sobota, 11 lipca 2015

Together Forever 10/20

music: 1 | 2

Szybko przyzwyczaiłem się do mieszkania w nowym miejscu, bo już po kilku dniach stwierdziłem, że nie mógłbym znaleźć lepszego miejsca, w którym moglibyśmy żyć jak rodzina. Może jeszcze nie do końca przyjąłem tę wiadomość do siebie, że za pięć miesięcy będę musiał dać z siebie tak dużo, że momentami zabraknie mi siły i ochoty, by dalej to ciągnąć, ale w pewien sposób też się cieszyłem. Wyobrażałem sobie, jak nasze dzieci, nieco już starsze i bardziej samodzielne grają w piłkę razem z Sehunem, który zmęczony, zaraz po tym przychodzi do mnie i mocno całuje w usta.
Przytuliłem się ciasno do ciała znajdującego się tuż obok mnie i uśmiechnąłem szeroko, choć ciągle sennie. Lubiłem spędzać długie noce w ramionach Sehuna, którego zapach sprawiał, że wariowałem. Kochałem to, jak czule otaczał swoimi silnymi, umięśnionymi ramionami moje małe jak przy nim ciało, choć zaczynał się już czwarty miesiąc mojej ciąży, dlatego też mój brzuch robił się coraz większy, zwłaszcza że nosiłem w sobie bliźniaki, które wręcz kochały jeść, dlatego mój apetyt wzmagał z każdą chwilą, nawet w środku nocy.
Mimo że wciąż ćwiczyłem, bałem się, że naprawdę się roztyję, przez co Sehun już nie będzie mnie chciał. Jasne, wiem, takie myślenie było bardzo głupie, ale to było silniejsze ode mnie. A dzieci nie dawały mi żyć i nawet o tej porze miałem ochotę na najbardziej absurdalne potrawy, których w życiu nie zjadłbym normalnie.
Otworzyłem powoli oczy, przygryzając dolną wargę ust spragnionych pocałunków, chociaż Sehun wcale mnie nie zaniedbywał. Swoją, dosyć dużą zresztą porcję pocałunków dostałem kilka godzin wcześniej, przed snem, ale wciąż było mi mało. Nie wiedziałem czy to przez to, że Sehun był tak gorący, czy przez to, że zwyczajnie buzowały mi hormony czasem aż za bardzo. Były wady i zalety bycia w ciąży, to zdecydowanie należało do tej pierwszej grupy, ponieważ widząc denerwujący uśmieszek na twarzy Sehuna robiło mi się niedobrze. Czuł się zbyt pewnie i zdecydowanie mi się to nie podobało.
Ale kochałem Sehuna i wreszcie mu to powiedziałem. Nie wiem, coś we mnie wtedy pękło, sprawiło, że chciałem to wykrzyczeć, sprawić, by Sehun naprawdę wiedział. Chociaż miałem tą świadomość, że zdawał sobie z tego sprawy wcześniej, bo gdybym go nie kochał, nie wytrzymałbym z nim tych trzech lat i już dawno bym odszedł. Ale zwyczajnie nie mogłem, bo kochałem wszystko w Sehunie, nawet jeśli momentami mnie niesamowicie denerwował. Bywały takie dni, że miałem wielką ochotę pociągnąć go za te kudły i wyrzucić z domu, ale zwyczajnie nie mogłem.
 Sehun  powiedziałem cicho, podnosząc się znad jego torsu, na którym wcześniej spoczywała moja głowa.  Sehun!  powtórzyłem, chcąc, by wreszcie mnie usłyszał.
Już po chwili Sehun uchylił powoli powieki, jeszcze nie będąc w pełni świadomym, czego od niego chcę. Właściwie sam bym był zdziwiony, gdyby obudził mnie o czwartej nad ranem, kiedy był weekend i mogliśmy pospać do dziesiątej albo nawet dłużej, zwłaszcza, że Sehun nie miał żadnego treningu.
 Lu?  zapytał sennie, unosząc się na łokciach.  Stało się coś?
 Tak  odpowiedziałem całkiem poważnie  jestem głodny.
Sehun roześmiał się, już nawet nie zwracając uwagi na to, jak niby z błahego powodu go obudziłem, tylko przygarnął mnie do siebie i mocno przytulił, jak wielkiego misia, którym oczywiście nie byłem. Przy tym uważał na mój wciąż rosnący brzuch, z zadowoleniem całując mnie w moje pyzate policzki. Zdecydowanie czekałem na moment aż urodzę i wrócę do swojej poprzedniej wagi i wyglądu.
— Wiesz, żeby iść coś zjeść z lodówki, nie musisz mieć mojego pozwolenia, naprawdę — powiedział z uśmiechem, gładząc palcami mój policzek, na którym wcześniej zostawił pocałunek, po czym przeniósł palce wyżej, wplątując je w moje włosy.
 Ale w naszej lodówce nie ma lodów o smaku liczi i pomidorków koktajlowych.
 Kupię je rano – odpowiedział.
— Nie wytrzymam.
 Ale, Lu...
 Zrobiłeś mi dzieci, to teraz cierp i mnie rozpieszczaj  warknąłem, z powrotem układając swoją głowę na mięciutkich poduszkach. Obserwowałem jak niechętnie, ledwo co wstaje z łóżka, prawie przewracając się, gdy jego nogi zetknęły się z ziemią. Wiedziałem, że mu się nie chce, ale był świadomy tego, że jeżeli nie zrobi tego, o co go proszę, urządzę mu w domu trzecią wojnę światową. Tłumaczył to sobie tym, że w ciąży z humorem bywało różnie, ale i bez tego byłem wredny, więc ja nie wiedziałem, czego on w ogóle ode mnie oczekiwał.
 Niedługo wrócę  powiedział i nim wyszedł w piżamie, zabrawszy jedynie kurtkę, pocałował mnie w usta.
Nie mogłem narzekać na takiego narzeczonego.


Oczywiście wszystkie obowiązki domowe spadły na mnie jak na typową kurę domową przystało. Jasne, Sehun próbował mi cokolwiek pomóc, ale więcej przeszkadzał aniżeli pomagał i stwierdziłem, że lepiej jak siądzie na tym tyłku przed telewizorem i nie zrobi nic. Przynajmniej będę miał mniej do sprzątania, bo on chyba tylko bałaganić potrafił. Wspólne mieszkanie dawało mi się we znaki, ale nie mogłem powiedzieć, że mi się nie podoba, bo było odwrotnie. Cieszyłem się, że miałem Sehuna przy sobie częściej, chociaż i tak prawie codziennie nie było go w domu. Był członkiem drużyny narodowej i doskonale zdawał sobie sprawy z tego, że jeżeli chce zajść jeszcze wyżej, jest zmuszony do ciężkiej pracy i nie zamierzałem mu w tym przeszkadzać.
Westchnąłem, starając się dopasować skarpetki Sehuna w pary. Po prostu wiedziałem, że taki los mnie czeka, jeśli nie założę własnej firmy. Na tę po ojcu już nie miałem co liczyć, głównie dlatego, w jakiej sytuacji się znalazłem. Zawiodłem go, zawiodłem też siebie, zwłaszcza że wiedziałem, że dziś mają pojawić się wyniki napisanego przeze mnie egzaminu. Czułem, że już mogłem się pożegnać z tą piękną przyszłością, którą sobie wymarzyłem. I już zawsze będę prał skarpetki Sehuna, klnąc przy tym siarczyście pod nosem, tylko dlatego, że zwyczajnie się na to nie zgadzałem.
Zebrałem wszystkie pary do niewielkiego koszyka, po czym spojrzałem na drugi koniec białej komody, która stała w holu pod zasłoniętymi brązowymi żaluzjami oknami z widokiem na ogród. Leżał tam stosik jakiś babskich czasopism, które najwyraźniej musiał przywlec skądś Sehun, bo ja nie kupowałem takiego badziewia.
 Sehun!  krzyknąłem, czekając, aż łaskawie postanowi się zjawić. Po momencie stanął obok, spoglądając na mnie pytająco.  Co to ma być?  warknąłem, wskazując na stos kolorowych pisemek. Zastanawiałem się, po co mu je.
 To dla ciebie, kochanie. Masz je przeczytać.
Spojrzałem na niego, marszcząc czoło.
 Po co?
— Tam jest napisane, co masz jeść w czasie ciąży, jak o siebie dbać i co robić, by dzieci były zdrowsze  powiedział dumnie, przytulając mnie od tyłu.
 Skąd ty o tym wiesz?
 Czytałem wszystkie  odpowiedział dumnie, a mnie po prostu ręce opadły. Czasem miałem wrażenie, że mieszkam pod jednym dachem z idiotą, bo inaczej nie potrafiłem go określić, naprawdę. Nawet jak bardzo starałem się być miły.
 Wziąłem głęboki wdech, po czym ze świstem wypuściłem powietrze, kładąc ręce na tych Sehuna spoczywających na moim ciążowym brzuszku. Mój narzeczony miewał przeróżne pomysły, czasem te błyskotliwe, czasem całkowicie głupie, które zwalały mnie z nóg. Ten pomysł właśnie taki był, bo Sehun chyba nie liczył, że to przeczytam. Zdecydowanie wystarczyły mi jego porady przy każdym śniadaniu, kiedy powtarzał, że nie mogę podnosić niczego ciężkiego, że powinienem leżeć i chodzić na spacery, najlepiej wokół domu, bo jak wyjdę za ogrodzenie, to już jest tak niebezpiecznie. Tak, bo podleci do mnie w biały dzień człowiek z piłą i postanowi mnie zabić tak dla rozrywki. Powinienem ograniczyć Sehunowi telewizji.
 Świetnie  prychnąłem, wyswobadzając się z jego uścisku, po czym podałem mu kosz ze skarpetkami, a na nich położyłem stertę magazynów.  A teraz idź powkładaj skarpetki do szuflady, kosz odłóż do pralni, a resztę spal  rozkazałem i z uśmiechem, skierowałem się do salonu, by wreszcie usiąść.


***


Niestety długo odwlekane wieloma wymówkami odwiedziny Suho i Seohyun kiedyś musiały nadejść. Co prawda miałem wielką nadzieję, że podczas podróży zaginą gdzieś w Trójkącie Bermudzkim albo postanowią osiedlić się w środowisku naturalnym Seohyun, czyli razem z dzikimi małpami, które jak zakładałem, byłyby zachwycone moją kuzynką. Współczułem tylko biednemu Suho, ale w końcu i jego los przestałby mnie obchodzić. Tak, byłem człowiekiem bez serca, ale po ich powrocie znów zaczęły się te głupie pytania, piski, których nie byłem w stanie znieść i wołanie Oppa, co niesamowicie kojarzyło mi się z Eunjin i całą resztą tej koreańskiej głupoty, co nie było dobre.
 Jej, jakie to fajne  zachwycała się Seohyun, jak wcześniej mogłem się spodziewać.  Mogę być matką chrzestną?  zapytała całkiem poważnie, a ja zmrużyłem oczy, zastanawiając się, czy chcę, by moje dzieci miały takiego dzikusa za chrzestną. Rozważałem wszystkie za i przeciw, ale w końcu doszedłem do wniosku, że nie ma takiej możliwości, dlatego pokręciłem głową, uśmiechając się szeroko.
Wiedziałem, że gdyby Sehun był przy mnie, od razu by się zgodził, stwierdzając, że to świetny pomysł, ale razem z Suho chodzili po ogrodzie, więc mogłem bez przeszkód zabić wszystkie nadzieje Seohyun.
Oczywiście twarz Seohyun z promiennej przemieniła się na taką pełną niezadowolenia, co mnie niezmiernie ucieszyło i być może było to trochę chore, ale cóż... nie zamierzałem tego zmieniać.
 Zapomnij o tym  powiedziałem prosto, zabierając ze stołu, gdzie leżało pełno przekąsek ciastko i wepchnąłem sobie je do buzi. Wciąż było mi mało.  Wybacz, Seo, ale nie chcę, żeby moje dzieci wychowywały się wśród idiotów  podsumowałem, nawet nie siląc się na milszy ton głosu. Po prostu mi się nie chciało.  Naprawdę wystarczy, że Sehun będzie w pobliżu, poza tym Baekhyun i Kyungsoo byli pierwsi.
Seohyun złożyła usta w dzióbek i śmiesznie zmarszczyła nos, co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej. Lubiłem robić jej na złość już od samego początku naszego dzieciństwa i dorastania. Gdy byłem młodszy, mieszkaliśmy w sąsiedztwie, więc często jako rodzina i sąsiedzi byliśmy zmuszani do wspólnej zabawy. W ramach zemsty ciągnąłem ją za włosy i skarżyłem rodzicom na moją kuzynkę o byle głupotę, którą robiła. Raz nawet przeze mnie dostała tygodniowy szlaban, a ja triumfowałem, dopóki się nie zemściła. Mała Seohyun była niezłą zołzą, która mimo moich docinek często mnie biła i przezywała, a czasem nawet zmuszała do beznadziejnych zabaw, przez które miałem ochotę ją własnoręcznie zamordować. Ale potem dorośliśmy, ona złagodniała i ogłupiała, a ja stałem się jeszcze wredniejszy niż przewidywałem. Cieszyłem się z takiego obrotu sytuacji.
 To przynajmniej nazwij dziewczynkę moim imieniem.
 Chyba żartujesz  prychnąłem.  Za każdym razem, kiedy bym ją wołał, mdliłoby mnie  podsumowałem, uśmiechając się zwycięsko, bo widziałem, że zrobiło się jej trochę głupio. Może i bym poczuł to samo, gdyby siedziała obok mnie całkiem obca osoba, ale Seohyun mogłem pomiatać.  Poza tym to nie tylko moja decyzja.
 Sehun oppa by się zgodził.
 Dlatego cieszę się, że go tu nie ma.
W odpowiedzi Seohyun jedynie zacisnęła swoje pomalowane na czerwono usta i dorwała się do winogron, które i tak już w połowie zdążyłem zjeść, sam nie wiedziałem nawet kiedy. I gdy miałem sięgać po kolejną kiść, poczułem jak w mojej kieszeni wibruje telefon. Niechętnie wyciągnąłem go stamtąd i spojrzałem na duży wyświetlacz.
Od: Ahri ~
Hannie, są już wyniki egzaminów! Sprawdź i powodzenia. Wierzę, że ci się udało! :D
Nie odpisałem, zupełnie nie miałem do tego głowy, zwłaszcza że w jednej chwili myślałem tylko i wyłącznie o jednym. Egzaminy. Ich wyniki decydowały o mojej przyszłości lub jej braku. To znaczy, teraz, kiedy wiedziałem, że spodziewam się bliźniaków, nie miałem zamiaru zaraz po porodzie lecieć na studia, by je ukończyć i spełnić w końcu swoje marzenia... ale w tym tkwił największy problem. Te moje plany były tylko marzeniami, a rzeczywistość zmuszała mnie do zajęcia się swoimi obowiązkami, które nadchodziły wielkimi krokami. Wiecznie w ciąży nie będę i zarazem byłem świadomy, w momencie, kiedy urodzą się dzieci, mój świat przewróci się do góry nogami. Mama mówiła, że opieka nad jednym dzieckiem to wielkie poświęcenie i trud, a ja jej wierzyłem, bo miała doświadczenie. Natomiast zajmowanie się dwójką... cóż. Mogłem jedynie się cieszyć, że to nie trojaczki, choć wziąłem słowa Sehuna na poważnie i bałem się, że po tej ciąży będzie chciał mnie niejednokrotnie zapłodnić.
Zaraz po dostaniu Sms-a, połączyłem się z WiFi i niepewnie zalogowałem się na swoje konto, gdzie czekały na mnie wyniki. Moje serce biło tak mocno, jak jeszcze nigdy, bo naprawdę się bałem.
 Lu, stało się coś?  zapytał Sehun, kiedy razem z Suho dołączyli do mnie i Seohyun, siadając na wolnych miejscach.  Jesteś strasznie blady.
— Są już wyniki.
 Zdałeś?
 Nie wiem  powiedziałem, nadal się bojąc.  Ty sprawdź  dodałem i wepchnąłem mu w ręce komórkę. Od razu ją ode mnie zabrał, ale ja wcale nie odetchnąłem z ulgą, raczej spiąłem się, oczekując na jakąkolwiek wieść od Sehuna. Nawet na niego nie patrzyłem, swój wzrok przeniosłem na obżerającą się Seohyun, co też nie było moim najlepszym wyborem, bo chwilę potem podszedł do niej Suho i ucałował ją prosto w usta. I zachciało mi się wymiotować jeszcze bardziej.  I jak?  zapytałem, nie będąc pewny, czy chcę wiedzieć jaka jest odpowiedź. Skończę smażąc frytki w McDonaldzie?
 Nie chcę cię martwić, Lu, ale do tego też trzeba mieć studia  odpowiedział Suho, a ja zgromiłem go spojrzeniem.
On i Seohyun naprawdę dobrze się dobrali. Oboje mieli ogromny talent do wkurwiania mnie.
 Cóż  mruknął Sehun, wreszcie odpowiadając na wcześniej zadane przeze mnie pytanie  wiesz, że nigdy nie będziesz pracował, to nie ważne czy zdałeś czy nie, i tak twoje miejsce jest w domu, przy dzieciakach. Pozwól mi zadbać o nasze finanse.
 Nie mam zamiaru do końca życia prać ci skarpetek, Sehun. MÓW CZY ZDAŁEM.
 TAK ZDAŁEŚ I PRZESTAŃ SIĘ TAK NA MNIE PATRZYĆ, BŁAGAM, LUHAN.
Nie musiał mówić nic więcej. Szczęśliwy rzuciłem mu się na szyję i mocno pocałowałem w policzek. Jednak nie zniszczył mi życia przez swoje plemniki, więc w jednej sekundzie wszystko mu wybaczyłem jak przystało na dobrego narzeczonego. Poza tym ta wiadomość sprawiła, że odwiedziny mojej nawiedzonej kuzynki wcale nie były takie złe.

***

Im bliżej było mi do porodu, tym więcej czekało na mnie niespodzianek. Początek piątego miesiąca był okropny, zwłaszcza dlatego, że powoli nie mieściłem się w swoje ciążowe ciuchy, bo mój brzuch powoli zaczynał przypominać balon. Myślę, że gdybym nie nosił bliźniaków, byłby trochę mniejszy, ale przez Sehuna musiałem się trochę pomęczyć, zwłaszcza, że zaczynał doskwierać mi ból pleców. Dlatego Sehun był zmuszony do usługiwania mi dwadzieścia cztery godziny na dobę, biedny. Ale skoro chciał dzieci, to on również musiał pocierpieć. Tak, życie było niesprawiedliwe.
Wrzesień pożegnał piękny sierpień, a przywitał moją mamę, która obładowana w siedem walizek przyjechała do nas na parę dni. Nie obawiałem się spotkania jej z Sehunem, bo wiedziałem, że się polubią. Moja mama była dosyć w porządku kobietą, która kochała zakupy i kosmetyki, i ubrania, i ogólnie pieniądze, ale mimo to dało się z nią dogadać. Może nie była tym typem mamy, która czytała mi książki na dobranoc, kiedy miałem pięć lat, ale troszczyła się o mnie i to doceniałem. Poza tym nigdy nie czułem, że czegoś mi brakuje, bo wiedziałem, że mnie kochała i mimo swoich obowiązków, przeważnie przy mnie była, w przeciwieństwie do ojca, którego z całego dzieciństwa najmniej pamiętam.
 Luhan, kochanie!  już od progu słyszałem, jak moja mama mnie woła. Byłem już psychicznie nastawiony na to, że przed wyjazdem poprzestawia mi rzeczy, nagotuje obiadów, w ogóle przewróci ten dom do góry nogami i być może pożre Sehuna żywcem, ale mimo wszystko cieszyłem się, kiedy już z daleka widziałem ten róż, który niemal świecił po oczach.  Przynajmniej się wcale nie zmieniła.  Mój mały Lu, jak dobrze cię widzieć!  zawołała szczęśliwa, przytulając mnie mocno do siebie.
Zaraz za nią wszedł mój narzeczony obładowany walizkami tak, że ledwo trzymał równowagę. Zaśmiałem się pod nosem, widząc go w takim stanie.
 Cześć mamo. Jak minął ci lot?
 Dobrze, choć pogorszyło się jedzenie  powiedziała, marszcząc nos, po czym poprawiła swoją różową, elegancką sukienkę i spojrzała na Sehuna, który starał się nie wywrócić, wynosząc wszystkie walizki do pokoju gościnnego na górze.  Ten twój Sehun to takie ciacho  powiedziała podekscytowana, wbijając palce w moje przedramię. Ja tylko popatrzyłem na nią z politowaniem.
 Mamo...
 No co?  zapytała.  Nie będę go podrywać, po prostu mówię, że mój synuś ma gust!  zapewniła mnie, choć z moją mamą to różnie bywało, zwłaszcza że nie była taką typową mamą.
 Dzięki, wiem  prychnąłem  mówisz to tak, jakbym nie był tego świadomy.
Moja mama jedynie uśmiechnęła się szeroko, lustrując mnie wzrokiem.
 Strasznie się spasłeś  podsumowała.
Taaak, stęskniłem się za tym, zdecydowanie. Mimo że moja mama się o mnie troszczyła, bo regularnie dzwoniła, wysyłała pieniądze i w ogóle się mną interesowała w przeciwieństwie do ojca, dla którego ważne były jedynie studia, to była dosyć pokręcona. Albo bardzo, to zależało od sytuacji, ale cóż... Miałem tylko nadzieję, że podczas tego pobytu nie doprowadzi do sytuacji, w której będę się za nią wstydził, o ile już tego nie zrobiła podczas jazdy z Sehunem. Ja nawet się z nim nie wybierałem do Incheon, bo wiedziałem, że Sehun będzie zmuszony do przystanków co trzy minuty.
 W ciąży ciężko wyglądać jak Aniołki Victoria’s Secret, mamo  odparłem niemal przez zęby, a ta w odpowiedzi zaśmiała się melodyjnie, po czym zsuwając swoją dłoń na mój nadgarstek, pociągnęła w stronę salonu. Nie miałem pojęcia, skąd ona wie dokąd ma iść, ale jedynie wzruszyłem ramionami i podążyłem za nią.
 Ale jak urodzisz, zapiszę cię na jakiś aerobik albo zumbę.
—  I będę jedynym facetem, który ćwiczy?
 Zawsze ci było bliżej do dziewczyny, kochanie  podsumowała, a ja zmrużyłem oczy w złości, która się we mnie aż gotowała. Tylko moja mama była w stanie doprowadzić mnie do szału, ale przynajmniej wiedziałem co taki Sehun ze mną przeżywa, z tym wyjątkiem, że ja byłem wredniejszy, zdecydowanie. I słodszy.
— Oczywiście  powiedziałem nadal będąc na nią zły  ale teraz sobie usiądź, poczekaj na swojego osobistego bagażowego, a ja przygotuję obiad  mruknąłem i ulotniłem się z salonu, zanim zdążyła cokolwiek jeszcze powiedzieć, bo naprawdę już miałem dość, a dopiero co przyjechała.


Z zadowoleniem otrzepałem swój niebieski fartuszek w serducha, który zawsze stanowił nieodłączny element w kuchni, kiedy gotowałem i skierowałem się do salonu, skąd dochodziły dźwięki jak na moje ucho zbyt żywej i wesołej rozmowy. Zmarszczyłem czoło, zaczynając się bać tego, co może mnie tam zastać. Moja matka w połączeniu z Sehunem nie równało się niczemu dobremu, jeśli nie chciałem wojny domowej po wyjeździe tej pierwszej.
Wychyliłem niepewnie głowę zza ściany i spojrzałem na nich spod przymrużonych powiek. Moja mama siedziała na sofie z albumem na kolanach, a tuż przy niej Sehun, którego policzki mocno się zaczerwieniły. Zaniepokoiło mnie to, zwłaszcza, że album, który trzymała moja matka łudząco przypominał mi ten z mojego rodzinnego domu z Chin, który zawsze leżał na szafce obok książek. Nie, zdecydowanie tak nie mogło być, bo jak byłem mały, to robiłem różne zawstydzające rzeczy i nie życzyłem sobie, żeby oglądał je mój przyszły mąż. Oczywiście i tak nie dałbym mu się ze mnie śmiać, ale mimo to to było krępujące i niefajne.
Wziąłem głębszy wdech i wypuściłem powietrze ze świstem, zaciskając palce u prawej dłoni na ścierce, której nawet nie zdążyłem odłożyć. Nawet nie pomyślałem wtedy o tym, że wyglądam i zachowuję się jak typowa pani domu, na co byłem trochę za młody, tylko wszedłem do salonu, gromiąc wzrokiem Sehuna i moją matkę.
 Lu  powiedziała moja matka z zachwytem, kładąc album na kolanach Sehuna.  Wreszcie jesteś. Wołaliśmy cię.
 Naprawdę?  prychnąłem.  Przyszedłbym, gdybym nie miał czterech garnków z gorącym jedzeniem na gazie, które w każdej chwili mogłoby wykipieć  warknąłem, mrużąc oczy, po czym podszedłem bliżej Sehuna, patrząc jak ten idiota szczerzy się, oglądając moje zdjęcia z każdej strony.  A ty, pedofilu, przestań pożerać małego mnie wzrokiem.
 Byłeś taki słodki, Lubabe  powiedział tym swoim przesiąkniętym słodkością głosem. Ohyda.  Wyglądałeś jak mała sarenka  dodał, a ja pokręciłem z rezygnacją głową, uświadamiając sobie, że zaręczyłem się z debilem.
— A co, już nie jestem?  zacisnąłem wargi.  Jeżeli wolisz młodszych chłopców, to już teraz możemy się pożegnać  dodałem, a Sehun jedynie zaśmiał się perliście, zaplatając swoją dłoń na moim nadgarstku, po czym przyciągnął mnie do siebie i usadził na kolanach.
 Idioto, nie przy mamie.
 A spokojnie, kochani  wtrąciła moja rodzicielka z wielkim uśmiechem na twarzy, po czym wstała, zabierając mi z dłoni ścierkę.  Ja idę przygotować nam do końca obiad, a wy sobie tu porozmawiajcie — mruknęła i już jej nie było.
Tak, jasne, porozmawiać. Sehunowi co innego chodziło po tej pustej głowie. I właśnie w tej chwili przejechał nosem po mojej szyi i pocałował ją, kładąc dłonie na moim okrąglutkim brzuchu. Nie zrzuciłem ich z siebie, tylko mocniej się do niego przytuliłem. Był taki cieplutki, a niedługo miał wyjechać na kilka dni na mecz, więc wiedziałem, że zdąży mi go jeszcze nie raz zabraknąć. Wybaczyłem mu to, że obłapiał mnie przed oczami mojej matki i po prostu położyłem głowę na jego ramieniu.
 Polubiła cię  przyznałem.
 Widzisz, ty dla mojej mamy jesteś siódmym cudem świata  odparł, a ja uśmiechnąłem się szeroko.  Właściwie mój ojciec też. Teraz polubiła mnie twoja mama i właściwie to został tylko twój tata...
 Nawet o tym nie myśl  warknąłem  nie ma takiej siły, żebym was sobie przedstawił.
 Ale, Lu...
 Nie.
 I tak wrócimy do tej rozmowy – powiedział stanowczo i pocałował mnie w usta.
 Luhannie? Hunnie?  przerwała nam moja mama, wchodząc do salonu. Uśmiechnęła się szeroko, widząc w jakiej pozycji nas zastała, po czym wskazała na jadalnię.  Wszystko już gotowe.
Jak na zawołanie zeskoczyłem Sehunowi z kolan i popędziłem do jadalni, głównie dlatego, że czekało tam na mnie jedzenie, ale nie chciałem też słuchać komentarzy mojej mamy, która była gotowa domyślić sobie różnorakie dziwne sytuacje.
I byłem pewien, że usłyszę jeszcze o tym nie raz, głównie dlatego, że to był dopiero pierwszy z pięciu dni jej pobytu i nie miałem pojęcia, jak ja to zniosę.


***

Moja mama i Sehun za szybko znaleźli wspólny język  i nim się spostrzegłem, minęło kilka dni od jej przyjazdu, a Sehun traktował ją jak najlepszą przyjaciółkę. Powinienem się cieszyć, że znaleźli wspólny język, jasne, ale to było również dziwne i trochę mnie martwiło. Mimo wszystko wolałem w ich relacje nie wnikać i po prostu zrezygnowałem ze wspólnego wyjścia na zakupy, przez co tylko ta dwójka poszła. Przed wyjściem Sehun pocałował mnie w usta i obiecał, że kupi mi moje ukochane lody, więc głównie dlatego puściłem go bez żadnych jęków protestów i ciągłego powtarzania, że ma zostać ze mną.
Kiedy wyszli, wziąłem miskę pełną winogron i przeniosłem się w najwygodniejsze miejsce w domu, którym był salon i usadowiłem swoje wielkie dupsko na mięciutkiej kanapie tuż przed rozgrzanym kominkiem i telewizorem. Wiedziałem, że nie znajdę dla siebie innego, lepszego zajęcia, a oglądanie głupich dram i śmianie się z tępoty głównych bohaterek zawsze było dobrym rozwiązaniem. Poza tym musiałem się wylenić podczas ciąży, bo miałem świadomość tego, że jak dzieci przyjdą na świat, moje życie przewróci się do góry nogami. Że nie będę miał ani chwili dla siebie i po prostu będę musiał pracować na pełnych obrotach w dzień i w noc, mimo że ja sobie tego nigdy nie życzyłem. Za młody byłem na bawienie swoich dzieci.
Westchnąłem cicho po jakiś dwudziestu minutach oglądania dramy i pięciu reklam, przymykając nieco swoje oczy. Byłem zmęczony, chociaż podczas pobytu, moja mama wiele mi pomogła. Sehun też się starał, ale on miał dwie lewe ręce i wszystko, za co się brał, po prostu musiało skończyć się katastrofą.
I jestem przekonany, że bym zasnął, gdyby nie przeszkodził mi dzwonek telefonu, który leżał na niewielkim stoliczku tuż obok mojej głowy. Prawie dostałem zawału, przez co stwierdziłem, że takie urządzenia zagrażają życiu i są po prostu niebezpieczne, chociaż przydatne i z wielką złością i zdenerwowaniem omiotłem morderczym spojrzeniem telefon, oczywiście Sehuna, bo mój jak zwykle był był wyciszony.
Normalnie zignorowałbym to i poszedł spać albo dokończyłbym oglądać dramę, ale świecące imię Eunjin na wyświetlaczu skutecznie mi w tym przeszkodził. Nie wiem dlaczego, ale w tamtym momencie ciśnienie skoczyło mi ponad normę, a serce zabiło mocniej. Dobra, byłem zazdrosny, bo co do cholery Eunjin chciała od MOJEGO NARZECZONEGO? Bardzo mi się to nie spodobało i głównie dlatego sięgnąłem po telefon, chociaż nie powinienem, bo nie był mój i naruszałem prywatność Sehuna, ale ciekawość była silniejsza. Zaraz po tym otworzyłem kopertę i wstrzymałem oddech.
Od: Jina ~
Oppa! Tak bardzo stęskniłam się za tobą, wiem, że ostatnio nie masz czasu, ale znajdź dla mnie chwilkę. Mam nadzieję, że nadal chcesz się ze mną spotkać, bo ja nie myślę o nikim innym. :*
Luhan. Wdech i wydech. NIE ZAPOMNIJ O ODDYCHANIU.
W złości usunąłem wiadomość i wepchałem do buzi jeszcze kilka winogron, starając się nie wybuchnąć. Przy okazji zdążyłem przejrzeć kilka innych SMS-ów i od ciągłego powtarzania Oppa i Sehunnie mnie zemdliło.
Miałem swoje powody, by nie ufać Eunjin. A co do Sehuna, to już była całkiem inna sprawa.

_____________________________________________________________


Nie lubię tego rozdziału, jest zbyt zwykły. Miałam go w ogóle zlikwidować, ale jest ta scena z matką Luhana, która się wreszcie pojawiła, więc postanowiłam zatrzymać ten rozdział. Cóż, wczoraj nie dodałam, bo nie miałam czasu, musiałam jeszcze dopisać jedną scenkę, ale wreszcie przez niego przebrnęłam i oto jest. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam ;-;

9 komentarzy:

  1. Oczywiście, że się nie zawiedliśmy!
    Eunjin to kula u nogi i piąte koło u wozu w tym samym czasie cksdjfnjsdfbhs sama mam ochotę dołożyć się w knowaniach Luhana.
    Sehun jest taki uroczy i słodki w stosunku do swojej sarenki... I w ogóle, świetna kreacja charakteru Luhana. Niewiele jest ff, gdzie nie jest milusi, uroczy i tęczowy.
    Dobra robota.

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj spokój, może rozdział nie ma jakiejś super sceny, która rzuca inne światło na całą historię, ale nie jest zły! :3 Mama Luhana... no XD Złota kobieta~
    A Eunjin kiedyś powyrywam te przesuszone kudły z jej pustej głowy~ Niech się to babsko nie pakuje do moich HunHanów!
    Czekam na kolejny rozdział! :3

    yehetasshole.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama Luhana jeszcze lepsza.. no bez kitu D:
    Eunjin....ugh ta kobieta powoduje, że mam mdłości :')
    I co to kurna za sms? ...........................
    weny życzę~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie stać mnie na długi komentarz, bo muszę iść się pakować na wyjazd, ale hdgdudghfh. Kocham. ♥
    W ogóle HunHany :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwnie definiujesz słowo ,,nudzić".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W N/A napisałaś, że masz nadzieję, że nas nie zanudziłaś. A to było boskie! Jak zawsze zresztą.

      Usuń
  6. Przepraszam, że nie skomentowała wcześniej. To było boskie nie wiem jak mogłabym zanudzić się czytając coś twojego bo to zawsze jest genialne.♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. "miejsce" powtarza ci się w pierwszym zdaniu. :///
    Matka Luhana jest jakaś zbyt happy. Normalnie taka sama jak Jina, tylko nie wkurwia Luhana. XD Poza tym, JA RADZĘ TERAZ LUHANOWI: Weź gościu naprawdę poczytaj jakąś ciążową książeczkę, to Ci dobrze zrobi. :/
    Jezu, Luhan, sraka, teraz Ty jesteś debilem, bo podejrzewasz Sehuna o zdradę. Ja jebie, nie ma opcji, żeby Sehun go zdradził, po co on woła Czejsona Derulo i robi najebkę? Sram na jego myślenie, które jest głupsze do Jiny. :P

    OdpowiedzUsuń

Followers