsoo troszkę przynudził tym muzeum. Ale skoro siła wyższa tego pragnie to Kai nie miał wyboru. A taka impreza go ominęła. Na koniec zostawiłam sobie Sehuna. Młody, a jak szaleje! Ciekawie wykreowana postać, ale nie przypadła Luhanowi do gustu tak bardzo, jak Kris. Zobaczymy, czy Chińczyk zmieni zdanie, gdy pozna bardziej Sehuna.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. I jest ideolo. Boże, why wszyscy dookoła mnie, to #śmieszki?? HyHyHy Takie życie najlepsze. :))))))))))
    Teraz chyba ja mam ten okres, że szkolne komedie są mi bardzo potrzebne. XD Normalnie nie mogę przejść obojętnie obok jakiegokolwiek opowiadania hunhanowego o szkole. XD A ten jest perfekto i czekam na kolejną część, bo tutaj mi po prostu rozrywa jelita od natłoku wrażeń. Ja nie wiem, co mi jest. Za bardzo ostatnio fangirluje i zamiast komentować ficzka, to zwierzam się z własnych problemów. OH GOD. (nie mam przyjaciół :<, muszę gdzieś to zrobić).
    Kocham Luhana i kocham Sehuna. Czy jeżeli z miłości oddałabym się Sehunowi, ale on chciałby mnie tylko przelecieć, to byłabym łatwa???? hmmmmmmmmmm OCZYWIŚCIE, ŻE NIE. TO BYŁOBY Z MIŁOŚCI. (ja prdl, co mi jest)
    Tak więc czekam bardzo mocno na moment, w którym Luhan się złamie i odda Sehunowi i na chwilę, w której Sehun stwierdzi, ze chce już tylko mieć Luhana. Takie typowe cliche, a jak cieszy! Nie mogę z tego, ze Jongin to "Nini". Och, jakie to żenujące dla niego. XD
    ZAPOMNIAŁAM, rozbroił mnie Lay hipis (zapomniałam - apro'po Leja c'nie? hehehhe). Czy nie powinna być jakaś akcja z marihuaną w salonie?? /szept/ powinna (skoro już idziemy typowym ficzkiem, c'nie?)
    Także ten... O! Chyba potrzebuję więcej opisu podbojów miłosnych Sehuna, czy coś.
    aaaaaaaaaaa Spodziewałam się plakatów Taeyeon u Baeka, ale potem sprzedałam sobie uderzenie w czoło, bo przecież Soe to kuzynka Lu. jprdl, Pauline...
    A i od samego początku słuchałam tylko Charlie, bo to moja dupeczka i już ją zostawiłam. XDDD
    Także POPRAW SIĘ, NIE WIEM, ZRÓB COŚ Z SOBĄ, BO 2/10. :////////
    kocham ciemmm ♥ (tylko w przenośni, nie jesteś Sehunem, pls)
    Przez Ciebie chce mi się teraz imprezy i ostrego stanu wstawienia.



    Tak bardzo się ekscytowałam tym ficzkiem, że już połowy zapomniałam, idę jeszcze raz czytać. XDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham takie sarkastyczne stworzenia jak Lulu. O matko, jego wewnętrzne komentarze mnie rozwalają, serio xD Widzę, że Sehun ma poważny interes do tyłka Luhana, ta sytuacja w toalecie, zamordowałabym, przysięgam, że udusiłabym żywcem i doskonale rozumiem czemu Luhan go delikatnie mówiąc nie lubi (co nie znaczy, że nie czekam, aż polubi, haha) Soo mnie rozpierdziela, randka w muzeum, serio? Przynajmniej stawiają na kreatywność. Baekhyun jest świetny chyba najlepsza postać zaraz po Lulu oczywiście.
    Pandorożec, ojej *^*
    W ogóle akcja z Krisem, wiesz jakie to jest dla mnie nowe? :O Styczność z jakimkolwiek KrisLu miałam tylko w Porcelain i teraz wooow śmiesznie mi się o tym czyta kiedy to jeszcze Sehun im przeszkodził XD
    Ten ficzek jest świetny i zdecydowanie czekam na next! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Chociaż nie głosowałam na to opowiadanie to strasznie cieszę ze jadnak to sie pojawiło bo jest genialne <3 Uwielbiam czytać takie ff chociaż nie powinnam bo mi sie potem udziela xD zwłaszcza ze postać Luhana jest strasznie podobna do mnie, a takie zawsze super sie czyta XDD juz nie umiem sie doczekać kolejnych części i jak to sie wszystko rozwinie Haha będzie ciekawie nie watpię :D powodzenia w dalszym pisaniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czemu, ale kocham postać Baeka... XD Taki uroczy skrzat :D Poza tym mały Lulu ma mocny charakterek :D Yay, na serio mi się podobało. Tym bardziej, że kocham fluffy oraz komedie, a ostatnio za dużo widziałam angstów ;; Ale wracając do tej pięknej, cudownej części, aaaa, na serio nie mam pojcia jak to skomentować poprawnie.
    Postać Sehuna, hmm... No nieźle. Taki playboy XD I tak Luhan przebija wszystkich na głowę. bo jest samo wystarczalny... Lulu nie przejmuj się, też się sama kocham..... Dobra nie XD Koocham tego ficzka, naprawdę. Czekam na kolejne części, bo mnie na serio zainteresowało. poza tym to od ciebie, więc tym bardziej.
    Weeeeeeeeny ;3 I się nie przemęczaj z rączkami :3
    Zdrowia.
    Pozdrawiam.







































    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie się zapowiada, nie powiedziałabym, że Lulu kiedykolwiek mógłby się oprzeć Sehunowi, a tu popacz. Ale, że do Krisa poszedł, to już w ogóle mnie zaskoczyło! :D Sehun przez swoją bezpośredniość chyba trochę przeholował, ale mam nadzieję, że w końcu chłopcy się ze sobą dogadają. Chyba, że to pójdzie w inną stronę... :> Lubię jak piszesz, a te (przypuszczam) lekkie opowiadania szkolne są bardzo zabawne i nie ukrywam, uwielbiam je! ^^ Ale w życiu nie powiedziałabym, że jesteś wredną osobą... Wiem, że Cię nie znam, ale tak jakoś. Ta dokuczliwość jest według mnie nawet urocza.
    Czekam na drugą część! Życzę zdrówka, żeby ręce pozwalały pisać, trzymaj się!
    (。’▽’。)♡

    OdpowiedzUsuń
  11. DLACZEGO?! NO DLACZEGO ZAWSZE W TEGO TYPU FF CHEN I XIUMIN MUSZĄ MIEĆ DZIEWCZYNY ZAMIAST BYĆ ZE SOBĄ? T^T
    Miałam zajebistego midfucka przy pokoju pełnym różu, ale potem... no cóż. Domyśliłam się na szczęście dlaczego akurat Baek na różowo. XD
    Luhaneł, nie daj się Sehunowi! *i tak wszyscy wiedzo, że się dasz xd* Gosh, jak ja nienawidzę playboyów. >w<

    Czekam na dalsze części niecierpliwie! *^*

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój boże, kocham to tak bardzo. xD Luhan odzwierciedla mnie w 10000000% po prostu, tez jestem taką suką, ale jak kogoś polubię to jest takie "yay, superaśnie, przyjaciele na zawsze" xDDDDD
    Poza tym uwielbiam ficzki szkolne. One są moim życiem, dla nich egzystuję. :D Czekam z niecierpliwością na kolejne części i trzymam bardzo mocno kciuki, żeby Twoje rączki wytrzymały i dały radę napisać tego ff!
    Ściskam mocno, pozdrawiam i życzę mnóstwo weny! :D ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezus, Uszati. Tak jak Ty płakałaś na moim ff, tak ja płakałam na tym, tylko, że ze śmiechu, bo O BOŻE, chciałam łam takie coś. Czekałam aż mi ktoś takie coś napiszę. Sądzę, że gdy dodasz dwie pozostałe części, to będę do nich wracać zawsze, gdy będę mieć ochotę na takie au. No, naprawdę, cudo. Napisałaś, że charakter Lu tak jakby odzwierciedla Ciebie, ale bez przesady - jesteś o wiele milsza od Luhana tutaj. Cieszę się, że jego charakter jest właśnie taki, a nie przesłodzony i nie strachliwy. Bo nie wyobrażam sobie Lulusia, który boi się zmiany szkoły. BAEKHYUN TUTAJ :")))) ZROBIŁAŚ MI NIM DZIEŃ. Ja się tak samo zachowuje jeśli chodzi o mojego biasa, lo. xD Dobra, kocham, gdy Kai to Nini. To jest takie nufiedhgiseyhgio. ♥ Ok, Sehun. Typowy Sehun, c'nie? Ale coś czuję, że sobie Luhasia nie odpuści. W ogóle kocham to, bo gfjhytjtyjbeur HUNHAN. Nie wiem jak wyrazić moje emocje,. co do tego ff, ale wiedz, że będę się upominać o dalsze części jak szybko nie dodasz. I tak bardzo kocham Twój styl, bo to jedne z tych, że czytam i potem takie: "JA PIERDZIELĘ, JAK TO JUŻ KONIEC? PRZECIEŻ DOPIERO ZACZYNAŁAM CZYTAĆ?" XD


    Także, czekam. I dziękuję za to ff, serio. Dawno tak się nie śmiałam. :|

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniałe opowiadanie :D jak czytałam to śmiałam sie jak głupia do telefonu :D zdrowia życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku, jakie to było genialne! Ogólnie uwielbiam takie szkolne ficzki, gdzie bohaterowie nie są idealizowani i żyją normalnym życiem, normalnych nastolatków.
    Postać Luhana - cudo! Strasznie przypomina mi mnie samą, więc go uwielbiam ㅋㅋㅋ Sehun mnie wkurza (chyba po raz pierwszy w jakimkolwiek ff, bo zawsze jego postać była jedną z moich ulubionych!) Baek... to Baek hahaha o dziwo pasuje mu ta cała różowa otoczka, chociaż chwilami mnie przeraża!
    Czekam na kolejny rozdział, bo ciekawi mnie jak się potoczą sprawy między Lulu, a Panem LubięNachodzićLudziPodPrysznicem :3

    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Followers