music: 1
5 l a t p ó ź n i e j
Tamtej nocy śniłem o Luhanie. Śniłem o jego uśmiechu, który nie
schodził z jego promiennej twarzy, śniłem o jego oczach, które przymykały się
lekko, gdy zamykałem jego drobne ciało w objęciach. Śniłem o szczęściu, które
wiele razy zbyt łatwo przepuściłem przez palce.
Nie chciałem się budzić. Chciałem trwać w tym śnie do samego końca,
ponieważ w nim, Luhan był tak blisko. Mogłem całować jego usta, czuć ciepło
jego ciała i szeptać do ucha, jak bardzo go kocham. Mogłem po prostu tak bez
przeszkód zamknąć jego w dłoń w uścisku i patrzeć w gwiazdy, wypowiadając
kolejne życzenia, które tak naprawdę nigdy się nie spełnią. Mogłem ścierać z
jego policzków łzy i tańczyć z nim na środku wielkiej sali, pomiędzy gośćmi,
mogłem robić wszystko, czego nie byłem w stanie zrobić w tamtym momencie, w
rzeczywistości.
Mogłem po prostu mieć go przy sobie.
W tym śnie gwiazdy były jaśniejsze niż zazwyczaj. Tańczyły nad naszymi
głowami i chowały się pośród chmur, błyszcząc jak diamenty. Topiły się w mroku
i gasły powoli. Znikały, witając świt, ale i tak pozostawały w moich
wspomnieniach bardziej realne niż ludzkie twarze, które dla mnie, stały się po
prostu zamazane.
— Zmarzniesz — powiedziałem,
podchodząc do niego. Stał tam. Na tarasie wielkiej, eleganckiej restauracji, w której trwało przyjęcie. Tyłem do mnie, oparty o barierkę i wpatrywał się
w niebo nad Seulem. — Wróćmy do środka — poprosiłem, stając obok niego, ale on
tylko przekręcił głowę i spojrzał na mnie, uśmiechając się lekko.
Wyglądał jak duch. Był tak blady
i nierealny, ale nie przenikał przez palce.
— Nie chcę jeszcze wracać — odpowiedział i złapał mnie za dłoń, przyciągając blisko do siebie. Czułem jego
ciepło, to przyjemne uczucie, które zaczynało rozchodzić się po moim ciele,
mimo iż noc była zimna. — Musiałem trochę pomyśleć, w samotności. Wiem, że to
nie najlepsza chwila, ale miałem wrażenie, że jeszcze chwila, a wybuchnę — dodał szeptem i oparł głowę o mój tors.
Pogładziłem jego ułożone włosy,
czekając, aż zacznie kontynuować.
— Myślałem o tym, co się dzieje,
Sehun. Myślałem o tobie i naszych dzieciach. Myślałem o przyszłości, która
czasami wydaje mi się zbyt trudna do przejścia. Myślałem też o tym, co się już
wydarzyło i z tej perspektywy czasu, po prostu nie potrafię cię zrozumieć,
Sehun. Przez całe nasze wspólne życie, byłem dla ciebie chłodny. Zawsze cię
odtrącałem i nigdy nie chciałem być przy tobie tak blisko, jak jestem teraz, a
ty, mimo to nie poddałeś się. I ja... teraz czuję się winny, wiesz? Bo mam wrażenie,
że zmarnowałem te wszystkie lata i nie mogę ich nadrobić...
— Luhan...
— Tak bardzo cię kocham, wiesz? — zapytał, wciąż patrząc na gwiazdy.
— Wiem, Lu. Ponieważ ja kocham
ciebie równie mocno — odszepnąłem i choć nie mogłem zobaczyć jego twarzy,
czułem jak się uśmiecha.
— I nie mogę uwierzyć, że zaszliśmy
już tak daleko — dodał, a ja spojrzałem na dłoń, na której lśniła platynowa
obrączka. Taką samą miał Luhan i to one były symbolem naszej miłości od tamtego
dnia, ale nie potrzebowaliśmy ich, ani żadnego przyjęcia, ani papieru, by
wiedzieć, że jesteśmy dla siebie stworzeni, że kochamy się i nikt ani nic nie
jest w stanie nas rozdzielić. Bo jedno zawsze będzie przy drugim, nawet, jeśli
jedno z nas odejdzie gdzieś, skąd nie będzie mogło wrócić. Wiedziałem, to,
dlatego uśmiechałem się, przytulając go mocno.
— Lu... spadająca gwiazda.
Kiwnął głową.
— Pomyślałeś życzenie?
Luhan oderwał się ode mnie i
załzawionymi oczami spojrzał na mnie, łącząc nasze dłonie.
— Pomyślałem o tym, że nigdy nie
chcę cię opuszczać. I poprosiłem, byś i ty nigdy nie opuścił mnie — szepnął.
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Słowa
wydawały się zbyt nijakie, bezwartościowe. Dlatego zamilkłem, ujmując jego
twarz w dłonie i złączyłem nasze usta. I znów poczułem się jak za pierwszym
razem, kiedy pocałowałem go w liceum. Nie mieliśmy już siedemnastu lat,
częściej mijaliśmy się ze szczęściem i nie poznawaliśmy się nawzajem każdego
dnia, ale nasza miłość wciąż była świeża. Była tym, czego po prostu obaj
potrzebowaliśmy bardziej, niż wszystkiego innego.
Tamtej nocy znów obudziłem się w pustym łóżku, owinięty w białą kołdrę,
uśmiechnąłem się smutno, patrząc na zdjęcie Luhana ustawione w ramce obok łóżka.
Brakowało mi go na tyle, że czasami tęskniłem trochę bardziej niż zazwyczaj. Łzy
nie pomagały, pomagało tylko myślenie, że muszę tylko jeszcze trochę zaczekać i
znów się zobaczymy. A w tedy już nigdy więcej go nie puszczę, już nigdy więcej
od niego nie odejdę nawet na moment. Że zamknę go w objęciach i pozwolę, by i
on nie tęsknił za mną równie mocno.
Powoli usiadłem, słysząc jak wiatr mocno popycha palmami. Uderzały o
okna, zwiastując kolejną nawałnicę. I wiedziałem, że niebo było ciemne, a na
jego powierzchni nie było ani jednej gwiazdy, ponieważ zasłoniły je chmury.
Pokój topił się w hałasach dobiegających z zewnątrz, ale nie długo. Chwilę potem
usłyszałem, jak mój telefon dzwoni, tuż obok ramki ze zdjęciami.
Spojrzałem na ekran i uśmiechnąłem się smutno.
— Halo?
— OH SEHUN! – krzyk był tak głośny, że musiałem odsunąć słuchawkę od
ucha. — JAK WRÓCISZ, TO WŁASNORĘCZNIE CIĘ ZAMORDUJĘ! SŁYSZYSZ?! UTOPIĘ CIĘ W
BASENIE, A POTEM POĆWIARTUJĘ I ZAKOPIĘ W OGRODZIE, OBIECUJĘ!
— Nie wyspałeś się, kochanie?
— A niby jak miałem to zrobić? — warknął. — Od pieprzonej piątej rano
nie słyszę nic innego tylko płaczącego Joonjae i twoja matkę, która
podekscytowała napiekła chyba dziesięć placków, a wiesz, że nie mogę teraz za
dużo jeść, bo będę jeszcze grubszy. I to przez ciebie, Sehun. Mam cię dość!
Kocham twoją mamę, ale trzy miesiące z nią wykańczają, naprawdę. Sehun, wracaj,
błagam.
Tak, jego zmiany nastroju były takie typowe i przechodziłem tu już
wiele razy, dlatego zdążyłem już się przyzwyczaić.
— Za dwa dni znów się zobaczymy, obiecuję. Wytrzymasz jeszcze tyle?
— Skoro wytrzymałem dziewięćdziesiąt dwa dni, to wytrzymam i tyle — odpowiedział już spokojniej, a ja uśmiechnąłem się lekko, spoglądając na zegar
wiszący na przeciwległej ścianie. Dochodziła trzecia nad ranem i naprawdę miałem
ochotę zebrać się teraz, właśnie w tej chwili wyjechać na lotnisku i wylecieć
pierwszym lotem na trasie Madryt – Seul.
Ale musiałem zostać z drużyną i zagrać ostatni mecz, by potem wrócić do domu i
już nie opuszczać mojej rodziny. Za bardzo ich kochałem, przez co, kiedy ich
nie widziałem, moje serce wręcz pękało z tęsknoty.
— Kocham cię, Lu.
— Wiem, Sehun — odpowiedział i zamilknął na moment. — Ja ciebie też.
Śpij dobrze. Będziemy na ciebie czekać.
— Do zobaczenia, kochanie.
***
Rozstania zawsze były nieprzyjemnym przeżyciem, którego najchętniej bym
unikał, ale mimo minusów i przeważającej tęsknoty, znalazłem zaletę. Zawsze, po
kilkumiesięcznej przerwie wszystko wydawało się takie nowe, inne. Mój i Luhana
związek nie stawał się rutyną, a czymś czego nie chciałem stracić. Ciągle miałem
wrażenie, jakbym dopiero co go spotkał, jakbyśmy dopiero co się poznawali
nawzajem, jakbyśmy byli razem dopiero kilka tygodni, nie lat. I mimo że przez
te miesiące, podczas których byłem daleko od Luhana i dzieci, to w jakiś sposób
raniło, bo naprawdę tęskniłem, to później nie potrafiłem opisać tego szczęścia,
które towarzyszyło mi, gdy mogłem ich przytulić po tak długiej rozłące.
Rok po wypadku Luhana dostałem propozycję od innego klubu piłkarskiego.
Byłem zdecydowany rzucić całą karierę sportowca dla rodziny, ale Luhan uparł
się i kategorycznie zabronił mi rezygnować z marzeń. Byłem mu wdzięczny,
jednocześnie potwornie się martwiąc. Niepotrzebnie, bo w końcu doszedł do
siebie. Potrzebował trochę czasu, ale po tych latach, mam wrażenie, jakby
zupełnie nic się nie stało. Miał więcej energii i trochę mniej marudził. Chociaż
ten wypadek wpłynął na moją psychikę. Niczego tak mocno nigdy wcześniej ani później nie przeżyłem.
Otworzyłem powoli drzwi do mieszkania najciszej jak potrafiłem, mając
nadzieję, że nikt nie śpi. Niby nie dochodziła jeszcze dwudziesta trzecia, ale
Luhan robił się szybko zmęczony po całym dniu zajmowania się dziećmi i
słuchania mojej mamy. Wróciłem wcześniej. Normalnie zobaczyłbym ich następnego
dnia, ale nie mogłem wytrzymać dłużej. Za bardzo tęskniłem.
Wchodząc do środka, zobaczyłem światło dobiegające z salonu. Zostawiłem
walizkę w korytarzu podszedłem do dużych drzwi, wychylając zza nich głowę. Nie
widziałem ich przez trzy miesiące, ale już wiedziałem, jak Luhan i Seul się
zmienili. Seul chyba troszkę urosła i podcięła włosy, a Lu przytył, choć
wiedziałem, że mam mu tego nie mówić, bo pożałuję, że nie zostałem w Madrycie
jeszcze kolejnych miesięcy. Ale wyglądali tak idealnie, siedząc na kanapie
przed rozpalonym kominkiem i włączonym telewizorem. Moja mama coś opowiadała
mojemu mężowi, ale wydawało mi się, że jej nie słuchał. Ja, po tylu dniach też
nie byłbym w stanie.
— Tato?! — Pierwszy zauważył mnie Jiseok i nie czekając ani chwili
podbiegł do mnie i mocno przytulił. W jego ślady pobiegła Seul, Joonjae i
malutka Hana, która praktycznie potykała się o własne nogi. — Tęskniliśmy!
Uśmiechnąłem się, przytulając całą czwórkę do siebie mocno. Bycie ojcem
było najlepszym zajęciem na świecie i żałowałem, że musiałem ich zostawiać
samych.
— Ja też, nawet nie wiecie jak bardzo — odparłem, całując wszystkich w
głowy.
— A kupiłeś nam coś? — zapytała Seul.
Kiwnąłem głową.
— Są w korytarzu. Tylko ostrożnie! — poprosiłem, widząc, jak tym razem
za cel wybierają wcześniej wspomniane miejsce.
W salonie zrobiło się ciszej. Słyszałem jedynie dźwięki telewizora i
cichy szloch Luhana.
— Zamierzasz mnie przytulić czy tak stać? — zapytał, a ja uśmiechnąłem
się i zamknąłem jego ciało w uścisku. Wtulił głowę w mój tors, ani na moment
nie odrywając się ode mnie. I kochałem to uczucie, zdecydowanie za bardzo.
— Jak dobrze, że wróciłeś, synku — powiedziała moja mama przechodząc,
po czym pocałowała mnie przelotnie w policzek i zostawiła mnie i Luhana
chwilowo samych.
Chwilę musiałem się nim nacieszyć, bo zbyt często od niego odchodziłem.
Zbyt często doceniałem to, że wciąż go przy sobie mam. Przed wypadkiem nie
myślałem o niczym, ale po tym, jak przeżyłem całe to piekło, zrozumiałem, że
jestem cholernym szczęściarzem, bo został. Bo nie opuścił mnie i walczył. Bo urodził
mi cudowne dzieci i wciąż mnie kocha. Byłem szczęśliwszy niż ktokolwiek inny.
— Lu, usiądź — poprosiłem, widząc, jak jego ciało drży, ale nie
puściłem go ani na chwilę, wciąż pozwalałem, by jego głowa spoczywała na moim
torsie.
— Dlaczego nic nie powiedziałeś, że wracasz wcześniej?
— Chciałem zrobić wam niespodziankę. I sam sobie też, bo nie mogłem się
doczekać.
— I kiedy zamierzasz znów wyjechać? Za miesiąc? — zapytał z wyrzutem.
Wiedziałem, że nie lubił, kiedy ich zostawiałem, ale jednocześnie cieszył się,
że mogę się rozwijać i spełniać marzenia.
— W ogóle. Póki co to były moje ostatnie mecze. Robię sobie przerwę na
jakiś czas. Chcę się zająć tobą, Seul, Jiseokiem, Joonjae, Haną i moim kolejnym
synkiem — powiedziałem z uśmiechem, kładąc dłoń na jego widocznym już brzuchu.
— Właściwie to synkach.
— Bliźniaki? – niemal wstałem z kanapy, słysząc jego słowa.
— Sehun — mruknął, podnosząc głowę — za kilka miesięcy, kiedy ja będę
smacznie spał w łóżku, ty będziesz zajmował się trójką dzieci i czwórką
starszych. To będzie zadośćuczynienie po tych mękach, które za każdym razem
przechodzę przy porodzie.
— Co?! Trojaczki? — zapytałem podekscytowany.
— Ta radość minie jak będziesz do nich wstawał kolejnej nocy — stwierdził, a ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, Lu — powiedziałem, całując jego
usta. Za nimi stęskniłem się chyba najbardziej, ale wciąż smakowały tak samo
słodko. — Kocham cię, Luhannie.
— Wiem. Ja ciebie też, Sehun.
I jak miałem być nieszczęśliwy mając taką rodzinę? Znaczyli dla mnie
najwięcej i wiedziałem, że jestem w stanie zrobić wszystko, by utrzymać nas
razem. Przy sobie. Bo za bardzo ich kochałem, by pozwolić im odejść.
I już nic nie mogło mi tego szczęścia zepsuć dopóki przy mnie byli.
— Dlaczego się tak uśmiechasz?
— Bo muszę dokupić więcej ramek.
_____________________________________________________________
Szczerze powiedziawszy, chciałam zabić Luhana i taka była moja pierwsza decyzja. Luhan miał umrzeć i przez kilka dni byłam przekonana, że tak powinno być, ale potem stwierdziłam, że to ff to crack, komedia, fluff i drama, dlatego go oszczędziłam. Wyżyję się w innym ff, tego możecie być pewni. Poza tym naprawdę śmieszne było to, że dosłownie wszyscy byli przekonani, że Luhan umrze, a ja siedziałam zadowolona, bo stwierdziłam, że i nawet takim opowiadaniem czasem da się ludzi zaskoczyć :D
A teraz przedstawię wam może kilka moich planów, które chcę zrealizować. Póki co chcę napisać 3 fanfiki, być może już ostatnie. Pierwszym będzie Mysterious, które zostawiłam sobie na jesień z premierą gdzieś koło grudnia/stycznia, to zależy jak się wyrobię. Kolejnym jest Big Boys don't Cry, które obecnie piszę, jest rozdziałówką, więc może niedługo zacznę publikować. I ostatnie to September will not come. Więcej planów co do ff nie mam, bo chciałam zabrać się za autorskie opowiadania, ale może się to jeszcze zmienić, nie wiem. Zresztą sami się przekonamy. Mimo wszystko nie zawieszam bloga, jeśli nie będzie się nic pojawiało przez jakiś czas, to znaczy że pracuję nad Mysteriousem i pojawię się niedługo.
I tak na koniec chciałabym poprosić o każdego, kto przeczytał o opinię dotyczącą tego ff. Wiem, że jesteście potwornie leniwi, ale kilka słów możecie napisać? :)
A teraz przedstawię wam może kilka moich planów, które chcę zrealizować. Póki co chcę napisać 3 fanfiki, być może już ostatnie. Pierwszym będzie Mysterious, które zostawiłam sobie na jesień z premierą gdzieś koło grudnia/stycznia, to zależy jak się wyrobię. Kolejnym jest Big Boys don't Cry, które obecnie piszę, jest rozdziałówką, więc może niedługo zacznę publikować. I ostatnie to September will not come. Więcej planów co do ff nie mam, bo chciałam zabrać się za autorskie opowiadania, ale może się to jeszcze zmienić, nie wiem. Zresztą sami się przekonamy. Mimo wszystko nie zawieszam bloga, jeśli nie będzie się nic pojawiało przez jakiś czas, to znaczy że pracuję nad Mysteriousem i pojawię się niedługo.
I tak na koniec chciałabym poprosić o każdego, kto przeczytał o opinię dotyczącą tego ff. Wiem, że jesteście potwornie leniwi, ale kilka słów możecie napisać? :)
Poza tym bardzoooo dziękuję Wam, czytelnikom, bo wytrwaliście ze mną do końca tego opowiadania, choć końcówkę obiecywałam wam już miesiąc temu.
jeju tak się cieszę tym rozdziałem! dzięki, że nie zabiłaś Lulu, popłakałam się ze szczęścia naprawdę, jestem chyba zbyt emocjonalna :') całe ff było cudowne, masz talent do pisania :*
OdpowiedzUsuńJestem chyba jedyną osobą, która chciała, żeby Lu umarł XD (Te moje sadystyczne popędy ;) )
OdpowiedzUsuńZgadzam się też z Twoim stwierdzeniem, że ,,to angsty są piękne". W ogóle to zasadzie nie lubię mpregów, ale... bardzo mi się podobało. Chyba po prostu czasem potrzeba czegoś lżejszego.
Niewątpliwie fajnym pomysłem było opisanie tak długiego wycinka z życia HunHanów, których zresztą pięknie wykreowałaś.
Zdążyłam zżyć się z tym opowiadaniem (w końcu licząc LTAL to będzie prawie pół roku czytania). Ubawiłam się przy nim i - co prawda nie płakałam (nie umiem ryczeć na ff), ale mocno przeżywałam (ta scena, w której Sehun w deszczu, w środku nocy biegnie do Luhana, bo miał koszmar, powinna przejść do historii, jak scena balkonowa z ,,Romea i Julii"). Niecierpliwie czekałam na ten epilog, bo byłam ciekawa zakończenia, ale teraz czuję taką... pustkę? Że to już koniec opowiadania, które dodatkowo umilało mi koniec tygodnia.
Dziękuję Ci za nie i czekam na następne ficzki :)
jedno z najlepszych opowiadan jakie w zyciu czytalam, teraz w wolnym czasie na pewno przeczytam je jeszcze raz :) szkoda ze juz koniec, bo jak dla mnie mogloby trwac bez konca opisujac zycie hunhana i ich dzieci c: z wieeeeeelka niecierpliwoscia czekam na BBDC i mam nadzieje ze pierwszy rozdzial wstawisz szybko :p jeszcze tak na koniec dodam ze bardzo ciesze sie gdy dodajesz nowe rodzialy i piszesz dalej, ale musze przyznac ze czesto zamiast sie uczyc czytam Twoje opowiadania od nowa co skutkuje 1 najczesciej z historii ktora mam rozszerzona :) nie moge sie tego oduczyc i tylko co wieczor wchodze i sprawdzam czy nie ma czegos nowego :)) ale pewnie nadal bede to robic, niestety takiej przyjemnosci jak czytanie Twoich fickow nie sposob sobie odmowic, zwlaszcza na dobranoc c:
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy komentarz tutaj i trochę żałuję, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale prawdą jest to, że dopiero przedwczoraj nadrobiłam całość, a czytając jeden rozdział po drugim, nie myślałam w ogóle o pisaniu czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy mpreg i bałam się, że nie będę umiała wczuć się w opowiadanie, ale stworzyłaś tak przyjemną atmosferę, że jestem skłonna polubić ten rating. Jesteś pierwszą osobą, która mnie do tego zachęca, wow.
Na samiutkim początku, dokładnie w pierwszych trzech rozdziałach, Luhan mnie strasznie irytował. Nie lubiłam sposobu, w jaki traktował Sehuna i swoich znajomych, ale z czasem zaczęłam sądzić, że jego nietuzinkowy charakter jest ciekawy i sprawia, że opowiadanie nie jest nudnymi flakami. W ostatnich rozdziałach pokochałam go takiego jaki jest.
Gdybym miała przy sobie kogoś takiego jak Sehun, byłabym chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Jego miłość do Luhana była taka piękna i prawdziwa, że znowu zaczynam wierzyć w miłość (po tym jak 10080 pozbawiło mnie tej wiary sprawiając że płakałam dwa dni prawie bez przerwy), za co Ci ogromnie dziękuję.
Kurcze, to czytało się tak lekko i przyjemnie (szczególnie na lekcji chemii), że jest mi teraz bardzo smutno, bo to już koniec, a takich dobrych opowiadań jest naprawdę niewiele.
Przez te dwa dni, podczas których czekałam na dwudziesty rozdział, byłam święcie przekonana, że Luhan umrze, a ja wyrwę sobie serce z rozpaczy, znajdę Cię i Cię nim udławię, za sprawienie, ze czuję się jak gówno. Po dziewiętnastym rozdziale tak się czułam i mimo, że zazwyczaj wolę jak opowiadanie nie ma happy endu, to tutaj nie widziałam innego wyjścia. Nie chcę nawet myśleć, co by się stało z Sehunem, gdybyś trzymała się swojego pierwszego założenia i jednak uśmierciła Luhana. Utrata kogoś najbliższego jest chyba najgorszą rzeczą na świecie i nie życzę nikomu, by tego doświadczył. Chyba dlatego nie chcę się bawić w związki i uczucia, bo wiem, że jestem zbyt wrażliwa na takie rzeczy.
Nie wiem czy napisałam to wcześniej, ale chciałam Ci podziękować za te wszystkie dwadzieścia rozdziałów. Sprawiłaś, że historia stała się bliska mojemu sercu i momentami czułam się, jakbym sama była Luhanem, czy Sehunem, a nieczęsto tak się zdarza. Niby fabuła wydawała się prosta, tak jak zaznaczałaś już na samym początku, ale sposób, w jaki wszystko opisywałaś, błyskotliwe myśli i wypowiedzi Luhana stworzyły tak wspaniały klimat, że jedyne co mogę zrobić, to ukłonić się w twoją stronę. Masz do tego smykałkę.
Nie wiem czy jestem jedyną osobą, która lubiła Eun. Zwykle mam słabość do "czarnych charakterów" i tak było również w jej przypadku. Zresztą pod koniec okazała się posiadać i uczucia i rozum i myślę, że tak naprawdę chciała dobrze i nigdy nie miała na celu zranić Luhana. No, może chciała zabrać mu Sehuna, ale ten podobał się jej dużo wcześniej, więc przymykam na to oko.
Te wszystkie rozdziały zleciały zresztą tak szybko, że wciąż nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Dla mnie, mogłoby być ich i sto, ale rozumiem, że nie ma co przedłużać historii na siłę. Końcówka była taka, jakiej się nie spodziewałam. Szanse na przeżycie Luhana szacowałam na kilka procent i byłam przygotowana na rzewny płacz, czytając o jego pogrzebie, dlatego jestem mile zaskoczona takim obrotem spraw. Ciekawa jestem tylko jak wyglądała scena, kiedy Luhan wybudził się i wrócił do Sehuna. Trochę się cieszę, że jej nie opisałaś, bo pewnie moje uczucia tonęły by teraz w mojej własnej kąpieli z łez.
Czekam na twoje kolejne fanfiki i jestem przekonana, że zaskoczysz mnie jeszcze bardziej.
W wolnej chwili zapraszam do mnie, http://spechless-scream.blogspot.com/
*Komentuje pierwszy raz w życiu nie bij*
OdpowiedzUsuńTen ficzek był CUDOWNY <3
Przeczytałam w dwa dni i nie mogłam się doczekać ostatniego rozdziału.
Podoba mi się twój styl pisania i jestem chętna na więcej :3
Pozdrawiam c:
To opowiadanie było takie piękne. Przede wszystkim ciesze się, że to mpreg bo po polsku jest ich naprawdę mało. Mam mieszane uczucia z jednej strony ciesze się, że skończyło się tak, a nie inaczej, jednak z drugiej nie chce by to opowiadanie już się kończyło. Będę czekać na twoje inne prace.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! ^.^
Ja bym zabiła Luhana, WTF. Czekałam na łzy i rozerwane serce, bo przeczytałam podobny scenariusz po raz milionowy, ALE NIE. TA MUSIAŁA DAĆ JAKIEŚ RETROSPEKCJE I TELEFON OD LUHANA. Co se Sehun napoezjował, to Luhan podsumował jednym zdaniem. AHA, FAJNIE MASZ.
OdpowiedzUsuńILE TY IM DZIECI ZROBIŁAŚ!? XDDDDDDDDD LUDZIE SOM W SZOKU!
Ale niceeee, mi się podobało, choć czasem czytałam z mega opóźnieniem i opuściłam 18 rozdział. XDDDDDDDDDD
NAPISZĘ TO TERAZ:
" To przez rozwód moich rodziców" ~ Sehun - 3 część FT
SZACH-MAT, AUTORKO!
czytałam to tak i takie udalo mi się
OdpowiedzUsuńczytam dalej, nagle zadzwonił Luhan i mega płacz radości, ze jednak żyje:))
niech mnie ktoś przytuli
JEZU PRZEZ POŁOWĘ ROZDZIAŁU BYŁAM PEWNA, ŻE LUHAN JEDNAK UMARŁ XD A tu proszę, taki plot twist! No i... Sehun, kontroluj się. Nie wierzę, że przez nadpobudliwego penisa Sehuna Luhan został matką polką... nieźle polecieli z tą siódemką XD
OdpowiedzUsuńCo do całego ff... no co mam wiele mówić? Uwielbiam takie (w większości) lekkie opowiadania, a jak dodać do tego Twój talent pisarski to wychodzi świetny efekt ♡ Wgl. strasznie chciałabym jakiegoś one-shota powiązanego z TF ale z BaekYeolem w roli głównej. Baekhyun aka Największy Fanboy Brit wychowujący dzieci byłby świetnym fluffiastym shotem~
Tak czy siak dziękuję za to opowiadanie ♡♡♡
http://yehetasshole.blogspot.com/
Jestem taka szczesliwa, ze nie zabilas Luhana <3 ;_; 7 dzieci?no, Sehun powodzenia XDD
OdpowiedzUsuńOgolnie, to jedne z lepszych ff z HunHanem jakie czytalam <3
Mam zamiar czytac wszystko co napiszesz, wiec zycze weny!!!
Przepraszam za brak polskich znakow.
OdpowiedzUsuńTak ogromny kamien z serca mi spadl. Normalnie nooo. Takich emocji podczas czytania ff jeszczs nie mialam. Dziekuje ci bardzo za to ze nie zabilas Lu. Kwiaty bym ci wyslala no ale nie znam adresu. Kocham to ff tak bardzo mocno ze to az chyba niemozliwe. Bije ci normalnie poklony. Kocham twoje opowiadania i czekam na nowe ff bardzo
Zdecydowanie wiesz jak zmylić czytelników! Byłam pewna że ten ślub był wyobrażeniem Sehun'a i że Lu umarł i już chciałam płakać a tu telefon o Luhan'a i BUM wielki banan na ryju. Cudowne opowiadanie i nawet nie wiesz jak wdzięczna jestem że nie zabiłaś Lulu, bo bym płakała jak małe dziecko, które nie dostało lizaka (choć nie ukrywam że przydałoby mi się popłakać, gdyż straszne mnie oczy szczypią), anyways ILE TY IM DZIECI ZROBIŁAŚ?!?! Siódemka dzieci było dla Lu pewnie nie lada wyzwaniem do urodzenia XD w tym trojaczki.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe ff i życzę dużo weny!
@idkNicki
Omg uwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńSzkoda że juź koniec :(
I te kochane HunHany <3
Czekam na kolejne!
(tu Wylonka)
OdpowiedzUsuńTak w głębi serca jednak byłam przygotowana na zły koniec, chociaż pisałam, że wolałabym happy end. Ale nie powiem, zaskoczenie max! W ogóle hunhanowe love z siedmioma dziećmi, omg tego jeszcze nie grali. *O* Aż sobie wyobraziłam jakby to mogło być naprawdę... ;n;
Jesteś najlepsza pod względem przelewania emocji, pisania, tworzenia świata i w ogóle pod każdym względem do cholerci, jak można być tak utalentowanym? :D
Czekam na BBDC i obiecuję się szczerze poprawić w komentowaniu.
Weny~ ♥
Boże, a ja myślałam, że Luhan umrze, no nie xDDD
OdpowiedzUsuńOkropny ze mnie człowiek, ale mega mnie zaskoczyłaś hah.
Całe ff bardzo mi się podobało, strasznie mnie ruszyło, całość była po prostu idealna. Pokochałam postać Luhana i Sehuna, a tym bardziej Sehuna, bo sama bym chciała mieć takiego chłopaka/narzeczonego/męża :")
Pod koniec tego rozdziału, miałam tylko jedną myśl w głowie: "NIE WIERZĘ, ILE DZIECI, OMGAIFJSDAF", co mnie kompletnie dziwi, bo na początku prawie zniosłam jajko, zastanawiając się czy Lu żyje czy nie xD
Nie mogę się doczekać kolejnych fanficków, na które czekam z niecierpliwością. Życzę weny i pozdrawiam~
/Marc
Napiszę szczerze - nie byłam przekonana do "Together Forever". Na samym początku byłam zaskoczona sequelem do "Let's talk about love". Długo wzbraniałam się przed czytaniem tego opowiadania i mówiłam sobie, że niedługo Uszati doda coś innego i sobie poczytam. Teraz głupio mi, że tak myślałam. Napracowałaś się nad tym opowiadaniem i naprawdę to widać. Gratuluję, że udało ci się napisać te dwadzieścia rozdziałów, że nie porzuciłaś tego pomysłu, że wytrwałaś pomimo wszystko.
OdpowiedzUsuńOdchodząc jednak trochę od tematu: coś podpowiadało mi, że Lu przeżyje i nie zostawi Sehuna i dzieci, ale mimo wszystko obgryzałam paznokcie ze stresu. Brawo, bo nie każdemu udaje się trzymać mnie w napięciu.
Powodzenia przy dalszym pisaniu.
Nie czytam nic poza BTS, bo mnie to nie kręci. Z braku laku sięgnęłam po te opowiadanie, bo miało fajny obrazek i lubię Luhana. Czytając wstęp byłam sceptycznie nastawiona, bo naprawdę nienawidzę ciąży w yaoi. Nie ma dla mnie nic gorszego poza kazirodztwem i pedofilią, niż facet w ciąży. Stwierdziłam jednak, że skoro ludzie to czytają, to widocznie musi być fajne, albo po prostu są dziwni i zboczeni.
OdpowiedzUsuńNo i kurde teraz sama wychodzę na zboczoną, bo mi się spodobało. Może i serio fabuła nie była jakaś totalnie zagmatwana, pełna zawrotów akcji. Ot słodkie, miłe, zabawne. Nie lubię fluffów, mam odruch wymiotny za każdym razem, jednak ten był rozkoszny. Sehun idiota kupił mnie całkowicie, plus Baek taki nieogar <3 Nie żałuję, że się za to zabrałam, chociaż to nie moja bajka pod każdym względem.
Jestem wymagająca, a te opowiadanie nawet, jakby miało 100 rozdziałów, to bym je czytała, bo piszesz ładnie, stylistycznie i jest to wszystko przyjemne dla oka, a to się ceni, bo ostatnio blogi tak upadają, że mam wrażenie, że nic już mnie nie zaspokoi.
No. Tak więc jak widać bardzo na tak, trzy razy, przechodzisz dalej. Zabiorę się za te wcześniejsze opowiadanie, bo chyba jestem za głupia i dopiero potem skumałam, że nie czytałam ich początków (tyle spoilerów, sama siebie zabijam)...
Na końcu już miałam Cię zabić. Nienawidzę smutnych zakończeń i jestem zdania, że tylko ja mogę doprowadzać moich czytelników do płaczu, dla mnie powinny być pisane tylko happy endy, bym była usatysfakcjonowana. Jestem egoistką i sadystką, masochizm to nie moja bajka, więc krzyczę na wszystkich, gdy mi zabijają postać, bo wtedy ryczę jak idiotka. Tutaj też ryczałam. Dobrze, że współlokatorka poszła się kąpać, bo by mnie wzięła za niedorozwiniętą, a i tak mam już opinię życiowego nieogara ;c No ale zasmarkałam trzy chusteczki i musiałam się pochwalić, bo to Twoja wina. Byłabym zła, ale nie jestem, bo mi Lu nie zabiłaś i masz plusa. Chlip.
No nic. Dziękuję za umilenie mi dnia, bo miałam co czytać podczas drogi <3
Przeczytałam to ff jednym tchem. Nie mogłam się oderwac przy żadnym rozdziale, jest świetne!!
OdpowiedzUsuń*sobs* nie przestawaj pisać! Błagam ;;
Przepraszam, jeśli mój komentarz nie będzie satysfakcjonujący, ale zwykle nie mam za dużo do powiedzenia, jeśli chodzi o tego typu opowiadania. Przyjemne, luźne, miejscami zabawne, miejscami dość dramatyczne, ale mimo wszystko umilało czas. Na koniec chciałabym tylko dodać: Boże, siedmioro dzieci, współczuję im serdecznie... XD
OdpowiedzUsuń