music: 1
Po dwóch miesiącach jakoś się przyzwyczaiłem. Może nie byłem
pełnoetatowym tatą z całodobowym uśmiechem na twarzy, ale zaakceptowałem jakoś
ten stan rzeczy i wreszcie zacząłem funkcjonować normalnie. Byłem z siebie
dumny, bo nauczyłem się przewijać dzieci, karmić je i w ogóle zajmować się nimi
tak, by płakały mniej. Z Seul się udało, była takim małym aniołkiem, który z
całej siły stara się ograniczyć nam tej ciężkiej pracy, ale oczywiście z
Jiseokiem musiało być całkowicie na opak. Nie odstępował nas na krok, a kiedy
ktoś inny chciał wziąć go na ręce, darł się, jakby go ze skóry obdzierali.
Sehun śmiał się, że to taki typowy syneczek tatusia, a zarazem mały cycuś,
który lubi być w centrum uwagi. Miał rację.
Zdążyli nas odwiedzić też rodzice Sehuna, co skończyło się prawie
tygodniowymi odwiedzinami, ale nie mogłem narzekać, bo naprawdę lubiłem Pana i
Panią Oh. Byli tak cholernie mili i pozytywni, że przy nich wręcz nie mogłem
się nie uśmiechać. W przeciwieństwie do mojej mamy, która najchętniej zrobiłaby
z Sehuna kopię Kena od lalki Barbie. Czasem żałowałem, że moja mama nie jest
taką typową rodzicielką, taką jak Pani Oh, ale mimo to i tak dla mnie była
najlepsza na świecie, choć czasami przesadzała.
Po odwiedzinach naszych rodziców, przyszła kolej na Nareę i Eunjin. Nie
wiedziałem po co nam do szczęścia potrzebna Jina, ale Sehun się upierał, że
Eunjin jest jego przyjaciółką i że ma prawo zobaczyć dzieciaki, a poza tym nie
mam być o co zazdrosny, bo ona spotyka się z Minho. Więc się zgodziłem, nie miałem
innego wyboru.
— No, braciszku — mruknęła Narea, kołysząc Seul, która patrzyła się na
nią z zaciekawieniem — wiedziałam, że w końcu doczekasz się potomstwa, ale nie
sądziłam, że dorobisz się go wcześniej, niż ja — dodała, uśmiechając się pogodnie.
Tak, byłem dokładnie takiego samego zdania jak ona, niestety nie stało
się jak stało i nie mogłem na to nic poradzić. Poza tym to wszystko miało też
jakieś swoje plusy.
— Postaraj się niedługo, może będą razem chodzić do szkoły — zaśmiał
się, bawiąc Jiseoka.
Byłem wolny, chociaż na chwilę, choć wiedziałem, że zaraz będę musiał
nakarmić Seul, która zapewne zdążyła już zgłodnieć. Była małym żarłokiem, ale
to w niej było niesamowicie urocze, bo jej policzki były naprawdę pyzate,
zupełnie jak moje. Tak, wciąż byłem jeszcze trochę pulchniutki, ale już trochę
kilogramów po ciąży mi ubyło, zwłaszcza dzięki temu, że przestałem tak dużo
jeść i skończyłem z moimi ukochanymi lodami ananasowymi. Sehun już nie był taki
chętny na kursowanie do sklepu co kilka godzin, a ja nie chciałem mieć nadwagi.
— Znając życie, zanim ja urodzę, wy dorobicie się kolejnego — odpowiedziała,
a ja otworzyłem szeroko oczy.
— Nie ma mowy — powiedziałem stanowczo — nie planujemy już więcej
dzieci, prawda, Sehun?
— Jak to nie? — zapytał.
— No tak, że to ja się męczyłem, a ty zadowolony czekałeś aż wyjdą — warknąłem — chociaż przeżywałeś to bardziej niż ja — dodałem, przypominając
sobie, jak mdlał widząc jak rodziłem. I przyznam, że to było dosyć zabawne,
żałowałem, że go nikt nie nagrał.
— Ale umawialiśmy się na dziesiątkę.
— Dziesiątkę? — zapytała zdziwiona Eunjin.
— Nie, żadnej dziesiątki — odparłem zdecydowanie — ja po dwójce mam wrażenie, że ledwo żyję. I chodzi mi tu o całokształt — podsumowałem, po czym
podszedłem do Nae, po czym wziąłem z jej rąk Seul. — Możesz pomarzyć, Sehun.
Więcej dzieci nie będzie.
— Ale, Lu...
Zgromiłem go wzrokiem, a Narea zaśmiała się, energicznie wstając z
miejsca, po czym złapała swjego brata za nadgarstek i uśmiechnęła się
promiennie.
— Chodź, pokażesz mi pokoik dzieciaków — zarządziła podekscytowana i
zanim Sehun zdążył cokolwiek powiedzieć, już ich nie było. Normalnie, to bym
się raczej ucieszył, bo chwila bez Sehuna, byłaby naprawdę kusząca, ale miałem
na rękach Seul, a obok Eunjin wpatrzoną w telefon. Zakładałem, że wymieniała się
z Minho tymi okropnymi komentarzami typu „Tęsknię za tobą misiaczku”, a on na
to „Nie, bo ja za tobą bardziej, cukiereczku”. Coś okropnego.
Skrzywiłem się na samą myśl o tym.
— Chodź, Seul, nakarmimy cię — powiedziałem z uśmiechem i wstałem,
natomiast Jina popatrzyła na mnie i otworzyła usta, w zamiarze zabłyśnięcia
przez swoją kolejną niesamowicie błyskotliwą myśl, aż pożałowałem, że nie
poszedłem z Sehunem i jego siostrą. — Co?
— Może zostaw tu Seul, a ty idź po jedzenie dla niej. Przypilnuję małej — zaproponowała, a ja spojrzałem na nią jak na dziwaka. Okej, wszystkiego się
spodziewałem, ale nie tego.
— Dzięki, Jina, ale poradzę sobie, a ty chyba nigdy wcześniej nie
miałaś dziecka w rękach.
Eunjin prychnęła i przełożyła ręce na piersi.
— Myśl jak chcesz, ale mogę się założyć, że byłabym lepszą matką od
ciebie.
Na początku miałem pozostawić to bez komentarza i po prostu wyjść, ale
moja duma i charakter mi na to nie pozwoliły. Może to niedobrze, jeśli o mnie
chodzi, bo powinienem ustąpić osobie ograniczonej umysłowo, ale naprawdę ona
mnie tak denerwowała, że nie mogłem po prostu sobie pójść z Seul na rękach.
— Naprawdę? — zapytałem, a ona kiwnęła głową, potwierdzając. — Świetnie. Proszę, tu masz Seul, tylko jej nie upuść — ostrzegłem i delikatnie
przekazałem swoją córkę temu pustakowi. Jasne, ryzykowałem, bo wszystko mogło
pójść inaczej niż bym chciał, a wtedy Eunjin nie dałaby mi spokoju do końca
życia, bo twierdziłaby, że nie nadaję się na rodzica, w przeciwieństwie do niej,
bo ona jest taka super i świetna.
Nie zwracając już na nią szczególnej uwagi, po ptostu zostawiłem ją z
biedną Seul i poszedłem do kuchni podgrzać mleko dla niej i Jiseoka, który
nadal był z Sehunem. Ale to była ich pora karmienia, w doskonale wiedziałem, że
jak kiedy robią się głodne, są strasznie marudne.
Bez słowa zabrałem się za jedzenie, ale nie trwało to długo, aż
usłyszałem płacz dziecka, oczywiście Seul. Pierwsza myśl była taka, że ta
wariatka coś jej zrobiła, dlatego szybko wziąłem butelkę z jedzeniem i migiem
wróciłem do miejsca, w którym zostawiłem moją córkę. Szczerze powiedziawszy
widok, jaki tam zastałem, był całkiem inny od tego, którego się spodziewałem.
Myślałem raczej, że Jina coś zrobiła Seul, ale dziewczyna ciąż mocno trzymała
moje dziecko i razem z nim płakała. Spojrzałem na nią jak na wariatkę.
— Jina? — zapytałem niepewnie.
— No bo Seul zaczęła płakać, no i... — mówiła przez łzy — ja nie
chciałam płakać, ale nie wiedziałam, co mam robić. Błagam, uspokój ją!
Jasne, Eunjin była denerwująca, ale tamtego popołudnia mnie rozwaliła.
I Seul dobrze się spisała, wiedziałem, że będzie płakać.
***
Minęło kilka miesięcy odkąd zostaliśmy rodzicami, właściwie dobrych
siedem i musiałem powiedzieć, że całe to rodzicielstwo naprawdę mnie zmieniało.
Sam nie wiedziałem czy na gorsze czy lepsze, ale cieszyłem się, podobało mi się
moje życie, mimo że miałem do dbania jeszcze dwie małe istotki, które kochałem
całym swoim sercem i nie wyobrażałem sobie bez nich życia. To one dawały mi
wiele siły do kolejnych dni, nawet jeśli w pewien sposób też mi go odbierały
przez wiele nieprzespanych nocy.
Niestety poza dwójką dzieci miałem do wychowania jeszcze jedno, duże
dziecko. Oh Sehun we własnej osobie. Właściwie to był zagadką, przynajmniej dla
mnie. Czasem potrafił być naprawdę dorosły, zrównoważony, poważny, ale przez
resztę swojego życia zachowywał się jak typowy dzieciak. Chyba kryzys wieku
średniego dopadł go zbyt wcześnie.
I przekonałem się o tym tamtego wieczoru.
Zbliżała się końcówka lipca, dni bywały upalne, podobnie jak noce i
wieczory, dlatego każdy z nas chodził bardziej rozebrany aniżeli ubrany. Mimo
wszystko Sehun musiał pojechać na trening, a ja zostałem razem z Kyungsoo,
który razem z Jonginem coraz bardziej zaczynali planować swój ślub. Soo jak
zwykle pomógł mi nakarmić dzieci, wykąpać i ułożyć je do snu, Seul do jej
łóżeczka, Jiseoka jak zwykle do naszego łóżka. Do poszedł niedługo przed
dwudziestą, a koło dwudziestej pierwszej ujrzałem mojego narzeczonego w drzwiach
naszej sypialni.
— Kupiłem ci po drodze te kolorowe pisemka — powiedział mi, podając
gazety, po czym pocałował mnie na powitanie, a ja spojrzałem na niego jak na
idiotę i westchnąłem.
— Ty byłeś TAK ubrany przez cały dzień? — zapytałem, wskazując na jego
strój.
Sehun kiwnął głową.
— Coś z tym nie tak?
I w tamtej chwili naprawdę zwątpiłem w ludzkość. Ja wiedziałem, że
Sehun robił różne dziwne rzeczy i w ogóle był idiotą, a nawet ich przywódcą,
ale nie sądziłem, ze jest na tyle głupi, by zrobić coś podobnego.
— I byłeś w tym na treningu i w sklepie, tak?
— I jeszcze w Starbucksie, bo rano coś nie mogłem się przebudzić.
— Sehun — zacząłem, starając powstrzymać się śmiech i wybuch złości.
Śmiechu przez jego głupotę, a złości, bo zgodziłem się wyjść za kretyna. — Czy
ty zdajesz sobie sprawę, że przez cały dzień chodziłeś w bokserkach?
Sehun spojrzał na siebie, zabierając w palce dwa skrawki materiału.
— Myślałem, że to szorty.
Naprawdę nie wiedziałem, co w tamtej chwili miałem mu odpowiedzieć, bo
nie potrafiłem ogarnąć tej jego głupoty. I już wiedziałem, że muszę przygotować
mu na następny dzień jakieś ubranie, żeby przypadkiem nie pomylił piżamy ze
strojem do grania. A po dzisiejszej akcji wiedziałem, że wszystko jest możliwe,
jeśli chodzi o Oh Sehuna.
— Tak, kochanie. W tych twoich szortach widziało cię pół Seulu — warknąłem — a teraz idź się wykąp, bo śmierdzisz.
Sehun uśmiechnął się do mnie
zniewalająco i pocałował mnie w usta, po czym zniknął w łazience, a ja w
spokoju mogłem poczytać te pisma, które przyniósł mi Sehun. Ogólnie lubiłem
gazety, ale nie te, które mój narzeczony podstawiał mi pod nos, gdy byłem w
ciąży, bo te wszystkie poradniki były bardziej niż durne i nie mogłem ich znieść.
Gdy Sehun wrócił, wszystkie gazety odłożone były w kąt, a Jiseok spał
przytulony do mnie. Głaskałem go po tej malutkiej główce pełnej czarniutkich
włosków, i zaczynałem myśleć, że jestem wielkim szczęściarzem. Jasne, wszystko
zawsze układało się inaczej niż tego chciałem, ale w końcu dochodziło do tego,
że byłem szczęśliwszy niż kiedykolwiek bym się tego spodziewał. I cieszyłem
się. Cieszłem się z tego, że mam takie życie, tak pieprzniętego narzeczonego i
cudnowe dzieci. Cieszyłem się, bo wiedziałem, że lepiej nie mogło być. Jasne,
marzyłem kiedyś o własnej firmie, wysokim stanowisku i tym, co osiągnął mój
ojciec, ale teraz mogłem śmiało stwierdzić, że to niczym nie równało się z tym,
co miałem teraz.
— Grzeczni byli dziś? — Sehun zapytał, a ja kiwnąłem głową.
— Nawet bardzo, chociaż Jiseok to Jiseok i zawsze musi popłakać sobie
bez powodu — dodałem i uśmiechnąłem się, nadal głaszcząc po głowie Synka. — Sehun, nie uważasz, że czas już na to, żeby zaczął spać sam? Jasne, jest
jeszcze malutki, ale on staje się coraz starszy, nie młodszy. Nauczy się, a
uwierz, że starsze dziecko trudniej odzwyczaić.
— Jesteś tego pewien? Fajnie mieć takiego misia obok siebie — odpowiedział i uśmiechnął się, spoglądając na swoją pociechę.
— Ja nie, ale wiesz, im dłużej Jiseok będzie spał z nami, ty będziesz
miał dłuższy celibat. Bo seksu przy nim naprawdę nie zamierzam uprawiać — odparłem. I
właśnie to na Sehuna zadziałało najbardziej. Niemal od razu zerwał się z łóżką
i najdelikatniej jak tylko potrafił zabrał Jiseoka na ręce, by móc przenieść go
d jego łóżeczka.
Szczerze powiedziawszy uważałem, że mu się to nie uda. Znałem ich obu i
odzwyczajenie Jiseoka od spania z nami było niemożliwe, zwłaszcza dla kogoś
takiego jak Sehun.
Dlatego zgasiłem lampkę i przykryłem się po uszy kołdrą, nawet jeśli i
na zwenątrz i w domu było naprawdę ciepło, bym móc zasnąć. Nie czekałem na
Sehuna, ale jakoś nie potrafiłem skoncentrować się tylko i wyłącznie na śnie,
głównie dlatego, że przez cały ten czas zastanawiałem się, czy Sehunowi sie
uda. I na tym czekaniu spędziłem dość długi czas, bo gdy spojrzałem na zegarek,
było dobrze po północy.
Właśnie wtedy postanowiłem sprawdzić, jak Sehunowi się udaje, zwłaszcza,
że nie słyszałem żadnego krzyku i płaczu.
Wchodząc do pokoju dziecięcego, na pierwszy rzut oka mogłem powiedzieć,
że nie było w nim ani Jiseoka ani Sehuna, ale gdy zbliżyłem się do łóżeczka,
już wiedziałem, gdzie podziały się moje dwie zguby.
Sehun spał ściśnięty pomiędzy szczebelkami, a Jiseok tuż obok, wtulając
się w jego tors.
Wyglądało to komicznie, ale przy okazji tak słodko, że postanowiłem nie
budzić Sehuna i przez chwilę tak na nich popatrzyć. I własnie tego wieczoru
stwierdziłem, że mam trójkę dzieci, jedno niesamowicie wyrośnięte, ale kochałem
ich tak mocno, że nie wyobrażałem sobie bez nich życia. Byli dla mnie
wszystkim.
_____________________________________________________________
Ostatnia scena dzięki filmikowi od Oh Pauline ♥ Urocza, prawda? I tak, ten rozdział zamyka pewien okres w życiu Sehuna i Luhana, a co wymyślę w następnym... sami zobaczycie :D I tak, wiem, że rozdział krótki (zwłaszcza że odjęłam jedną scenę), rozdział następny będzie taki sam, ale wynagrodzę wam 19, bo będzie długa, najdłuższa ze wszystkich. Straciłam chęci i zapał do pisania, pewnie przez upały, nie wiem. Ale chcę szybko to ff skończyć, bo niedużo zostało. Ogólnie to mimo tej niechęci, mam ochotę tylko pisać Beautiful Player, ale nie mam planu i męczę jedną scenę i niedługo dojdzie do tego, że z jednej sceny która miała być na 2 strony, wyjdzie 10, bo już jest 6, a końca nie widać xD Ale to dobrze, bo w moim odczuciu, zapowiada się na dobre opowiadanie. Jest po prostu tak, że jak mam co opisywać, to się rozpisuję. Tak jest w BP, w Mysterious, tak było w Porcelain i Unforgettable Dreams, ale jeśli piszę tak banalne ff jak TF, to nie potrafię pisać 20-stronowych rozdziałów, po prostu nie dam rady opisywać niczego.
A, co do akcji z bokserkami. Stało się to naprawdę, niedawno. Mój kuzyn pomylił bokserki ze spodenkami i chodził w tych bokserkach cały dzień i dosłownie wszędzie w nich był, a ja płakałam ze śmiechu jak się okazało, że to majtki xD
Ps. Jeszcze raz co do Zlotu Fanów Azji, który odbędzie się 22 czyli w sobotę. Będę na pewno, nie wiem jakie będę miała spodnie, ale będę miała bordowy podkoszulek z białym napisem "Hunhan is so adorable", poza tym chyba wiecie jak wyglądam, więc jak ktoś będzie chciał pofangirlować do hunhana czy coś innego, to śmiało podchodźcie, albo napiszcie, to ja podejdę :D
Kwicze przez te bokserki, aż się popłakałam i teraz musze wycierać łzy nadal sie śmiejąc. You made my day XD
OdpowiedzUsuńweny~~
O nieeee. Teraz zacznie wszystko się psuć, prawda? Nie rozdzielaj mi tylko HunHana.
OdpowiedzUsuńSehun na serio? Nie odróżnić bokserek od spodni? Tylko ty tak potrafisz. A ta ostatnia scena taka urocza ♥♥
Rany, jakie to urocze wszystko <3 xD
OdpowiedzUsuńUszati, why r u doing this to me? ;___; Jakie to jest słodkie ♥ Nie sądziłam, że mogę się tak wkręcić w to opko~ Ale oto jestem, fangirlująca do HunHana z dwójką dzieciaków. Ostatnia scena mnie zabiła tho. ♥ Czekam na kolejny rozdział i życzę weny! ♥
OdpowiedzUsuńyehetasshole.blogspot.com
uroczy rozdział <3 ostatnia scena taka kochana ;ww;
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne, powodzenia w pisaniu <3
Tak bardzo nie chce żeby działo się coś złego. Ale jeśli już musi, niech skończy się dobrze, proszę!
OdpowiedzUsuńRozdział był cudowny jak każdy tutaj. ❤
Tak bardzo nie chce żeby działo się coś złego. Ale jeśli już musi, niech skończy się dobrze, proszę!
OdpowiedzUsuńRozdział był cudowny jak każdy tutaj. ❤
DOCZEKAŁAM SIĘ TEJ SCENY. Rozpuściłam się i najcudowniejsze to było. (idę to teraz obejrzeć)
OdpowiedzUsuńCiężko mi to pisać, ale Jina musiała wyglądać uroczo, kiedy tak płakał z Seul.. JA PIERDOLĘ, CO MNIE PORAZIŁO?????????
Nie wiem, ja to chce reunion seks hunhan, bo jestem niewyżyta. Niech se zrobią jeszcze jedną dziewczynkę słodką. KURWA, 12 APOSTOŁÓW MAŁYCH. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Przesada. Stop. Jak gacie Sehuna. Koniec. XDDDDDDDDDDDD