niedziela, 31 sierpnia 2014

i can't forget you


Angst, school life, silceoflife, au
Jongsuk, Woobin, Hyerin


thantophobia - the phobia of losing someone you love


25 listopad 2013

W swoim życiu popełniłem wiele błędów, przez co zaczynałem myśleć, że całe moje istnienie składa się jedynie z samych porażek. To trochę bolało, zważywszy na to, że nie mogłem pochwalić się zupełnie niczym. Byłem przegrańcem, chociaż na początku uważałem, że jest zupełnie inaczej. Myślałem, że mam wszystko. Wychowałem się w dobrej rodzinie, nie narzekałem na brak przyjaciół, których przybywało z każdym rokiem. Miałem też osobę, którą kochałem na zabój.
Grzeczne życie mnie nudziło, a potulne siedzenie w szkole i słuchanie nauczycieli niezwykle bawiło. Być może dlatego wreszcie postanowiłem coś zrobić. Zrywanie z lekcji okazało się fajne. Na początku bałem się konsekwencji, tego, że ojciec zabije mnie, kiedy się dowie. Ale nie zwracał uwagi na moje wagary, dlatego pragnąłem więcej i to sprawiło, że wreszcie stałem się kimś, z kim nie warto zadzierać. Ludzie bali się mnie, ale szanowali i to w zupełności mi odpowiadało.
W końcu odrzuciłem kretynów, którzy byli pewni, że dzięki mojej przyjaźni będą kimś lepszym, nie zależało mi na nich. Przy moim boku została jedynie Hyerin, osoba, którą znałem właściwie od czasów przedszkola i Jongsuk, chłopak, który w zaledwie kilka miesięcy potrafił zawrócić mi w głowie. Naprawdę szczerze go pokochałem i nim się spostrzegłem, nie mogłem bez niego żyć. Stał się dla mnie kimś szczególnym, kto mnie rozumie i sprawia, że mogę się zmienić z powrotem na lepsze. Inna sprawa, że tego nie chciałem.
Nigdy nie myślałem o tym, iż istnieje w ogóle taka możliwość, że go stracę. Przecież on należał tylko do mnie, do nikogo innego. Tyle, że ktoś zapragnął go równie mocno, co ja.
– Tokyo nocą jest inne – powiedział, kiedy spacerowaliśmy jedną z najbardziej zatłoczonych ulic tego miasta. Mimo późnej godziny ludzi wciąż przybywało, dlatego postanowiliśmy się trzymać razem.
Szliśmy powoli pod jednym, przeźroczystym parasolem, o który ciągle uderzał deszcz.  Był późny listopad, a śniegu nadal nie było widać.
– Piękniejsze, niż Busan?
– Większe – podsumował i skierował wzrok w moją stronę. – W jakiś sposób lepsze, być może magiczne. Chciałbym tu zamieszkać – dodał i uśmiechnął się do mnie, ściskając moją dłoń w swojej. Mimo chłodu, był strasznie ciepły.
– Kiedyś tu zamieszkamy – obiecałem i pocałowałem go lekko w policzek.
– Na ostatnim piętrze w najwyższym wieżowcu?
– Gdzie tylko zechcesz.
Zaśmiał się. Jego śmiech był niezwykle melodyjny i przyjazny, dlatego starałem się często sprawiać, by to robił. On często bywał wesoły. Nie pamiętałem dni, kiedy płakał czy krzyczał ze wściekłości, jego nastrój się nie zmieniał.
– Wolę, jak całujesz moje usta, nie policzki – stwierdził i zatrzymał się, czym sprawił, że również to zrobiłem. Nie rozplatając naszych dłoni, stanął naprzeciwko mnie i wpił się w moje usta, nie zaskakując mnie tym. Często tak robił, ale uwielbiałem to. Czując jego aksamitne wargi, miałem wrażenie, że czas się zatrzymuje, a ja mógłbym tak trwać wiecznie. Całowanie Jongsuka zdecydowanie należało do tych rzeczy, które lubiłem najbardziej.
– Kocham cię, głupku – powiedziałem i mocno go przytuliłem. Tak, zdecydowanie Jongsuk był osobą, która nadawała sens mojemu życiu.
Ten moment przerwał dźwięk mojego telefonu. Dzwonek stawał się coraz głośniejszy, a wibracje w mojej kieszeni coraz mocniejsze, dlatego puściłem dłoń i sięgnąłem po komórkę. Przyłożyłem ją do ucha, automatycznie przenosząc wzrok na wielkie bilbordy japońskich modelek, które reklamowały przeróżne kremy. Wszystko mieniło się od kolorów, mimo że była noc.
– Wracajcie, jest późno – powiedziała Hyerin – a poza tym nauczyciele chodzą po wszystkich pokojach. Nie uda mi się długo utrzymać w tajemnicy tego, że się zerwaliście. Mi się też dostanie – powiedziała pospiesznie, cicho wzdychając.
– Już coś podejrzewają?
– Nie wiem, ale będzie dobrze, jeżeli się pospieszycie – odpowiedziała – i po drodze kupcie mi jakieś słodkie bułeczki – dodała i rozłączyła się, nie dopuszczając mnie do głosu. Zakończyłem rozmowę, chowając telefon do kieszeni kurtki.
W momencie, gdy odwróciłem się, całe moje życie się zawaliło. Wokół mnie przechodziły setki, a może nawet tysiące osób, wszyscy, prócz Jongsuka. Obce twarze zaczęły się mieszać, sprawiały, że czułem się zagubiony, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Stałem sam, a w miejscu, gdzie wcześniej stał mój chłopak, nie było już nikogo.
– Jongsuk – powiedziałem pospiesznie, czując jak głos powoli mi się łamie.  – Jongsuk – powtórzyłem, rozglądając się na wszystkie boki. Nie zauważyłem go, nie mogłem. Nie wyróżniał się spośród tych wszystkich ludzi. Nie potrafiłem się ruszyć, nagle znieruchomiałem, zdając sobie sprawę z tego, że to wielkie miasto pochłonęło mojego chłopaka. Krzyczałem, by mi go oddano, miałem nadzieję, że się odezwie, ale słyszałem jedynie zmieszane głosy poszczególnych ludzi i huk silników samochodowych, nic więcej.
Nie myślałem, co robiłem, po prostu wykonywałem poszczególne ruchy, jakby automatycznie. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Jongsuka, ale każde połączenie zostało odrzucanie, a w końcu włączyła się poczta głosowa.
Tamtego wieczoru stałem się przegrańcem.
*
Przyzwyczajenie się do innej codzienności było trudne. Wcześniej miałem wszystko, co w jednej chwili straciłem. A później nie mogłem zrobić zupełnie nic, byłem bezradny, chociaż się starałem. Momentami błagałem w myślach Boga, by oddał mi Jongsuka. Nie słuchał, nie słyszał mnie żaden człowiek, dlatego też nikt nie mógł mi pomóc.
– Przestań się obwiniać – powiedziała któregoś dnia Hyerin, najwyraźniej musiałem wyglądać żałośnie. W ciągu kilku miesięcy stoczyłem się i nie potrafiłem pozbierać.
– Ja chcę tylko go z powrotem. Oczekuje tak wiele? – zapytałem, patrząc na nią. Wciąż miałem nadzieję, że któregoś dnia Jongsuk stanie przed moimi drzwiami i zadzwoni. Powie, że nic mu nie jest, a ja będę mógł go przytulić.
Dopiero później zrozumiałem, że nadzieja jest matką głupich.
*

2.12.2013
Do: Jongsukkie.
Nie wiem gdzie jesteś, ale jak możesz, proszę, odezwij się. Wszyscy się martwią.


14.12.2013
Do: Jongsukkie.
Tęsknię za tobą, wiesz? Gdybym tylko wiedział gdzie jesteś, zrobiłbym wszystko, by cię odzyskać.


25.12.2013
Do: Jongsukkie.
Minął miesiąc, a ja nadal wierzę w to, że żyjesz, że wrócisz... Te Święta bez ciebie już nie są takie same.


13.01.2014
Do: Jongsukkie.
Nie mam pojęcia, czy w ogóle czytasz te SMS’y, ale wiedz, że Cię kocham. Chciałbym powiedzieć to prosto w twarz, a później móc cię pocałować. Muszę jeszcze poczekać.


29.02.2014
Do: Jongsukkie.
Powoli kończy się rok szkolny. Wiem, że zostało jeszcze kilka miesięcy, ale obiecaliśmy sobie, że po egzaminach wyjedziemy do Tokyo. Czekam na Ciebie, Jongsuk. Chcę wyjechać tam razem z Tobą.


12.03.2014
Do: Jongsukkie.
Nadal czekam, chociaż uczucie, że to wszystko może być na marne, ściska mnie za serce.


24.04.2014
Do: Jongsukkie.
To okropne, ale powoli tracę wiarę w to, że kiedykolwiek wrócisz.


7.05.2014
Do: Jongsukkie.
Mam wrażenie, że wszyscy prócz Hyerin mnie nienawidzą. To przeze mnie zaginąłeś.

30.06.2014
Do: Jongsukkie.
Jakiś czas temu napisałem egzaminy. Poszło mi dobrze i żałuję, że nie mam z kim się tym cieszyć. Do Tokyo nie wyjeżdżam. Czekam na Ciebie.

*
Nie pamiętam, ile wiadomości wysłałem. W końcu przestałem liczyć, inaczej zgubiłbym się. Bywały dni, że pisałem po kilka SMS’ów z głupią nadzieją, że jeszcze tego samego dnia Jongsuk odpisze. Z każdym dniem nadzieja słabła.
Był moment, w którym mój telefon zadzwonił. Jednak nim zdążyłem podnieść słuchawkę, połączenie zostało przerwane.
Później już nigdy więcej nie dostałem żadnej odpowiedzi na moje pytania.

*
Rok minął zbyt szybko, nim się spostrzegłem, był już początek grudnia. Śnieg zasypał dosłownie wszystko, wraz z podjazdem i furtką, którą odśnieżałem od samego ranka. Widziałem dzieci biegnące do szkoły i szczerze im współczułem. Mróz był nie do zniesienia i zastanawiałem się, jak one przetrwają w tym miejscu do godzin popołudniowych. Ja zrobiłem sobie krótką przerwę od nauki, poza tym nie mogłem zdecydować się na kierunek studiów.
Z kubkiem gorącej herbaty usiadłem w fotelu w salonie i włączyłem telewizor. Sam nie wiem, po co to zrobiłem, i tak nie obserwowałem tych wszystkich programów rozrywkowych, oferujących świetną zabawę nastolatkom. Za bardzo byłem zajęty wpatrywaniem się w ścianę koło okna.
Nawet nie pamiętam momentu, w którym zasnąłem.
Obudziłem się późnym popołudniem. Nienaruszona herbata zdążyła całkowicie wystygnąć, a telewizor zgasnąć.
Westchnąłem cicho i sięgnąłem po telefon, na którym widniało jedno nieodebrane połączenie od mamy, sms od Hyerin i kolejny od numeru, którego nigdy nie byłem w stanie skasować. Byłem na to zbyt słaby.
Od: Jongsukkie.
21:01
Nie zrozumiałem.
*
– Nie odbierałeś.
– Spałem – mruknąłem do słuchawki telefonu, tępo patrząc się na zegar ścienny. – O której będziecie?
– Przez ten śnieg odwołali loty. Wrócimy jak to wszystko się uspokoi, jeszcze do ciebie zadzwonię – obiecała moja mama i mógłbym przysiąc, że lekko się uśmiechnęła.
Kiedy zegar wybił godzinę dwudziestą pierwszą, nieznacznie spiąłem się, słuchając słów mojej matki.
Minutę później usłyszałem dzwonek do drzwi.
– Ktoś przyszedł, zadzwonisz jutro?
– Jasne. Dobranoc, kochanie – pożegnała się i rozłączyła, a ja odłożyłem telefon, rzucając niepewnie spojrzenie w kierunku drzwi. Z okien salonu nie było widać zupełnie nic, zwłaszcza przez ciemność panującą na dworze i śnieżycę nasilającą się z każdą minutą. Moje serce biło tak samo mocno, jak rok temu, gdy straciłem Jongsuka i wydawało mi się, że zaraz umrę.
To okropne przeczucie paraliżowało mnie od środka.
Moment, w którym otwierałem drzwi, mogłem uznać za ten, którego nie pamiętam. Za bardzo kręciło mi się w głowie, to tak, jakby nerwy wyżarły mój mózg, ale później, podnosząc wzrok i nakierowując go dokładnie przed siebie, straciłem jeszcze oddech.
Nie byłem ani wygnańcem, ani przegrańcem. Utknąłem pomiędzy.

***
Zakończenie domyślcie sobie sami, ja sama nie byłam pewna, jakie dać, więc wyszło jak wyszło. Co do planów, pisze Skulls i tłumaczę jedno ff, coś niedługo się pojawi! :3


7 komentarzy:

  1. O mój boże. Nie wiem co napisać, ale coś muszę. Chociaż kilka zdań na temat tego shota, którego zakończenie sprawiło, że przez jakieś pół minuty po prostu siedziałam i gapiłam się w monitor. Naprawdę nie mam pojęcia, kogo Woobin zobaczył w progu. Odpowiedź powinna być prosta: Jongsuka. Ale... sama nie wiem, to mi się wydaje za łatwe. Co się z nim działo przez cały rok i czemu zniknął...? W dodatku ten klimat... Za oknem u mnie leje teraz deszcz, więc można powiedzieć, że miałam idealną ścieżkę dźwiękową dla tego ff ;;
    Genialne jak zawsze. Czuję, że będę myśleć nad tym zakończeniem dziś w nocy.
    ~ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój boże... Po przeczytaniu siedzę wpatrzona w ekran i nie wiem co powiedzieć... Gdyż lubię proste i szczęśliwe zakończenia to odpowiedz wydaje sie oczywista, jednak mam przeczucie ze tu nie może tak być ;;;;; nie wiem, zostanę przy tym ze tam był Jongsuk i ,,żyli długo i szczęśliwie,, xD nie chce kombinować >.< tak w ogóle to było piękne, ciekawe i piękne xD Uwielbiam twoje ff, życzę weny na wiecej ^^ Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  3. O jeju... I co ja mam Tobie napisać, co? Zrobiłaś mi dzień tym one shotem, ja kocham ten paring! Naprawdę! Na dodatek ja jeszcze widzę każdą mimikę twarzy Woobina, każde uczucie, jakie wyrażała. Chyba za bardzo naoglądałam się jego zdjęć, gifów i filmików...
    W sumie to do końcówki mam wiele domysłów i nie mogę się zdecydować, które najlepsze. Jestem okropną autorką, uwielbiam zasmucać moich bohaterów bądź ich zabijać. Z jednej strony więc widzę paczkę, list, wiadomość od Jongsuka....
    Chociaż nie!
    Wolę w tym przypadku zakończenie happy! Że wrócił, nie dam Woobinowi cierpienia - co to, to nie!
    Dla mnie tutaj występuje happy end.
    Wiesz? Kocham te twoje krótkie one shoty. Szybko się je czyta, ale bardzo przyjemnie. W tym wypadku żałuję, iż nie jest to dłuższe, ponieważ z tym paringiem mogę czytać do ...... no zawsze. ;D
    Piękny one shot.
    Życzę ci dużo weny i pomysłów. ;*
    Hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zawodzisz swoją twórczością, uszati i mówię Ci to ze szczerego serca, ponieważ kiedyś bardzo Cię lubiłam, ale teraz, gdy tak czytam wyuzdane lub niedopracowane albo zupełnie dziwne opowiadania, tracę wiarę w pogłębienie kunsztu pisarskiego. Wybacz mi za taką opinię, jednakże każdy ma prawo do swojej. Kiedyś było super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każę ci lubić moich opowiadań ani ich czytać :)
      A co do tych "wyuzdanych i niedopracowanych opowiadań"... miałam problemy zdrowotne, paraliżowało mi rękę, więc nie mogłam pisać, z ręką lepiej, ale nie chce jej przemęczać, dlatego piszę drabble. W drabblach nie da się rozwijać tematów, to króciutkie opowiadania. Ale cóż, szykuję parę większych projektów, więc zobaczymy, czy również będą niedopracowane :)
      No chyba, że masz na myśli mój styl. Z nim nic nie zrobię.

      Usuń
  5. Moim zdaniem wszystko w porządku z Twoim stylem pisania :D wszystko.co.do.tej pory stworzyłaś zaskakiwało w inny sposób i dalej to robi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę Ci teraz, dokładnie w tym momencie podziękować za całą Twoją twórczość, którą nas obdarzyłaś, którą obdarzasz i którą jeszcze obdarzysz. Naprawdę potrafisz sprawić, że nic poza słowami napisanymi przez Ciebie nie istnieje, a one tworzą przede mną nowy świat, w którym siedzę jedną nogą~

    OdpowiedzUsuń

Followers