| FORTECA FIOLETOWYCH ŚWIATEŁ |
▲
(muzyka)
Mówili, że człowiek zakochany, to człowiek nieszczęśliwy. Zwłaszcza,
gdy ta miłość była nieodwzajemniona. Wtedy umysł takiego człowieka działał na przekór jego poglądom i wszystkim myślom, które wbrew wszystkiemu zawsze
odgrywały kluczową rolę. To przez te myśli popadaliśmy w depresję, to przez te
myśli zapominaliśmy kim jesteśmy. To przez nie lądowaliśmy gdzieś daleko, poza
zasięgiem innych ludzi. A to tylko dlatego, że po prostu chcieliśmy, aby kochano nas za wszelką cenę.
Ludzie bez serc twierdzili, że to właśnie przez to jedno pragnienie
stajemy się potworami. Tak przynajmniej twierdził pan Walsh, który miał
nadzieję owinąć sobie mnie wokół palca. Jego oczy obserwowały każdy mój ruch,
każde mrugnięcie, próbując zmusić mnie do kłamstwa. Na początku obiecywał, że
mi pomoże, że wyciągnie mnie z tego miejsca, a tak naprawdę razem z innymi
chciał, bym po prostu powiedział, że tak, zrobiłem to i poprosił o możliwie
najłagodniejszy wymiar kary, bo znacznie łatwiej i wygodniej było zamknąć w
więzieniu dzieciaka bez ambicji, niż później brać odpowiedzialność za kolejne
jego czyny.
— Jeśli się przyznasz, wszystko stanie się o wiele prostsze — powiedział,
a ja zacisnąłem wargi, napierając plecami na oparcie plastikowego krzesła.
— Powtarzam, że tego nie zrobiłem — warknąłem — nie zamierzam kłamać.
— Wszystko świadczy przeciwko tobie — podsumował, wykrzywiając swoje
wąskie usta w specyficznym, pełnym satysfakcji uśmiechu, który dla mnie był
wręcz chory. Nienawidziłem tego typu człowieka. Pewnego siebie, głuchego na
słowa innych – bardziej wkurwiającego nawet ode mnie. Pastwili się nad ludźmi,
zapominając, że sami wciąż nimi są. — Przyznanie się to najlepsze wyjście w
tej chwili.
— Jesteś moim obrońcą czy prokuratorem? — zapytałem z wyrzutem, z hukiem kładąc dłonie na stole, na którym
rozłożone były zdjęcia z miejsca zbrodni. Jakby na siłę chcieli udowodnić mi,
że to ja się mylę, a oni mają rację. — Nie zrobiłem tego. Nie jestem pieprzonym
mordercą, ile razy mam wam to powtarzać?! Ćpam, palę, piję, pieprzę się z kim
popadnie, ale nie morduję. Nie jestem psychopatą ani wyrzutkiem społecznym,
który chce zwrócić na siebie uwagę czymś takim — dodałem, ciężej oddychając.
Nienawidziłem przesłuchań, wyzwalały we mnie wszystkie negatywne emocje i nie
potrafiłem tego powstrzymać, nie w towarzystwie obrońcy Walsha. — Nie zabiłem
nikogo. Poza tym mam alibi na tamten wieczór.
— Jakie?
— Jamie Farley. Byłem z nim wtedy, kiedy doszło do morderstwa.
— Rozmawiałem z nim — odparł — i uważa, że to nieprawda.
| Zmieniłam trochę bardzo. Przepraszam, ale nie chciałam pisać kolejnego ff, zwłaszcza że kpop cholernie mi się znudził. To pierwsze autorskie opowiadanie i jeśli jesteście ciekawi postaci, możecie zerknąć u góry w zakładkę z tytułem opowiadania. Starałam się znaleźć osoby zbliżone wyglądem do moich wyobrażeń, ale oczywiście wyobrażajcie ich sobie jak chcecie :) Mam nadzieje, że to opowiadanie przypadnie wam do gustu! A wracając do ff - szykuję jakieś dodatki do Together Forever, może niedługo dodam. |
— Skurwysyn — warknąłem do siebie, zaciskając dłonie w pięści. — To on
kłamie. Chce się mnie pozbyć, bo to dla niego najwygodniejsza opcja.
— Dlaczego? — Walsh spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. — Jaki miałby
powód?
— Taki, że po prostu po jakimś czasie znudził się swoją żonką, więc
pieprzenie kogoś innego było na początku jakąś atrakcją. Ale nie na długo,
dlatego chce się mnie teraz pozbyć w najłatwiejszy sposób. Żeby uniknąć
konsekwencji. Równie dobrze to on może być mordercą.
Obrońca Walsh uśmiechnął się, zbierając zdjęcia, po czym wstał od
stołu.
— Ale nim nie jest. To byłeś ty, Alex. I nie jestem w stanie ci pomóc.
— Nikogo nie zabiłem — powtórzyłem, choć nikt nie był w stanie już tego
usłyszeć, ponieważ duże, masywne drzwi zamknęły się za mężczyzną, zostawiając
mnie zupełnie samego, pośrodku fioletowych świateł skierowanych na mnie.
Racja, chyba byłem człowiekiem nieszczęśliwym, bo ta nieodwzajemniona
miłość mnie zniszczyła.
| Zmieniłam trochę bardzo. Przepraszam, ale nie chciałam pisać kolejnego ff, zwłaszcza że kpop cholernie mi się znudził. To pierwsze autorskie opowiadanie i jeśli jesteście ciekawi postaci, możecie zerknąć u góry w zakładkę z tytułem opowiadania. Starałam się znaleźć osoby zbliżone wyglądem do moich wyobrażeń, ale oczywiście wyobrażajcie ich sobie jak chcecie :) Mam nadzieje, że to opowiadanie przypadnie wam do gustu! A wracając do ff - szykuję jakieś dodatki do Together Forever, może niedługo dodam. |
Okej, jestem xd W sumie rzadko kiedy komentuję, ale stwierdziłam, że powinnam to zmienić dlatego zaczynam od Ciebie. Jakoś tak wyszło w sumie, ale to chyba nie znaczy, że źle, co? xd
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania, to troszkę ubolewam, że nie będzie już w nim exo, no bo co tu ukrywać? Zdecydowanie prościej byłoby zapamiętać imiona bohaterów i to kto jest kim, ale z drugiej strony rozumiem też to, że ich zmieniłaś. Oczywiście, biorąc pod uwagę fakt, iż kpop Ci się znudził. Cóż, trzeba robić to, co uważa się za słuszne ^^
Co do samego prologu to kurcze, zapowiada się nieźle, ale muszę przyznać, że cholernie ten obrońca (o ile w ogóle nim jest) mnie zirytował. No bo powinien pomagać Alexowi, a nie. Jeszcze ten Jamie Farley, chyba słowo skurwysyn rzeczywiście idealnie odzwierciedla to, co o nim pomyślałam. Yhs! Czemu się wypiera i dlaczego miałby chcieć pozbyć się Alexa? (Swoją drogą, Alex... Ach! Śliczne imię xd).
Ostatnie zdanie, nie wiem dlaczego, ale jakoś wprowadziło mnie w taki melancholijny nastrój. Ogółem rzecz biorąc, na razie dużo nie mogę powiedzieć, ale mam nadzieję, że z biegiem czasu wszystko się wyjaśni.
Czekam na kontynuację i w wolnym czasie zapraszam do siebie ^^ http://crazy-yaoi-fanfiction.blogspot.com/ i http://your-sweet-misery.blogspot.com/
Pozdrawiam,
ღ Sejin ღ
tak sie ucieszylam ze nareszcie jest prolog, ale jednoczesnie zasmucilam ze juz nie z hunhanem :-( raczej nie przeczytam tego opowiadania, ale z pewnoscia bede czekala na dodatki do forever together :-)
OdpowiedzUsuńJa również ubolewam nad tym, że nie będzie to hunhan. Po prostu przez tak długi czas czekania w głowie układałam sobie już wszystko z poprzednimi bohaterami, a teraz jestem po prostu skonsternowana przez znaczącą zmianę.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak prolog bardzo mi się podoba (nic nie poradzę na to, że i tak Alexa wyobraziłam sobie jako Lulu, a Sehuna jako pana Farley) i zdecydowanie chcę przeczytać pierwszy rozdział.
Ostatnie zdanie mnie zniszczyło, bardzo. Moje serduszko się złamało.
Weny!
Jejku jak dobrze, że nie ma tu hunhana! Strasznie się cieszę, że pojawiło się tu autorskie opowiadanie. Na pewno będę czytać ponieważ idealnie trafiłaś w mój gatunek. Tak naprawdę nigdy nie czytałam tych hunhanów, ale teraz bardzo się cieszę, że obserwuje twój blog. Nie mogę się doczekać dalszych wpisów~!
OdpowiedzUsuńJia you!
Podoba mi się. :)
OdpowiedzUsuńA ja się właśnie cieszę, że to nie jest hunhan. Widać, że robisz krok naprzód w swoim pisaniu i cię podziwiam, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńSam prolog jest naprawdę cudowny i aż zachęca do czekania na rozdział pierwszy. Już lubię Alexa, idealnie stworzyłaś jego charakter, którego widzę tutaj jedynie namiastkę. Kolejny powód, by przyglądać się temu opowiadaniu.
Tak więc, czekam na kontynuację, wszystko jest cudowne i czytam to już chyba czwarty raz, nie mogąc się nadziwić twojego talentu.
Powodzenia ♥
Zaczyna się ciekawie. Klimacik zaiste kryminalny, który zaczynam lubić. Cieszę się, że tu trafiłam, choć poprzednich opowiadań chyba nie będę w stanie przeczytać od razu. Zajrzałam w zakładkę z bohaterami, no i stwierdzam, że serio faceci są przystojni, a kobietki piękne. Dodam sobie jeszcze trochę mojej wyobraźni i będzie fantastiko. Prolog uważam za świetny, może się za dużo nie znam, ale zrobił na mnie wrażenie. Alexander na ten moment zaczyna podbijać moje serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miłość jest skarbem. Jestem zakochana od roku w moim mężczyźnie, wiem że on mnie kocha również. Wiem że za mną tęskni, że nie liczy się inna kobieta(oprócz mamy)... Pozdrawiam, nie trzymaj miłości za ogon, jeśli jest - będzie, jeśli źle trafiłaś - jak szybko przyszła tak szybko pójdzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia - Asia...
zapraszam na mój świeży blog - withraisedhead.blogspot.com
Ja jestem zdecydowanie z osobami, które cieszą się, że to nie hunhan, ba - cieszę się, że w ogóle zrezygnowałaś z kpopu, a są tego dwa powody: pierwszy mój, egoistyczny, że sama tą kulturą się już niewiele interesuję (co najwyżej czasami słucham wciąż kilku kawałków), a drugi to taki, że robisz krok naprzód, próbując stworzyć coś samemu. W gruncie rzeczy to i tak niewiele się różni, w końcu i tak zawsze kreowałaś charaktery swoich postaci sama, tak naprawdę wykorzystując tylko i wyłącznie wygląd oraz nazwiska. Różnica polega niestety na tym, że teraz możliwe, że czytelników będzie mniej, bo nie będzie można wyobrażać sobie relacji między ulubionymi członkami zespołu... Ale pewnie o tym wiesz. ♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam prolog, już jestem ciekawa, co się dalej wydarzy. Wiem, że w jakimś stopniu inspirujesz się Kill your darlings, ale też mam nadzieję, że wprowadzisz dużo swoich unikalnych pomysłów, bo jesteś bardzo kreatywna, jeśli o to chodzi. Jestem ciekawa, czy przywiążę się do Alexa, dlatego liczę, że stworzysz go tak, jakby istniał naprawdę.
Mocno trzymam za Ciebie kciuki ZAWSZE i na zawsze. ♥
(Tak dawno pisałam komentarz, że pewnie wyszedł bełkot, nieważne... XDDDDD lof ju)