hunhan, kaisoo, chanbaek, nc-17, fluff, humor, ot12, hs
3 część: 10,5k słów
pod niektórymi numerkami ukryty jest soundtrack
[10]
– Słyszałem, że dziś masz randkę z Sehunem – powiedział Kris, kiedy
siedzieliśmy na boisku szkolnym, za naszym dormem. Boisko należało do budynku
C12, a korzystając z ostatnich dni ładnej pogody, grali na nim dosłownie
wszyscy sportowcy. Niektórzy, jak Kris zrobili sobie przerwę, a ja postanowiłem
im towarzyszyć, dlatego, że nie uśmiechało mi się siedzenie w środku,
zwłaszcza samemu, bo wszyscy gdzieś cudownie zniknęli. To znaczy, widziałem
Chanyeola, Sehuna, Suho, Tao, a nawet Laya, ale reszta postanowiła spędzić ten
czas zupełnie gdzieś indziej, beze mnie.
– Tak – odburknąłem ze złością. – Moja drużyna przegrała, a pokładałem
w niej wielkie nadzieje – dodałem, łapiąc się za pierś, w której biło moje
serce, byleby podkreślić dramatyzm i tragizm mojej przegranej, z którą jeszcze
nie zdążyłem się pogodzić.
– Gdzie cię zabiera?
– Nie wiem i chyba to lepiej – stwierdziłem – ale znając jego
upodobania, nie zdziwię się, jak zaciągnie mnie do burdelu.
– Zabierz gumki – mruknął, a ja roześmiałem się. – Ale ja mówię
całkiem poważnie.
– O nie – wysyczałem przez zęby – nikt nie będzie mnie rozdziewiczał,
zwłaszcza Sehun. To, że przegrałem z nim zakład, nie znaczy, że rozłożę przed
nim nogi przy pierwszej lepszej okazji. Możesz być tego pewien – zapewniłem go
i uśmiechając się z dumą, wyprostowałem się.
– Jesteś prawiczkiem?
– A czy mam się tego wstydzić?
– Nie, to po prostu... – Kris zamilkł na chwilę, zapewne szukając
odpowiedniego słowa – dziwne. Jesteś pewnie jedyną dziewicą w naszej paczce,
pomijając Kyungsoo, ale on prędzej odgryzie kutasa Jongina, nim ten zdąży się
do niego dobrać – skomentował, z rozbawieniem kręcąc głową. – Choć kto tam wie,
może nas jeszcze pozytywnie zaskoczy.
– Czekaj – zatrzymałem go – czyli mówisz, że powinienem się przespać z
tym idiotą?
– Tego nie powiedziałem.
– Ale zasugerowałeś.
– Słuchaj, Luhan – zaczął, całkowicie odwracając wzrok od boiska i
przeniósł go na mnie. – To nie tak, że bycie dziewicą czy tam prawiczkiem jest
złe – powiedział i również się oparł. – To znaczy, to dla mnie dziwne, bo
jesteśmy w takim wieku, że raczej mamy swoje potrzeby i musimy się jakoś
zaspokajać. Wiem, że pewnie czekasz na tego jedynego, ale życie to nie bajka,
takiego nie znajdziesz – stwierdził. Świetnie, to do końca życia zostanę
dziewicą. – Po prostu nie broń się przed tym, kiedy to nadejdzie. No chyba, że
Sehun cię do tego zmusi, to powiedz, skopię mu tyłek. – Te słowa sprawiły, że
uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
– Tylko błagam, nie zaczynaj rozmowy o bezpiecznym seksie, to już mam
za sobą.
Kris już nie odpowiedział, jedynie uśmiechnął się, widząc kto idzie w
naszą stronę. Cały mokry od potu, zmęczony Sehun ubrany jedynie w dresy i
czarną bokserkę, usiadł obok, zbliżając się niebezpiecznie blisko mnie.
– Nie zapomnij o naszej randce, laleczko.
– Jasne – fuknąłem, wstając – tylko ty nie zapomnij się wymyć –
dodałem i skierowałem się w stronę dormu stwierdzając, że więcej czasu niż
muszę, nie chcę z nim spędzać.
[11]
Niestety, godzina, o której całym sercem próbowałem zapomnieć,
nadeszła szybciej, niż się spodziewałem. Już po siedemnastej byłem razem z
Sehunem w miejscu, w którym miała odbyć się nasza randka. Sehun oczywiście
wyglądał niesamowicie, ubrany w ciemne, obcisłe spodnie z dziurami na kolanach,
białą koszulkę z jakimś bliżej mi niesprecyzowanym napisem i czarną, skórzaną kurtkę, ale zakładałem, że nawet
jeśli włożyłby na siebie worek po ziemniakach, i tak zwróciłby na siebie uwagę
wszystkich dziewczyn wokół. Już się patrzyły, co doprowadzało mnie do szału.
Może nie chciałem być tu z Sehunem, ale to była moja randka, nie ich.
– Kino – mruknąłem, trzymając wielki kubeł popcornu, który niemal
wysypywał się z niego i zasłaniał mi pole widzenia. – Z wszystkich miejsc, jakie są na tym świecie, wybrałeś kino – powtórzyłem, marszcząc nos. – Zapewne długo nad tym myślałeś. Bo kino wcale nie jest takie oczywiste – zironizowałem, a Sehun popatrzył na mnie z miną zbitego psa.
Oh Sehun pierwszy raz na randce. Co?! Myślałem, że skoro pieprzy
dosłownie każdą osobę, jaką widzi i jest tak bardzo rozchwytywany w naszej
szkole, to był na wielu randkach, a ta nasza zginie w tłumie tych wszystkich.
Nadal to mi nie pasowało i z początku myślałem, że Sehun robi sobie ze mnie
żarty, tylko że był całkowicie poważny.
– To ty jesteś wybredny – skomentował – poza tym pierwszy raz jestem na randce. Nie mam doświadczenia.
– Co? – zapytałem, by się upewnić.
– Nigdy nie byłem z nikim na randce, to mój pierwszy raz – powtórzył.
– Jakoś wcześniej o tym nie myślałem. Po
prostu poznawałem kogoś, potem lądowaliśmy w łóżku i na tym się kończyło –
dodał, wyjaśniając – więc jeśli coś spieprzę, to przepraszam.
Dobrze, musiałem przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewałem,
zwłaszcza po nim. Przecież to był Oh Sehun, ktoś, kto jak mi się wydawało,
zmieniał dziewczyny jak skarpetki, ewentualnie bokserki, i cóż, nawet w moich
najskrytszych myślach nie pomyślałem sobie, że będzie nieco inaczej, a sam
Sehun okaże się taką sama dziewicą w tych sprawach jak i ja. Mimo wszystko to
nie tłumaczyło go, jeśli chodziło o miejsce naszej randki. Już nawet wesołe miasteczko
byłoby jakąś większą rozrywką.
– Jasne – odburknąłem, czując jak popycha mnie w stronę sali. – To
teraz mi powiedz, na co mnie zabierasz – odezwałem się po chwili, wskazując na
dwa bilety w jego ręce. Zgadywałem, że horror, ale może jeszcze mógł mnie czymś
zaskoczyć.
– Horror, spodoba cię się – obiecał, a ja pokręciłem ze zrezygnowaniem
głową. Czy on mógł być jeszcze bardziej oczywisty?
To wszystko wydawało się być naprawdę cholernie oklepane, a ja
narzekałem, bo to była moja pierwsza prawdziwa randka i chyba też trochę
wariowałem. Kiedy byłem kilka lat młodszy, obiecałem sobie, że tego dnia
wszystko będzie idealne, począwszy ode mnie, jego, poprzez miejsce, a kończąc
na gestach. Jednak nie myślałem, że wyląduję w kinie z chłopakiem, który
zaciągnie mnie tu praktycznie siłą. Chociaż i tak było lepiej niż wcześniej, bo
teraz widząc go, dosłownie się rozpływałem. Mógł nie zmieniać koloru tych
włosów, przynajmniej łatwiej byłoby mi nadal go od siebie odpychać.
Wybór Sehuna, odnośnie filmu był strzałem w dziesiątkę, przynajmniej w
moim odczuciu, bo sam Oh nie wyglądał na szczególnie szczęśliwego. Ale musiałem
przyznać, że dawno nie ubawiłem się tak na żadnym horrorze. Mogli zaznaczyć, że
to komedia, jakoś przygotowałbym się mentalnie. Natomiast Sehun siedział
niesamowicie blisko mnie, zasłaniając oczy ręką, bardzo dyskretnie oczywiście,
na każdej „straszniejszej” scenie. Biedny, prawdopodobnie myślał, że to ja będę
się do niego tulił i wrzeszczał jak dziecko, widząc faceta z zakrwawionym
tasakiem. Niestety ja byłem całkowitym przeciwieństwem tych słodkich idiotek,
które czasem nawet udawały, tylko po to, żeby przypodobać się chłopakowi. Żeby
on wiedział, że ma nad nimi jakąś władzę i jest dla nich schronieniem, kimś,
kto je obroni.
– Może chcesz wyjść? Dołączę, jak się skończy.
– Nie, świetnie się bawię – odparł Sehun z nieszczerym uśmiechem.
– Jeśli dalej będziesz się tak dobrze bawił, to mi tu zasłabniesz –
szepnąłem i uniosłem kąciki ust ku górze – a ja cię stąd wynosił nie będę. Może
wyglądam na silnego, ale nie jestem drugim Hulkiem Hoganem, wybacz.
Sehun roześmiał się chwilę później, zabawnie mrużąc oczy. Przez to
zrobiły mu się jedynie cienkie kreski przyozdobione rzęsami i musiałem przyznać,
że wyglądał komicznie. Niektórzy, kiedy się uśmiechają, czy też śmieją, wydają
się być jeszcze piękniejsi, u Sehuna to działało na odwrót.
– Ale ja mówiłem całkiem poważnie – poinformowałem go, uderzając
ostrzegawczo w ramię. – Dobrze, myśl sobie co chcesz, ale to nie ja zasłaniam sobie oczy, kiedy widzę krew i nie przygrywam szkolnemu chórkowi w wolnych chwilach – dodałem
i tym razem to ja uśmiechnąłem się, natomiast mina biednego Sehuna całkowicie zrzedła.
– Już z tym skończyłem – odparł dumnie, jakby co najmniej wygrał
mistrzostwa świata w piłce nożnej. Trochę zrobiło mi się go szkoda. – Pani Lee
wróciła, przestałem ją zastępować.
– Dalej nie wierzę, że dałeś się w to wciągnąć. – Zrobiłem dziwną
minę, rozsiadając się wygodniej w fotelu. Na sali na szczęście nie było wcale
tak dużo ludzi, tylko jakaś grupka nastolatków po drugiej stronie i starsza
para na samym początku. Przez głośność filmu też nie bałem się, że ktokolwiek
usłyszy, poza tym nawet jeśli, to Sehun będzie się wstydził, nie ja. – To
trochę obciach, nie sądzisz? Spodziewałem się dosłownie wszystkiego, ale nie
tego – dodałem, patrząc jak Sehun zaciska jedynie wargi. Na moment oderwał ode
mnie wzrok i przeniósł go na ekran, czego od razu pożałował. Widząc zakrwawioną
siekierę i na wpół przeciętą kobietę, Sehun niemal podskoczył na siedzeniu,
momentalnie wtulając się we mnie.
To był ten moment, kiedy miałem ochotę go odepchnąć, przy okazji
krzycząc na całą salę kinową, że mu do reszty poprzewracało się w tej pustej
głowie. Ale nie zrobiłem tego, bo jego uścisk był miły, a perfumy, którymi się
spryskał, były niebem na ziemi i moim własnym rajem. Wcale nie były delikatne,
ale swoją wonią nie mdliły ani nie przytłaczały, były idealne. Nie potrafiłem
ich dokładnie określić, ale z pewnością były tropikalne i po raz pierwszy
miałem z nimi styczność.
– Jesteś pewien, że wytrzymasz tutaj do końca filmu?
W tym momencie Sehun odsunął się ode mnie i uśmiechnął się w
zakłopotaniu. Wyglądał zabawnie, kompletnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
– Oczywiście, że tak – mruknął po momencie i wyprostował się, siadając
normalnie w fotelu. Potem jedną rękę położył na oparciu mojego siedzenia,
oddychając głęboko. – Chwila słabości.
– Ta chwila trwa od samego początku.
Sehun całkowicie się zmieszał. Siedział na tym fotelu jak obrażony
dzieciak, a mnie zachciało mi się śmiać. To całkowicie do niego nie pasowało,
bo cholera, to szkolny podrywacz, ponoć najgorętsze ciacho w szkole i osoba,
która zarobiła wielkiego minusa, w dniu, kiedy się poznaliśmy. Ale teraz...
wydawało mi się, że Sehun choć przez chwilę jest sobą, dosyć nieogarniętym,
ciotowatym sobą, który momentami nadal chce zgrywać bad boya. Mimo wszystko
wolałem tę jego, jak myślałem, prawdziwą wersję.
Po momencie krzyknął znowu, a ja zarechotałem, nie mogąc już
wytrzymać.
– Co powiesz na to, żebyśmy się
przeszli coś zjeść? Zgłodniałem – powiedział po momencie, już w ogóle nie
patrząc na film, który i tak powoli się kończył.
– Słaba wymówka, ale zawsze jakaś. Chodź – zakomunikowałem, podając mu
rękę, żeby wstał.
Cenna informacja: Jeśli chcesz pozbyć się Oh Sehuna, zaproś go do kina
na horror.
Droga do kawiarenki, którą wybrałem ja, wcale nie była taka długa,
kino znajdowało się od niej góra dwieście metrów, a wielkim plusem było to, że
w środku nie było zbyt wielu ludzi, dlatego też z łatwością wybraliśmy stolik.
Chociaż niesamowicie spieszyło mi się do dormu, zważywszy na moją moją porę do
leżenia i nic nie robienia, a przy okazji i do słuchania wywodów Baekhyuna na
temat niesamowitej Britney Spears, wiedziałem, że nie wrócę szybko. Dlatego też nagle polubiłem siedzenie w kawiarni, głównie dlatego, że miałem więcej spokoju, nawet z kimś takim, jak Oh Sehun, który
zdążył ochłonąć po filmie. Nie był już tak bardzo czerwony, ani nie trząsł się
śmiesznie, nie mogąc złapać oddechu. Żałowałem tylko, że już nie krzyczał, bo
nie zdążyłem nagrać jego pisków, które ani trochę mi do niego nie pasowały.
Gdybym nie znał Sehuna i w tej chwili na niego spojrzał, stwierdziłbym
od razu, że jest bad boyem, może nie playboyem, ale że wiele dziewczyn chce się
z nim umawiać, ale on wybrał tę jedną, najgłupszą, z wielkimi cyckami. Że
niezbyt dobrze radzi sobie w szkole, bo woli imprezy i w pewnym sensie jest
postrachem słabszych. W życiu nie powiedziałbym, że krzyczy na horrorach i
pierwsza randka, jaką odbył, trwa teraz, ze mną, z chłopakiem, który nawet nie
chciał na niej być.
– Jak długo będę tu musiał jeszcze z tobą ślęczeć? – zapytałem,
odkładając kartę menu. Były w niej raczej rodzaje kaw, za którymi nie
przepadałem, ale nie brakowało wielu deserów i wiedziałem, co zamówię. Po tym
będę mógł się kulturalnie zmyć z wymówką, iż jest już dosyć późno, a
zakładałem, że Sehun też specjalnie nie będzie nalegał na to, bym został i po
prostu pójdzie na dziwki.
– Nie – odparł po chwili i
uśmiechnął się do mnie dziwacznie. Musiałem przyznać, że teraz nie wyglądał aż
tak bardzo paskudnie, może dlatego, że w kawiarence było dosyć ciemno, a nad
nami wisiały jedynie dwie niewielkie lampki, które były raczej częścią
dekoracji aniżeli oświetlenia. I w sumie jakby całkowicie zgasły, a ja
zamknąłbym oczy i wyobraził sobie na jego miejscu Krisa, to tak, z tym
uśmiechem wyglądałby całkiem przyzwoicie. – Dzisiaj jesteś mój i nie zamierzam
cię szybko puszczać, zwłaszcza, że strasznie ciężko cię później złapać.
– To nie fair, zrobiłeś to bez mojej zgody – oburzyłem się.
– To ty przegrałeś zakład. Nic nie poradzę, że twoja ulubiona ulubiona
drużyna piłkarska to panienki, które nie potrafią strzelić gola – odpowiedział,
a ja zmrużyłem oczy, dorysowując mu w swojej głowie do tego minusa, którego
kiedyś zarobił, jeszcze trochę kreski. Jeszcze jedno takie zagranie, a trafi na
moją czarną listę. Nie miałem takiej, ale specjalnie dla niego mogłem założyć. –
Ale jestem jej wdzięczny.
– Po co zapraszałeś mnie na randkę? Równie dobrze mogłeś się założyć
ze mną o to, że jeśli przegram, dam ci dupy, na jedno by wyszło, tylko stałoby
się to szybciej – warknąłem, marszcząc nos.
Sehun nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ do naszego stolika
podeszła kelnerka. Była dość ładna, ubrana w białą bluzkę z dosyć dużym
dekoltem i czarne, bardzo obcisłe spodnie, które naprawdę dobrze podkreślały
jej wyrobiony tyłek. Twarz miała nieprzeciętną, delikatną, ale
charakterystyczną, taką, która zapada w pamięć. Niemal od razu, gdy podeszła do
naszego stolika, prawie rzuciła się na Sehuna, który siedział naprzeciwko mnie. Pożerała go wzrokiem i miałem wrażenie, że gdyby mnie tu nie
było, momentalnie pozbyłaby się z niego ciuchów. Dlatego czekałem, aż z łaski
swojej odbierze zamówienie i sobie pójdzie.
– Odbierasz to zamówienie, czy umawiasz się z nim na seks? – zapytałem
wściekły, kierując pełne jadu spojrzenie na dziewczynę, która niemal
natychmiast się ogarnęła, stając prosto. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie,
choć wiedziałem, że miała mnie ochotę zamordować, zresztą jak ja ją. Ale
zrozumiałem, że żeby normalnie wyjść na randkę z kimś takim jak Oh Sehun,
trzeba ubrać mu na głowę torbę papierową i wyciąć otwory na oczy, albo po
prostu kazać się mu nieustannie uśmiechać, co odstraszy potencjalne przylepy. –
Dużo lepiej – dodałem i spojrzałem na menu – poproszę szarlotkę lodami
śmietankowymi.
– Dla mnie to samo – mruknął po chwili Sehun, a kelnerka jeszcze raz
obdarzając go spojrzeniem, odeszła. – Ktoś tu jest zazdrosny – powiedział,
szczerząc się do mnie – to mi schlebia, laleczko.
– Chyba kpisz. – Zmrużyłem ostrzegawczo oczy. – Chcę po prostu moje
zamówienie, jak je przyniesie, możesz iść z nią na szybki numerek, nie obrażę
się, a w sumie nawet będzie lepiej, bo wolę jeść w samotności – sprecyzowałem i
uśmiechnąłem się zwycięsko, ale nawet to nie sprawiło, że Sehun skończył z tą
okropną miną.
– Właściwie, jest całkiem niezła...
– A ty obleśny, zgracie się – rzuciłem i teatralnie przewróciłem oczami,
wstając.
– Dokąd idziesz?
– Do łazienki. Jeżeli chcesz, teraz masz okazję uciec, bo nie oszukujmy
się, ja bym to zrobił, gdybyś to ty poszedł za potrzebą – stwierdziłem i zniknąłem
za drzwiami. Zrobiłem, to co musiałem, umyłem ręce i zatrzymałem się na moment
przed lustrem, poprawiając swoje jasne blond włosy, które potrzebowały już
odświeżenia.
Nie spieszyłem się, by ponownie zobaczyć Sehuna, ale wizja szarlotki
na stoliku okazała się być zbyt kusząca i niemal w trybie natychmiastowym
popędziłem do głównego pomieszczenia, gdzie siedziałem razem z Sehunem. Ale gdy
przekroczyłem próg drzwi, nie zdziwiłem się, że ujrzałem Oh z kelnerką, która
wypinała cycki przed jego twarzą. Nie robiła tego wcale dyskretnie, a tym
bardziej, nagle jej dekolt stał się większy. Wcale tego nie uważałem za
przypadek i naprawdę miałem ochotę wywlec tę idiotkę za te rude kudły. Wiem, co
mówiłem o Sehunie, ale mimo wszystko, jeśli naprawdę chciał ją przelecieć, to
mógł to zrobić dnia następnego, albo przy okazji odstawić mnie do dormu,
oczywiście zaraz po tym, jak zjem szarlotkę.
Byłem dosyć blisko, więc doskonale słyszałem jak ta ruda prostytutka
podrywa Sehuna. Myślałem, że on poleci na to i skorzysta z mojej oferty, którą
złożyłem nim wyszedłem do łazienki, ale on jedynie uśmiechnął się do niej
przepraszająco i odparł, że jest na randce. W tamtym momencie zaskoczył mnie
tak samo, jak ojciec, który powiedział mi, że wyjeżdżam na rok do Korei.
Czy to ten sam Oh Sehun, który na jednej imprezie potrafił przelecieć
trzy laski? Bo zaczynałem w to wątpić.
Powietrze było zimne, a temperatura spadła. Nie świeciło już słońce,
zaszło dawno, natomiast moje ręce cierpiały i marzły z każdą kolejną minutą.
Dosyć długo czekaliśmy na autobus, który miał przystanek pod naszą szkołą, ale
kiedy nie przyjeżdżał przez pół godziny, stwierdziliśmy, że szybciej dotrzemy
pieszo. To była też okazja dla Sehuna, który prawie od razu złapał jedna moją
dłoń i splótł nasze palce. Momentalnie odczułem przyjemne ciepło, a lekki
rumieniec wpłynął na moje policzki. Moje zdanie było oczywiste na temat Oh
Sehuna, ale dzisiejsza randka sprawiła, że miałem ochotę go udusić, zwłaszcza,
że nieco polepszył mi zdanie o sobie.
Zakładałem, że to wszystko minie szybko, a ja znienawidzę go jeszcze
bardziej... ale robił wszystko, by do tego nie dopuścić. Być może używał na
mnie tych swoich sztuczek, za które, prawdopodobnie mu się dostanie
jutrzejszego ranka, jak tylko ochłonę.
– Jest ci zimno? Chcesz kurtkę? – zaczął bombardować mnie pytaniami. –
A może przytulić cię, żeby cię ogrzać?
– Tak, oczywiście, daj mi swoją kurtkę, a ty idź w podkoszulku przy
temperaturze trzech stopni, o ile nie mniej – wyśmiałem go, kręcąc głową. – Sehun,
jesteś idiotą. I nie, nie przytulaj, dziś w kinie wyczerpałeś swój limit –
dodałem ostrzegawczo, nadal nie wyrywając dłoni z uścisku. Mimo wszystko to
było miłe. – Poza tym to przez ciebie tu
marznę. Gdybyś nie wymyślił sobie głupiej randki, teraz ja siedziałbym w domu,
pod ciepłym kocem, pewnie słuchając piosenek Britney Spears, jakby Baekhyun nie
wiedział, co to słuchawki, a nie szwendał się po ulicy.
– Luuu – Sehun przeciągnął, zatrzymując się nagle, po czym przyciągnął
mnie bliżej siebie, zamykając w ramionach. – Trzęsiesz się – szepnął mi do
ucha, a ja jedynie westchnąłem, próbując go odepchnąć, ale trzymał mnie zbyt
mocno.
– Dlaczego ty wciąż się
starasz?! – wypaliłem, nie mogąc
wytrzymać. To zaczęło mnie przytłaczać. – Już naprawdę nie mogę cię zrozumieć – warknąłem po chwili. – Zazwyczaj, jak ta druga
osoba cię ignoruje, powinieneś odpuścić, a to ciebie nakręca! Mam rozłożyć
przed tobą nogi, żebyś dał mi spokój?!
Sehun jedynie zaśmiał się i pokręcił głową.
– Jeśli to zrobisz, będę chciał
cię jeszcze mocniej – odpowiedział, a ja
skapitulowałem, bo naprawdę nie potrafiłem go zrozumieć.
[15]
[16]
[17]
A/N
Zdziwiło mnie tylko to, że tak spodobało wam się to opowiadanie. Napisałam je ot tak, bez żadnego planu, ani szczególnych chęci, ale skoro lubicie tak takie lekkie opowiadania, może jeszcze takie napiszę, zobaczę. Najpierw mimo wszystko chcę napisać Mysterious, to jest moim priorytetem.
Co powiecie na sequel do tego ff? MPREG? : 3
– W takim razie o co chodzi? – zapytałem w
końcu, patrząc się na jego twarz. Sehun nadal trzymał mnie w objęciach i
naprawdę, jednocześnie robiło mi się słabo, ponieważ to było dosyć kochane i
miałem ochotę go zdzielić za to, że przymusza mnie do rzeczy, których teoretycznie nie chcę. – Dlaczego ja? W
szkole jest tyle osób... Cholera, Sehun! W szkole ludzie zabijają się, żebyś
chociaż na nich spojrzał, a ty upatrzyłeś sobie mnie i nie odpuszczasz, nawet
kiedy cię do tego zmuszam.
– O to chodzi, Luhan – szepnął i pogładził swoją dłonią mój policzek. –
Inni chcą mnie, kiedy ja nie pragnę ich. To mnie przytłacza, ponieważ wydają
się mnie sobie przywłaszczać. Są zbyt łatwi do zdobycia, ponieważ sami pchają
się w moje ręce, a ty... ty po prostu byłeś inny. Dla mnie idealny, nawet jeśli
zmuszałeś mnie do okropnych rzeczy, ale nadal nie mogłem przestać myśleć, że to dla
ciebie i chciałem robić to dalej.
– Nawet czyścić toalety?
Oboje wybuchliśmy śmiechem.
– Zwłaszcza czyścić toalety –
odezwał się po chwili ciszy. – Ja wiem, że nie jestem typem romantyka, o którym
marzysz. Nie będę przy tobie każdego ranka, mówiąc ci, że cię kocham, nie
urządzę fantastycznych randek, których nie będziesz potrafił zapomnieć, być
może spieprzę też wiele innych rzeczy, ale zrobię wszystko, by być jeszcze
lepszym od osoby, którą chciałeś mieć, Lu – mówił cały czas, a jego usta coraz
bardziej zbliżały się do mojego ucha. – Wiem też jaką mam opinię, wiem, co
mówisz o mnie do Baekhyuna i naprawdę się nie dziwię, ale nie potrafię zmienić
swojego charakteru. Dlatego, jeśli naprawdę tego nie chcesz, powiedz, ale nie
krzycz. Po prostu powiedz, będąc całkowicie szczerym. Wtedy odpuszczę.
– Dlaczego sprawiasz, że nie potrafię tego powiedzieć? – zapytałem,
marszcząc nos. – Przez to nienawidzę cię jeszcze bardziej.
– Po prostu daj mi szansę, Laleczko.
– Jednym słowem, potrafisz zepsuć dosłownie cały nastrój –
westchnąłem, a Sehun zaśmiał się i pocałował mnie w czoło, nadal przytulając.
Tak, to właśnie wtedy postanowiłem dać mu szansę. Zrozumiałem, że nie
dopuszczałem go do siebie, ponieważ wykreowałem jego, swoją własną wizję na
podstawie opinii innych ludzi i własnych obserwacji, zapominając o poznaniu
samego Sehuna. Wcześniej widziałem go tylko jako playboya, który nie potrafi
utrzymać swojego przyrodzenia w gaciach i może faktycznie taki był, ale
poznałem tę fajniejszą, lepszą stronę Sehuna, którą dało się polubić.
Co nie oznaczało, że będzie miał ze mną łatwo.
[12]
To, że dałem Sehunowi szansę, nie znaczyło, że od razu zostaliśmy
parą, w ogóle zastanawiałem się, czy takie słowo istnieje w jego ubogim
słowniku. Mimo to nie odstępował mnie na krok. Na początku byłem bliski
uduszenia go podczas snu, ale przynajmniej miałem pewność, że nie chodzi po
imprezach i nie pieprzy się z przypadkowo napotkanymi laskami.
Całą niedzielę spędziliśmy razem, chociaż później dołączył się też
Chanyeol z Baekhyunem i Jongin, który przeglądał chyba Playboya, dopóki nie
pojawił się Kyungsoo. Jeszcze nigdy nie widziałem tak szybkiej reakcji, ale
zgadywałem, że Kim miał to wyćwiczone do perfekcji.
Poniedziałek okazał się być dziwniejszy niż przypuszczałem. Już po
przekroczeniu szkolnego korytarza dopadła mnie Seohyun, szarpiąc za rękaw
mundurka. O mało nie wyrwała mi ręki.
– Mów czego chcesz i idź, zanim nas ktoś razem zobaczy – uprzedziłem,
mrużąc oczy i ze znudzeniem spojrzałem na swoją kuzynkę, która w odpowiedzi
uśmiechnęła się szeroko, zasłaniając dłonią usta. Wyglądała, jakby dławiła się
i jednocześnie z tego cieszyła. – Dobra, przestań, to zaczyna robić się
przerażające.
– Dlaczego nie powiedziałeś, że umawiasz się z Sehunem?! – pisnęła, a
wszyscy ludzie, którzy przechodzili koło nas, od razu się na nas popatrzyli. –
Oppa, gratuluję!
– Dziękuję... Czekaj, co? Skąd wiesz?
– Cała szkoła o tym mówi. Poza tym wstyd, żebym musiała się dowiadywać
takich informacji od Krystal, a nie własnego kuzyna – warknęła i uderzyła mnie
w ramię. – Ale nawet nie wiesz jak się cieszę! Będziemy mogli chodzić na
podwójne randki, to będzie świetne.
– Fuj, nie? – Skrzywiłem się. – I nie chodzę z Sehunem. Byłem z nim na jednej
randce, co nie znaczy, że jesteśmy parą.
– I dodatkowo dałem mu szansę, o której postanowiłem jej nie mówić, bo po co. Jeszcze
zrobiłaby większy szum wokół tego wszystkiego. – A teraz z łaski swojej zejdź
mi z oczu, ponieważ idę egzystować w samotności, a ty mi w tym przeszkadzasz.
– Jak chcesz, oppa. – Wzruszyła ramionami i cofnęła się o kilka kroków.
– Ale mam nadzieję, że Sehun okaże się tym jedynym, na którego tak długo
czekałeś – dodała i z uśmiechem na ustach ruszyła w stronę oddzielnego
skrzydła, gdzie lekcje miały dziewczyny.
Nie skomentowałem już tego, jak mnie nazwała. Poddałem się, ściskając
w rękach kilka książek, które wcześniej wyciągnąłem z plecaka. To wszystko
zaczynało mnie bawić i zastanawiałem się, jak daleko to zajdzie. I tak
zakładałem, że znudzę się Sehunowi po kilku dniach, ewentualnie tygodniach i
wróci do swojego poprzedniego trybu życia, a jego słowa, które wypowiedział
sobotniego wieczoru okażą się tak samo puste jak on sam. Wtedy ja pożałuję, że
kiedykolwiek zdecydowałem się dać mu szansę, ale postanowiłem choć raz ustąpić
temu cichemu głosikowi, który podpowiadał, że chcę Sehuna. Wcześniej
przysłaniała go czysta złośliwość, która i tak nie potrafiła się zamknąć.
Czasami byłem zbyt skomplikowany nawet dla samego siebie.
Czas spędzany z Sehunem stawał się w moim odczuciu coraz bardziej
przyjemny. Właściwie to było najdziwniejsze, bo broniłem się przed zostawaniem
z nim sam na sam rękami i nogami, nie chcąc odpuścić. Wiedziałem, że jeśli choć
trochę popuszczę, całkowicie wpadnę i najprawdopodobniej będę żałował. Osoby
takie jak Oh Sehun szybko się nie zmieniają, właściwie takie jak ja również.
Stare nawyki zostają, nawet jeśli czasem myślimy, że się ich pozbyliśmy. Poza
tym, bałem się przyznać przed sobą samym, że właśnie on tak bardzo mi się
spodobał, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie ekscesy dotyczące naszej dwójki,
które zdarzyły się na początku. O mówieniu Sehunowi już w ogóle nie było mowy, wykorzystałby
to przeciwko mnie.
Sehun... niestety trzymał się swoich słów i robił wszystko, by stać
się w moich oczach idealnym. Czasem z tym przesadzał, za co miałem ochotę go
udusić, bo mój pokój nie był w stanie pomieścić większej ilości kwiatów.
Próbował być romantyczny, ale zawsze jego zachowanie doprowadzało mnie do łez i
mimo że nie chciałem, często mu ulegałem.
[14]
Dlaczego ulegałem? Mimo mojej złośliwości, ogólnej niechęci do Sehuna
i twierdzenia, że nie potrzebna mi druga połówka, zaczynałem odczuwać
przyjemność spędzania czasu z osobą, której się podobam. Czułem się w jakimś
sensie wyjątkowy, zdecydowanie inaczej niż wcześniej. Poza tym dostrzegałem
malutkie plusy rozmawiania z Sehunem, często poprawiał mi humor, nawet jeśli
się kłóciliśmy, a zdarzało się to niesamowicie często. Przynajmniej dwa razy w ciągu jednego dnia. To znaczy, inicjatorem sprzeczek byłem ja, ponieważ w zgodzie umiem wytrzymać jedynie z samym sobą, z nikim więcej.
Od mojej pierwszej, ale jak zakładałem nie
ostatniej randki z Sehunem minęły dwa tygodnie. Dziwiło mnie to, że nie latał
do dziewczyn i nie imprezował, bo zakładałem na początku, że nie wytrzyma więcej
niż trzy dni. Poza tym nawet nie byliśmy w związku, nie miał oficjalnego zakazu
pieprzenia przypadkowych ludzi, by sobie ulżyć, zwłaszcza, że o mojej pupci mógł
jedynie pomarzyć. Ona póki co miała zostać nietknięta, zwłaszcza przez takiego
narwańca jak Sehun.
– Sehun, ucisz to dziadostwo,
bo nie słyszę własnych myśli – warknąłem, nie odrywając się od zeszytu, który
miałem położony na swoich kolanach, próbując jakkolwiek ogarnąć zadania z
rozszerzonej matematyki. Siedziałem na łóżku, zaraz obok Sehuna w jego pokoju,
oglądając jakiś film, który akurat szedł w telewizji, nawet nie zwróciłem uwagi
jaki, ale zakładałem, że komedia, bo nie słyszałem dziewiczych krzyków Sehuna
które swoją drogą niezwykle mnie bawiły. – Sehun, prosiłem cię o coś –
powiedziałem – nie mogę się skupić!
W tym momencie obróciłem głowę i spojrzałem na niego. Spał, z głową
wtuloną w poduszkę. Jego usta były nieco rozchylone, a grzywka, której tym razem
nie zaczesał do tyłu, jak miał to w zwyczaju, lekko przysłaniała jego oczy.
Zastanawiałem się, jak był w stanie
zasnąć w takim hałasie, kiedy ja myślałem, że zwariuję. Na początku może i nie
zwracałem na to tak szczególnie uwagi, ale kiedy zadania zaczynały robić się
trudniejsze, a ja miałem wrażenie, że mój mózg eksploduje, nie potrafiłem się
skupić na jednej rzeczy. Poza tym rozpraszała mnie sama obecność Sehuna, który
swoją drogą sam sobie wymyślił wspólne dni i tym sposobem ograniczał mnie i
hamował moją nieprzeciętną inteligencję swoją własną głupotą.
– Denerwujesz mnie nawet, jak śpisz – stwierdziłem i uciszyłem
telewizor, znajdując pilot zakopany gdzieś pomiędzy kołdrą. – Poza tym czemu
musisz być tak seksowny, nawet kiedy się o to nie starasz – warknąłem,
ciągle na niego patrząc. – Idiota.
Westchnąłem, opierając się o ramę łóżka i zamknąłem z hukiem zeszyt,
wkładając do środka długopis. Już całkowicie odechciało mi się uczyć, będąc
całkowicie rozproszonym przez osobnika leżącego po mojej lewej stronie. Męczyło
mnie to, że zaczynałem się do niego przywiązywać, na samym początku roku
szkolnego obiecałem sobie, że zostanę w wiernym związku z samym sobą, a
zaczynałem się zdradzać. Nie wiem, czy to miało w ogóle jakikolwiek sens, ale
to wszystko zmierzało w bardzo złą stronę, a ja sam nie potrafiłem już zawrócić.
Nie mogąc dłużej wytrzymać, powoli zszedłem z łóżka, starając się nie
obudzić tego idioty i biorąc zeszyt, powoli ruszyłem w stronę wyjścia, by
zaszyć się w swoim pokoju, gdzie najprawdopodobniej urzędował już Baekhyun
oglądający stare koncerty Britney Spears. Zawsze, kiedy miał dużo czasu, a nie
widział nigdzie Chanyeola, to robił, nawet jeśli znał je na pamięć. Ja tylko
dziękowałem Bogu, że nie śpiewa i nie tańczy razem z nią, bo przysięgam, już
dziś zacząłbym budowę ściany oddzielającej połówki naszych pokojów. I tak
nieźle męczyłem się, słuchając po pięćdziesiąt razy na dzień „Baby one more time”, które
prześladowało mnie nawet w snach.
Nie zdołałem jednak wyjść z pokoju, bo zatrzymałem się przy drzwiach i
odwróciłem w stronę, gdzie spał Sehun. Kusił, a moje instynkty singla w
potrzebie niemal krzyczały. Odłożyłem zeszyt na półkę, która stała obok drzwi i
powoli wróciłem do łóżka, nie spuszczając oka z Sehuna. Przykucnąłem przy nim,
patrząc na jego twarz wyrażającą czysty spokój. Miałem okazję, by posmakować
tych jego idealnych ust, tak, żeby się nawet o tym nie dowiedział, co wydawało
mi się planem idealnym. Zero niezręczności, po prostu szybki buziak i po
sprawie, nic więcej. Jednak w mojej głowie to wszystko zdawało się o wiele
prostsze, tam byłem też odważniejszy i o wiele bardziej optymistyczny, choć jeszcze
wredniejszy, niż wydawałem się innym.
Po chwili jednak stwierdziłem, że to głupi pomysł i prostując nogi,
ponownie ruszyłem w stronę drzwi z zamiarem wyjścia. Nim nacisnąłem klamkę, z
nieodpartą chęcią odwróciłem się, by jeszcze popatrzyć na śpiącego Sehuna.
Taka okazja się więcej nie powtórzy.
Luhan, ogarnij się, do cholery
jasnej!
Warknąłem pod nosem, po czym znów podszedłem do łóżka. Nachyliłem się
nieco nad Sehunem, patrząc na jego twarz, która właściwie wcale nie była taka
zła. Sehun był przystojny, choć krzywo się uśmiechał. Nie rozumiałem co ze mną
robił, nie poznawałem tego uczucia, ale przy okazji mnie denerwował. To wszystko
było jego winą, nie moją, jego. To on się do mnie przyczepił, to on mnie
jeszcze bardziej nakręcał, to on nie chciał odpuścić.
Nachyliłem się nad nim, próbując dotknąć ustami tych jego warg, które
nadal były lekko rozchylone, jakby same krzyczały do mnie, żebym się w nie
wpił. Ale byłem najwyraźniej idiotą, bo podniosłem się nieco, oddalając od
nich.
– Pocałujesz mnie, czy będziesz tak nade mną wisiał? – Nawet nie zorientowałem
się, kiedy Sehun otworzył oczy. Ale nim jakkolwiek zdążyłem odpowiedzieć,
podniósł się na łokciach i połączył nasze usta. Przez moment zamarłem, nie
wykonując żadnego ruchu. Czułem jedynie jego zimne wargi, które nadal łączyły
się z moimi, a moje serce dosłownie wypadało mi z piersi. Nie miałem pojęcia
jak się zachować, sparaliżowało mnie. To dlatego Sehun jako pierwszy poruszył
swoimi wargami, starając się pogłębić pocałunek, który oddałem, całkowicie
instynktownie. Wraz z tym uniósł się wyżej, siadając i umiejscowił swoje dłonie
na moich biodrach, przyciągając mnie do siebie. Kiedy siadłem na jego kolanach,
poczułem, jak Sehun przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze i wpycha go do
moich ust, by zacząć pieścić podniebienie i złączyć go z tym moim. Pierwsza
myśl, która wpadła mi do głowy, to ta, że to wstrętne, bo wymieniałem się z nim
śliną, czyli mnóstwem bakterii, ale mimo to nie potrafiłem się od niego
oderwać, sprawiał, że wariowałem, przysuwałem się do niego jeszcze bliżej, mimo
że fizycznie to już nie było możliwe, ciągle poruszając wargami.
Ale gdy zabrakło mi tchu, odsunąłem się od jego ust i ze złością
uderzyłem w ramię, w trybie natychmiastowym schodząc z jego kolan.
– Zwariowałeś?! – krzyknąłem. – Ukradłeś mój pierwszy pocałunek, ty
niewyżyty idioto – warknąłem zaraz potem i starając się ukryć uśmiech, który
cisnął mi na usta, wyszedłem z pokoju, zabierając po drodze zeszyt szybciej niż
kiedykolwiek wcześniej.
To było miłe uczucie.
– Gdzie ty znowu mnie wleczesz? – zapytałem, gdy kazawszy ubrać mi się
elegancko, wyciągnął z dormu na okropną pogodę. Wcale nie uśmiechało mi się
przebywanie na otwartej przestrzeni nawet przez kilka sekund, a zwłaszcza iść
do głupiej taksówki, która miała nas zawieźć do miejsca, o którym ten kretyn
nie był łaskaw mnie poinformować. Jeszcze chyba nie nauczył się, że nie byłem
wielkim zwolennikiem niespodzianek, w których on miłował.
– Zobaczysz.
Tak, wcale nie zaspokoił mojej ciekawości, wręcz ją wzniecił.
Zastanawiałem się, co tym razem kreatywnego wymyślił, ale po ostatniej jakże
ciekawej randce, zgadywałem, że wybierał pomiędzy restauracją a wesołym
miasteczkiem. Jednak patrząc na to, jak kazał mi się ubrać, zgadywałem, że
wybrał jednak tę pierwszą opcję. Tak jakbyśmy nie mogli zostać w dormie i
poprosić Kyungsoo, żeby nam coś ugotował, wyszłoby na to samo, ale bez
wydawania pieniędzy. Ale skoro Sehun stawiał, to nie miałem większych zastrzeżeń.
Choć mógłby być romantyczniejszy i zabrać mnie na lot nad Seulem jak Christian
Grey swoją Anę, bo przecież kasę miał, a ponoć mu na mnie zależało, więc w czym
tkwił problem?
Oczywiście z tą restauracją się nie pomyliłem. Zaczynałem dochodzić do
wniosku, że potrafię przewidzieć go już całkowicie, nawet jeśli szczególnie
dobrze go nie znałem. Po prostu Sehun był osobą cholernie prostą, zakładałem,
że taki sam ma mózg, to dlatego był beznadziejny z matmy.
– Przypomnij mi, żebym następnym razem to ja wybrał miejsce –
powiedziałem, kiedy wysiadaliśmy z taksówki. Sehun zabrał mnie do cholernie
drogiej restauracji, gdzie jedno danie kosztowało tyle co pensja nauczycieli w
naszej szkole. Widziałem jedynie ludzi ubranych w kosmicznie drogie garnitury i
sukienki wieczorowe od znanych projektantów, ludzi, którzy mieli swoje firmy,
wpływowych inwestorów. Nie pasowały tu dwa dzieciaki, które dopiero co
przyjechały z akademika. Ale te dzieciaki miały miliony na kontach swoich
rodziców.
– Czyli będzie kolejny raz?
– Jeśli niczego nie spieprzysz, to się zastanowię – odparłem, dając
się wprowadzić do środka. Zaraz koło nas pojawił się kelner i wskazał nam
miejsce przy wcześniej zarezerwowanym przez Sehuna stoliku, który mieścił się przy oknie z widokiem na oświetloną rzekę Han. Było miło, naprawdę, chociaż nie
lubiłem takich klimatów. Kojarzyły mi się z moim ojcem i niekończącymi się
bankietami, na których musiałem się zjawiać, nienawidziłem ich. – A teraz podaj
mi powód, dla którego tu jesteśmy. Chyba nie zamierzasz mi się oświadczyć? –
pisnąłem. – Z całym szacunkiem, Sehun, ale nie wyobrażam sobie miesiąca z tobą,
a co dopiero całego życia – dodałem, marszcząc nos.
Sehun roześmiał się, z rozbawieniem kręcąc głową, choć na jego miejscu
nie byłoby mi tak do śmiechu. Dostał kosza, może nie całkowitego, ale w jakiś
sposób powiedziałem mu, że jest denerwujący i nie chcę go widzieć. Ale pewnie
był zbyt głupi, żeby nawet to zrozumieć.
– Nie, ale coś w tym rodzaju – powiedział – chciałbym o czymś z tobą
porozmawiać, a w dormie nie ma ani chwili spokoju, zwłaszcza dzisiaj.
– Wiem, Kyung i Kai się pokłócili – westchnąłem. – Wiesz o co?
– Jongin powiedział Soo, że ma dość tych jego cholernie nudnych
randek. Najpierw myślałem, że Soo go zabije, ale chyba trochę się opanował –
odpowiedział Sehun, wzruszając ramionami. – Zakładam, że nadal ciska piorunami
z oczu. Na miejscu Jongina ewakuowałbym się na jakiś inny kontynent.
Zaśmiałem się, słysząc to. To nie tak, że życzyłem im kłótni, po
prostu śmieszyło mnie to, jak taki mały człowieczek jak Kyungsoo może mieć w
sobie tyle jadu. Przebijał nawet mnie, co było już naprawdę dziwne i wcześniej
niespotykane. Mały szatan. Ale wiedziałem, że Jongin w końcu przyjdzie do niego
potulnie, przepraszając za swój wybuch i zgodzi się na każdą kolejną, głupawą
randkę. To było pewne, że w tym związku spodnie nosi Do.
Zaraz potem podszedł do nas kelner. Zamówiliśmy z Sehunem jakieś
danie, aż w końcu zostaliśmy sami. Póki co, widziałem, że nie chciał zaczynać tematu, który ciążył mu na
sercu, dlatego ja postanowiłem zapytać go o kilka kwestii, których byłem
ciekawy.
– Dlaczego wylądowałeś w szkole z internatem?
Sehun spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
– To przez rozwód moich rodziców – powiedział i wyprostował się na
krześle. – Mój tata jest zawsze zapracowany, mama znalazła sobie nowego faceta,
a ja trzy lata temu byłem dzieckiem, które niezwykle potrzebuje uwagi innych –
stwierdził, ciągle na mnie patrząc. – Stałem się im zbędny. Kochaś matki nie
chciał bachora, a tata nawet jeśli chciał, nie mógł rzucić firmy ot tak. Więc
oboje z matką postanowili mnie odesłać. I właściwie jestem im wdzięczny, tu
poznałem mnóstwo świetnych osób, z którymi tak łatwo nie zerwę kontaktów, w
domu nie stałbym się taki, jaki stałem się tu.
– Czyli nie byłbyś dziwką – podsumowałem.
– Jesteś niemiły.
– Mówisz tak, jakbyś dopiero mnie poznał i nie wiedział – prychnąłem. –
Ale nie tęsknisz za domem?
– Czasem tak, to normalne – odpowiedział – ale przyzwyczaiłem się. A
ty? Nie tęsknisz za rodzicami?
– Tylko za mamą, taty już powoli miałem dość – stwierdziłem – on
zresztą mnie też. Jak tylko dowiedział się, że jego synek woli kutasy,
postanowił traktować mnie jak powietrze. Właściwie teraz dochodzę do wniosku,
że to było główną przyczyną mojego pojawienia się tutaj – dodałem, nawilżając
usta językiem. – Mama płakała jak wyjeżdżałem, prawie codziennie dzwoni,
przynajmniej mam pewność, że to ona tęskni, mój tata zapewne cieszy się, że nie
musi mnie oglądać, właściwie z wzajemnością – podsumowałem.
– Albo miał dość twojego upierdliwego charakterku.
– I kto tu jest niemiły – oburzyłem się. – Zapamiętaj, Oh Sehun. Twój
wielki minus wciąż rośnie.
Sehun w odpowiedzi jedynie uśmiechnął się szeroko.
Około dziewiątej wieczorem pogoda zdecydowanie się poprawiła. Nie
padało, a temperatura wcale nie była taka niska, choć mimo to musieliśmy
założyć płaszcze. Sehun złapał mnie za rękę, jakby wszystkim dookoła chciał
pokazać, że jestem jego i tylko jego, choć to było całkowitym kłamstwem. Mimo
to nie wyrywałem swojej dłoni z jego uścisku, potulnie przy nim idąc.
Spacerowaliśmy przez park, wśród zapalonych latarni, które rozświetlały mrok.
– Zdradź mi swój sekret, Sehun – poprosiłem, spoglądając na niego. –
Uganiasz się za mną już tak długo, a jeszcze nie zwariowałeś – skomentowałem,
patrząc na niego w zdziwieniu. – Inni już dawno by mnie olali.
Sehun nie był pierwszym, który mnie podrywał. Było ich wielu, ale po
krótkiej rozmowie ze mną uciekali. Przyciągałem ich do siebie swoim niewinnym
wyglądem, a jeszcze skuteczniej odstraszałem niezwykle chamskim charakterem,
którego wszyscy zaczynali w końcu mieć dość. Ja sam czasem z samym sobą nie
wytrzymywałem, zazwyczaj wtedy chodziłem spać, żeby nie słuchać więcej tych
swoich durnych myśli, które mnożyły się w mojej głowie zbyt szybko.
– Czasem mam ciebie dość, racja – odrzekł – ale za bardzo cię lubię,
żeby dać sobie spokój.
– Nie potrafię cię zrozumieć.
Sehun roześmiał się i pociągnął mnie na ławkę. Usiadł, a mnie posadził
na swoich kolanach, tak jakby nie było miejsca obok. Nie skomentowałem tego, bo
Sehun po chwili otulił mnie swoimi rękami i było mi jeszcze cieplej i milej, i
właściwie chciałem pozostać w takiej pozycji, nawet jeśli ten wredny głosik w
mojej głowie zawzięcie protestował.
– Laleczko – mruknął i pogładził dłonią mój policzek, wsuwając palce w
moje jasne włosy. – To niebywałe, jak cholernie mnie zmieniasz – powiedział po
chwili, a ja uniosłem głowę, by spojrzeć na jego twarz. – Czasem mam wrażenie,
że powinienem to wszystko zatrzymać, bo kocham imprezować, kocham seks, kocham
moje życie bez zobowiązań, ale kiedy widzę ciebie, uświadamiam sobie, że
jeszcze bardziej wolę ciebie.
– O czym mówisz, Sehun?
– O tobie, Lu – odpowiedział prosto – o nas. Wiem, jaki masz
charakter, wiem, że kłócimy się przynajmniej dwa razy dziennie o najgłupsze
rzeczy, wiem też, że wcale mnie nie nienawidzisz i to, że chcę w końcu pożegnać
te wszystkie przygody na jedną noc, ale muszę mieć dla kogo – szepnął i znów
pogładził mnie po policzku, spoglądając na moje usta. – Po prostu bądź mój , Luhan.
Zagryzłem wargi, zupełnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jak dotąd byłem
tylko swój i uważałem, że bycie singlem, to najlepsze, co mi się przytrafiło.
Ale Sehun... Sehun był seksowny, miał świetne ciało i całkiem przystojną twarz,
nawet jego charakter nie był zły i ktoś mógł powiedzieć, że nie mógłbym znaleźć
lepszego chłopaka, bo hej, to najlepsza partia, ale sam nie wiedziałem, czy
ufanie mu to dobra decyzja.
– Nie wiem, Sehun – westchnąłem, patrząc w jego oczy – chyba się boję?
– Czego? Nie skrzywdzę cię przecież – obiecał i przytulił mnie do
siebie jeszcze mocniej.
– Właściwie to bardzo proste, Hun – odezwałem się, opierając głowę o
jego ramię. Była to najprawdopodobniej najlepsza pozycja, w jakiej w ogóle
mogłem się ułożyć. Czułem te nieziemskie perfumy Sehuna o zapachu egzotycznym i
jego ciepło, które niemal od niego emanowało.
W takich chwilach bywałem naprawdę spokojny i wcale nie taki groźny. – Mamy
całkiem inne style życia. Jestem pewien, że któregoś dnia nie wytrzymasz i mnie
zdradzisz, nawet jeśli będzie to jednorazowa przygoda. A ja, mimo że jestem
niemiły i czasem aż za bardzo chamski, to cholernie łatwo mnie zranić. A ja nie
wybaczam, Sehun.
Sehun podniósł moją głowę w dwóch palcach i zbliżył swoją twarz do
mojej.
– Dla ciebie dam z siebie wszystko – powiedział i złączył nasze usta.
Zaczynałem dochodzić do wniosku, że mogłem się od nich uzależnić, były miękkie
i zimne, były tym, czego naprawdę potrzebowałem w swoim życiu częściej. I nawet
jeśli miałem wiele powodów, by zakończyć to wszystko tu i teraz, zgodziłem się,
wpijając w usta Sehuna jeszcze mocniej, zapominając o wszystkim, co dookoła
mnie otaczało.
Bo byłem szczęśliwy i nie chciałem z tego rezygnować.
[15]
Środy nigdy nie były zbyt ciekawe, choć lubiłem je przez małą liczbę
lekcji, jaką wtedy miałem. Tamta środa była jednak inna, ponieważ, podobno jak
co roku, nasza szkoła organizowała dzień sportu, który był dla klas sportowych
jak święto narodowe dla kraju. W ciągu całego roku szkolnego organizowano ponoć
jeszcze jeden, w maju. Wtedy wszystkie boiska były pozajmowane, zwłaszcza te na
zewnątrz, natomiast tamtej środy, głównie przez niską temperaturę, choć
świeciło słońce, ten jakże wyjątkowy dzień odbywał się w środku. Przyjechały
też inne szkoły, których kluby rozgrywały mecze w głównej hali, a z braku
jakichkolwiek innych zajęć postanowiłem je obejrzeć, siedząc na trybunach razem
z nieco zbyt pobudzonym Baekhyunem.
– CHANYEOL, TAK! PRZYŁÓŻ IM, KOTEK! – krzyczał, a ja miałem ochotę
zasłonić się czymkolwiek, bo wstydziłem się koło niego siedzieć. – JESTEŚ
NAJLEPSZY CHANNIE! – Oczywiście musiał to wtrącić. – Patrz, jaki Yeollie jest
seksowny – pisnął z zachwytem, niemal się na mnie kładąc.
– Tak, bardzo, zwłaszcza kiedy poci się jak świnia i prawdopodobnie
tak samo śmierdzi – podsumowałem, uśmiechając się wrednie.
– Przesadzasz – mruknął – jestem pewny, że sam chętnie rzuciłbyś się
teraz na Sehuna – dodał, wskazując na Oh. Spojrzałem na niego, krzywiąc się od
razu. Może niektórzy lubili widok spoconych,
umięśnionych ciał, do których przyklejały się koszulki, ale mnie to
zdecydowanie odpychało. Jakoś nie potrafiłem podzielić entuzjazmu Baekhyuna i
sam zastanawiałem się, jak ludzie mogli na taki widok wzdychać z zachwytem.
– Najpierw kazałbym mu się iść
wymyć – odparłem, częstując się od Baekhyuna popcornem. – Poza tym teraz
wygląda jak zmokła kura, jest brzydki.
– Ty zawsze masz jakieś problemy – stwierdził – ja na przykład mam
teraz ochotę podbiec do Chanyeola tam i wykrzyczeć, że ma mnie wziąć na tym
parkiecie w tym momencie – powiedział prosto, a ja otworzyłem szerzej oczy,
jeszcze mocniej krzywiąc się niż wcześniej.
– Błagam cię, nie rób tego – poprosiłem – oszczędź tego widoku
ludziom.
– Tylko to powiedziałem, nie znaczy to, że to zrobię.
– Słuchaj, Baek – mruknąłem, kładąc mu rękę na ramieniu. – Może nie jestem
szalenie spostrzegawczy, ale znam cię i wiem, że jesteś zdolny to zrobić –
zakomunikowałem i przyciągnąłem rękę znów do siebie, kładąc ją na kolanach. –
Mnie wystarcza sama wizja i od tego już bolą mnie moje biedne oczy, dlatego
uspokój się Hyunnie i ochłoń – poleciłem, uśmiechając się do niego z nadzieją,
że odpuści. I tak pewnie dorwie Chanyeola po rozgrywkach.
Baekhyun jedynie wydymał śmiesznie usta, odpuszczając sobie plany,
które zapewne już tworzyły się w jego zbyt kreatywnej główce. Właściwie to
współczułem Chanyeolowi. Ja na jego miejscu zwariowałbym z takim chłopakiem,
wiem, bo musiałem z nim mieszkać w jednym pokoju. Chociaż przestał tak bardzo
przerażać mnie ten okropny róż. Właściwie on był najmniejszym problemem.
Bardziej martwiła mnie rosnąca liczba plakatów na ścianach.
– W ogóle, jak układa ci się z Sehunem?
– Co?
– No bo wiesz, z tego co widzę, to już jesteście na zupełnie innym
etapie – zauważył – przespaliście się już?
– Co?! – powtórzyłem, patrząc na niego jak na idiotę. – Nie! Nie myśl
nawet o tym, masz zbyt brudne myśli, Baekhyun.
– A ty jesteś zbyt wielką dziewicą.
Naburmuszyłem się, słysząc jego słowa. Może nie uprawiałem nigdy
seksu, ale nie przesadzajmy. To nie znaczyło, że musiałem z pierwszym lepszym
lecieć do łóżka.
– Po prostu nie jestem dziwką – odparłem spokojnie, powstrzymując się
od wyrwania temu małemu gadule języka, bo zaczynał mnie irytować. Dziś po
prostu przechodził samego siebie. – Poza tym jak będę chciał się z nim
przespać, to to zrobię.
– Okej, jasne, rozumiem – rzucił – skończę już to, jak odpowiesz mi na
jedno pytanie.
– Jakie?
– Podoba ci się Sehun? –
zapytał, a ja zamilknąłem, woląc nie odpowiadać. Ta informacja miała pozostać
dla mnie i nikt miał o tym nie wiedzieć, nawet sam Sehun. – Lu, to tylko ja.
Nie powiem Sehunowi – obiecał.
Przygryzłem wargę, spoglądając na niego niepewnie.
– Istnieje malutka, prawie niewidoczna szansa, że najprawdopodobniej się
w nim zakochałem. Tak trochę i to mnie dobija – powiedziałem i z westchnieniem
schowałem głowę w dłoniach.
Baekhyun chwilę później mnie przytulił, mówiąc, że czekał, aż przyznam
to, co było już wiadome.
[16]
Z Sehunem wcale nie układało mi się tak źle, mogłem nawet powiedzieć,
że było świetnie. Nawet nie kłóciliśmy się tak dużo, ograniczyliśmy to do
minimum, nawet jeśli na początku wydawało się nam, że to właściwie niemożliwe.
Po prostu przestaliśmy spędzać ze sobą aż tak dużo czasu, bo Sehun i tak miał
te swoje treningi, na które zaczął chodzić codziennie, a ja wreszcie znalazłem
sobie kółko, które polubiłem - mimo że było to najbardziej lamerskie kółko
zainteresowań, jakie w ogóle mogłem znaleźć. Ale Minseok też chodził na kółko
fizyczne i świetnie się bawił! Postanowiłem wziąć z niego przykład i się
zapisać, zwłaszcza że w dormie już nie mogłem więcej wytrzymać.
Nasze dwa gołąbki, Kyungsoo i Kai się pogodziły. Teraz dosłownie wszędzie
widziałem czerwone i różowe serca, słyszałem pełne radości wyznania miłości i
mimo że byłem już w związku, to nadal mnie to cholernie irytowało. Dziękowałem
jedynie w duchu, że Sehun nie biega za mną, krzycząc, że mnie kocha. Wtedy bym
mu przyłożył, żeby raz i na zawsze zapamiętał, że tego nienawidzę.
Powoli zbliżał się grudzień, bo nadeszła już połowa listopada i
pierwszy śnieg, którego było więcej, niż przypuszczałem. Ale przynajmniej na
zewnątrz wszystko wydawało się takie ładne. Tylko nie mogłem już siedzieć w
moim ulubionym miejscu za szkołą, jednak pocieszała mnie myśl, że kiedyś
wreszcie będzie musiała nadejść wiosna, a później lato, a wtedy skończymy
szkołę i to wszystko minie. Nie chciałem, chyba wolałem, żeby wszystko
pozostało takie, jakie jest teraz, za wyjątkiem pogody, rzecz jasna.
Tamtego wieczoru Sehuna nie było, ponieważ Kai i Chanyeol wyciągnął go
na boisko szkolne, Baekhyun spał, albo słuchał Britt, Suho zabrał na randkę
moją kuzynkę, a reszta gdzieś po prostu się zmyła. Został tylko Kris, oglądając
ze mną w pokoju dziennym jakieś kreskówki. Sam nie wiedziałem, dlaczego
wybraliśmy akurat je, skoro mogliśmy obejrzeć jakiś pełen akcji film lub
cokolwiek innego, ale stwierdziłem, że „Pora na przygodę” była fajna i nie
chciałem, żeby Kris ją przełączał. Chociaż sam dobrze się bawił, śledząc
przygody Finna i Jake’a, ja również, mimo że momentami się mi już przysypiało, a miałem
czekać na Sehuna. Mógł wrócić szybciej, ja tu byłem zmęczony, poza tym miałem
lepsze zajęcia do roboty w piątkowy wieczór.
– Przypomnij mi, żebym zabił Sehuna przy najbliższej okazji –
poleciłem Krisowi.
– Co tym razem zrobił?
– Spóźnia się kretyn – warknąłem, podnosząc się do pozycji siedzącej. –
Najpierw mówi, że będzie za godzinę, a później nie przychodzi po dwóch –
oburzyłem się, chyba aż za bardzo gestykulując rękami, bo po chwili aż
uderzyłem Krisa w twarz. – Cholera, przepraszam! – pisnąłem i rzuciłem mu się
na ratunek, sprawdzając, czy jego przystojna twarz aż tak bardzo nie
ucierpiała. –Żyjesz?
– Spokojnie, nie umrę od uderzenia siły trzepotu skrzydeł motyla –
zaśmiał się, uspokajając mnie. – Nie obraź się, ale jesteś strasznie słaby,
Luhan.
– Już tyle razy to słyszałem, że zdążyłem przywyknąć – prychnąłem i
uśmiechnąłem się lekko, spoglądając kątem oka na wciąż idący telewizor. – To
znaczy, gdybym usłyszał od Sehuna, już dawno zapisałbym go na czarnej liście.
– Masz taką listę? – zdziwił się.
– Nie, ale dla niego w każdej chwili mogę taką założyć – zaśmiałem
się, przenosząc wzrok na Krisa, który również się uśmiechnął.
– Nie sądziłem, że tak skończycie.
– Co masz na myśli?
– To, że Sehun to typ podrywacza, a ty go nie chciałeś – odpowiedział
na moje pytanie, przysuwając się do mnie. – Żałuję, że mnie ubiegł.
– Kris...
Nie dobrze. Kris, błagam cię, odejdź, bo robisz mi papkę z mózgu. Poza
tym, cholera, ale miał całe kilka miesięcy na to, żeby jakkolwiek się za mnie
wziąć. Sehun, który jest kompletnym idiotą o tym pomyślał i w końcu mu się
udało, nawet jeśli na początku nie wyrażałem ku temu żadnych chęci. Kris miał
łatwiej, bo od początku mi się podobał, ale nie chciałem być nieuczciwy w
stosunku do Sehuna, który bardzo się starał, dlatego już odpuściłem, dochodząc
do wniosku, że jednak z Sehunem wcale nie jest mi tak źle, po prostu czasem za
dużo narzekam.
– Kris, nie – poprosiłem, kiedy nachylił się nade mną.
Mimo że kiedyś chciałem go pocałować i mieć go dla siebie, tak na
wyłączność, bo cholera, był gorący i mnie pociągał, to teraz był dla mnie nikim
innym jak świetnym przyjacielem, podobnie jak Suho czy Lay. Za wyjątkiem
Baekhyuna, bo on był wyjątkowy i miałem go bardzo wysoko w swojej własnej
hierarchii bliskich mi osób.
– Tylko jeden raz – obiecał i zbliżył swoją twarz do mojej – ostatni.
Wraz z tym poczułem jego usta na swoim policzku. Zarumieniłem się
mocno, uśmiechając do siebie. To było miłe, może nie tak jak pocałunki Sehuna,
ale przy tym nie przekraczało granic przyzwoitości, a Kris nie był dupkiem.
Mimo to inni musieli zobaczyć w tym wielką sprawę. Oczywiście był to
Sehun, który wreszcie był łaskaw wrócić z teningu. Popatrzył tylko na nas spod
mokrej grzywki, mrużąc groźnie oczy, ale nie odezwał się nic. Zacisnął jedynie
dłonie na prawie pustej butelce wody, bez słowa udając się w stronę pokoju.
Potem usłyszeliśmy jedynie donośny trzask drzwi, które zamknął z wielkimi pretensjami do całego świata. Zaraz po nim przyszedł Kai razem z Chanyeolem w świetnych humorach.
Śmiali się, prawie potykając o własne nogi.
– Widzieliście gdzieś Baeka? – zapytał roześmiany Chanyeol.
– Śpi w naszym pokoju – powiedziałem, a Chan kiwnął głową i od razu
skierował się w tamtą stronę.
– Baekkie, wstawaj, tatuś przyszedł – wrzasnął, a ja byłem pewien, że
razem z Kaiem coś brali, bo ich świetny humor nie mógł pojawić się ot tak,
znikąd, zwłaszcza, że Kai usiadł obok nas i przez długi czas nie mógł przestać
się śmiać. Oglądał tą kreskówkę, która nadal szła, komentując coś do siebie.
Spojrzeliśmy z Krisem na siebie bez zrozumienia, po czym wzruszyliśmy
ramionami.
Ten wieczór był naprawdę dziwny.
[17]
Ta cała sytuacja z Sehunem wcale nie była taka prosta do rozwiązania.
Myślałem, że przyjdzie do mnie przed snem tylko po to, żeby mnie pocałować albo
powiedzieć chociaż głupie dobranoc,
ale nie raczył się zjawić. Ale rankiem, na śniadanie również nie przyszedł, które
było później niż każde inne, więc nie było mowy, że zaspał. Poza tym Sehun był
rannym ptaszkiem, to raczej ja spałem do południa jeśli miałem taką możliwość,
dlatego wiedziałem, że się obraził. Czułem, że czeka mnie długa rozmowa z nim
na temat zazdrości i głupich scen, których nienawidziłem. To właśnie dlatego
nie chciałem być w związku! Wystarczyło jedno głupie niedomówienie, by wszystko
zaczęło się tak bezpodstawnie sypać, nawet jeśli wcześniej wydawało się, że się
układa. Nawet aż za dobrze.
Na początku nie przejmowałem się Sehunem. Nawet wybrałem się z
Baekhyunem na zakupy, tylko po to, żeby poprawić sobie humor przez tego idiotę,
ale kiedy kupiłem kilka nowych koszulek i parę idealnie leżących jeansów, znów
poczułem, że żyję. Miałem też nadzieję, że kiedy wrócimy, Sehun postanowi się
ogarnąć i do mnie odezwać, albo przynajmniej pokłócić jak cywilizowany człowiek
za pomocą słów. Wtedy nie miałbym wyrzutów sumienia, że coś zrobiłem źle, kiedy
to ten kretyn wmawiał sobie zapewne wielkie zdrady, jakich się dopuściłem
podczas jego nieobecności.
Mimo że była sobota, dorm był wypełniony wszystkimi moimi
przyjaciółmi. Jakoś nikomu nie chciało się nigdzie wychodzić na taki śnieg, a w
środku było ciepło i przyjemnie. Tylko ja i Baekhyun byliśmy jakimiś
wyalienowanymi osobnikami, których nikt w tamtej chwili nie potrafił zrozumieć.
– Widziałeś może Sehuna? – zapytałem Kyungsoo, który przyrządzał w
kuchni kolację. Był zajęty, ale zawsze miał oczy dookoła głowy i jako jedyny
był na tyle ogarnięty, by to zauważyć.
– Nie – odparł – nadal siedzi w tym pokoju?
– Najwyraźniej. – Wzruszyłem ramionami, zabierając z deski pokrojoną w
plasterki marchewkę, za co Kyungsoo zgromił mnie wzrokiem. Jongin na moim
miejscu już prawdopodobnie trząsł się i byłby w stanie wyciągnąć tę marchewkę
sobie z gardła, byleby mu ją oddać. Ja wystawiłem Do jedynie język i zaśmiałem
się, zabierając jeszcze jedną.
– Co ty mu zrobiłeś? Nigdy się tak nie zachowywał – stwierdził, tym
razem zabierając się za krojenie cebuli. Zastanawiałem się, jak mu się chciało.
Na jego miejscu dawno kazałbym tym wszystkim idiotom gotować sobie na własna
rękę, a nie służyć im jak kelner w restauracji, w której byłem razem z Sehunem
wcale nie tak dawno.
– Dopadła go choroba zwana zazdrością.
Kyungsoo zaśmiał się, kiwając ze zrozumieniem głową.
– Mogłem się domyślić, że o to chodzi – stwierdził, wrzucając do
gotującej się wody wszystkie pokrojone warzywa. – Ale bądź dla niego
wyrozumiały, pierwszy raz jest w związku i będzie zazdrosny o każdą, nawet
najgłupszą rzecz. Pamiętam jaki Nini był na początku. – W tej chwili uśmiechnął
się do siebie niewyobrażalnie szeroko. – To tylko kwestia czasu, aż się do
siebie przyzwyczaicie. Wtedy właściwie przestaniecie zwracać tak bardzo uwagę
na to, co robi druga połówka.
– Ty Jongina nie przestałeś kontrolować – zauważyłem.
– Jongin to inna bajka – mruknął – jeżeli dam mu za dużo swobody, aż nadmiernie
ją wykorzysta, a do tego nie chcę dopuścić. A ty lepiej idź pogadaj z Sehunem,
bo mógł nawymyślać niestworzonych historii, w które sam zaraz zacznie wierzyć.
Poza tym nie jadł śniadania, a kolacja będzie niedługo.
Kiwnąłem głową, po czym wycofałem się z kuchni, kierując w stronę
pokoju Sehuna i Chanyeola. Po drodze, w salonie zauważyłem Baekhyuna
przytulającego się do Yeola, który próbował grać w jakąś grę z Krisem na
Xboxie. Obok leżał Tao razem z Layem, oglądając gazetę. Reszta po prostu siedziała,
nie robiąc nic konkretnego, jedynie egzystując w mniej kreatywny sposób niż
inni. Tylko Sehun postanowił zamknąć się w pokoju i nie wpuszczać do niego nikogo,
nawet biednego Chanyeola, który nie mógł wejść do środka po głupi
telefon.
Gdy stanąłem pod drzwiami do jego pokoju, bez namysłu w nie zapukałem.
Oczywiście jak zakładałem wcześniej, nie dostałem żadnej odpowiedzi, bo po co
miałby się w ogóle wysilać na choć jedno słowo.
– Sehun – odezwałem się, po raz kolejny waląc w te drzwi, ale Sehun
jakby zapadł się pod ziemię, nie słyszałem żadnej odpowiedzi. – Hunnie, mógłbyś
się w końcu odezwać, albo wyjść? – zapytałem, nie ruszając się spod tych drzwi
nawet o krok. Jeśli będę musiał, postoję tu trochę dłużej, tylko po to, żeby
wyciągnąć tego kretyna do świata żywych i przy okazji walnąć go w tą głupią,
pustą głowę, by się opamiętał, o ile już nie było za późno. – Sehunnie, wyłaź.
– Nie – odezwał się wreszcie. Wow, widzę postępy.
– Tak, wyłaź w tej chwili, bo obiecuję, że nie ręczę za siebie –
ostrzegłem go, już mając serdecznie dość całej tej sytuacji. Nie czułem się
winny, bo nie zdradziłem Sehuna, to on wmawiał sobie takie brednie. Już dawno
wiedziałby o co chodzi, jeśli tylko porozmawiałby ze mną jak człowiek z
człowiekiem, a nie zachowywał się jak przedszkolak postawiony w kącie. Jego
zachowanie doprowadzało mnie do szału i gdyby nie dzisiejsze zakupy, już dano
by mu się jeszcze bardziej dostało, niż planowałem. – Przestań zgrywać
dzieciaka i w tej chwili stamtąd wyłaź!
– Nie, idź sobie! – warknął.
– Okej, jak chcesz, pójdę do Krisa – uprzedziłem go, ale nim zdążyłem
się ruszyć, drzwi otworzyły się. Sehun w trybie natychmiastowym złapał mnie za
nadgarstek i wciągnął do pokoju, całując mocno i brutalnie. Nie mogłem nawet
zaczerpnąć powietrza, bo ta pijawka wpiła się we mnie i nie chciała odessać
nawet na moment. Swoje ręce położył na moich biodrach, przyciskając moje ciało
do jego, które swoją drogą było w połowie nagie. Nie wiem gdzie zgubił
koszulkę, ale w samych spodniach od piżamy wyglądał seksownie.
– Nigdy więcej się tego nie waż robić.
– Czego? Rozmawiać z Krisem?
– Zdenerwowałeś mnie wczoraj.
– Ale ja nic nie zrobiłem! To tylko twoja głupia wyobraźnia cię trochę
poniosła – sprostowałem, przejeżdżając palcami po jego wyrobionych ramionach. –
Kris pocałował mnie w policzek, Sehun. Policzek. W policzek całuje nie też
mama, Baekhyun i Seohyun. To całkiem normalne, a ty musisz przestać być
zazdrosny o takie coś.
– Po prostu nie chcę cię stracić.
– Przecież nie tracisz, idioto. Skoro wybrałem ciebie, to coś znaczy,
prawda? – mruknąłem i tym razem to ja go pocałowałem, uśmiechając się
lekko, czując jak go oddaje. Jego język rozchylił moje wargi, a jego dłonie
zjechały niebezpiecznie nisko, tuż pod moje pośladki. Nie wiedziałem co
kombinuje, ale już zaczynało mi się to nie podobać. Mimo to nadal było
przyjemnie, więc kontynuowaliśmy nasze pocałunki, kiedy Sehun pchął mnie w
stronę jego łóżka, od razu mnie na nie popychając. Zaraz potem zawisnął nade
mną, znów atakując moje usta, które swoją drogą zaczynały robić się nieco spierzchnięte
od zbyt intensywnej, nagłej pieszczoty, którą serwował mi Sehun. Swoimi dłońmi
jeździł po moim ciele, sprawiając, że w mojej głowie niemal wirowało. – Sehun,
co ty do cholery robisz?
– Daję ci lekcję. Chcę, żebyś wiedział, że jesteś mój i tylko mój –
odpowiedział, wsuwając jedną z dłoni pod moją koszulkę.
– Nie traktuj mnie jak przedmiot – warknąłem, jednocześnie poczułem
jak moje policzki oblewa soczysty rumieniec, ponieważ ten idiota postanowił
zawędrować dłonią nieco wyżej, do moich sutków. Co on sobie właściwie
wyobrażał? Co z tego, że byłem jego chłopakiem? Nie miał prawa dotykać mnie bez
mojej zgody, która w tym wszystkim była najważniejsza. – I złaź ze mnie, zaraz
będzie kolacja – powiedziałem już nieco mniej groźnie, to znaczy... bardzo się
starałem, ale naprawdę ciężko protestować, kiedy nad tobą wisi półnagi bóg
seksu, ale niestety z rozumem jak u wiewiórki. – Sehuna-ah.
– Nie wypuszczę cię – mruknął, po czym pocałował mnie prosto w usta. –
Nie chcę.
– Szczerze mnie to nie obchodzi, ty niewyżyty zboczeńcu – odparłem – w
takim razie sam sobie pójdę – dodałem i już miałem zamiar go z siebie zepchnąć,
kiedy złapał za moje ręce i przyparł do łóżka. – Wiesz, że dotykanie ludzi bez
ich zgody to molestowanie? A jeśli posuniesz się dalej, to będzie gwałt –
ostrzegłem go, a Sehun uśmiechnął się jedynie, schodząc pocałunkami na moją
szyję.
– To nie będzie gwałt, jeśli będziesz błagał mnie o więcej.
– Co? – Nim zdążyłem jakkolwiek to zrozumieć, Sehun ponownie wpił się
w moje usta, dłońmi rozpinając moją koszulkę. Guziczek po guziku, i musiałem
przyznać, że szło mu całkiem sprawnie, a ja naprawdę nie wiedziałem jak już mam
protestować, kiedy przy okazji muskał opuszkami palców skórę na moim torsie.
Nie przestawał mnie całować, robił to zachłannie, a mi momentami
brakowało oddechu, ale dałbym wszystko, by te pocałunki nie miały końca.
Podobało mi się to, nawet jeśli swoje dziewictwo miałem zachować do ślubu, dla
tego jedynego, który nie będzie Sehunem, czyli szkolnym playboyem. Ale miałem
też pewność, że teraz jest mój, a ja w jego odczuciu nie jestem pierwszym
lepszym, który nawinął się zupełnie przez przypadek. Sehun wiedział co robić,
ja nie. Momentami wydawało mi się, że zasłabnę od nadmiaru jego pocałunków i
zbyt intensywnych pieszczot, którymi mnie obdarzał, ale chyba dzielnie się
trzymałem, zaciskając usta, kiedy Oh odpiął moje spodnie i całkowicie mnie ich
pozbawił. To sprawiło, że zarumieniłem się jeszcze mocniej, chowając swoją
twarz pod dłońmi, byleby Sehun nie zobaczył tych wielkich, różowych plam na
moich policzkach. To wszystko było dla mnie nowe, nigdy z nikim nie zaszedłem
tak daleko, a jeszcze niedawno nawet całowanie było czymś, czego nigdy nie robiłem.
– Sehun – jęknąłem, kiedy otarł się swoim kroczem o moje. Przysięgam,
że w tamtej chwili zabrakło mi powietrza. Nie mogłem go zaczerpnąć, czułem, jak
się duszę, wypychając biodra do góry, byleby poczuć to jeszcze raz. Działałem
instynktownie, przenosząc swoje dłonie na jego tyłek, który swoją drogą był
idealny. Zacisnąłem palce na jego pośladkach, czym wywołałem u niego zduszony
jęk i musiałem przyznać, że spodobało mi się to.
– Przez ciebie, Luhan, kiedyś oszaleję – wymruczał do mojego ucha,
które cmoknął szybko, by zaraz znów powrócić do moich ust.
Już nie protestowałem, kiedy wsunął palce pod moje nieco już byt
obcisłe bokserki przez wciąż rosnącą erekcję i zsunął je, całkowicie
pozbawiając mnie jakiegokolwiek odzienia. Jeżeli miałem być szczery, cholernie
się wstydziłem, bo nikt wcześniej nie widział mnie nago, oczywiście pomijając
moich rodziców, ale byłem wtedy mały i nieświadomy. I niby Sehun już raz
widział mnie bez ubrań, takiego jakiego stworzyła mnie matka natura, w pierwszy
dzień, kiedy byłem tak głupi i nie zamknąłem drzwi do łazienki, ale myślę, że
wtedy wszystko działo się tak szybko, że nic nie zdążył zobaczyć. Taką
przynajmniej miałem nadzieję.
Nie pozostawałem mu dłużny, szybko pociągnąłem za gumkę od jego spodni
od piżamy, a on sam ściągnął je, rzucając gdzieś w kąt. Jak mogłem się
spodziewać, nie miał nic pod nimi, bo hej, po co komu majtki.
Spoglądając na jego dolne partie ciała, otworzyłem szerzej oczy,
starając się jakoś ustabilizować swój oddech i zbyt szybkie bicie serca, które
jak na złość ciągle przyspieszało, jakby w jednej chwili chciało wypaść z mojej
klatki piersiowej. Obserwowałem, jak Sehun sięga do swojej szafki nocnej, z
której wyciągnął prezerwatywę i butelkę z lubrykantem. Jakoś wcześniej nie zdążyłem o tym pomyśleć, ale w tej chwili miałem ochotę mu z tego łóżka
zwiać i zabarykadować się w swoim pokoju, nigdy już nie dopuszczając go do
siebie. Ale byłem tak bardzo przejęty tym widokiem i sparaliżowany, że jedynie
byłem w stanie przełknąć ślinę i czekać na jakiś ruch Sehuna, który nadszedł
szybciej, niż się mogłem tego spodziewać. Założył prezerwatywę na swojego
penisa, zbliżając się do mnie, po czym rozsunął moje nogi i nachylił się nade
mną, by cmoknąć mnie w czoło.
– Mogę się wycofać? – zapytałem z nadzieją.
– Nie – stwierdził – już za późno na to, laleczko.
Cóż, przynajmniej próbowałem.
Sehun nawilżył swoje palce truskawkowym lubrykantem, którego woń była
aż za mocna jak dla mnie. I całując mnie w usta, wsunął od razu we mnie dwa
palce, starając się jakoś mnie rozciągnąć. Nie bolało, dyskomfort nie był też
jakiś szczególny, ale czułem się dziwnie, zwłaszcza kiedy wsunął trzeci palec,
poruszając dłonią szybciej.
– Kurwa – sapnąłem – przestań, Sehun – wybłagałem go, zacieśniając
palce na jego ramionach – przestań mnie rozciągać i wejdź do cholery we mnie,
bo dłużej nie wytrzymam – jęknąłem bezwstydnie, chcąc wreszcie poczuć go w sobie.
– Aż tak ci się spieszy? – zaśmiał się, wyciągając ze mnie palce. Potem
wylał na nie jeszcze trochę żelu i rozsmarował go na całej długości swojego
penisa, patrząc się przy tym na mnie, jakby co najmniej chciał mnie zjeść.
Dobra, to zaczynało się robić chore, ale wiedziałem, że jak coś będzie nie tak,
mam wołać Krisa, który jest za ścianą i skopie Sehunowi ten jego zgrabny tyłek,
bo przecież kiedyś mi to obiecał. A słowa się dotrzymuje.
– Ostrzegam, że jak będzie bolało, to już nigdy nie będziesz w stanie
nikogo zapłodnić – ostrzegłem go i naprawdę mówiłem śmiertelnie poważnie, a ten
kretyn znów wziął to jako żart i pocałował mnie mocno, unosząc moje biodra
nieco do góry, by powoli się we mnie wsunąć. I już od razu pomyślałem, że
spełnię swoją groźbę, bo piekło jak cholera. Mój jęk bólu stłumił niekończący
się pocałunek, którego Sehun za żadne skarby świata nie chciał przerywać. Ale
później nie poruszył się, czekał po prostu, aż przyzwyczaję się do jego rozmiarów.
Trwało to chwilę, aż sam nie poruszyłem biodrami, dając mu znak, że może może zacząć.
Na początku było dziwnie. Nie potrafiłem opisać tego uczucia, chyba
przez to, że przez chwilę kręciło mi się w głowie, a ja sam nie wiedziałem co
się dzieje. Słyszałem, jak Sehun posapywał cicho i mruczał mi do ucha niczym
kocur, mocno poruszając swoimi biodrami w przód i w tył. Nie czułem przyjemności, nie czułem właściwie nic, prócz ciepła jego ciała i bałem się, że
już będzie tak do końca, ale gdy Sehun postanowił uderzyć pod innym kątem, z
moich ust wyrwał się krzyk, którego nie potrafiłem powstrzymać.
Każde uderzenie było podobne, piętnowało moją przyjemność, a ja
zaczynałem rozumieć, co inni widzą takiego w seksie. Był cholernie przyjemny,
mimo że wcześniej wydawało mi się, że nie wytrwam i po prostu ucieknę Sehunowi,
nie dając mu dokończyć. Podobało mi się to, w jaki sposób jego biodra się
poruszały, z jaką siłą jego penis uderzał o moją prostatę i to, jak Sehun
wyznacza szlak pocałunków na mojej szyi. Nie powstrzymywałem jęków, które z
coraz większą częstotliwością zaczęły uciekać spomiędzy moich warg, nie
kontrolowałem też swoich palców, które wbijały się w plecy Sehuna, zostawiając
tam czerwone, pociągłe ślady od paznokci. Przymykałem oczy, czując, że dłużej
nie wytrzymam, słuchając jęków Sehuna, który jedną z dłoni przeniósł na moje gotowe do wytrysku przyrodzenie, które ścisnął w palcach, poruszając
nim miarowo.
– Sehun-ah – doszedłem z jego imieniem na ustach, plamiąc spermą jego
umięśniony brzuch i rękę. Sam wykonał we mnie jeszcze kilka zdecydowanych,
szybkich ruchów, aż osiągnął swoje własne, intensywne spełnienie, szepcząc, że
jestem najlepszy.
Chwilę po tym nie robiliśmy nic, dopóki Sehun nie wyszedł ze mnie.
Wyrzuciwszy prezerwatywę, położył się obok mnie i pocałował mnie w czoło, uśmiechając się lekko.
– Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę w takiej sytuacji.
Spojrzałem na niego bez zrozumienia.
– Jakiej?
– Wiesz... – mruknął i przytulił mnie do siebie. – W takiej, że będę
miał chłopaka, za którym będę szalał tak mocno, jak teraz. I wiedział, że nigdy
nie odpuszczę, ponieważ dzięki tobie jestem szczęśliwy – powiedział i uśmiechał
się do mnie.
W odpowiedzi pocałowałem go lekko. Tak, ja też byłem szczęśliwy.
A/N
Nawet nie wiecie, jaką ulgę czuję po napisaniu tego ff. Wreszcie mogę zabrać się za coś, co niesamowicie jest bliskie mojemu sercu, czyli Mysterious. Co do Mysterious, myślę, że to opowiadanie będzie jednym z niewielu tak ambitnych, mam zaplanowane dosłownie wszystko i myślę, że napisanie tych wszystkich stron trochę zajmie, zakładam, że dodam część pierwszą (będzie podzielone na 2 części) w 2 rocznicę bloga, czyli w czerwcu, bo do napisania mam bardzo dużo, a z kondycją moich rąk, bywa różnie, ale to się zobaczy. Po drodze na pewno dodam jakieś miniaturki :DPoza tym chciałam wam bardzo bardzo podziękować, jeśli chodzi o statystykę bloga. To przecież 114 tysięcy wyświetleń (nie liczą się moje, ponieważ włączoną mam taką opcję, czyli wszystko dzięki wam *^*), prawie 200 obserwatorów i 700 komentarzy. Mimo wszystko czuję się naprawdę doceniana, zwłaszcza, że często piszecie do mnie na twitterze, asku a nawet facebooku, że lubicie moje opowiadania, że są waszymi ulubionymi, i cholera, to niesamowicie wpływa na to, że chcę pisać, że czuję się w tym coraz lepiej i pewniej.
Zdziwiło mnie tylko to, że tak spodobało wam się to opowiadanie. Napisałam je ot tak, bez żadnego planu, ani szczególnych chęci, ale skoro lubicie tak takie lekkie opowiadania, może jeszcze takie napiszę, zobaczę. Najpierw mimo wszystko chcę napisać Mysterious, to jest moim priorytetem.
Na koniec mam dla was jedną prośbę, o to, by każdy, kto przeczytał pozostawił choć króciutką opinię, oczywiście nie musi być pozytywna. Napiszcie, co myślicie :) Przy miniaturkach tak bardzo nie zależy mi na tym, ale jednak przy dłuższych opowiadaniach - bardzo.
Co powiecie na sequel do tego ff? MPREG? : 3
nie umiem pisać ładnych komentarzy, wybacz. Moja opina będzie krótka i nie będzie się wiele różniła od innych. To opowiadanie było genialne. Bardzo podobał mi się charakter ich związku, To jak Luhan powoli zakochiwał się w Sehunie, który zupełnie zmienił swój tryb życia. Jest mi troszkę szkoda, że to jest już koniec. Naprawdę to jak rozwinęłaś to opowiadanie było świetne i muszę przyznać, że końcówka mnie zaskoczyła. Mimo, że za słodziaśnym Baekhyunem nie przepadam to w tym wypadku był ok. Kyunsoo jak zwykle musiał kontrolować Jongina - to było takie oczywiste, przecież Kai nie mógłby się powstrzymać gdyby nie on. A prawie zapomniałam o Krisie. Jego relacja z Lu bardzo mi się spodobała. Tak naprawdę to wszystko było świetne, więc nie wiem dlaczego się tak rozpisałam. Ty piszesz idealnie, nie mam żadnych zastrzeżeń
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia przy Mysterious!
P.s powinnaś dodać jakieś ostrzeżenie, że od nadmiaru emocji czytając to opowiadanie może zacząć lecieć krew z nosa c:
P.s2 Taak! sequel do tego ff to w tej chwili moje największe marzenie ♥
Jezu, moje serce rozsypuje się na drobny mak. Nie umiem pisać ładnych, składniowych komentarzy, ale no muszę podzielić się swoimi odczuciami.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, kocham takie lekkie opowiadania, bo one są taką odskocznią od ciężkich fabuł, a coś czuję, że szykujesz nam coś naprawdę niesamowitego i ciężkiego, a ten fik był taką miłą odskocznią i chyba nie raz będę wracać to tego ficzka, by odreagować moje szargane serce. Kocham twoją twórczość, po prostu czasami nie mogę oderwać się od czytania czegoś twojego. Naprawdę mi się to podoba i nie pogardzę seqelem. Kocham i pragnę. Tak, na serio <3 Kocham tu wszystkie postacie, na serio potrafisz wykreować ich tak, ze nikt mnie nie denerwuje. Po prostu podziwiam cię i chyba bym chciała pisać tak jak ty.. na serio.
Uwielbiam tego bloga i wszystko co tu się znajduje.
Pozdrawiam.
P.S. MÓWIŁAM, ZE NIE UMIEM PISAĆ KOMENTARZY XDDDDDD
To było takie cudowne jejciu no kocham cię <3
OdpowiedzUsuńSehun był taki alfhbljfgblasfga *^* no po prostu chłopak ideał XD
No i wiadomo było że Luhan się nie oprze NO BO JAK
Chce sequel, chce mpreg, bo mpregi są super ;^; Już se wyobrażam tutaj Hana w ciąży.......... O BOŻE CHCE TO BARDZO TO BĘDZIE MEGA Z JEGO CHARAKTEREM ZWŁASZCZA XDD
Także powodzenia w pisaniu ^^ Czekam na Mysterious i na wszystko inne zresztą też, hwaiting~! <3
Jejku, jakie to było... kdjskdhaskhd ♥ Uff, okej, chyba mogę teraz napisać coś bardziej sensownego.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że pisałaś to od tak~ Wszystko wyszło tak, jakby było starannie planowane, sprawdzane 3729137 razy i co chwilę poprawiane, żeby było idealnie. Także tylko pozazdrościć talentu! :3
Pokochałam wszystkie postacie, Sehuna chyba najbardziej, mimo że na początku był strasznie wkurzający. Dodatkowo w życiu nie sądziłabym, że ten dzieciak może się obrazić o pocałunek w policzek (btw. ta scena była przeurocza!)
Ostatnia scena była chyba najlepsza, warto było czekać na nią całe trzy części! ♥
Czekam na Mysterious, bo prace, które są ważne dla autora zawsze wychodzą najlepsze :3 Także powodzenia w pisaniu ♥
yehetasshole.blogspot.com
Dawno nie czytałam tak świetnego fluffa, błagam, to było niesamowite. Płakałam ze śmiechu na niektórych momentach, w ogóle tyle emocji mną miotało, że bałam się, czy uda mi się dotrwać do końca ;____; Szczerze mówiąc całym sercem byłam za KrisHanem, ale ok, jakoś żyję i zachwycam się końcówką. Trochę mi szkoda Sehuna, ale na szczęście dzielnie przeżywał to poniewieranie nim i wszystkie inne rzeczy, wow, jestem pod wrażeniem. Mogłoby być tylko nieco więcej Tao </3
OdpowiedzUsuńCo do mpreg nie mam zdania, ponieważ nie przepadam za tym za bardzo, ale jeżeli już dodasz, oczywiście przeczytam.
Powodzenia przy Mysterious, weny życzę ^^
Wprawdzie wiesz jaką ja mam opinię, bo już Cię trochę zmaltretowałam na tt, ale tu też Ci napiszę. Podobało mi się, cholernie. Masz w swoim stylu pisania coś, co przyciąga uwagę, nie zanudzasz czytelnika. I tyczy się to i tego opowiadania, jak i pozostałych. Z jednej strony ubolewam, że to już koniec, ale z drugiej strony cieszę się, bo wszystko pięknie ujęłaś w tych 3 częściach. Chociaż osobiście uważam, że sequel, w dodatku mpreg jest zbędny. Ale! To tylko i wyłącznie moje zdanie ;d
OdpowiedzUsuńI czekam na mysterious oczywiście! :)
Omo po prostu uwielbiam to opowiadanie (tak jak chyba wszystkie twoje ale to mały szcegół xd). Prawie cały czas szczerzyłam się jak debil do monitora :3 taak, zdecydowanie potrzebowałam czegoś tak lekkiego i kochanego. Coś czuję, że będę do tego ff wracała :D
OdpowiedzUsuńCzekam na inne twoje prace i na pewno będę czytała ^^ Życzę weny, czasu i żeby zdrowie też pozwoliło na pisanie :)
HWAITING! <3
Takie lekkie opowiadania to miła odmiana, ponieważ najczęściej czytam angsty. Dziękuję, że wstawiłaś tu coś takiego~
OdpowiedzUsuńKocham Hunhana! Jak dla mnie to najlepszy paring, a Hunhan w Twoim wykonaniu to już w ogóle coś pięknego. Podoba mi się jak zmieniasz charaktery chłopaków, tak by każde ff było inne, mimo że bohaterowie są identyczni. Bardzo podoba mi się to jak wplatasz zabawne teksty w całą fabułę, często takie teksty są kompletnie niedopasowane i przeszkadzają w czytaniu, a u Ciebie jest naprawdę dobrze, bo czytając co chwila się śmiałam.
Co do tego ff, tak jak napisałam wcześniej, to miła odskocznia od angstów, które czytam cały czas. Podoba mi się charakter Lu i Hunnie, który jest playboyem badboyem, a po godzinach krzyczy na horrorach niczym dziewczynka. Uwielbiam te słodkie sceny między nimi, a najbardziej tą z pierwszym pocałunkiem. Jak dla mnie super cute~ No i Baek... Kocham takiego Bacona, naprawdę! Dziękuję za to, że go tak ukazałaś!
Jestem na tak, naprawdę mi się podoba!
Życzę Ci duuuużo weny! Czekam na Mysterious, ponieważ zapowiedź mnie tak zaciekawiła, że już mam swoje (błędne) teorie w związku z władcą i tym co się z nim stało.
O M A T K O !! wooow wspaniałe opowiadanie , świetnie napisane przez najlepszą autorkę jaką znam!!! *0* Jeju nie umiem napisać nic normalnego więc lepiej nie napisze nic :')
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne opowiadania ^.^
Zdrowia i weny życzę
~Mry~
Wiedziałam, że Luhan ulegnie Sehunowi. Tym bardziej, że chłopak zaczął się dla niego starać i zmieniać. To urocze ze strony Sehuna. Jego poświęcenie przyniosło dobry skutek, bo Luluś jest już jego na zawsze. Wszystkie pary są szczęśliwe. Nawet Kaisoo, choć Jongin nie ma łatwo. Życie pod ścisłą kontrolą musi być cholernie męczące. Szkoda mi Krisa, bo został sam, ale lepsze to niż miałby spotkać nieodpowiednią partię, jak Suho. Biedaczek!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie z genialnym poczuciem humoru oraz zabawnie wykreowanymi postaciami. Możesz być z siebie dumna!
Pozdrawiam! :D
świetny ff lekki i przyjemny do czytania <3
OdpowiedzUsuńbardzo lubię szkolną tematykę i hunhana <3 świetnie się to czyta kiedy w niedzielny wieczór po całym ciężkim tygodniu masz ochotę na chwilę spokoju i relaksu ;)
sequel - borze tag! mpreg - błagam nie ;;;;;;;; (nie przepadam :<)
wyczekuję Mysterious bo z tego co widzę na tt zapowiada się wspaniale ;)
weny <3
Rany, Uszati. Napisałaś dokładnie takie coś, czego teraz potrzebowałem. Lekkie, przyjemne. Dzięki, noona.~
OdpowiedzUsuńTeraz jestem gotów na Mysterious, czekam niecierpliwie. Czuję, że będę płakał, heh. .3. Powodzenia.
Nawet nie wiesz, jak teraz się szczerzę do telefonu! Kocham szkolne ff, a w szczególności twoje! Matko, to było po prostu genialne! Na pewno przeczytam to sobie jeszcze miliard razy. :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mam tu jeszcze dodać, bo to jest idealny ff w klimacie szkolnym.
Także mam nadzieję, że Mysterious wyjdzie ci tak dobrze, jak tylko chcesz, że będziesz z niego zadowolona, a jeśli mówimy o sequelu do tego opowiadania TO JESTEM 3 RAZY NA TAK, DO TEGO MPREG, TAKTAKTAK! XX
Dużo zdrowia, czasu, chęci, pomysłów i tego, żeby rączki z tobą współpracowały! :D
Zakochałam się w tym opowiadaniu. Wszytko było tak świetnie opisane. Odwaiłaś kawał dobrej roboty. Jestem jak najbardziej za sequelem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
TAK MPREG, TAK (koniec fangirlu)
OdpowiedzUsuń(żart, dopiero się rozkręcam)
Otóż, będę teraz ubolewać nad tym, że to koniec, bo teraz muszę czekać na jakiś dobry fluff. Bo dosłownie mnie skręcało, jak to czytałam. ALE, OD KIEDY PISZE SIĘ/MÓWI "szedł film w telewizji"?????????????? Normalnie myślałam, że sobie wydłubię oczy. Film jest EMITOWANY, albo NADAWANY. UGH (dobra, koniec frustracji)
Normalnie, to nie wiem co mam napisać... #żałosne.
Dobra, miałm nadzieję, ze Sehun nie zmieni sie tak diametralnie przy Luhanie, ze jednak zostanie mu ten jego charakter i zarazi Luhana. :// (ja i moje bedbojowe marzenia)
Filsowałam przy całym ficzku i już nie wiem, naprawdę, co chciałam napisać. :///
(Boże najbardziej zjebany komentarz ever)
Moja ulubiona scena, to ta, gdzie Lu się uczy, a Sehun śpi. ;;;;; Nie, tak jak sobie pewnie myślałaś, że smut. O nie, nie. Może to był TWÓJ ulubiony moment, bo Ty masz tylko to w głowie, ale JA mam uczucia. ://// I bardzo razem z Luhanem przeżywałam tamtą chwilę! (choć tak naprawdę, co za luzer z niego, Sehun się musiał obudzić, ewwww ://) A jak Sehun powiedział, zę daje mu lekcję, to się oplułam, bo w głowie miałam: Sehuna nauczyciela z drewniana linijka i niegrzeczną uczennicę Lu. XDD (i to nie są objawy zboczenia, to tylko fakt, iż bardzo jestem związana ze szkołą)
I tak w związku z tym niestety kończę komentarz, bo idę się uczyć! (oby)
Dobraaa i tak wiesz, że cały był świetny, a ja i tak uwielbiam Twoje ficzki hunhanowe. ;;
love you (ale w przenośni, rimembe dat!)
Bardzo przyjemne opowiadanie, które miło było poczytać zamiast anstow, na których ryczę jak bóbr przy każdym słowie( a potem główka boli). Jedynie co dla mnie pozostaje zagadka to osobowość Sehuna. Takie dwie osobowości w jednym :D Jak najbardziej jestem za squelem ^^ więc czekam, życzę weny i chęci oraz siły w dłoniach do pisania :3
OdpowiedzUsuńNapisze tylko ze kocham to opowiadanie i jeszcze nie raz je przeczytam i na sequel sie zgadzam juz nie mogę sie doczekac <3 Powodzenia i Weny!
OdpowiedzUsuńOmatkomatkomatkomatko
OdpowiedzUsuńCzy ty wiesz, jak cholernie kocham takie opowiadania? W których nie dzieją się dramatyczne rzeczy, życie jest proste i szczęśliwe? W tym shocie nie zabrakło tych elementów i, o Boże, to był chyba najlepszy fanfik, jaki dotąd przeczytałam (a w mojej biblioteczce jest ich dużo, oj dużo). Luhan jako chamski uczeń? - trafiłaś dokładnie w moje gusta^^
I Sehun, taki uroczy, ale niegrzeczny... to, jak starał się o Luhana, było tak fluffiaste, że nie mogłam przestać chichrać się do siebie jak idiotka (co te Twoje opowiadania ze mną robią ;;).
Ogólnie to wielkie przepraszam, że nie komentowałam innych wpisów, ale jestem zbyt wielką ciotą, żeby coś wymyślić, a jeszcze znaleźć odwagę na to, to już wyczyn z mojej strony. Także, czuj się zaszczycona, bo jesteś pierwszą osobą, której ja piszę komentarz i to jeszcze męcząc się z nim na telefonie (ale czego nie zrobi się dla tego opo).
Anyway, dziękuję Ci za to ff i O MATKO TAK, TAK, NAPISZ PROSZĘ SEQUELA, A MPREGA TO JUŻ W OGÓLE!!!
Weny, weny, i jeszcze raz weny^^
Cudowne! Początek kompletnie mnie zaskoczył, Luhan taka pyskata złośnica, no poprostu bomba!
OdpowiedzUsuńChłonęłam każde słowo, czekając z niecierpliwością co będzie dalej i jak zwykle się nie zawiodłam *-*
MPREG? Jak najbardziej!
Weny życzę i wszystkiego dobrego~♥
Za cholerę nie wiem jak się zabrać za komentarz, bo czytałam wczoraj i dzisiaj w szkole trochę no i w końcu w domu dokończyłam. Podobało mi się na tyle, że na pewno będę do niego wracać w niedalekim czasie. Świetnie piszesz, ale to już wiesz, dlatego nie będę Ci tego do bólu uświadamiać xD
OdpowiedzUsuńTrochę inaczej wyobrażałam sobie końcówkę, a minęła jak z bicza strzelił i trochę taki szok przeżyłam. Ale to zakończenie było cudowne, w końcu chłopcy się dotarli i będą mogli założyć rodzinkę. (HEHEHEHE TERAZ MPREG)
Lubię takie opowiadania, gdzie jest proste życie oraz proste sytuacje, ale opisy i emocje są niesamowite. To o wiele lepsze moim zdaniem, od niektórych książek, z którymi męczysz się, byleby tylko je skończyć ;^; tutaj nie trzeba było czekać w nieskończoność na rozwój akcji, bo zawsze coś się dziać musiało, a to za sprawą Luhana czy Sehuna :D
Nie wiem dlaczego, ale wątek chanbaeka był wyjątkowo uroczy, to wszystko przez Britney xD ach, a w moich myślach tylko Baek śpiewający jej piosenki... teraz to ja mam papkę z mózgu.
W sumie zadowoliło mnie już samo to, że hunhany się jakoś spiknęli i wyszli na miasto xD oczywiście momenty intymne równie zadowalające :> aż mi noga ścierpła.
To cóż... czekam na sequel, mam nadzieję, że Twoje ręce dadzą radę i znów stworzysz coś tak ciekawego ^^ Powodzenia zatem~
Dobra, miałam nie komentować, ale komentuję bo się nie mogę powstrzymać. Myślę, że to przez rozsadzające mnie od środka uczucia, feelsy, zazdrość i miłość do Ciebie. Wszystko na raz byleby z siłą pędzącego pendolino :| Nie potrafię w słowach opisać jak zwykły tekst potrafi na mnie działać, dlatego uwierz, że gdybym Cię teraz spotkała, rzuciłabym Ci się na szyję. Albo zaczęła się krztusić, jak wtedy gdy przyjechałam w odwiedzinach. Kobietoooooooooooooooo! Czy Ty możesz przestać mi robić z mózgu papki? Serio. Masz talent do powalania swoich czytelników na łopatki i mów co chcesz, uważając, że ktoś może pisać lepiej czy gorzej. Ty robisz to w taki sposób, że co 10 minut zaglądam tutaj i czytam ulubione fragmenty n-razy, by pośmiać się jeszcze trochę. I co z tego, że to HunHan? Co z tego, że to typowy szkolny ff, skoro w rzeczywistości nie jest taki typowy? Jedyne co ma wspólnego z resztą zajebistych fików (oprócz genialności) to frajda z jaką się czyta to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńWiesz co uwielbiam w nim najbardziej - kaisoo oczywiście. Szczerze mówiąc cieszę się, że są w nim tylko wzmianki o moim OTP, bo nadaję to im jakieś prywatności czy też intymności co najbardziej kocham w tym pairingu. Kocham postać Luhana, tak jak kocham Ciebie, chociaż ja nie miałam okazji poznać Cię od tej suczej strony XD Jesteś kochaną sunią.
Świetnie opisujesz uczucia i przemyślenia. W ogóle uwielbiam to jak opisujesz sytuacje. Jest śmiesznie, jest zabawnie, czasem bywa słodko do porzygu, ale to akurat mogę Ci wybaczyć.
Szczerze mówiąc mam za dużo do powiedzenia, dlatego też jak na złość mój mózg nie potrafi sobie przypomnieć co dokładnie chciał skomentować. Cieszę się, że miałam okazję komentować na bieżąco, kawałek po kawałku bo inaczej nie pozbierałabym się z podłogi. Wiem, że jesteś głodna komentarzy (jak zresztą każdy autor) dlatego też zostawiam ten potok słów pod ostatnią częścią. Mogę tylko powiedzieć, że masz u mnie plusika za ten shocik i szczerze mówiąc, cieszę się, że chwyciłaś się za coś co nie jest angstem. Wiem, że je lubisz i czujesz się z nimi jak ryba w wodzie, ale to nie zmienia faktu, że każdy gatunek jest dziełem wychodzącym spod Twoich biednych paluszków. Zazdroszczę poczucia humoru i umiejętności rozwijania akcji. Powinnam się uczyć, a piszę epopeję. Jestem złym ziemniaczkiem : ///
Kochająca i gwałcąca o więcej takich fików Olka.
nie, nie mpreg XD nie lubię ich jakoś haha
OdpowiedzUsuńa ogólnie bardzo przypadło mi to opowiadanie do gustu, lubię takie lekkie historie ♥ i luhan był jedną wielką beką dla mnie haha i bekon i jego miłość do britney mnie zabijała XD
ale najbardziej mnie zabijało jak d.o mówił NINI ja umieralam wtedy za każdym razem XD ja cię proszę - napisz chociaż oneshota z nimi, serio! oni są moimi faworytami w tym ff XD kai mięśniak co gra, a d.o i tak o trzyma blisko swojej kiecy i nazywa go NINI XD kocham haha
pozdrawiam c: i wenyy ♥
Zakochałam się gdjsbsvvdbsnbsvdvsbbsbsbdvvdvs TO BYŁO PIĘKNE, UŚMIECHAŁAM SIĘ DO SIEBIE JAK IDIOTKA PODCZAS CZYTANIA TEGO <3 Różowy Baek + wredny Lulu + Oh idiota Sehun dziwka to najlepsze co może być, wygrałaś moje życie. I jeszcze to zakończenie <3 Bałam się że koniec będzie taki, że albo Sehun przerucha go tak o, albo, że w ogóle tego nie zrobią, bo za bardzo już będą słodzić ALE TY TO TAK NAPISAŁAŚ, ŻE SIKAM ZE SZCZĘŚCIA <3 A co do sequela - mpreg jak najbardziej! Dziękuję, że napisałaś tego ff, od teraz jest jednym z moich ulubionych zresztą jak wiele twoich opowiadań. Zwłaszcza kocham twoje wszystkie mpregi i fluffy. <3 Życzę dalszej weny w pisaniu. ~
OdpowiedzUsuńPierwszy raz coś tu komentujeヽ(*≧ω≦)ノ pomijając fakt ,że przeczytałam już wszystko
OdpowiedzUsuńNOCE BEZ TWOICH OPOWIADAŃ TO STRACONE NOCE �� OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE (nie umiem pisać super komentarzy) MOJE FILSY NA TYM TO POPROSTU JEDEN WIELKI DERP HEH
HUNHAN I TO FLUFF TO JAK WYGRAĆ ŻYCIE (。・ω・。) ŻYCZE CI ABY Z TWOIMI DŁOŃMI BYŁO TYLKO LEPIEJ I POWODZENIA
MOŻE TERAZ ZACZNE KOMENTOWAĆ WSZYSTKO XD KC CIE RYLY BARDZO
ŻYCZE DALSZEJ WENY W PISANIU//ZDZISŁAW
Boże boooooooskie, naprawdę świetne i kocham takie wydanie HunHana i naprawdę barakuje mi słów więc poprostu... CUDNE (*^o^*)
OdpowiedzUsuńO matko boska...
OdpowiedzUsuńDobra, zacznę jakoś normalniej, może. Może, bo mój mózg to same filsy zamiast słów i myślę, że mi ich zabraknie, wraz z pisaniem tego komentarza. Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego co się działo w moim pokoju, gdy czytałam tego fika?
WSZYSTKO
Piszczałam, wzdychałam, gryzłam palce, śmiałam się jak idiotka, a mój pies tylko patrzył na mnie spode łba i miał minę pt. "mam właścicielkę idiotkę".
Tak całkiem na poważnie, to zabiło mnie jedno (aż zrobiłam skrina na telefonie, taka jeste zuaaa:
"-... Wiem, że czekasz na tego jedynego, ale życie to nie bajka i takiego nie znajdziesz - stwierdził. Świetnie, to do końca życia będę dziewicą." >>>>>>>>>
Ten tekst po prostu wygrał i za każdym razem się śmieję jak pojebana, dosłownie XDDDD
Te złośliwe teksty luhana, są takie cudowne i wgl jego charakter jest ekstra - mogłabyś napisać więcej ficzków z takich charakterem Lulu, serio.
Co do sequelu, to ja jestem stanowczo na tak, bo mam okropny niedosyt. Sehun sie zakochał, scena zazdrości była, supi dupi, frędzelki, serduszka, całuski i seksy, ale kurde czy Luhan powiedział (choćby w myślach) coś w stylu "cholera, kocham go"?
NIE KURWA, NIE POWIEDZIAŁ I MI SIĘ TO NIE PODOBA BO POWINIEN POWIEDZIEĆ
Luhan ma się w Sehujku zakochać na zabój i foreva i mu to powiedzieć albo co, bo inaczej zgłaszam reklamację do życia!!
mpreg, mówisz?
:>>>>>>>>>>>> <3
Kocham to opowiadanie, kocham resztę tych pairingów i świetnie, że Kyungsoo jest faktycznie takim szatanem jakim jest w rzeczywistości. Ich relacja, faktycznie pewnie polegałaby na tym, że Dyo rozkazuje Jonginowi a on nie ma nic do gadania. W sumie, całkiem uroczo (mam spaczony mózg).
UMIERAŁAM przy tym ficzku, przysięgam.
Był za dobry.
Pozdrawiam, Derpik <3
PS.: Myślałam, że zrobisz z tego Krisho na początku ;;;;
Słuchaj no, ty nie możesz pisać tak świetnych rzeczy bo moje serce tego nie wytrzyma XD i co? No i stracisz jedną z 283498954560 czytelniczkę! :D Świetne to było i teraz nie pozstaj mi nic innego jak czekac na piękną i bestie w wersji hunhan :D OMGOMGOMG <3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoja krótka opinia brzmi : świetne jak zawsze ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-;
OdpowiedzUsuńKURWAJAPIERDOLE CZYTAM TO CHYBA 5 RAZ I WĄTPIĘ ŻEBY MI SIĘ ZNUDZIŁO. WIESZ CO JA PRZEŻYWAŁAM CZYTAJĄC TO? KOCHAMCIEKOCHAMCIEKOCHAMCIE. PO DRUGIEJ CZĘŚCI JAK WSTAŁAM OD KOMPA TO SKAKAŁAM PO POKOJU I SIĘ RYŁAM SAMA DO SIEBIE. WSZYSTKO SOBIE TAK DOKŁADNIE WYOBRAŻAŁAM I MUSIAŁAM UWAŻAĆ ŻEBY SIĘ NIE ZAŚLINIĆ. HHSKKDHBDCASSNSJJ. KOCHAM CIĘ. SEQUEL - TAK, TAK, TAK! MPREG - JESZCZE BARDZIEJ TAK, TAK, TAK! <333333 TAKŻE TEN, FENKJU SOŁ MACZ. + WSPOMINAŁAM, ŻE CIĘ KOCHAM?
OdpowiedzUsuńChoć na na początku to op średnio mi się podobało, to teraz za nim szaleję :) i tak bardzo chcę sequel mpreg
OdpowiedzUsuńYmm na ogol zapewne wyszlabym bez komentarza, ale po przeczytaniu prosby o niego jakos nie umiem wyjsc nic nie piszac... XD Od jakiegos czasu prawie nic nie czytalam bo wszystko mnie nudzilo po kilku zdaniach i w dodatku szukalam smuta, a z tymi jest problem bo wiekszosc juz przeczytalam .-. A wiec przechodzac do tego ff, udowadnia to, ze jest ono conajmniej bardzo dobre. Świetnie zabilo troche mojego wolnego czasu w kolejce do lekarza, a potem w domu. :3
OdpowiedzUsuńHeloł Bae. Na początku chcę ci życzyć wszystkiego najlepszego w dniu urodzin! Dużo szczęścia i przede wszystkim zdrowia na twoje bolące rączki, nie przemęczaj ich dobra? ;-; No i żeby twoja ciocia wyzdrowiała, trzymam za to mocno kciuki.
OdpowiedzUsuńWięc tak, przepraszam, że tak długo tego nie komentowałam, ale po prostu nie miałam weny, a jakiegoś lewego komentarza pod tym nie chciałam zostawiać. Tak, żeby wszystko miało ręce i nogi. Dwa miesiące musiałam się zbierać, ale cśśśś. Ważne, że w końcu jest, prawda? Poza tym liczy się, że jeszcze w takim ważnym dla ciebie dniu! : D
Nom, właśnie, ale może już przejdę do rzeczy. Po przeczytaniu miałam takie duże feelsy, że wolałabyś mnie nie widzieć. Wszystko mi się tutaj podobało i było takie urocze, że po prostu wymiękłam. Co z tego, że Hunhan? Ważne, że był Xiu i nie czytałam na siłę.
Cóż, jeśli już jestem przy Xiu, to czemu go tak mało było? ;-; Zawsze mam niedosyt, nie ważne jak dużo go jest, ale ew. Chciałam go więcej. Szczególnie, że był takim uroczym chłopakiem i po prostu nic tylko go kochać i wytarmosić za policzki. A jeśli w przyszłości będziesz pisać Minseoka jako hetero, to możesz go zeswatać z Hani (ewentualnie ze mną), bo wyglądają naprawdę uroczo, ale to tak na marginesie XD
Oki, dość o Xiu, teraz przejdę do głównego bohatera, przez którego mam ból głowy. Nie dlatego, że nie podobała mi się kreacja Lu w tym ff, bo było wręcz odwrotnie. Był idealny, miał w sobie ten pazur drapieżności, ale pozostawał takim ukusiem trochę i dało to fajny efekt. Co więcej o nim mogę powiedzieć? Po prostu był super ;-;
No to teraz czas na Sehuna, bo o nim to mam troszkę więcej do napisania. Po pierwsze zaimponował mi tym, że chciał się tak zmienić dla Lu, mimo iż na pewno było to dla niego trudne. Zmiana stylu życia nigdy nie jest prosta. Właściwie to był na początku takim playboyem, a potem przeszedł taką metamorfozę, że tylko pozazdrościć. Widać, że zakochał się w Hanie na zabój i to takie urocze ;-;
Cóż jeśli chodzi o scenę łóżkową, to moim zdaniem jak na ich związek była ona za szybko. Niektórzy czekają miesiącami, żeby się ze sobą przespać. Po prostu, żeby lepiej poznać drugą osobę. Jednak nie jest to błąd, ta scena była nawet ładnie napisana, tylko Lu tak powtarzał, że Hun nie dostanie jego cennej pupci, a i tak ją dostał. Nom, ale to wszystko co mi tak zgrzytało w tym ff, bo reszta była po prostu idealna i nie ważne co napiszę to nie opiszę twojego geniuszu.
Masz na serio wielki talent i to, że ciągle ci przybywa obserwatorów jest jak najbardziej argumentem za moimi słowami. Twój styl jest taki lekki, że ugh, chciałabym kiedyś tak pisać. Ale ja to bardziej kaleczę nasz język, niż cokolwiek innego XD
Więc jeszcze raz, dużo pomysłów na opowiadania, chęci do pisania i weny, weny, i jeszcze raz weny. Zawsze się w końcu przyda. Cóż to chyba tyle ode mnie. Może wyszło mi zbyt puchato, jak zwykle, ale naprawdę nie ma czego krytykować, więc może być tylko puchato.
Jeszcze tylko dodam, że właśnie najbardziej uwielbiam takie zwykłe, szkolne opowiadania, taka fabuła jest nawet fajniejsza, niż ambitne ff.
Ok, dobra, to serio już koniec. Kocham twoje opowiadania i pisz tak długo jak chcesz!
Hwaiting unnie ♥
Twoja kochana Kookie ♥
Po co spać skoro można czytać ff. Od kwietnia zbierałam się żeby to przeczytać. I w sumie żałuję że tyle czekałam. Bo było naprawdę fajne i przyjemne. W sumie wszystkie twoje opowiadania dobrze mi się czyta :D podziwiam Twój talent i pomysły. Nawet jeśli wydają Ci się banalne to mają w sobie to coś.
OdpowiedzUsuńna ogół jestem silent readerem, ale u Ciebie prawie zawsze robię wyjątki :p jest super! fighting!
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie :) Luhan jako mały, zgryźliwy i wiecznie narzekający maruda był boski. Jednocześnie widać że pod tą odpychającą otoczką kryje się wrażliwa dusza, która tak naprawdę boi się zranienia. Ale Sehun naprawdę się stara i myślę że stracił całkiem głowę dla tego wredniaka. Ich pierwsza randka wywołała u mnie atak śmiechu. Sehun kulący się ze strachu w kinie no bajka po prostu :) Cudowne było również niezdecydowanie Luhana kiedy chciał pocałować śpiącego Sehuna... Ostatnia scena trochę mnie zaskoczyła bo w tak powoli rozwijającym się związku nie spodziewałam się tak szybkiego przejścia do rzeczy, ale sama scenka była naprawdę fajna. Aż żałuję że to już koniec. Pięknie piszesz, im więcej Twoich opowiadań czytam tym bardziej się w tym utwierdzam ☺ pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń