poniedziałek, 12 maja 2014

31st August

    hunhan drabbles collection 5/?


Pairing: Hunhan
Gatunek: Angst, obyczaj, supernatural.
Inspiration: Tekst piosenki
Ostrzeżenia: brak
Rating: G
A/N: FF powstało dziś, w niecałą godzinkę, siedziałam przed komputerem na praktykach i ni e miałam co robić, więc tak jakoś wyszło. Pisałam bez jakiejkolwiek piosenki, inspiracji, nic. Także mogło wyjść trochę dziwnie, bo nigdy wcześniej bez muzyki nie pisałam (pomijając lekcje, ale to coś innego).A teraz co do "Beauty". Wreszcie ruszyłam z tym opowiadaniem, jestem w trzeciej scenie, ale cholernie ciężko się pisze, także nie spodziewałabym się tego opowiadania wcześniej niż w czerwcu. W między czasie chcę dalej regularnie pisać DYLM i te drabble... właśnie, co do następnego. Jaki gatunek? I informuję o ankiecie z boku. Ostatnio myślałam nad tym, czy nie napisać by długiego mpreg właśnie na podstawie "Baby". Te dwie sceny wplątałabym wszystkie. Ale to dopiero po Beauty, w wakacje. Chyba, że wygra miniaturka, to sequel może pojawić się szybko. 

    - 31 08 2013 -
Koniec wakacji zawsze nachodził zbyt szybko, dwa miesiące spędzone na zabawie odchodziły w niepamięć, kiedy trzeba było przygotować się do szkoły. Zawsze powtarzałeś, że chciałeś to zatrzymać, sprawić, by te letnie dni trwały wiecznie. Wolałeś leżeć ze mną w słońcu w Twoim ogrodzie za domem i czytać książki, które zawsze były dla mnie niesamowicie nudne, niż wciskać się w dopasowany mundurek w pierwszym dniu szkoły. Nasze plecaki zawsze były strasznie ciężkie, ale to był ostatni rok liceum, musieliśmy wytrzymać i wiedzieliśmy, że damy radę. O naszej przyszłości nie mówiliśmy zbyt wiele, ale czasem wspominałeś, że chciałbyś ze mną studiować, choć moim zdaniem, było to niemożliwe. Mimo wszystko pragnąłem być zawsze przy Tobie, dlatego nie przerywałem Ci i słuchałem do końca, aż powiesz wszystko, co leży Ci na sercu. Zazwyczaj kończyłeś na tym, że już do końca życia będziemy razem, wtedy ja kiwałem głową i całowałem Cię w czoło, obiecując, że tak będzie, że dotrzymam danego słowa.  
 Trzydziesty pierwszy sierpnia chciałem zorganizować inaczej, byś zapamiętał ten dzień, w ogóle całe wakacje, które według mnie były magiczne, bo spędzone u Twojego boku. Nawet noce były wspólne. Zawsze wykradałem się z domu i dzwoniłem do Ciebie, gdy byłem pod Twoim oknem. Kiedy zszedłeś, zazwyczaj szliśmy do Twojego domku na drzewie, który wybudował Ci Twój tata, jak byłeś mały. Mieliśmy tam pełno koców, lampki choinkowe, które zabraliśmy Twojej babci i radio, które czasami strasznie przerywało. Ale te noce, kiedy leżeliśmy wtuleni w siebie, słuchając starych piosenek Guns'N Roses były wyjątkowe. Najbardziej lubiłeś "Don't cry" i choć ja wcześniej byłem sceptycznie nastawiony, później ją pokochałem, zwłaszcza dlatego, że kojarzyła mi się właśnie z Tobą. Ale z nadejściem piątku wszystko miało dobiec końca. Stawało się coraz chłodniej, a ogrom nauki nie pozwoliłby nam na tak częste spotkania, dlatego wziąłem Cię za miasto, na klif, gdzie zachody słońca były magiczne. Pogoda była piękna, taka, jaką Ty lubiłeś najbardziej. Siedzieliśmy na samym końcu urwiska z nogami spuszczonymi w dół. Trwaliśmy praktycznie w bezruchu, ze splątanymi dłońmi, wsłuchując się w dźwięk fal uderzających o ściany skał i szum wiatru, potrząsającego koronami drzew. Miałeś zamknięte oczy, cały rozczochrany uśmiechałeś się subtelnie, utwierdzając mnie w przekonaniu, że jesteś szczęśliwy. Ja też byłem, ten jeden, ostatni raz.  
– Nie chcę wracać – powiedziałeś, uchylając nieznacznie powieki. Spojrzałeś na mnie i zacisnąłeś palce lewej ręki na mojej prawej dłoni. – Tu jest pięknie, mógłbym tu zamieszać – mruknąłeś i uśmiechnąłeś się leciutko, spuszczając wzrok w dół.
– Wiem – odpowiedziałem i przybliżyłem się do Ciebie, by pocałować Twoje usta. Zawsze były takie same i kochałem je, tak samo jak Ciebie całego. Zazwyczaj, gdy przykładałem swoje wargi do Twoich, wydawało mi się, że bałeś się mnie całować, ale nie miałem racji. Po prostu byłeś delikatny, muskałeś mnie niczym piórko i do tego również zdążyłem przywyknąć. Nim się spostrzegłem, znałem Ciebie lepiej niż siebie samego, bo doszło do tego, że spędzaliśmy każdą godzinę razem, nie potrafiliśmy wytrzymać oddzielnie. Między nami powstała jakaś więź, którą nic nie mogło przerwać, nawet rzekome plotki o mojej zdradzie, w które nie uwierzyłeś. Stwierdziłeś wtedy, że ufasz tylko mi, nie innym ludziom, którzy prawdopodobnie chcieli nam zaszkodzić. - Kiedy byłem mały, też tak mówiłem. Często przyjeżdżałem tutaj z tatą - mruknąłem i pogładziłem Twój policzek kciukiem, przez co zaśmiałeś się lekko. – Myślę, że w tym miejscu pozostawiłem kawałek swojej duszy.
– W takim razie gdzie jest cała reszta?
– Ona jest i zawsze będzie przy tobie – wyjaśniłem i złożyłem kolejny pocałunek na Twoich ustach. Wyglądałeś tak niewinnie, ale w jakiś sposób szczęśliwie, Myślę, że zapamiętałeś te słowa, bo miały w naszym życiu wielkie znaczenie. Zwłaszcza w Twoim. – Chodź, Lu. Twoja mama już się martwi – ponagliłem Cię i wstałem, rozplątując nasze dłonie. Podszedłem do motoru, który stał kilka metrów od nas i podałem Ci kask, który od razu założyłeś. – Gotowy?
– Nie, Hunnie – odpowiedziałeś i westchnąłeś cicho. – Nie chcę jechać. Nie wiem dlaczego, ale wolę tu zostać. Proszę.
– Jutro przyjedziemy tu znowu – obiecałem, a Ty uśmiechnąłeś się szeroko. Słowa nigdy nie dotrzymałem.

- 01 09 2013 -

– Myślę, że to moja wina, co sprawia, że nie potrafię sobie tego wybaczyć. Targają mną ogromne wyrzuty sumienia, mam ochotę krzyczeć, płakać, nawet przebiec dookoła świata w jeden dzień, tylko po to, byś się obudził. Nie pamiętam zderzenia, nawet nie wiem, co dokładnie się stało, ale myśl, że cierpisz przeze mnie, sprawia, że poddaję się, ale każdej godziny proszę Boga o to, żebyś się obudził. Niczego więcej nie chcę.  

- 02 09 2013 -

– Twoja mama strasznie cierpi. Myślę, że prędko nie pogodzi się z myślą, że jej jedyne dziecko jest w śpiączce. Wczorajszego dnia bardzo płakała, nie była w stanie nawet porozmawiać z lekarzem. Mam wrażenie, że ma okropny żal do mnie o to, co ci zrobiłem, co się stało. Nie chciałem, żeby mnie znienawidziła, ale było za późno, by cokolwiek odkręcić.

- 07 09 2013 -

– Masz dłuższe wakacje, Lu. Wszyscy nasi znajomi już dawno są w szkołach, pewnie mają masę nauki. Wiem, że chcesz jeszcze wypocząć, ale nie zbyt długo, proszę. Wszystkim ciebie brakuje.

- 27 09 2013 -

– Twoja mama przychodzi codziennie i siedzi przy tobie bardzo długo, czasem lekarze proszą ją, by pojechała do domu i wreszcie odpoczęła. Często protestuje i twierdzi, że musi być przy tobie, ale przecież masz jeszcze mnie, nie jesteś sam, Lu.

- 09 10 2013 -

– Pamiętasz może Panią Kim? Ta, która mieszka naprzeciwko ciebie razem z tym okropnym psem, który wygląda jak szczur. Zawsze mówiła, że nasz związek jest niemoralny i nieetyczny, wręcz nie do zaakceptowania. Dziś rano przyszła razem z twoją mamą. Patrząc na ciebie stwierdziła, że żałuje swoich słów. Szybko wyszła, widocznie nie mogła znieść widoku twojej matki, która przez cały czas milczała. Była strasznie blada i wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć, ale tego nie zrobiła. Ale tak wyglądała już od dłuższego czasu...  

- 25 10 2013 -

– Ostatnio lekarz mówił, że podczas śpiączki ludzie słyszą wszystko, co się do nich mówi, dlatego postanowiłem, że nie przerwę rozmów z tobą. Jestem pewny, że mnie słyszysz, tylko nie możesz odpowiedzieć. Przywykłem do tego, i tak zawsze byłeś cichy i spokojny.

- 20 11 2013 -

– Któregoś dnia twoja mama przyniosła książkę, którą zacząłeś czytać w wakacje. Położyła ją na półce obok twojego łóżka. Postanowiłem, że przeczytam ją do końca i opowiem ci, co się tam działo, bez samego końca, bo zakończenie zawsze wolałeś poznać samodzielnie. Mimo moich starań, nie dałem rady, poddałem się po czterech stronach. Zastanawiałem się, jak ty przebrnąłeś przez niemalże połowę...

- 01 12 2013 -

– Wczoraj spadł pierwszy śnieg, żałuję, że nie możesz go zobaczyć. Przysypał dosłownie wszystko, jest wiele utrudnień na drogach, zamknięto szkoły, prawie nikt nie wychodzi z domu. Dawno nie było tak zimno, jak w przeciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin. Ale dobrze, że masz łóżko przy oknie, może uda ci się zobaczyć ten biały puch zaraz po obudzeniu, mam nadzieję.  

-15 12 2013 -

– Mam wrażenie, że wszyscy się zbuntowali, zapomnieli o tobie. Sala przeważnie jest pusta, tylko codziennie rano przed pracą na kilka minut zagląda do ciebie mama. Wiem, jak tęsknisz za nią, za innymi również. Oni nie przychodzą, ale pamiętają o tobie. A ja zawszę będę z tobą.

- 24 12 2013 -

– To pierwsze święta od lat, kiedy nie spędzamy ich w naszych domach, tylko w szpitalnej sali. Leżysz tu sam, praktycznie cały szpital opustoszał, ale mimo to ja nie odchodzę od ciebie na krok. Nie mogę zostawić cię samego, wiem, że byłbyś smutny. Trzymając cię za rękę, dochodzę do wniosku, że niesamowicie za tobą tęsknie. Nie pamiętam już tej głębi twoich oczu i tego uśmiechu, który niemalże rozpalał moje serce. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go zobaczę.

- 31 12 2013 -

– Dziś mija dokładnie pół roku, a ty nie dajesz żadnych oznak życia. Powoli wszyscy przestają wierzyć w to, że kiedykolwiek się obudzisz. Czasami twój oddech zamiera na kilka sekund, ale ja wiem, że walczysz, nie poddajesz się, że chcesz żyć. Kilka dni temu lekarz powiedział twojej mamie o zamiarze odłączenia cię. Twierdził, że bardzo cierpisz. Miała się zastanowić, ale wiem, jak okropnie przeżyła. Widziałem ją dziś z paczką tabletek antydepresyjnych w ręku. Widocznie sama nie potrafiła sobie poradzić, ja też nie. Ale wciąż miałem nadzieję, że dasz jakikolwiek znak, protest, który przekona innych do zmiany decyzji.

- 03 01 2014 -

– Rano lekarz stwierdził, że twój stan się polepsza i że wybudzisz się na dniach. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, ale z innej strony bardzo obawiam się tego momentu. Nie wiem, jaka będzie twoja reakcja, czy będziesz cokolwiek pamiętał, ale mam nadzieję, że wciąż będziesz mnie kochał tak bardzo mocno, jak ja kocham ciebie.  

- 07 01 2014 -

 – Mija 129 dni, a ja tęsknie za tobą jeszcze bardziej.  

- 08 01 2014 -

 Siedzenie w sali u Twojego boku nie znudziło mi się ani trochę, mógłbym trwać przy Tobie całą wieczność, ale już od samego początku pragnąłem, byś wreszcie się obudził, więc nawet nie wiesz, jak wielką ulgą był moment, kiedy otworzyłeś oczy. Wszyscy zamarli, chyba sami nie wierzyli, że to się stało, przecież jeszcze kilka dni temu chcieli pozbawić Cię życia. Ale mimo to ja w Ciebie wierzyłem, dlatego zaraz po tym, uśmiechnąłem się szeroko, nie odrywając wzroku od Twojej twarzy. Jako pierwsze spojrzałeś na swoją mamę. Płakała, widziałem, że jest szczęśliwa, a Ty wyglądałeś na niesamowicie zagubionego i przestraszonego. Zastanawiałem się o czym myślisz, ale chyba nie chciałem usłyszeć odpowiedzi.
– Gdzie Sehun? – wychrypiałeś tak cicho i słabo, że przez moment zastanawiałem się, czy dobrze Cię usłyszałem. Pielęgniarka pomogła Ci napić się wody, a lekarz podszedł do Ciebie, by sprawdzić, czy z Tobą wszystko w porządku. Ale Ty wyglądałeś, jakbyś był nieobecny, jakbyś chciał jedynie usłyszeć odpowiedź na zadane pytane. – Gdzie jest Sehun? – powtórzyłeś tym razem wyraźniej, choć nadal byłeś słaby. Miałem wrażenie, że na te słowa zużyłeś całą swoją energię.
– Kochanie... – mruknęła Twoja mama, zaciskając usta w wąską linię. – Teraz jesteś słaby, ja...
– Proszę – powiedziałeś ze łzami w oczach, zaciskając pięści na białym, szpitalnym prześcieradle.
– Sehun nie miał tyle szczęścia, co ty – niemalże wyszeptała i pogładziła swoją dłonią Twój policzek, tak jak ja zrobiłem to ostatniego dnia wakacji.  
– To nieprawda – zaprzeczyłeś od razu – Słyszałem go, każdego dnia opowiadał mi o wszystkim, był przy mnie. Kłamiesz – odpowiedziałeś, choć widziałem, że ledwo. Twoje policzki zaszkliły się łzami, które skapywały na szyję. Przepraszam, że musiałeś cierpieć.
– Przykro mi.
Chwilę później Cię przytuliła, a ja uśmiechnąłem się smutno, cały czas na Ciebie patrząc. Pamiętasz, co powiedziałem Ci kilka miesięcy temu? Zawsze będę przy Tobie i nie opuszczę Cię. Nigdy nie zostawię cię samego, ponieważ moja dusza należy do Ciebie.

9 komentarzy:

  1. USZATI, A JA MYŚLAŁAM, ŻE POPRAWISZ MI HUMOR TYM HUNHANEM D:
    Mimo wszystko i tak cię kocham. To było prześliczne, chociaż łzy stanęły mi w oczach, eh, tak bardzo nie lubię angstów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie chciało mi się tak płakać przez ficka. Pisząc ten komentarz mam łzy w oczach. Czemu to co smutne wydaje mi się zawsze najpiękniejsze? To było cudowne i cieszę się, że tak szybko zobaczyłam, że dodałaś ten post. Aż nie mam pomysłu jak to skomentować, poza tym że to piękne...
    Nie mam pojęcia co by Ci podopowiedzieć na następną miniaturkę. Zdaję się na Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam sobie pełna nadziei, że Lu się obudzi i będą razem szczęśliwi, a Ty kończysz to w taki sposób.. Popłakałam się, naprawdę się poryczałam, a zdarza mi się to bardzo rzadko, więc musiałaś odwalić naprawdę mistrzowską robotę. Piękne, piękne i jeszcze raz piękne!
    Dziewczyno jak Ty to robisz? Zazdrość (ale ta dobra) mnie zżera od środka. Gdybym tylko potrafiła pisać w tak piękny sposób...
    Życzę dużo weny (choć mam wrażenie, ze ona nigdy Ci się nie kończy) oraz coraz to lepszych pomysłów i inspiracji. Hwaiting Unnie~!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z całych sił powstrzymuję się przed łzami, ale chyba mi to nie wychodzi, bo oczy zaczynają strasznie mnie piec. Dla mnie to chyba najlepszy drabble jak dotychczas - pomimo pisania bez inspiracji, czuję tyle uczuć, że ciężko mi się pozbierać. Końcówka strasznie we mnie uderzyła, bo jednak sądziłam, że moment, w którym dowiemy się o śmierci Sehuna nie nadejdzie.
    Nie mam pojęcia co mogę więcej napisać. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  5. O TY MAŁY CHUJKU!! ;-;
    Kiedy przeczytałam 'motor' od razu wiedziałam co się stanie, ale śmierć Sehuna mnie zaskoczyła i omg, popłakałam się i omg nienawidzę tego ;-;
    (tak naprawdę to uwielbiam, znasz mnie)
    Napisałbym jakiś długi, mądry komentarz, ale mam dzisiaj zwalony dzień, jeszcze teraz jestem przybita po tym, omg historio nadchodzę. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Chce mi się wyć, zabiłaś Sehuna :c
    To była piękna opowieść, piękna, ale jednak wolę happy endy. Dlatego może teraz fluff z supernaturalem? <3
    ...nie będę płakać, nie będę płakać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę mnie przytkało na końcu...............
    Wow, Uszati, to było krótkie, ale totalnie piękne. Chciałabym przeczytać dłuższą część tego opowiadania, ale mam tak za każdym razem kiedy przeczytam coś twojego.
    Napisz może....... yy...egh...... może.... ja chcę mprega! ;_______;

    OdpowiedzUsuń
  8. Popłakałam się. Naprawdę piękne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sliczne *-* nie spodziewalam sie ze Sehun nie zyje :( Lu </3

    OdpowiedzUsuń

Followers