– Baekhyun! – powiedział z entuzjazm jasnowłosy chłopak, otwierając
tylne drzwi pałacu, by niski brunet mógł niezauważony powrócić do swojej
komnaty. Odziany w czarną, zwykłą szatę, którą zabrał służbie, przemknął pomiędzy
drewnianymi, rozsuwanymi drzwiami, prawie całkowicie niknąc w ciemnościach.
Jedynym źródłem światła była niewielka świeczka, którą trzymał jeden z
chłopców, rozświetlając spowite mrokiem pomieszczenie. – Spóźniony.
Baekhyun uśmiechnął się delikatnie, próbując przekonać swojego kuzyna. Jego
oczy zmrużyły się nieznacznie, ale ich blask nadal był taki sam. Bezmienny,
niesamowity i niepowtarzalny. Baekhhyun musiał być wyjątkowy, bo nikt nigdy nie
był w stanie podrobić jego piękna.
– Przepraszam – szepnął, po czym złapał za rękaw szaty swojego kuzyna
i pociągnął wgłąb ciemnego, długiego, ale wąskiego korytarza. – To wszystko
moja wina, wiem – dodał – ale kiedy jestem z Chanyeolem, nie potrafię
kontrolować czasu, zupełnie jakby dla mnie nie istniał. – Jasnowłosy nie
potrafił tego zrozumieć, ale sposób, w jaki mówił o tym Baekhyun, sprawił, że
uśmiechnął się pogodnie i wyciągnął przed siebie rękę, by bardziej rozświetlić
pałacowe korytarze, odszukując komnaty syna cesarza. – Potrafiłbym spędzić
wieczność w jego ramionach, bo to najcudowniejsze miejsce na całej Ziemi, ale
ta wieczność jest zbyt krótka, ponieważ czas wydaje się płynąć zbyt szybko.
Dlatego staram się o nim nie myśleć – wyjaśnił powoli, podnosząc końce zbyt
długiego odzienia, które z każdym kolejnym krokiem włóczyło się po zamiecionej,
drewnianej podłodze.
– Nie potrafię cię zrozumieć.
– Zrozumiesz, kiedy sam się zakochasz, Sehun – odpowiedział po której
chwili i przystanął przed drzwiami do swojego królestwa.
Sehun uśmiechnął się po raz kolejny i skinął głową.
– Dobranoc, Baekhyunnie.
– Sehun, zaczekaj – poprosił, wykonując krok do przodu. – Ja... kiedy
byłem w mieście, widziałem ludzi. Nigdy wcześniej ich nie spotkałem, wyglądali
nieznajomo, niesamowicie obco – szepnął, ale jego głos w cichym korytarzu był
głośniejszy, niż przypuszczał. – Patrzyli na mnie...
– To prawdopodobnie nowi żołnierze twojego ojca – stwierdził po
krótkim namyśle Sehun, zerkając ukradkiem na drzwi swojej komnaty. – A
obserwowali cię, ponieważ jesteś piękny. Powinieneś do tego przywyknąć.
– Ojciec Chanyeola jest w armii mojego – powiedział z dumą
Baekhyun, rozsuwając drzwi.
– Ciągle o nim mówisz.
– Ponieważ bardzo go kocham – rzekł, zaciskając palce na drewnie. –
Nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu sprawił, że oddałem mu całe swoje
serce, a nawet duszę. Kiedy go nie widzę, mam wrażenie, że świat mnie
nienawidzi, ponieważ moje miejsce jest przy nim. – Jego głos był słaby, ale
Sehun chciał go słuchać. – I myślę, że chcę spędzić u jego boku całe swoje
życie. Zestarzeć się i kiedyś umrzeć w jego ramionach. To chyba będzie
najpiękniejsza śmierć ze wszystkich – stwierdził, po czym cofnął się, wchodząc do
swojej ciemnej komnaty. – Ale póki co nie chcę umierać, jestem zbyt
szczęśliwy.
– Powinienem podziękować Chanyeolowi, za to, że takim cię czyni.
Byun kiwnął głową.
– On wie – odpowiedział – i dlatego każdego dnia sprawia, że jestem
szczęśliwszy jeszcze bardziej. To piękne, ale to szczęście potrafi dostarczyć
tylko ta jedyna, ukochana osoba. Kiedyś ją znajdziesz, Sehun i zrozumiesz, że
miłość to najcudowniejsze uczucie, jakie przyszło poznać ludziom.
– Baekhyun...
– Dobranoc, Sehun – Byun pożegnał się i z promiennym uśmiechem zasunął
za sobą drzwi, znikając z zasięgu wzroku Sehuna.
Oh stał przez moment przed drzwiami, zastanawiając się nad sensem słów
Baekhyuna. Był pewien, że jego kuzyn mówił prawdę, w końcu powtarzał to, co
dokładnie czuł, ale nie był pewien, jak dokładnie miał rozumieć pojęcie
miłości. Nigdy jej nie czuł, nie wiedział też czy chce, ponieważ widział, jak
bardzo potrafiła zniszczyć człowieka. Pamiętał swoją matkę, która umierała
spowita w okropnych bólach i pełen cierpienia wzrok jego ojca. Wtedy ta miłość
raniła, ponieważ ukochana osoba odchodziła, pozostawiając po sobie wspomnienia.
Ta miłość, o której mówił Baekhyun nie była w stanie utrzymać jego matki przy
życiu. Zawiodła, sprawiła jeszcze więcej bólu. Znacznie łatwiej patrzyć na
umierającą osobę, której się nienawidzi. Wtedy ten widok pozbawiony jest łez i
chwil zwątpień. Ale Sehun nie był w stanie stanie zrozumieć, jeśli sam nigdy
prawdziwie nie kochał.
*
Sehun nie pamiętał, o której godzinie się obudził, ale w jego komnacie
było jasno. Przez chwile wydawało mu się, że zaczyna świtać, ale słysząc głośne
rżenie koni i nieznajome głosy, zerwał się z posłania, zrzucając z siebie koc,
którym okrywał swoje ciało. Gdy podbiegł do okna, za którym rozciągał się widok
na zbocze góry, kawałek pałacowego dworu
i miasto usytuowane na samym dole, poczuł, jak jego serce na moment przestaje
bić. To nie wschodzące słońce oświetlało drewnianą podłogę, ale wysokie,
niknące w powietrzu płomienie ognia, które pozostawiały po sobie smugi dymu
zasłaniającego gwiazdy.
A później krzyk, przeraźliwy, pełen bólu, który to serce rozdarł na
kawałki.
Sehun pragnął, by była to tylko jego wyobraźnia, bardzo realny sen,
który mimo wszystko później stałby się fikcją, mistyfikacja, czymkolwiek, byle
nie prawdą, okrutną i sprawiającą wiele cierpienia, którego Oh zawsze próbował
uniknąć. Nie mógł wyobrazić sobie tego, co dzieje się za kilkoma ścianami, ale
z drugiej strony też nie chciał, bo wiedział, że to już na zawsze pozostanie w
jego głowie.
Gdy otrząsnął się z szoku, niemal natychmiast zerwał się z miejsca i
ruszył w stronę komnaty swojego kuzyna. Drzwi były zasunięte, a korytarz
całkiem pusty.
Cisza.
Nawet krzyk Baekhyuna gdzieś pośród niej zaginął.
– Baekkie – szepnął, stojąc przed białymi drzwiami, które oplatała
ciemnobrązowa rama. Paraliżował go strach, ale wiedział, że nie może zawrócić i
schować się w bezpiecznym miejscu. Nigdy by sobie tego nie wybaczył. – Baek –
powtórzył, rozsuwając przejście. Komnata za nim wydawała się pusta, podobnie ja
korytarz. Była ciemna na podłodze odbijało się kilka kwiatów kwitnącej wiśni powoli
niknących w płomieniach wzbijających się ku niebu.
Jednak podłoga okazała się być zupełnie inna niż tego samego dnia.
Cień kwiatów splamiony był krwią, natomiast serce Sehuna cierpieniem i bólem.
Krwawe smugi ciągnęły się aż za duży parawan, ukrywający tę
prywatną sferę komnaty Baekhyuna.
Ten parawan skrywał za sobą wielką tragedię, którą Sehun odkrył
dopiero, gdy postąpił krok do przodu. Ale w tym samym momencie usłyszał głęboki
głos i okropny ból, który rozszedł się po całym jego ciele.
Zamykając oczy, zapamiętał tylko wątłe ciało Baekhyuna topiące się w
kałuży krwi. Wraz ze śmiercią Byuna zostały pogrzebane jego wszelkie marzenia i
miłość, która sprawiała, że każdy dzień był coraz piękniejszy i nasycony radością.
Ale ta miłość, której nie potrafił zrozumieć Sehun, nie ochroniła Baekhyuna i
nie zatrzymała śmierci. Ona jedynie nasiliła ból i przypomniała o
wspomnieniach, będącym jedynym dowodem na istnienie chłopca, który jedynie
pragnął być szczęśliwy.
***
Mamy prolog! Co prawda całe opowiadanie nie jest jeszcze skończone, mam koło 16 stron, a zostało mi pięć fragmentów, mam nadzieję, że szybko skończę, o ile pozwoli mi na to ręka. Prologu co prawda miało nie być, ale chciałam bardziej rozwinąć sytuację Baekhyuna, o którym wielokrotnie Sehun wspominał w opowiadaniu. Opowiadanie jest naprawdę ambitne, więc sporo czasu spędziłam pisząc je, nadal to robię, bo nie jest gotowe... ale myślę, że wam się spodoba. Jeżeli spodobało wam się Porcelain, zapewniam, że i Beauty również da radę. Przypominam, że to hunhan. Idealnie pasuje do tego ff. Layhan również się tu znajdzie.
I wielkie podziękowania dla Abbi, która wykonała fanart do Beauty, który jest na nagłówku. Jest piękny <3
To cóż, komentujcie, jeśli wam się podoba taki wstęp i cóż, do zobaczenia za jakiś czas <3
Dobra, Ty wiesz, ze ja ubóstwiam hunhana, a "Porcelain" mam na pierwszym miejscu w polskich ficzkach, dlatego życzę Ci duużo siły i determinacji na skończenie tego (mogę już nazwać to dziełem?).
OdpowiedzUsuńWystarczy, że włącza się muzykę i od razu odpływa do opisanego świata, naprawdę. Jejku, jak zwykle jesteś naj naj naj.
♥
A już myślałam, że zacznie się jakoś pogodnie... No dobra, właściwie tak się rozpoczęło, ale nie przypuszczałam, że końcówka będzie aż tak strasznie smutna! Podoba mi się to jak ukazałaś w pewnym sensie śmierć, która jak widać nie robi selekcji i nie wybiera. Każdy, nawet szczęśliwy i zakochany człowiek kiedyś umrze, tylko trzeba sobie zadać pytanie w jaki sposób. Dobra, koniec gadania o dupie Maryni. Podobało mi się, więc na pewno będę czytać kolejne rozdziały. Porcelain było dla mnie czymś niesamowitym... Nie wiem jak chcesz to pobić, ale okej - czekam na rozwój akcji :D Powodzenia w pisaniu~!
OdpowiedzUsuńZginę, gdy dodasz całość.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się zlot, kiedy miałaś w tym swoim zeszycie z HunHanem rozpiskę Beauty. I nie mogę uwierzyć, że naprawdę już za niedługo to przeczytam. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, no. Nie umiem tego słowami wyrazić. Klimat tego opowiadania cholernie do mnie przemawia. A! I muzyka. Świetnie dobrana. Aż sobie pozapisuję i pozrywam. Czekam, czekam, czekam. I będę czekać jak długo będzie trzeba, bo warto.
I nasz taki piękny szablon! Też chcę takie umieć robić, bubu. :<
Życzę weny i żeby rączka nie bolała. <3
Dwa razy wywołałaś już o mnie łzy, jak możesz, naprawdę tego nie rozumiem jak Ty to robisz.
OdpowiedzUsuńAhh, czekałam właśnie na to~ Nie mam pojęcia dlaczego odkładałam przeczytanie tego cały jeden dzień, zabranie się do czytania jakichkolwiek ff przychodzi mi z trudem, ale tylko Twoje są warte tego trudu, tak sądzę.
Gdy wspominam inne Twoje dzieła, które wyryły się w mojej pamięci, to zazdroszczę Ci tak bardzo... Też chciałabym tak oddanie tworzyć swoje dzieła wszelkiego rodzaju. Nauczysz mnie tego? Tak bardzo bym chciała~
Podziwiam Cię.
Powodzenia, zdrowia i nie każ nam długo czekać ~
Dobra, wyjątkowo się wypowiem, bo to dość nieładnie czytać, być, śledzić bloga, a nie dać znaku życia, prawda? Chyba wypowiadam się głównie dlatego, że czasy są zamierzchłe i bardzo mi to odpowiada, a co za tym idzie, jestem pełna podziwu i zarazem zaciekawiona. Szykuje się chyba historia z akcją, bo już prolog wprowadza zamieszanie i ktoś usiłuje zabić, albo tylko zamroczyć, ale ścierpła mi skóra!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! <3
Czekam <3
OdpowiedzUsuńNo to tak.
OdpowiedzUsuńJuż dawno miałam to skomentować, ale ja i komentarze to jakaś tragedia. Od razu mówię, że ten będzie serio krótki i treściwy, bo nie mam nawet nad czym się rozpisać. Prolog jest klimatyczny, utrzymany w cudownej atmosferze, że aż się widzi to wszystko bez zamykania oczu. Do tego ta muzyka... już od początku "Beauty" podbija moje serce, więc pisz jak najszybciej, bo przeczuwam, że serio dodam tego fanfika do biblioteczki ulubionych.
Hwaiting!
Woow, Uszati. To będzie fantastyczne!
OdpowiedzUsuńParę razy zbierałam się, żeby napisać coś sensownego, ale za każdym razem mam pustkę w głowie. Nie powiem, że teraz tak nie jest, ale przynajmniej spróbuję.
Już widzę, że Beauty to będzie coś. Prolog jest niesamowity, napisane przepięknym stylem i utrzymany w genialnej atmosferze, przez co chce się czytać więcej i więcej.
Podziwiam Cię, że umiesz tworzyć takie cuda.
Czekam na to z niecierpliwością. Powodzenia, unnie~ ♥