piątek, 26 czerwca 2015

Together Forever 8/20

music: 1 | 2

+ mama Sehuna i Lu są dodane do bohaterów, możecie zajrzeć.


Rodzice Sehuna mieszkali na drugim końcu kraju, także na drogę przygotowałem sobie torbę pełną przekąsek i naładowany ipod, bo nie miałem zamiaru słuchać Sehuna przez prawie sześć godzin jazdy, włączając w to postoje na siusiu, bo mój pęcherz w czasie ciąży jakby się zmniejszył i już nie był taki wytrzymały jak wcześniej. Mimo to piosenki, które wcześniej zgrałem zaczynały mi się nudzić, a i przy okazji doprowadzać mnie do szału, dlatego ściągnąłem słuchawki i rzuciłem je gdzieś na tył czarnego land rovera, nie bardzo obchodząc się ich losem. Chociaż bardzo mi się przydadzą w drodze powrotnej.
W ogóle dowiedziałem się, że u rodziców Sehuna spędzimy cały weekend, choć nie cały, bo wyjechaliśmy rano, a była już trzynasta. Sobota powoli się kończyła, a w niedzielę wieczorem mieliśmy z powrotem wyruszyć do domu. Zakładałem też, że Sehun nie puści mnie do własnego domu i zaciągnie siłą do swojego, tak, że dopiero w poniedziałek będę mógł wrócić do swojej klitki, którą swoją drogą kochałem, i z którą naprawdę nie chciałem się rozstawać.
Spojrzałem znudzonym wzrokiem na widok za szybą samochodową. Z każdą sekundą się zmieniał, budynki stawały się coraz mniejsze, wieżowce zamieniały się w urocze, małe kawiarenki, a ja wiedziałem, że powoli wyjeżdżamy z Busan.
— Lu — mruknął Sehun, a ja spojrzałem na niego niechętnie.
— Czego znów? — warknąłem, mimo wszystko starając się nie być taką jędzą jak zawsze. Wysiliłem się nawet, żeby ton mojego głosu nie był aż tak niemiły. Chyba.
— Miałem dostać buziaka — przypomniał mi o mojej wcześniejszej obietnicy. No tak... ale rozmyśliłem się, poza tym codziennie mnie całował, a kolejny pocałunek nie robił dla niego większej różnicy, poza tym i tak byłby taki sam jak cała reszta. I nie chciałem go rozpieszczać. Teraz chciał całusa, bo dostał się do reprezentacji kraju, a potem co? Jak zagra pierwszy mecz zażąda ode mnie striptizu? Jasne, może sobie pomarzyć.
— Zapomnij — prychnąłem — ty się lepiej skup na prowadzeniu. Mimo wszystko chcę dojechać tam w jednym kawałku.
— Denerwujesz się?
Spojrzałem najpierw na Sehuna, a później na moje lekko drżące ręce. Na moim miejscu chyba każdy by się w jakiś sposób denerwował przed poznaniem przyszłych teściów, zwłaszcza takich, co mają kasy co Skandynawia lodu. Nie mogłem narzekać, bo moi rodzice również spali na forsie, ale mimo wszystko... bogaci ludzie z reguły byli chamscy, oschli i wkurzający. Przykładem byłem ja i Narea, natomiast wyjątkiem Sehun, ale on się w to nie wliczał. Po prostu się bałem, że się im nie spodobam, że stwierdzą, że Hunnie powinien poszukać sobie kogoś nowego, lepszego, albo co gorsza – wcisną mu na siłę jakąś idiotkę z watą cukrową zamiast mózgu. A ja nie chciałem się z nim rozstawać, zwłaszcza że ostatnio było mi z nim tak dobrze.
— Nie — prychnąłem — czuję się zajebiście. Częściej powinniśmy organizować takie wypady. Za tydzień polećmy do Chin, do moich rodziców, najlepiej bez zapowiedzi, zróbmy mojemu tacie niespodziankę — zironizowałem. — Jestem pewien, że się ucieszy.
Sehun zaśmiał się pod nosem, chociaż kąciki moich ust nawet nie drgnęły.
— Jak dla mnie w porządku.
— Jesteś idiotą — podsumowałem i uśmiechnąłem się wrednie, przenosząc wzrok ponownie na widok za szybką. W między czasie słuchałem cichego dźwięku radia, w którym chyba akurat leciała jakaś nowa piosenka Big Bang, która mieszała się z oddechem mojego narzeczonego.
Odruchowo zabrałem w palce pierścionek, który podarował mi Sehun, oświadczając mi się. Lubiłem go i chyba się przywiązałem do tego małego przedmiotu, który symbolizował moją przynależność do Sehuna. To jeszcze nie była obrączka ślubna, ale jednak coś znaczyła i nie ściągałem jej ani na moment. Chciałem, żeby każdy wiedział, że jestem Sehuna i jeśli miałbym być szczery, nigdy przez te trzy lata nie pomyślałem o zdradzeniu Sehuna. Może i miałem okropny charakter, ale zapatrzony byłem tylko w mojego chłopaka, każdy inny był dla mnie bezwartościowy, nawet Kris, mimo że mi się podobał, to Sehun stał się dla mnie najważniejszy.
Bywały takie momenty, że bałem się, że go stracę. Wtedy miałem ochotę najzwyczajniej w świecie się rozryczeć i dać upust całym tym emocjom, ale to zaraz przechodziło, a ja stawałem się jeszcze bardziej nerwowy i denerwujący. Chyba właśnie tak było podczas wyjazdu na Hawaje. Było kilka chwil, kiedy chciałem zamknąć się w łazience, żeby być sam i tam ryczeć do skutku, aż wypłaczę wszystkie swoje łzy, bo bałem się, że Sehun ulegnie Eunjin. Ale w drugiej chwili dochodziłem do wniosku, że to idiotka, a Sehun mnie kocha, dlatego odechciewało mi się ryczeć, a w ramach tego przychodziła ochota na zemstę. Właściwie nie miałem się o co mścić, a ta dziewczyna i tak była nieźle pokrzywdzona przez los, bo gdybym ja byłbym tak głupi jak ona, skoczyłbym rzeki Han zaraz po przeprowadzce do Seulu.
Nim piosenka Big Bang zdążyła się skończyć, my wyjechaliśmy z Busan i znaleźliśmy się na przedmieściach, które wyglądały jak niewielkie miasteczko przeznaczone tylko dla ludzi, którzy topią się w pieniądzach. Przejeżdżając przez główną ulicę mijaliśmy wielkie domy z jeszcze większymi ogrodami, obtoczonymi wszelaką ilością bram i zabezpieczeń antywłamaniowych. I choć od koloru białego zaczynało mnie mdlić, to spodobała mi się okolica, zwłaszcza, że mój wzrok był w stanie sięgnąć brzegu morza, który rozciągał się w oddali.
— Jesteśmy — powiedział Sehun, zatrzymując się przed bramą jednej z wielu rezydencji. Ta się rozsunęła, a my bez przeszkód mogliśmy wjechać na teren, który był równie dobrze zabezpieczony, co całkowicie zabijało moje plany na ewentualną ucieczkę.
— Świetnie. A teraz wracajmy.
Sehun zaśmiał się i zgasił silnik, całując mnie w policzek.
— Jak chcesz, to wracaj na nogach, ja zostaję.
— Okej — odpowiedziałem szybko i odpiąłem pasy, szykując się na drogę powrotna. No co? Miałem przy sobie portfel, a w nim multum kart płatniczych i gotówki, dlatego z powrotem do domu nie miał bym zbytnich problemów z dotarciem. Niestety Sehun uniemożliwił mi to, kiedy w tempie światła przedostał się ze swojego siedzenia pod drzwi samochodu po mojej stronie, sprawiając, że miałem ochotę go udusić.
— Luhan, skarbie, posłuchaj — poprosił Sehun, patrząc na mnie poważnie. Nadal siedziałem na miejscu pasażera, tyle że ze puszczonymi nogami w dół, gotowy do wyjścia z samochodu. Sehun natomiast podniósł swoje ręce i położył mi je na udach, przez co zrobiło mi się niesamowicie ciepło. — Ja wiem, że to dla ciebie trudne, zwłaszcza, że to pierwszy raz, ale moi rodzice naprawdę są w porządku. Pokochasz ich, zobaczysz — dodał zachęcająco, ale mimo to nadal nie potrafiłem spojrzeć na tę sytuację optymistycznie. Nadal widziałem czarne kolory i po prostu wiedziałem, że nie pójdzie tak, jak ja tego chcę.
— Jeśli mi się nie spodoba, masz zakaz wstępu do mojego domu przez dwa tygodnie — warknąłem i odtrąciwszy jego dłonie, zeskoczyłem z fotela, kierując się w stronę bagażnika, gdzie była moja torba. Niewielka, bo przyjechaliśmy na dwa dni, ale musiałem wziąć ze sobą te najważniejsze rzeczy, bez których nawet bym się nie ruszył.
— Luhan! — Usłyszałem za sobą głos siostry Sehuna. Odruchowo obróciłem się i powitałem ją promiennym uśmiechem, bo nie spodziewałem się, że ją tu spotkam. Normalnie również mieszkała w Seulu, tyle że na jego drugim końcu i widocznie musiała przyjechać do rodziców, żeby wypocząć. Siedzenie w takie duchoty w mieście wcale nie było niczym przyjemnym, zwłaszcza że od tego wszystkiego robiło się słabo. Momentami sam nie wytrzymywałem i jeśli miałbym jakiś wybór, sam bym się stamtąd wyniósł chociaż na kilka tygodni w takie miejsce jak to. — Wreszcie jesteście! Myślałam, że przyjedziecie wcześniej — przyznała, a ja uśmiechnąłem się do niej lekko.
— Zatrzymało nas trochę rzeczy po drodze — starałem się wytłumaczyć to jakoś delikatnie.
— A mówiąc ściślej, pęcherz Luhana — podsumował Sehun, a ja posłałem mu mordercze spojrzenie, mając ochotę go udusić.
— Jestem w ciąży, to normalne — warknąłem.
— Co?! — pisnęła Narea, zastygając w miejscu. Jej wielkie oczy padły na moją osobę, a potem na Sehuna, jakby wciąż to wszystko jeszcze raz analizowała w swojej głowie. No tak, ona nic o mojej ciąży nie wiedziała, podobnie jak połowa naszych przyjaciół i oczywiście rodzice Sehuna, których mieliśmy powiadomić w ten weekend, jak i o zaręczynach, czego się bałem, zresztą jak wszystkiego innego. — W ciąży? Od kiedy?
— Najprawdopodobniej od któregoś razu na Hawajach — mruknąłem — bo twój brat nie potrafi utrzymać kutasa w spodniach — prychnąłem, zaciskając rękę na malutkiej walizce, w której miałem wszystko, co mi potrzeba na te dwa dni, a tak jak mówiłem, nie było tego dużo. — Zamknij buzię, kochanie — powiedziałem, przymykając jej usta — i ewentualne skargi, prośby oraz zażalenia kieruj do Sehuna, ponieważ to wszystko przez niego — dodałem wciąż zły. No wiem, pogodziłem się z myślą, że jestem w ciąży, ale to nadal było dla mnie karą, aniżeli wielkim darem od niebios.
Narea pokiwała głową i zamknęła bagażnik, kiedy Sehun wyciągnął z niego swój niewielki bagaż, po czym wskazała, żebyśmy ruszyli za nią. Zaprowadziła nas do dużych drzwi frontowych, które otworzyła jednym ruchem ręki i zaprosiła nas do środka. I już po momencie stałem oko w oko z moimi przyszłymi teściami, czując jak moje serce niemal podchodzi mi do gardła, chcąc się przy okazji wyrwać z mojego ciała przez zbyt szybkie i mocne bicie.
— Luhan, kochanie! — przywitała mnie ciepło pani Oh, przytulając mnie do siebie mocno. Była strasznie chuda, ale siły miała więcej niż Sehun, który był w stanie nosić mnie na rękach cały czas i zapaśnik sumo razem wzięci. — Jesteś taki śliczny, nic dziwnego, że spodobałeś się naszemu Hunniemu — dodała całkowicie pewna swojego zdania, a ja jedynie uśmiechnąłem się niepewnie w podzięce. Sama też była naprawdę zjawiskowa. Wyglądała na niesamowicie młodą, góra pięć lat starszą ode mnie, a zdecydowanie jej wiek musiał już przekraczać czterdziestkę. Miała długie, blond włosy w kolorze słonecznika, które upięła w eleganckiego koka, chociaż kilka kosmyków spadało na jej szczupłe ramiona okryte granatową sukienką. Sehun nie przypominał swojej mamy, raczej jego siostra.
— Dziękuję — odpowiedziałem — miło mi państwa poznać — powiedziałem, kłaniając się. Zwróciłem się również do ojca Sehuna, który również wyglądał młodo, chociaż kilka siwych włosów już przebijało się przez gęstwinę czarnych. Miał zarost i czarne, kocie oczy, ale mimo to, to własnie Sehun bardziej mi go przypominał, aniżeli Panią Oh.
— Cieszę się, że wreszcie postanowiłeś nas odwiedzić — skomentował, pieczętując to promiennym uśmiechem. Naprawdę wydawali się przemiłą rodzinę, a nie snobistycznymi ważniakami, którzy piją kawę za tysiąc dolarów za kubek. I w jakiś sposób Sehun strasznie mi do nich pasował w tej wersji, bo ta za czasów liceum, kiedy był playboyem, odbiegała całkowicie od obrazka tej nienagannej, idealnej rodzinki. — Chodźcie, nie będziemy stać  w holu przez cały czas — powiedział po momencie i wskazał na przejście do salonu, gdzie się udaliśmy.
W środku dom Państwa Oh był jeszcze bardziej okazały niż na zewnątrz. Wszędzie panowała biel i granitowe dodatki, które idealnie pasowały do dosyć nowoczesnego wnętrza. Z tego co zauważyłem, wszędzie były kwiaty. Pełno kwiatów, których zapach był na tyle intensywny, że zdołałem go zapamiętać. Albo po prostu to ja byłem wyczulony na zapachy podczas ciąży, sam nie mogłem tego określić.
Salon był duży. Na głównej ścianie znajdowały się wielkie okna ukazujące ogród, w którym już mogłem dostrzec basen i nieco już ukryty kort tenisowy. Pośrodku umieszczony był duży, marmurowy kominek, a nad nim wielki telewizor, naprzeciwko którego umieszczone zostały czarne, skórzane kanapy, na których usiedliśmy. Zanotowałem sobie w głowie, by męczyć Sehuna o kominek w naszym nowym domu, bo miałem słabość do takich, zwłaszcza w zimie, kiedy panowała ta niesamowita, świąteczna atmosfera. A poza tym było ciepło.
— Jak minęła wam podróż?
— Dobrze, dziękuję, mamo — powiedział z uśmiechem Sehun. — Skoro Luhan nie marudził za bardzo, to nie było źle — dodał z uśmiechem, a Pani Oh zaśmiała się melodyjnie, kiwnąwszy głową.
— Minyoo, kochanie, przynieś nam herbaty — Pani Oh zwróciła się do młodej dziewczyny, zapewne gosposi, która uśmiechnęła się do niej i zniknęła za drzwiami salonu, najprawdopodobniej kierując się do kuchni. My w Chinach nie mieliśmy gosposi ani sprzątaczek, chociaż mama upierała się i nalegała na chociaż jedną. Ojciec się nie zgadzał, bo uważał, że nie chce mnie rozpieszczać. I tak mu się nie udało, byłem najbardziej rozpieszczona i chamską osobą wszech czasów.
— Sehun!
O nie. Ten głos. Błagam, powiedzcie, że się przesłyszałem.
Obróciłem głowę, zaciskając mocno dłonie w pięści i modliłem się, bym się przesłyszał, ale nie, to naprawdę musiała być Eunjin, która tu naprawdę była niepotrzebna. Zastanawiałem się, jakim cudem znalazła się w tym samym miejscu i o tej samej porze, tam gdzie my.  Nie zdziwiłbym się, gdyby śledziła Sehuna czy coś w tym guście.
— Tak tęskniłam — powiedziała, rzucając się mu na szyję, a mnie zemdliło. — Dawno się nie widzieliśmy.
— Co tu robisz? — zapytał zaskoczony Sehun.
— Przyjechała razem ze mną — odparła Narea — nudziłoby mi się samej.
Chwilę potem, kiedy Eunjin zdążyła kilka razy umrzeć z ekscytacji, ponieważ widzi i dotyka Oh Sehuna, a filiżanki z herbatą oraz talerzyk słodkich ciasteczek zaległ przed nami na niewielkiej, niskiej ławie, zdążyłem się oswoić. Narea miała rację, ich rodzice naprawdę byli świetni, strasznie mili i całkiem inni od moich, chociaż moja mama wcale nie była taka zła. Paskudny charakter miał tylko mój ojciec. I ja przy okazji.
Obserwowałem jak Eunjin patrzy na Sehuna z rządzą w oczach, od czego robiło mi się słabo, ale nie powiedziałem tego oczywiście na głos. Zwłaszcza, że kilka chwil później Sehun zabrał moją dłoń z kolana i obtoczył ją swoimi palcami, biorąc głębszy wdech.
— Mamo, tato — odezwał się w końcu, a ja  doskonale wiedziałem, co się szykuje. — Ja... przyprowadziłem tu Luhana, bo naprawdę myślę o nim poważnie. Wiem, że chcę spędzić z nim resztę życia, a przede wszystkim, że go niesamowicie kocham — powiedział, a moje serce zabiło mocniej. Uśmiechnąłem się, zwłaszcza, że była przy nas Eunjin. Tak, słuchaj kretynko, może w końcu załapiesz, że startujesz do złego faceta. — I chciałem, żebyście wiedzieli, że Luhan i ja zaręczyliśmy się.
W odpowiedzi Pani Oh się zaśmiała.
— Wiem — opowiedziała prosto — tego pierścionka na palcu Luhana nie da się nie zauważyć — stwierdziła, popijając herbatą. — Poza tym Narea się wygadała. Żałujemy tylko, że nie poznaliśmy cię, Lu wcześniej — mruknęła — prawda, Hyunwoo?
Mężczyzna skinął głową i rozsiadł się wygodnie na kanapie.
— Ale jest jeszcze coś — dodał Sehun. O nie, może wystarczy tych ekscytacji na dziś. Moje serce więcej nie wytrzyma.
— Co to takiego? — zapytał Pan Oh i w tym momencie to ja postanowiłem zabrać głos.
— Ja... to znaczy my. Ja i Sehun... — zmilkłem na moment, biorąc głębszy wdech. — Spodziewamy się dziecka.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Państwo Oh wymieniali pomiędzy sobą spojrzenia, Narea cieszyła się, klepiąc po ramieniu Sehuna, a Eunjin ledwo trzymała się na siedzeniu obok Sehuna. Jej twarz była nienaturalnie czerwona, jakby ze złości, a ja cieszyłem się, że wreszcie udało mi się ją doprowadzić do skraju wytrzymałości, choć zrobiłem to nieświadomie.
— To cudownie! — zachwyciła się wreszcie Pani Oh.
— Tak, zawsze chcieliśmy wnuki. Cóż, to bardzo wcześnie, bo wciąż jesteście młodzi, ale to dobra wiadomość — dodał Pan Oh, a ja uśmiechnąłem się, zabierając z talerzyka ciasteczko, chociaż miałem większą ochotę na mój sorbet malinowy.
— To kiedy ślub? — zapytała mama Sehuna, a ja zadławiłem się ciastkiem, podobnie jak Eunjin, która równie mocno się zdziwiła.
To zdecydowanie nie był dobry początek.

***

Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, marszcząc czoło. Mój brzuch stawał się coraz bardziej widoczny, co nie było tak dużym problemem, bo nie miałem się przed kim ukrywać. Wszyscy z mojego otoczenia wiedzieli – niektórzy moi przyjaciele, Sehun, rodzice Sehuna, jego siostra, moja mama, a nawet Eunjin! Tylko mój ojciec nie, ale nie zamierzałem dzielić się z nim tą informacją, przynajmniej nie w najbliższym czasie, jeszcze chciałem pożyć.
— Kotek — mruknął Sehun, nachodząc mnie od tyłu, po czym mocno mnie do siebie przytulił. Jęknąłem, opierając głowę o jego umięśnione ramię. — Jak się czujesz? — zapytał, zsuwając dłoń na mój brzuch, który zaczął pieścić okrężnymi, delikatnymi ruchami ręki. Musiałem przyznać, że to naprawdę było przyjemne.
— W porządku — odpowiedziałem — jeszcze żyję, także nie będę narzekał.
Sehun zaśmiał się i zatoczył jeszcze jedno kółko na moim ciele. Przylgnąłem plecami mocniej do jego umięśnionego, mokrego od wody brzucha. Wciąż staliśmy w jeszcze zaparowanej łazience, Sehun tuż po kąpieli, natomiast ja przed, ale nie spieszyłem się. Spodobało mi się stanie w miejscu, kiedy mój narzeczony bezwstydnie mnie obmacywał, do czego właściwie miał prawo. Byle by nie posunął się za daleko.
 — Polubili cię — przyznał, a ja uśmiechnąłem się słodko.
— Mnie nie da się nie lubić. Chociaż jeszcze nie poznali mnie od tej wkurzającej strony. Lepiej niech tak zostanie — przyznałem, przez co tym razem Sehun się zaśmiał, obracając mnie przodem do siebie. Ułożył swoje dłonie pod mój tyłek przykryty jedynie ciasnymi bokserkami, po czym podniósł mnie i ułożył na blacie, obok umywalki. Tak, teraz przysadzał, gdy rozsunął moje nogi i wszedł pomiędzy nie, łapiąc mój podbródek i mocno mnie pocałował, wpychając swój język do mojej buzi.
Wplotłem palce w jego włosy, przyciskając nasze twarze i całkowicie się mu oddałem. Oplotłem jego pas nogami, natomiast Hunnie zsunął swoje dłonie na moje uda, doprowadzając moje ciało do drżenia. Kochałem to, ale nie powinienem dopuścić do niczego nieodpowiedniego, zwłaszcza, że w tym domu nie byliśmy sami, a poza tym właścicielami byli rodzice Sehuna, a ja nie czułbym się komfortowo, czując mojego narzeczonego w sobie, kiedy para nieco starszych ludzi całkiem spokojnie siedzi sobie pokój obok, zupełnie nieświadoma naszych czynów. Dlatego odepchnąłem go od siebie, przygryzając  wargę.
— Sehun, uspokój się.
— Ale, Luhan — zaczął marudzić — ostatni raz, kiedy mogłem dotknąć cię w taki sposób  było trzy miesiące temu, ja już dłużej nie wytrzymam.
— Nadal nie — odparłem — twoi rodzice są obok. Miałbym wyrzuty sumienia — warknąłem i zeskoczyłem z blatu, ciągnąc go za sobą, by wreszcie wyrzucić go z łazienki. —  A teraz idź. Chcę wziąć prysznic w samotności. Tylko nie wychodź z pokoju — ostrzegłem.
— Dlaczego? — zdziwił się.
Odpowiedź była naprawdę prosta – Eunjin, ale byłbym idiotą, gdybym powiedział o tym Sehunowi, który musiał pozostać całkowicie nieświadomy. Dlatego tylko uśmiechnąłem się głupio, patrząc na niego.
— Cóż, po prostu chcę, żebyś zagrzał mi miejsce. No idź — popędziłem go, ale zanim zamknąłem drzwi, Sehun skradł z moich ust jeszcze jeden pocałunek.
Prychnąłem. Niewyżyty idiota.

 ***

Spojrzałem na chłodną wodę w basenie z uśmiechem. Dawno nie miałem czasu na taki relaks, dlatego postanowiłem przez ten dzień zupełnie nic nie robić, oczywiście pomijając wieczór, kiedy Sehun i ja znów wyjedziemy do Seulu, co niezbyt mi się spodobało. Znowu coś mi się spodobało i on musiał to zniszczyć, zabierając mnie do kłębowiska dymu, smogu i ludzi, którzy mnie denerwowali samym swoim widokiem, ale przynajmniej znów będę mógł się spotkać z Baekhyunem, za którym naprawdę zatęskniłem.
Wszedłem powoli do przejrzystej wody, od razu odszukując wielki ponton w kształcie i wzorze różowego donuta, w którego od razu wepchnąłem dupsko. Słońce przyjemnie ogrzewało moje ciało, a mnie wydawało się, ze przez moment jestem w raju, dopóki na horyzoncie nie pojawiła się Eunjin. Dziwnie, że od razu miałem ochotę zeskoczyć z pontonu i utopić się w tej wodzie po pas, chociaż dalej była głębsza. Tam postanowiłem podpłynąć, popychając się rękami aż w końcu dobiłem do ostatniego brzegu basenu, ciesząc się, że oddaliłem się od tej wiedźmy jak najdalej. Ale wciąż ją widziałem i to jakoś psuło moje całe zadowolenie.
Usiadła szczęśliwa na leżaku, rozkładając się całym swoim cielskiem, a ja z zadowoleniem zauważyłem, że się jej przytyło. Teraz nie miała żadnych szans u Sehuna, bo kto by na nią spojrzał w takim stanie? Na pewno nie on.
Przez chwilę patrzyłem na nią spod moich okularów przeciwsłonecznych, zastanawiając się, co znowu kombinuje. Może nie znałem jej tak dobrze jak Narea, ale dwa tygodnie na Hawajach z nią pod jednym dachem nauczyły mnie ostrożności i potwierdziły, że mimo wszystko mam się czego obawiać, bo ta kobieta jest nieobliczalna. Zawsze w jej tej pustej głowie tworzyły się nowe pomysły na odebranie mi Sehuna, tylko nie miałem pojęcia jak i kiedy zaatakuje. Musiałem być przygotowany dosłownie na każdą chwilę.
— Widzę, jak się patrzysz, Lu — mruknęła, rozsmarowując na swoim ciele jakiś olejek czy inne dziadostwo do opalania. I tak już cała była wyszpachlowana specyfikami, które bardziej przypominały mi tynk aniżeli podkład. — I wiem co myślisz — dodała. — Nie bój się, póki co nie masz być o co zazdrosny — stwierdziła. Póki co? Ona naprawdę nie wiedziała, z kim zadziera. — Dziś nic nie planuję.
— To naprawdę miło z twojej strony — zironizowałem. — Kwiatki wyślę pocztą.
Tak, trujący bluszcz już w drodze.
Przez moment nasza chodząca inteligencja nie odzywała się, co uznałem za dobry znak, bo naprawdę miałem dość jej głosu, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej monotonny i irytujący. Chociaż taki był już od samego początku naszej znajomości. Nie musiała bardzo się wysilić, żeby doprowadzić mnie do szału, a stres w ciąży nie był niczym dobrym.
— Poza tym, wiesz. Zdążyłam dobrze poznać Sehuna w ciągu ostatnich tygodni, więc nie dziwię się, że tak jesteś o niego zazdrosny — powiedziała z uśmiechem, sięgając po kubek z piciem. A niech się tym zadławi. — Jest strasznie miły, taki kochany i opiekuńczy — wymieniała, a mnie dosłownie mdliło. Nagle te wszystkie cechy Sehuna zaczęły mnie irytować, a to wszystko przez Eunjin, którą najchętniej utopiłbym w tym basenie. Ale byłem zbyt leniwy, więc tylko pomachałem rękami zanurzonymi w wodzie, przewracając jedynie oczami. — Poza tym jest tak cholernie przystojny! I ma cało jak marzenie — pisnęła podekscytowana.
Dobra, wcześniej myślałem, że Narea mówi prawdę, ale teraz dochodziłem do wniosku, że Jina to chodząca porażka i symbol głupoty. Właśnie próbowała mi wmówić, że umawia się z Sehunem za moimi plecami i przyznała się do tego, że próbuje go uwieść, by wzbudzić moją zazdrość, wiedząc, jaki potrafię być. Naprawdę mnie zadziwiała.
— Tak — prychnąłem — gdybyś nie zauważyła, to miałem zdecydowanie więcej czasu na poznanie mojego narzeczonego niż ty — warknąłem, akcentując te najważniejsze słowa, by podkreślić to, że Sehun jest mój i że wale nie zamierzam się nim dzielić.
Na szczęście Eunjin nie zdążyła nic powiedzieć, bo na horyzoncie pojawiła się Pani Oh z wielkim kapeluszem na głowie. Była blada jak Sehun, a jej czerwone usta naprawdę odznaczały się na jej twarzy, ale zdecydowanie dodawały jej uroku i piękna. Nie to co Eunjin, która z różową szminką wyglądała jak klaun. Ale nie zamierzałem ją tego uświadamiać, bo skryte wyśmiewanie się z jej wyglądu zaczynało mnie cieszyć i jednocześnie bawić.
— Luhan, kochanie! — powiedziała, jak tylko mnie zauważyła.
— Dzień dobry! — przywitała się Eunjin, zanim ja zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
— O cześć, Jina — odparła, uświadamiając sobie, że w ogrodzie wcale nie byłem sam. — Narea cię szukała — poinformowała ją i dopiero to zmusiło ją do opuszczenia ogrodu. Aż odetchnąłem z ulgą, kiedy jej wielki tyłek zniknął za drzwiami tarasowymi.
— Dzień Dobry, Pani Oh — przywitałem się z kobietą, z trudem wychodząc z basenu.
— Mówiłam, żebyś mówił mi mamo — odpowiedziała z wyrzutem — albo przynajmniej Yeorin. Niedługo i będziemy rodziną, będę się czuła niezręcznie jak ciągle będziesz mówił do mnie na pani — dodała nadal ze skrzywioną miną, ale zaraz po tym uśmiechnęła się szeroko i wskazała na okrągły, przeszklony stoliczek pełen owoców. — Jedz, Luhan. W ciąży musisz przekazywać dziecku dużo witamin. Razem z Minyoo przygotowałyśmy kilka potraw, które będziesz mógł w domu odgrzać, pamiętaj, musisz się zdrowo odżywiać.
— Dziękuję, ale to niepotrzebne — odparłem z uśmiechem. — Sam też potrafię gotować i o siebie zadbać.
— W to nie wątpię, ale zależy mi na tym, żeby już od poczęcia mój wnuk bądź wnuczka był zdrowy. Poza tym witaminy nikomu jeszcze nie zaszkodziły —  powiedziała. — No jedz — ponagliła mnie, a ja kiwnąłem głową, zabierając z talerza kilka winogron, które po chwili wepchałem do buzi. — A tak poza tym, opowiedz mi coś o sobie. Sehun wiele mówił, czasami nawet aż za dużo, ale nadal jestem ciekawa tego, o czym mi nie wspominał — mruknęła, a ja spojrzałem na nią wyczekująco, zupełnie nie wiedząc, od czego zacząć. — Jakie masz ambicje, plany na przyszłość, marzenia?
— Cóż — powiedziałem, rozpoczynając swoją jakże kreatywną wypowiedź. — Teraz studiuję zarządzanie i ciągle z tym wiążę moje plany na przyszłość, ale ciąża niestety nieco je pokrzyżowała — stwierdziłem, kładąc swoją dłoń na brzuchu. Nadal był mały, ale już widniało niewielkie wybrzuszenie, które każdego dnia, powoli stawało się coraz większe. W końcu to trzeci miesiąc, do dziewiątego nie mogłem zostać chudy i płaski jak Eunjin. — Po skończeniu, chcę założyć własną firmę, jeżeli się nie uda, przejmę tą po ojcu. Ale to póki co odkładam na bok, bo wątpię, żebym był w stanie jakkolwiek funkcjonować i spełniać moje postanowienia z dzieckiem, którym na pewno będę musiał się zająć — westchnąłem, a Pani Oh pokiwała głową. Nadal było mi dziwnie nazywać ją mamą.
— To naturalne — odpowiedziała — poza tym Sehun ci pomoże, jest taki szczęśliwy — zachwyciła się, a ja jedynie, co mogłem zrobić, to uśmiechnąć się do niej szeroko. — Na nas też zawsze możecie liczyć — dodała.
— Dziękuję...
— Tylko powiedz mi — zamilkła na moment, a ja spojrzałem na nią, zastanawiając, co znów wymyśliła — rozmawiałeś z Sehunem na temat ślubu? Z tym też mogę pomóc. Zorganizować wszystko, załatwić — uprzedziła.
Pokiwałem głową.
— Jeżeli cokolwiek będę wiedział, na pewno powiem. My po prostu jeszcze o tym nie myśleliśmy. Może za rok albo za dwa — zaproponowałem, nie bardzo się nad tym zastanawiając — szczerze powiedziawszy nie wiem.
— Mamo... — Usłyszeliśmy. Od razu odwróciłem głowę, tylko po to, żeby zobaczyć zmierzającego ku nam Sehuna. W samych kąpielówkach, bez koszulki. Na miejscu zaliczyłem mini zawał. — Przestań dręczyć Luhana — poprosił i usiadł obok mnie, na leżaku. Objął mnie od tyłu i oparł się podbródkiem o moje ramię.
— Jacy wy jesteście razem cudowni — powiedziała z zachwytem po raz kolejny mama Sehuna, wstając. — Nie ruszajcie się stąd, lecę po aparat — zarządziła i szybko wyszła, znikając w domu.
Ja za to spojrzałem na Sehuna, obracając się do niego przodem. Zarzuciłem ręce na jego szyję i zmarszczyłem czoło.
— Aparat? Po co jej?
— Mama po prostu lubi uwieczniać ważne chwile.
— W takim razie czemu ta jest ważna? — zapytałem.
— Ponieważ widzi mnie szczęśliwego — odpowiedział i mocno pocałował mnie w usta, przytulając do siebie.
Byłem z siebie dumny, za dawanie mu powodów do radości.
_____________________________________________________________

 

Kończą mi się rozdziały w zapasie, jest źle. Ostatnio nie miałam głowy do tego, żeby pisać, ale cóż, dziś zaczynają się wakacje, więc myślę, że nadrobię straty! Poznaliście mamę Sehuna, mama Luhana też pojawi się w jednym z rozdziałów, który aktualne piszę, zresztą sami zobaczycie :D 

A tak poza tym, zapraszam na mój nowy blog. Nie z fanfiction, ale z opowiadaniem autorskim. Akcja rozgrywa się w Londynie, pomiędzy dwoma bohaterami - Landonem Campbell'em i Christopherem McKinley'em. Mogę wam powiedzieć, że to opowiadanie podchodzi pod angst, romans i dotyczy głównie tematów z nielegalnymi wyścigami i tym, o czym tu jeszcze nie pisałam, zapraszam!

|   LONDON RAIN  |

oczywiście tego bloga nie opuszczam, nadal będę was męczyła hunhanem.

15 komentarzy:

  1. filsy za
    3...
    2...
    1...
    vdiwvdjvwidvsddshvdidxsvkw wbddihihd
    nie wiem jak Ty to robisz ale rozpływam sie przez tą wersje HunHanów ❤
    Jak Eunjin przyszła to miałam wtf... (tak pomiędzy nami - weź ją zrzuć z mostu czy coś ;; )
    mama Sehuna jest taka kochana *-* też taką chce /./
    weny życzę i czekam na kolejne~~
    /Miyuki (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę powtórzeń, ale i tak kochane :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moge no ... Piękne.Masz talent kochanie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju to jest takie kochane ... Chciałabym taką mame jak ma Sehun ah ..Eunjin ona coraz bardziej zaczyna mnie irytować! Ona nie wie z kim zadziera ! Mam nadzieje ,ze Lu jej pokaze ,ze Hunnie nalezy tylko do niego! Nie wiem jak to skomentować mam mętlik w głowie :( Może gdy już opadną feelsy to napsize sensowniejszy komentarz.

    PS.przepraszam za błędy mój telefon mnie nie lubi T.T

    OdpowiedzUsuń
  5. A i z czego jest ten gif tej dziewczyny w wannie ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. MOJ BOŻE TO JEST CUDOWNE~!
    te jego komentarze żeby się zadławiła i ten bluszcz, kocham to XD
    i niech to będzie synek
    najlepiej podobny do Sehuna *modli się*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam twojego bloga już od dawna lecz nigdy nie komentowałam żadnych twoich opowiadań. Jednak teraz zdałam sobie sprawę ,ze to daje autorowi takiego "kopa" i ma ochotę pisać więcej. Szczerze ? To na początku nie miałam motywacji żeby to czytać (być może dlatego bo mpreg omijałam jak ognia i długo sie zbierałam by przeczytać LTAL za czasów liceum ,ale udało się !). Jednak kiedyś nieświadomie zaczęłam czytać chyba to był 5 lub 6 rozdział i to było takie "jezu to jest genialne" patrze co to i nieźle się zdziwiłam. I tak się zaczęło.Przeczytałam wszystkie rozdziały i teraz czekam z wielka niecierpliwością na następne. Więc życze Ci dużo weny skarbie bo twoje one-shoty są po prostu piękne. Jestem zdziwiona bo mi cieżko dogodzić jesśli chodzi o opowiadania. Obawiam sie ,ze z tego "dobrego i ogarniętego komentarza" wyszła kompletna papka ,ale jestem szczęśliwa ,że go napisałam i będę się starać pisać pod każdym one-shotem i rozdziałem LTAL ! Jeszcze razy weny i udanych wakacji ! :**** A i czekam na London Rain.

    OdpowiedzUsuń
  8. k o c h a m
    Cieszę się że rodzice Sehuna są tacy super i dobrze przyjęli Luhana <3
    Gdy pojawiła się Eunjin to moja reakcja była: WTF CO ONA TU ROBI NIECH SPADA!!!!111!!!11 XD
    hunhany takie szczęśliwe to niech wezmą ten ślub i będą mieć z głowy przecież i tak go wezmą i tak xDD
    Czekam na kolejny rozdział, powodzenia w pisaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  9. /domek rodziców Sehuna/ TA, DOMEK.
    Przeczytałam rozdział jednym tchem i kompletnie nie wiem co napisać. Ale tak od serca.. to cieszę się że Eunjin też tam przyjechała, uwielbiam to jak Luhan jej nienawidzi <3
    Czekam na kolejng rozdział, hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłoby zbyt piękne gdybym nie zaliczyła literówki.

      Usuń
  10. Niech się Eunjin utopi w tym mega szpanerskim basenie wybudowanym za skandynawskie pieniadze :// Luhann gruby, jezu moja wyobraźnia wariuje XD Kocham to <3 Jesteś istnym geniuszem i wprost nie mogę się doczekać twojego opowiadania i następnych rozdziałów! Pozdrawiam i życzę miłych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział, z każdą chwilą coraz bardziej kocham Sehuna i Lulu, HunHany zawsze dobre. ;w; ♥ Cholerna Eunjin, samo jej imię doprowadza mnie na skraj zirytowania, ale cóż, taka jej rola w tym opowiadaniu. XD Życzę dużo weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudny jak zawsze. Mama Sehuna wymiata. Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja się rozpływam, jak czytam tego hunhana - dosłownie. Czy ja mogę umrzeć po scenie, w której stali w łazience??? Chodź, ja to nie wyzyta jestem, Luhan też by mógł być i pozwolić Sehunowi na pójście dalej. SRAM NA NIEGO ZA TO.
    Nawet Jina mnie w tak nie denerwowała w tym rozdziale. JAKI BLUSZCZ??? BARSZCZ SOSNOSKI EKSPRESEM DLA NIEJ!

    OdpowiedzUsuń

Followers