music: 1 | 2
Musiałem przyznać, że przywiązałem się do tego miejsca. Spodobały mi
się Hawaje i jeśli mógłbym, to z chęcią bym tu zamieszkał. W szczególności
przekonały mnie do tego palmy, plaże i ciepła woda, która była tak przyjemna,
że przez pewien czas prawie w ogóle z niej nie wychodziłem. Bez pamięci
zakochałem się też w domku letniskowym, który zafundował dla nas Sehun i byłem
w stanie zostać tu już na zawsze, z Sehunem, Baekiem, Chanyeolem i Nareą, a
Eunjin wysłałbym pierwszą miotłą do Seulu. Ale dwa tygodnie mijały tak szybko,
że nim się spostrzegłem, a spędzałem ostatnią noc w najcudowniejszym miejscu na
Ziemi. Kolejnej mieliśmy lot.
By zapamiętać ten wyjazd, udaliśmy się tamtej nocy na plażę, gdzie
organizowana była impreza. Nie wiedziałem, kto był organizatorem, ale wstęp był
wolny, przychodził kto chciał, czyli głównie ludzie w naszym wieku, z
przeróżnych stron świata. Nie było tłumów, ale pustek również nie. Klimat był
za to niesamowity i nie do podrobienia.
Pogoda zdecydowanie się udała, noc była ciepła, a tylko lekki
przyjemny wiaterek poruszał liśćmi palm. Na pniach zawieszone były zaświecone
żarówki, które podtrzymywał sznur. Świeciły jak gwiazdki i dawały mnóstwo
światła, dzięki czemu nie potykałem się w ciemnościach o własne nogi. Muzyka
była głośna, ale nie musiałem krzyczeć, żeby Sehun zrozumiał, co do niego
mówię. Chociaż... nie obraziłbym się, jakby pogłośnili, przynajmniej
zagłuszyliby wkurzający głos Eunjin, która już zabrała się za podrywanie jakiś
Azjatów z nadzieją, że są Koreańczykami, bo z całego tego przyspieszonego kursu
angielskiego, który przeszła w domku, zapamiętała tylko jak się przywitać.
Zaskoczyła mnie, bo zakładałem, że i to zapomni.
Niemal od razu po tym, jak znaleźliśmy się na plaży, podszedłem do okrągłego barku z alkoholem, kupując na rozluźnienie drinka. Nie przepadałem za alkoholem
tak samo jak za czasów liceum, uważałem, że ma okropny smak, ale stwierdziłem,
że trochę nie zaszkodzi, zwłaszcza w takim momencie jak ten. Korzystałem z
okazji i smaków Hawajów, które mi posmakowały i musiałem przyznać, że i ten
drink mi się spodobał.
— Chyba powinienem iść pilnować Sehuna — prychnąłem do siostry mojego chłopaka,
zaczynając drugiego drinka. Nie zamierzałem się upijać do nieprzytomności, a
poza tym i tak miałem silną głowę. Do tej pory pamiętałem, jak byłem pijany i
nawet wtedy nie dałem się dotknąć Sehunowi, który jeszcze wtedy miał opinię
Playboya. Teraz był mój i tylko mój, ale Eunjin nie obchodziła ta zasada. — Zaraz
ta szmata da mu do drinka pigułkę i go zgwałci.
— To nie powinno być na odwrót? — Zaśmiała się moja towarzyszka.
— Sehun jest na to za dużą pipą — stwierdziłem, uśmiechając się — to
znaczy, kiedy chce, to potrafi być męski i mnie tym zaskoczyć, ale momentami
zachowuje się jak dzieciak i nawet ja nie potrafię tego zmienić. I wie, że jak
mnie zdradzi, wyrwę mu genitalia i nimi go udławię. Dość precyzyjnie mu to
zilustrowałem, więc myślę, że zapamiętał.
Narea nie przestała się śmiać. Widać rozbawiłem ją, zwłaszcza, że to
chodziło o jej brata i go nie żałowała. Tak to było w rodzeństwie. Ja
żałowałem, że nie miałem młodszego brata albo siostry. Przynajmniej, jak byłem
młodszy, miałbym się nad kim znęcać, a tak to moje dzieciństwo było nudne.
— Widzę, że to nie skutkuje — mruknęła, bawiąc się parasolką podaną
razem z drinkiem — albo jest głupi i nie widzi zalotów Eunjin, co jest bardzo
możliwe, bo faceci są głupi — podsumowała, a ja zmrużyłem groźnie oczy, patrząc
się na nią, jakbym był gotów ją zamordować. Dopiero po chwili zrozumiała, jak
duży błąd popełniła, otwierają szeroko te swoje pomalowane gały. — Sorki, ty
nie. Pomyliłam się, po prostu wyglądasz jak dziewczyna i...
— Ty już lepiej nic nie mów — warknąłem, strasząc ją słomką. Podziałało.
Byłem już nieco zły i gotowy do zemsty na Eunjin, która się aż o nią
prosiła, ale powstrzymywałem się, sącząc przez rurkę swojego już trzeciego
drinka. Nadal nie czułem, żeby alkohol uderzał mi jakoś specjalnie do głowy,
dlatego stwierdziłem, że te napoje musiały być strasznie słabe i że ludzie na
Hawajach nie mają pojęcia, co to prawdziwy alkohol.
— Gadałem niedawno z Sehunem o twojej rodzinie — mruknąłem, patrząc na
siostrę mojego chłopaka, która jedynie kiwnęła głową, prosząc, bym kontynuował. — I tak jakoś wyszło, że powiedział mi o tym, że twoja mama bardzo chce się ze
mną spotkać. A ja tego nie chcę, bo jak tylko mnie pozna, to znajdzie dla
Sehuna inną dziewczynę czy chłopaka, a mimo wszystko nie chcę się z nim prędko
rozstawać — powiedziałem całkiem poważnie, a Narea znów się zaśmiała.
— Nie masz się czego bać — przyznała — nasza mama jest dokładnie taka
jak Sehun. Polubi cię. Tata też nie jest zły.
— Przyjadę do waszego domu i cały czar pryśnie — prychnąłem.
— Co ty znowu opowiadasz, Luhan — spojrzała na mnie, unosząc jeden
kącik ust ku górze. — No może trochę, ale to tolerancyjni ludzie i nie obrażą
się jak przy nich ponarzekasz trochę na Sehuna. Sami czasami mają go dość — stwierdziła — poza tym Sehun mówił im, że myśli o tobie tak na poważnie, więc
nie odpuszczą, zwłaszcza mama. Za wszelką cenę będzie chciała cię poznać. Po
prostu bądź sobą i mów, że jej jedzenie jest dobre, nawet jeśli nie będziesz w
stanie go przełknąć — poradziła, a ja kiwnąłem głową, na znak, że ją rozumiem.
Takie spotkanie było dla mnie czymś nowym, bo przed Sehunem nie miałem
żadnego chłopaka ani dziewczyny, bo byłem święcie przekonany, że jestem samowystarczalny
i nie potrzebny mi ktoś do związku.
Spotykałem się jedynie z jakimiś inwestorami i biznesmenami, ale to wcale
nie było krępujące ani straszne, bo oni
zazwyczaj byli nudni i nie zależało mi na nich.
Ale tym raczej miało być całkowicie inaczej. Miałem być przy Sehunie i
przede wszystkim jego rodzicach, bo o swojego chłopaka i Nareą się nie
martwiłem. Przebywałem z nimi aż za dużo czasu, ale z drugiej strony nie byłem
taką Eunjin, która jednym słowem potrafiła się pogrążyć, dlatego powinienem być
raczej spokojny. A czy taki byłem... to już kwestia sporna.
— Dobrze się czujesz? — Narea zapytała, zapewne widząc moją niezbyt
zadowoloną minę.
— Jasne, tylko pójdę się przejść. Przy okazji poszukam Eunjin i
odciągnę ją od mojego chłopaka — warknąłem, po czym zszedłem ze stołka barowego i zabrawszy ze
sobą drinka, przepchałem się przez tabun ludzi, wreszcie wychodząc w mniej
zatłoczone miejsce.
Woda w oceanie była niemal czarna, zupełnie inna niż za dnia, ale
nadal wydawała się być przyjemna. Parę ludzi, dosyć już pijanych wbiegło do
niej kilkanaście metrów dalej, nie przejmując się jakimikolwiek konsekwencjami,
które się za tym ciągnęły. Współczułem im tak słabej głowy, choć powinienem
raczej myśleć o Eunjin, która denerwowała mnie nawet wtedy, kiedy jej nie
widziałem. Zastanawiałem się, dlaczego dosłownie z wszystkich ludzi jacy żyją
na świecie, czemu musiała się do nas przyczepić akurat ona. Szczerze
powiedziawszy wolałbym już setkę innych napalonych dziewczyn niż ją.
Moje jakże głębokie myśli przerwała para dużych dłoni, które spoczęły
na moich biodrach, natomiast moje plecy zderzyły się z czyimś wyćwiczonym
brzuchem przykrytym jedynie luźnym tank topem odsłaniającym mięśnie na rękach i
plecach.
— Wszędzie cię szukałem — Sehun mruknął mi do ucha, całując przy tym
jego płatek.
— Daleko nie uciekłem — zaśmiałem się.
W tej chwili dłoń Sehuna z mojego biodra powędrowała na nadgarstek,
gdzie zacisnął swoje palce. Pociągnął mnie lekko za sobą, znikając z oczu
wszystkich imprezowiczów. Nie miałem pojęcia gdzie mnie prowadził, ale to był
Sehun i nie musiałem się martwić, że wywlecze mnie na jakieś pustkowie i mnie
zgwałci. Cóż, jemu zawsze się oddam, więc nie można byłoby tego nazwać gwałtem.
Zaprowadził mnie w miejsce, o którym wcześniej nawet bym nie pomyślał.
Na plaży, kilkanaście metrów od wody, na lekkim wzniesieniu znajdowały się
kolorowe przebieralnie, nad którymi drzwiami wisiały zaświecone światełka,
także nawet jeśli weszliśmy za nie, nie było całkowicie ciemno. Na ich ścianach
widniały namalowane palmy i słońce, wymieszane z przeróżnymi napisami, jednak
nie miałem okazji się im przyjrzeć, bo po chwili moje plecy zderzyły się z
deskami, a usta Sehuna zaatakowały moje, łącząc się w namiętnym pocałunku,
który odebrał mi ostatki tchu.
Kiedy udało mi się rozłączyć nasze wargi, wsunąłem dłoń w jego włosy i uśmiechnąłem się złośliwe,
chociaż nieco podejrzliwie.
— Znudziło ci się towarzystwo Eunjin i przypomniałeś sobie, że masz
chłopaka?
— Nie byłem z Eunjin — powiedział i pocałował mnie ponownie, ale tym
razem krótko. — Przez cały czas byłem z Chanyeolem i Baekhyunem. Chan trochę
przesadził z alkoholem, Baek nie mógł sobie z nim poradzić, dlatego pomogłem mu
zaprowadzić Yeola do domu — przyznał, a ja kiwnąłem głową na znak, że mu
wierzę. — Może my też powinniśmy się stąd zmyć?
W tej chwili znów złączył nasze wargi, zsuwając dłonie po moich
plecach. Jego palce powoli podważyły gumkę od moich zielonych spodenek hawajek,
które były tak urocze, że nie mogłem ich nie kupić. Wsunęły się pod nie i pod
bieliznę, zaciskając mocno na nagich pośladkach. Wraz z tym westchnąłem prosto
w usta Sehuna, podskakując nieco, tak, by nogami obtoczyć jego pas,
przyciskając swoje krocze do jego.
Sehun mruknął w przyjemności, ocierając swoim językiem o mój. W
międzyczasie jego dłonie masowały lekko moje pośladki, momentami ściskając je i
rozsuwając. Uwielbiałem to, w jaki sposób na niego działałem, to jak momentami
tracił dla mnie głowę i w tych momentach cieszyłem się, że to ja jestem jego, a
nie przypadkowo poznana laska w klubie. Momentami chciało mi się śmiać, że
wszystko wzięło się przez głupi zakład i choć wcześniej byłem zły, to teraz w
duchu dziękowałem mojej ukochanej drużynie za to, że przegrała. Inaczej
Sehunowi nigdy nie udałoby się wyciągnąć mnie na randkę. To było bardziej niż pewne.
— Nie chcę jeszcze stąd iść — przyznałem, kiedy przerwaliśmy
pocałunek. Oddychałem ciężko i głośno, starając się ustabilizować jakoś szybko
bijące serce.
— Dlaczego? — Zdziwił się Sehun.
— Bo to ostatnia noc tu — przyznałem — kiedy zamknę oczy, znów
zaświeci słońce, a my będziemy przygotowywali się do wylotu.
— W każdej chwili możemy tu wrócić. Na przykład po twoich egzaminach,
albo nieco później. Zrobisz sobie którą przerwę w semestrze i przyjedziemy tu
na dłużej, tylko we dwoje, albo może uda nam się też wyciągnąć Kyungsoo z
Jonginem? — Uśmiechnął się, a ja kiwnąłem głową.
— Ale żadnej Eunjin? Dobrze?
— Dobrze — przyznał.
Uśmiechnąłem się, przyciskając jego ciało jeszcze mocniej do swojego i
wplątując palce w jego włosy, cmoknąłem go w usta, co wywołało serię kolejnych,
gorących pocałunków, które nie miały końca.
To znaczy, trwałyby znacznie dłużej, gdyby nie osoba, która potrafiła
popsuć dosłownie każdą chwilę.
— Hunnie oppa! — powiedziała z szerokim uśmiechem Eunjin, zakładam że
zadowolona z tego, że nam przerwała w takiej chwili. Sehun szybko wyciągnął
dłonie z moich spodenek, natomiast ja rozplątałem nogi i stanąłem prosto,
starając się jakoś zasłonić erekcję, która jak się okazało, była widoczna
nawet w takich luźnych spodenkach, jakie
miałem na sobie. — Musisz mi pomóc! — powiedziała poważnie, łapiąc go za rękę.
— Ale teraz? — zapytał niezadowolony.
— Tak, koniecznie — powiedziała to z takim przejęciem, jakby
co najmniej królowa Elżbieta zaprosiła tę dwójkę na herbatkę o drugiej w nocy.
Nie zdziwiłbym się jakby wymyśliła równie absurdalny powód swojego zjawienia.
Swoją drogą zastanawiałem się, jakim cudem udało się jej nas znaleźć w takim
miejscu, ale po niej wszystkiego można było się spodziewać.
— Skarbie, dokończymy później — powiedział i szybko ucałował mnie w
policzek, nim ta żmija zniknęła z nim z pola mojego widzenia.
Miałem tylko nadzieję, że kiedy wrócimy do Seulu, Eunjin całkowicie
zniknie z naszego życia.
***
Obudziłem się w ciepłych ramionach Sehuna, obserwując jak rażące
promyki wstającego słońca wdzierają się do naszej sypialni przez niezasłonięte
okna. Normalnie zdenerwowałbym się i jeszcze przy okazji nawrzeszczał na Bogu
winnemu Sehuna, ale tym razem byłem dziwnie spokojny. Mimo że moje powieki
niemal same opadały ze zmęczenia, to w ten dzień nie chciałem tracić czasu na
sen, zwłaszcza, że o dwudziestej trzeciej mieliśmy lot.
W zamian za to, obróciłem się przodem do Sehuna i pocałowałem jego
policzek. Później ustami zszedłem na jego usta i podbródek, aż w końcu dotarły
do szyi, po której przejechałem językiem. Usłyszałem cichy jęk Sehuna, przez co
uśmiechnąłem się z satysfakcją.
— Lu — wymruczał – jeszcze ci mało?
— Nie — odparłem — to, że cię całuję, nie znaczy, że oczekuję na
twojego kutasa w moim tyłku — warknąłem. — W przeciwieństwie do ciebie, nie
myślę o seksie dwadzieścia cztery godziny na dobę.
— No dobrze, już, już, spokój — powiedział sennie, otwierając oczy.
Jego wzrok spotkał się z moim, przez co uśmiechnął się lekko i przełożył rękę
przez mój pas, przytulając mnie do siebie mocno. Nasze nagie ciała złączyły się
ze sobą, ale mimo to nie czułem w tym żadnego erotyzmu czy podtekstu
seksualnego, raczej coś uroczego, bo to była dla mnie nowość, jeśli mogłem się
tak wyrazić. Nie pozwałem Sehunowi nocować w moim mieszkaniu w Seulu, bo
uważałem, że to za wcześnie, a ja ja potrzebowałem własnej przestrzeni
osobistej, którą w inny sposób by mi zakłócał. —Wyspałeś się?
Pokręciłem w odpowiedzi głową.
— Nie — odpowiedziałem — ale to zostawiam na lot. W samolotach zawsze
mi się nudzi.
— W takim razie może ten czas przeznaczymy na coś innego? — zapytał z
nadzieją, całując mnie mocno. Nawet nie zdążyłem zareagować, a już miałem jego
język w swoich ustach i nawet jeśli chciałem, to nie potrafiłem się od niego
odsunąć. Trzymał mnie mocno, a po całym moim ciele przechodziły ciarki. Nie
potrafiłem się uspokoić.
— Nie, uspokój się — powiedziałem, odrywając się od niego. — Zaraz
musimy się pakować.
— Wolę popatrzyć na ciebie i całować cię cały dzień.
— Wiesz, że nigdy bym ci na to nie pozwolił? — Spojrzałem na niego
całkiem poważnie, unosząc kącik ust ku górze. Pogładziłem jego policzek i wraz
z tym chciałem podnieść się, by wstać, jednak ta zachłanna bestia pociągnęła
mnie z powrotem na ciepłe posłanie, tuż pod swoje łapska.
Zmrużyłem oczy w niezadowoleniu. Nie miałem zamiaru przez cały dzień
grzać się w łóżku.
Po krótkiej chwili do naszej sypialni wpadł uśmiechnięty Baekhyun,
prawie potykając się o własne nogi. Byłem mu wdzięczny za to, że uratował mnie
z opresji, bo mój tyłek na dzień dzisiejszy nie zniósłby więcej Sehuna, który
był na niego coraz bardziej chętny.
— Wstawajcie, zrobiłem pyszne śniadanie — zachwycił się Baekhyun.
— W takim razie jestem skłonny podnieść się z łóżka — skomentował
Sehun, ale po chwili przyłożył usta do mojego ucha. — A tobą zajmę się później — szepnął, a ja przewróciłem teatralnie oczami, mając serdecznie dość.
— Jak tam Chanyeol? — zapytałem.
— Umiera. Jeżeli wstanie do dzisiejszego popołudnia, stanie się cud — przyznał i z lekkim uśmiechem wycofał się z pokoju. — Widzę was na dole za
dziesięć minut. Żadnych seksów przed śniadaniem — krzyknął jeszcze, a Sehun
wybuchł śmiechem.
— Wygląda na to, że Baek zamienił się w drugiego Kyungsoo.
***
Niebo o tej porze było piękne. Nie było jeszcze gwiazd, które
odbijałyby się w tafli ciemnego oceanu, ale róż, który ciągnął się daleko, aż
do miejsca, w którym słońce topiło się w wodzie, zdecydowanie to wynagradzał.
Pomiędzy pudrowymi chmurami przebijały się refleksy fioletu i błękitu, który
jeszcze nie zdążył zgasnąć, a ja miałem wrażenie, że znajduję się w raju.
Sehun zabrał mnie na spacer, kiedy mieliśmy za kilka godzin zbierać
się na lotnisko, czego chciałem uniknąć. Wiedziałem, że powrót do Seulu wiązał
się ze studiowaniem, masą notatek i telefonami od mojej matki, która za wszelką
cenę chciała wiedzieć coraz więcej. Powiedziałem jej o Sehunie, o tym, że mam
wielu przyjaciół i nie spieszy mi się z powrotem do Chin. Prosiłem też, żeby
nie mówiła ojcu, wiedziałem, że jak się dowie, każe mi wracać, a nie chciałem
zostawiać osób, na których w tej chwili zależało mi najbardziej.
Zacisnąłem palce na dłoni Sehuna, który szedł tuż obok. Nie
rozmawialiśmy dużo, po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością, zapominając o
wszystkim, co było przeciwko nam. Nawet na moment przestałem się złościć na
Eunjin, która stała się dla mnie bez znaczenia, bo to Sehun wybrał mnie, a nie
ją, nawet jeśli ona starała się o stokroć razy bardziej niż ja.
— Zostańmy tu — powiedziałem, choć nie liczyłem na to, że Sehun się
zgodzi. Wszystko było gotowe do powrotu. Walizki spakowane, nasze bilety
przygotowane, tak samo jak miejsca w samolocie, który wyruszał do Seulu za
kilka godzin.
Liczyłem się, że znów będę musiał przestawić się do trybu pracy tylko
po to, żeby cokolwiek osiągnąć. Bez tego nie spełniłbym swoich marzeń. Głównie
zbuntowane dzieciaki z bogatych rodzin były inne ode mnie w tej kwestii. Ich
rodzice chcieli, żeby przejęli rodzinny biznes, a oni woleli śpiewać, tańczyć,
być aktorami i spełniać się w przeróżnych innych, bezużytecznych zawodach,
natomiast ja szedłem za głosem mojego ojca, który również chciał, bym tak jak
on, został szefem wielkiej korporacji, ale przy tym sam tego pragnąłem,
starając się podołać temu wyzwaniu. Niby nudziły mnie spotkania biznesowe,
miałem dość sztucznych uśmiechów kierowanych do starych biznesmenów, ale forsa,
która za tym szła wszystko wynagradzała. A ja byłem nauczony od dziecka, że
pieniądze potrafiły wiele załatwić. Nie zamierzałem z nich tak łatwo rezygnować.
— Tak, wystawmy resztę, schowajmy się gdzieś i poczekajmy aż wyjadą.
— Widzę, że zaczynasz myśleć tak jak ja — zaśmiałem się, patrząc na
Sehuna, który jak zawsze wyglądał bosko i głupio było mi to przyznać. Podobało
mi się w jaki sposób dosyć obcisłe ubrania leżą na jego smukłym, ale
wysportowanym ciele, lubiłem też jego ciemne zaczesane do tyłu włosy i krzywy
uśmiech, który był zarezerwowany dla mnie i tylko dla mnie. Nigdy mu też nie
powiedziałem, że mi się podoba. Wydawało mi się, że to wie i to wystarczało. W
jakiś sposób znał moje zdanie na swój temat, przy czym nie musiałem się
poniżać, komplementując go. Zwłaszcza, że on nadrabiał komplementami dla mnie, których
czasami zaczynałem mieć dość.
W pewnym momencie Sehun się zatrzymał, przez co i ja przystanąłem.
Usiedliśmy na ławeczce, za którą fale oceanu obijały się o brzeg. Woda nie była
spokojna, ale ja tak. I przede wszystkim szczęśliwy.
Nigdy wcześniej nie pomyślałbym nawet, że moje życie właśnie tak się
potoczy. Mimo moich wszystkich narzekań, których w jeden dzień potrafiło zebrać
się naprawdę wiele, to byłem twierdzenia, że nie mogłem trafić lepiej. Sehun o
mnie dbał, Sehun robił wszystko, bym każdego dnia był radosny jeszcze bardziej
niż każdego poprzedniego, Sehun trwał przy mnie, mimo że nigdy nie
powiedziałem, że go kocham. Nigdy nie powiedziałem też mu, że to naprawdę
doceniam, ale doceniałem całym sercem. W duchu dziękowałem każdego dnia, że go
mam. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ja. I w tej chwili żałowałem Eunjin,
ponieważ mimo starań, Sehun nie był jej, tylko mój, mimo że ja uciekałem od
niego zawsze, kiedy tylko mogłem. To ja miałem szczęście, ona okropnego pecha,
bo może gdyby nie to, że mój ojciec kazał mi przenieść się do Seulu, to może
teraz to ona byłaby tym oczkiem w głowie Sehuna, nie ja.
— Wiem, co czujesz, Lu — mruknął i pogładził mnie po dłoni. — Pięknie
tu.
Pokiwałem głową, zgadzając się z nim. Nawet nie potrzebowałem słów.
— Kiedy wrócimy tu, będzie inaczej — powiedział po chwili, a ja spojrzałem
na niego ze zdziwieniem, tego nie rozumiejąc. — Wyobrażam sobie, że kiedy
następnym razem tu przyjedziemy, będziemy po ślubie, a nasze dzieci
codziennie rano będą bawić się na plaży — dodał, a ja zaśmiałem się, kręcąc
głową.
— Mówiłem ci coś o dzieciach. Nie mam zamiaru mieć rozstępów.
Sehun uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w policzek, po czym
ponownie się odsunął i spojrzał na mnie całkiem poważnie.
— Wiesz, Lu — zaczął po dłuższej chwili, kiedy wiatr zdążył roztrzepać
moje włosy, a dłonie zdrętwieć od trzymania ich w tej samej pozycji. — Kiedy cię
poznałem, ten pierwszy raz, kiedy wszedłem pod prysznic kiedy się kąpałeś, nie
miałem pojęcia, że to właśnie ty zmienisz w moim życiu tak wiele. Że właściwie
mnie całego zmienisz. Myślałem, że będziesz kolejną osobą, która na jakiś czas
mnie zainteresuje, i tyle. Ale z każdym nowym dniem dochodziłem do wniosku, że
jesteś całkiem inny od reszty. Że inaczej myślisz, inaczej się śmiejesz, masz
całkiem inne podejście do mnie — dodał, milknąc na moment. A ja cały czas na
niego patrzyłem, nie przerywając ani na moment. — Robiłem wszystko, żeby w
jakiś sposób zbliżyć się do ciebie i nie przyszło to łatwo, ale zrobiłbym to
jeszcze tysiące razy, gdybym musiał. Pamiętam też, że jak wiele razy cieszyłem
się, gdy mogłem cię całować, gdy mogłem być blisko ciebie w inny sposób niż
znajomi. I po całych tych trzech latach zrozumiałem, że nie chcę bez ciebie
żyć. Byłeś i jesteś moim pierwszym chłopakiem, ale zawróciłeś mi w głowie jak
nikt inny. Sprawiasz, że każdego dnia mam po co się budzić, sprawiasz, że jestem
szczęśliwy i mimo że nie powiedziałeś nigdy, że mnie kochasz, nie musisz tego
robić szybko. Poczekam, aż będziesz pewny i gotowy na to wyznanie. Ale ja
teraz, mogę powtórzyć ci milion razy, że jesteś dla mnie najważniejszy, że
kocham cię całym sercem, bo to prawda, a ja nigdy nie byłem bardziej pewny.
Mówiąc o dzieciach i małżeństwie nie żartowałem. Chcę cię poślubić, chcę by
nasze dzieci miały te twoje piękne oczy i wybuchowy charakter — zaśmiał się
cicho, patrząc w moje oczy, a ja nie wytrzymałem. Czułem jak łzy same spływają
po moich policzkach, a w zażenowaniu odwracałem wzrok, starając się je
zatrzymać. Nie działało.
— Sehun... — szepnąłem.
— Czynisz mnie lepszym człowiekiem, Lu. Zmieniasz mnie i sprawiasz, że
szaleję. I nawet nie wiesz jak bardzo chcę umrzeć mając sto lat, w ciepłym
łóżku z tobą przy boku, wiedząc, że w życiu mi się udało, że wygrałem i
dostałem coś najcenniejszego. Twoją miłość.
W tamtej chwili przestałem się przejmować łzami. Płakałem, krzycząc w
myślach, że chcę tego samego. Pragnąłem tego, ale nie potrafiłem powiedzieć
tego głośno.
Sehun wstał, wyciągając z kieszeni spodni purpurowe, niewielkie
pudełeczko, po czym klęknął przede mną, otwierając je. Zobaczyłem srebrną
obrączkę wysadzaną małymi diamencikami i była naprawdę piękna, ale niczym nie
równała z oczami Sehuna w tamtym momencie. Widziałem w nich nadzieję i tyle
miłości, że potrafiłem w niej utonąć.
— Luhannie... uczynisz mi tę przyjemność i wyjdziesz za mnie? O niczym
innym bardziej nie marzę — powiedział, a ja zupełnie nie wiedząc, co
powiedzieć, pokiwałem głową, rzucając mu się w ramiona.
Nie było kolacji, świec ani muzyki. Za to byłem ja, Sehun i zachód
słońca w najpiękniejszym miejscu na Ziemi. Wiedziałem, ze nigdy tego nie
zapomnę.
_____________________________________________________________
Rozdział zdecydowanie wnoszący akcją do opowiadania. Oświadczyny hunhana i zarazem ostatni rozdział z wakacji, od kolejnego powrót do Seulu i troszkę komplikacji, przyjemnych bądź nie, o tym sami zadecydujecie. Jest też szansa, że w piątek opublikuję piąty rozdział, ale pod warunkiem, że pod tym będziecie bardziej aktywni niż pod poprzednim. Gdy komentujecie mam po prostu większy zapał do pisania, większą motywację (taką, że kończę już ósmy rozdział). W takim razie do zobaczenia do następnego :)
ej nie spodziewałam się oświadczyn HunHana ._.
OdpowiedzUsuńale to zaskoczyło mnie pozytywnie :')
Eunjin mogłaby utonąć, albo zostać zepchnięta z klifu, zapłaciłabym ;;;;;
weny i czekam na kolejny~~~
/Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)
Bosko,Uszati! Nie spodziewałam się oświadczyn, naprawdę. Zaskoczyłaś mnie!
OdpowiedzUsuńSzczęście, że Luhannie się zgodził :3 Rozdział mega romantyczny i uczuciowy. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się mpreg ^^
Uszati, świetnie Ci idzie, pisz dalej!
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :)
Pierwszy raz komentuje TF, przepraszam ;;
OdpowiedzUsuńSamo to, że jest to HunHan sprawia mi wielką radość, bo to mój ulubiony paring :D
Mam wrażenie, że Eunjin chyba namiesza trochę w ich związku XD Mam nadzieję, że żadnych poważniejszych kłótni nie będzie ^^
Cudownie napisane + HunHan = opo idealne ♥
PS. Nawet jeśli nie komentuję (leniwy człowiek jestem) to wiedz, że czyta, twoje cudowne prace :D
Uszati, cholera jasna. Jak żyć, powiedz mi jak żyć?
OdpowiedzUsuńHUNHANY ZARĘCZONE, TERAZ ŚLUB I DZIECI. Nie, żeby coś, ale nie wyobrażam sobie Luhana /w tym ficzku/, jako rodzica, matkę /BO TO PEWNIE ON BĘDZIE RODZIŁ, NO NIE, CZYLI BĘDZIE MATKĄ/.
W ogóle to nienawidzę ciąży w yaoi, że mężczyźni etc ale to zapowiada się tak wspaniale, że chyba zmienię swoje nastawienie do tego typu sytuacji.
Eunjin wypadnie z samolotu, tak? Albo jak będzie w toalecie to kibel ją wessie? UNNI, KIEDY TY MASZ ZAMIAR JĄ ZABIĆ, HM???? Czekam i czekam, i cholera nadal czekam.
Jeju, kocham to. Kocham Luhana /CHOCIAŻ GO W 95% KOMPLETNIE NIE ROZUMIEM, TEGO JAK MÓGŁ SIĘ UCZYĆ ZAMIAST SPĘDZIĆ CZAS Z OH SEHUNEM. JA TEGO NIGDY NIE ZROZUMIEM, PRZEPRASZAM/, kocham Sehuna, kocham Kaia i D.O, i Baekhyuna, i Chanyeola, i siostre Huna, i kurwa kocham to opowiadanie, okej.
Po przeczytaniu tego komentarza, stwierdziłam, że nie ma żadnego sensu. Staram się jak najlepiej pokazać, jak bardzo uwielbiam twoje prace i jak bardzo sprawia mi radość czytania ich. Jest mi wstyd, że nie potrafię napisać komentarza trzymającego się kupy /chociaż nie powinno być mi wstyd, to jest tak świetne, że nawet gdybym się postarała to nie mogłabym nic takiego napisać, nie potrafiłabym pozbierać myśli/. Po prostu wow, wieli szacun i w sumie to tyle.
Weny, unni.
@helenamamzawal
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA WYJE
OdpowiedzUsuńBoże, całą końcówkę miałam łzy w oczach, to było takie piękne ;;;;;;;;;;;;;;
Sehun taki uroczy, to wyznanie takie idealne no i oświadczyny jksagfigfyhiqgvefubsfiguesoihrweoihdzf
Nie umiem się zebrać, ten rozdział to życie <333
JA CHCE WIĘCEJ ;;;;;;;;;;;;;;;;;
kocham cię <3
powodzenia w pisaniu <3
NIE BYŁAM NA TO PRZYGOTOWANA EMOCJONALNIE.
OdpowiedzUsuńUSZATI, MASZ WPIERDOL.
SIEDZĘ I KRZYCZĘ I W OGÓLE, OMG.
Co najlepsze, siedzę w oknie, w pokoju świecą się świeczki, jest taka supcio atmosfera, a TY MI Z OŚWIADCZYNAMI HUNHANA?! Wiesz, że to jest nielegalne?!!
Moje kokoro umarło. Nie żyje.
Kocham w ff takie momenty. kocham to, jak bardzo Sehun w tym ff kocha Luhana, i kocham ten klimat, bo o boże, nie mogę, to za dużo.
Ale sshh. Spokój.
Po pierwsze - jestem wielką fanką Twoich "dzikich tekstów", bo to:
"I wie, że jak mnie zdradzi, wyrwę mu genitalia i nimi go udławię. Dość precyzyjnie mu to zilustrowałem, więc myślę, że zapamiętał.: OK, TO PRZEJDZIE TO HISTORII.
Ogólnie, EunJin mnie serio wkurwia, ta lasia jest niedojebana.
A oświadczyny Sehun są jak miód dla duszy. Są idealne. I ja chcę już mpreg, bo ja to mam w głowie. Ja wiem, że to ff będzie moim naj. Dlatego pisz, pisz, pisz, pisz i publikuj, bo mi się to teraz będzie śnić :c
KC ♥ :C
Jedyne co mi się cisnęło na usta po ostatnim zdaniu to O KU##A, BĘDĄ ŚLUBY. I szczerze zastanawiałam się, w którym momencie przyjdzie Eunjin z tym swoim OPPA XD rozdział cudo! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZachciało mi się płakać na końcu tego rozdziału... Kocham cię za to opowiadanie! Pływam w feelsach i nie jestem w stanie napisać jakiegoś sensownego komentarza.
OdpowiedzUsuńWeny i powodzenia w pisaniu! ^.^
Naaah nigdy nie komentowałam, byłam takim mini stalkerem, ale ten rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej, uwielbiam Twoje opowiadania !
Hwaiting~~
Ja też nie spodziewałam się zaręczyn! Ale w sumie to nie jest tak, że oni są ze sobą parę miesięcy, tylko to już parę lat i o matko... Cudownie to opisałaś! Ja bym miała takie oświadczyny jak Luhan to chyba umarłabym ;;;; i jeszcze jakby to Sehun się oświadczał, to już w ogóle. ;-;
OdpowiedzUsuńTrochę smutno, że wakacje się kończą, ale akcja rusza, więc czekam na nexta xD Swoją drogą zastanawiam się czy jest ktoś taki w realu, kogo nienawidzisz tak jak Luhan Eunjin, bo ilość sposobów zabicia jej w głowie Luhana.... Podziwiam xDDDD
O Boże
OdpowiedzUsuńto jest takie ascjknvwbrvrrwq
Oświadczyny Sehuna były takie..... o Boże! Brakuje mi słów.Piszesz genialnie, a to opowiadanie chyba będzie jednym z moich ulubionych.
Luhan oczywiście jak zwykle jest wspaniały <3
Fighting unni! :3
Twoje opowiadania są cudne *-* Kocham je ♡
OdpowiedzUsuńKocham końcówkę tego rozdziału ♡♡♡ Ogólnie to też kocham cale opowiadanie no ale nieważne xD Licze na nastepny rozdział w miare szybko :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia i dziekuje za swietna robotę !♥
Nie wiem co napisac, sikam ze szczescia, rozdzial cudowny, hunhanowe zareczyny tak bardzo urocze i kochane, a Eunjin jak sie o nich dowie to (mam nadzieje) ja krew zaleje. :")))) Nie moge sie doczekac 5 rozdzialu i ciazy Luhana! + mam nadzieje, ze po powrocie Lu i Sehun nie beda mieli juz zadnej stycznosci z Eunsuka. :lll Jeju, tak sie rozczulam jak wyobrazam sobie Luhana jako mamusie i Sehuna takiego troskliwego tatusia, tak w ogole to przeciez ich dziecko byloby idealne. <3 Fighting! Czekamy na kolejny rozdzial z niecierpliwoscia. <3 ^^
OdpowiedzUsuńJezu, Uszati...jezu.
OdpowiedzUsuńSpodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Ja...rany boskie. :||| Modlę się do wujka Szatana o piąty rozdział jutro, jestem teraz taki podekscytowany, że sobie nie wyobrażasz.
Dodam jeszcze, że to chyba pierwsze tak lekkie ff, które przypadło mi do gustu. Mam słabość do opowiadań, po których leżę całą noc na ziemi na granicy płaczu, a TF jest przecież zupełnym tego przeciwieństwem. Sądzę, że nawet te 'cięższe' sceny nie wycisną ze mnie mentalnych łez, co bynajmniej nie ujmuje mojej słabości do niego. To taka przyjemna odskocznia, dziękuję za to. Jestem wybredny, styl pisania większości autorek niesamowicie mnie irytuje i sprawia, że nie jestem w stanie czytać ich dzieł, za to Twój jest bardzo przyjemny, nie robisz wielu błędów (choć czasem muszę czytać jakieś zdanie po dwa, trzy razy, by w pełni pojąć jego sens, masz dość ciekawą i specyficzną składnię) i czuję, że w każdym pojedynczym rozdziale jest jakaś część Ciebie. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz zmuszona skończyć z pisaniem, chyba, że z własnej woli, czego też Ci nie życzę.
Weny, jak zawsze czekam niecierpliwie na następny rozdział! ; 3;~♥
Ja też nie spodziewałam się tych zaręczyn. Jezu. Chryste. Zachciało mi się płakać pod koniec rozdziału, a mi się rzadko chce płakać przez opowiadania. Pls, to było takie urocze, Sehun taki słodki, Luhan się popłakał,a ja umarłam. Kocham takie rozdziały najbardziej, hihi. I niech Eunjin zniknie, bo czasami mam ochotę ją trzasnąć, gdy przerywa Hunhanowi w TAKICH momentach ._.
OdpowiedzUsuńCzekam bardzo, bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział. Weny!♡
Z każdym rozdziałem to opowiadanie jest coraz lepsze. Kocham *.*
OdpowiedzUsuńWeny!!!
I co ja mam powiedzieć, Uszatku? Cudo, cudo, cudo. Tylko Eunjin wszystko psuje, ale mniejsza o nią. Ten rozdział był tak genialny, zwłaszcza te oświadczyny - tak bardzo urocze, że someone call the doctor, bo coś mi przez twoje opowiadania odbija; szczerzę się sama do siebie i skaczę po pokoju jak powalona, coś jest nie tak. Ale w każdym razie - dziękuję za to, że napisałaś ten rozdział, już czuję, że TF będzie moim ulubionym ff. <3 Weny w pisaniu i mam nadzieję, że dzisiaj jednak pojawi się 5 rozdział. ~ / Hiczi
OdpowiedzUsuń:<<<<<<<
OdpowiedzUsuńScena z oświadczynami, gdzie oczy Sehuna były piękniejsze od obrączki ścisnęła mnie za serce. Piękne było to porównanie. Dziękuję.
Chciałam ten ich seks przy tych przymierzalniach, żal, byłoby idealnie.
Poza tym, to masz tendencję do używania porównania o Królowej Elżbiecie. XD
Skoro Lu się zgodził, to teraz czekam na dobre momenty z ich życia, nie wiem, może Sehun w końcu naprawdę go uziemi. :)