music: 1 | 2
— I takim sposobem życie seksualne po narodzinach dziecka i małżeństwie
w końcu i tak równa się zeru.
Wziąłem Jiseoka na ręce, bo aż za bardzo zaczynał interesować się
rzeczami zdecydowanie nieprzeznaczonymi do zabawy dla dziecka. Właściwie w
ogóle nieprzeznaczonymi do zabawy.
— Co? — zapytałem, przypominając sobie, że wciąż rozmawiam z Baekhyunem
przez telefon. Choć o nim zapomniałem i to nie zdarzało się po raz pierwszy, bo
przy bliźniakach było naprawdę dużo pracy, a ja chyba jednak nie potrafiłem się
rozdwoić czy też roztroić.
— Luhan, czy ty mnie w ogóle słuchałeś?
— Oczywiście.
— Więc o czym mówiłem przez cały ten czas?
Zmarszczyłem czoło, starając się przypomnieć, ale za cholerę nie mogłem.
I właśnie dlatego uważałem, że to beznadziejny pomysł opiekować się dziećmi,
kiedy z kimś rozmawiałem, zwłaszcza z Baekhyunem, bo on jak się rozkręcał,
potrafił wypowiedzieć ze sto słów na minutę i ciężko było się w tym połapać.
Ale to już niby była ta pora do spania, bo Seul już dawno padła, tylko ten mały
diabeł jakoś nie potrafił zmrużyć oka. A Sehun... jego gdzieś wywiało, nie miałem
pojęcia, gdzie jest, ale pewnie szwendał się gdzieś po domu albo ogrodzie.
— Tak...
— O czym?
— Britney — powiedziałem to, co pierwsze przyszło mi na myśl. Ale
zasada była taka. Jeśli nie miałeś pojęcia o czym gada Baekhyun, to gadał o
Britney. To zabawne, że od czasów liceum
minęło tak dużo czasu, a on wciąż za nią przepadał i był jej wiernym fanem. Z
taką różnicą, że w domu Baeka i Chana nie było już tych okropnych jej plakatów
i różu co krok. Choć puchato i tak było. — Wydała płytę.
— Nie — Baekhyun prychnął. — Ale nie pogniewałbym się, gdyby to była
prawda —stwierdził po chwili, a ja roześmiałem się, bo to było takie typowe i
pasujące do Baekhyuna. — Mówiłem o seksie, Luhan. O SEKSIE. Choć nie wiem
dlaczego wywodzę się nad tym tematem, skoro ty pewnie już dobrze wszystko
wiesz.
— Ale wciąż nie wiem w czym tkwi problem — odparłem.
— Ugh, Lu, dobrze wiesz, jak bardzo nienawidzę się powtarzać — zażalił się
do słuchawki, a ja jedynie uśmiechnąłem złośliwie. To nie tak, że byłem wredny
i cieszyłem się, kiedy Baek się złościł. Chociaż może i tak właśnie było. — Chodziło mi o to, że kiedy ma się już dzieci i jest się ze sobą długo w
związku, to seks schodzi na boczny tor. Nie ma się czasu ani ochoty. Bo wiesz,
na przykład ja i Chanyeol. Wcześniej nie było dnia, żebyśmy się nie kochali, a
teraz właściwie robimy to raz na jakiś czas. Zaczynam się zastanawiać, czy ja
go jeszcze pociągam.
Prychnąłem.
— Przestań, Baek — odpowiedziałem szybko, starając się jakoś jedną ręką
zająć Jiseoka. — Poza tym nawet jeśli to prawda, to nie w każdym przypadku
jest tak samo. U mnie i u Sehuna jest wszystko w porządku, nie musimy się o nić
martwić jeśli chodzi o seks.
— Tak myślisz?
Przewróciłem oczami, słysząc jego pytanie, zupełnie jakby chciał się
upewnić.
— No przecież to oczywiste, że tak. Sehun już od dawna był niewyżytym dupkiem
i właściwie on dnia bez seksu nie wytrzyma. Jego kutas jest nadpobudliwy, to
trochę niepokojące — odparłem spokojnie, kładąc Jiseoka na łóżko, bo coraz
bardziej próbował wyrwać się z moich rąk. — Zresztą, sam wiesz jaki on jest.
Właściwie każdy to wie — dodałem po krótkim namyśle. Nie chodziło mi tylko o
to, że Sehun nie potrafił trzymać rąk przy sobie nawet u jego rodziców czy przy
naszych przyjaciołach, ale brałem również pod uwagę jego reputację, jeśli
chodziło o liceum. Był playboyem, nie wytrzymywał dnia bez pieprzenia się i
zmieniał partnerów czy partnerki jak rękawiczki. A kiedy pojawiłem się ja, całą
tę swoją seksualną frustrację wyładował na mnie.
— Jasne, to w takim razie, kiedy ostatnio się kochaliście? — zapytał, a
ja prychnąłem.
— To proste, ostatni raz po moich urodzinach, kiedy wróciliśmy z Chin — odpowiedziałem, uśmiechając się do telefonu.
— Twoje urodziny, Lu, były jakieś trzy miesiące temu — stwierdził, a ja
otworzyłem szerzej oczy. Aż trzy miesiące? Coś naprawdę mi nie pasowało.
— Baek, o czym ty mówisz — zaśmiałem się, machnąwszy ręką. — Opowiadasz
bzdury. A jeśli nie, to musiałem sobie po prostu zapomnieć, jestem pewien, że
kochałem się z nim całkiem niedawno — dodałem, gestykulując wolną dłonią,
natomiast w drugiej wciąż trzymałem telefon.
— Po prostu pogódź się z tym, że mam rację.
Milczałem przez chwilę,
zastanawiając się nad jego słowami. Czy naprawdę tak dawno Sehun mnie nie
dotykał? Właściwie to było duże prawdopodobieństwo, że miał rację. A nie
chciałem, by tak było. Nie chciałem, żeby moje życie stało się tak bardzo
zwykłe jak w tych innych rodzinach, chociaż lepsze to od tysiąca zdarzeń jak w
argentyńskiej telenoweli. Cholera, ludzie na świecie mieli gorsze problemy, a
ja przejmowałem się tym, że nie uprawiam seksu z moim narzeczonym.
— Dobra, przypuśćmy, że być może to prawda i faktycznie ostatni raz
kochałem się z nim trzy miesiące temu. To co teraz mam zrobić?
— Sprawdź go.
— Sprawdzić? Baekhyun, nie mam zamiaru...
— W takim razie siedź z założonymi rękami i nie rób nic. Tak na pewno
coś wskórasz.
— Nienawidzę cię, Baek.
** *
Słowa Baekhyuna nie przestawały mnie prześladować. Wciąż myślałem, nad
tym, co do mnie powiedział ubiegłego wieczoru i cholera, musiałem przyznać mu
rację. Coś było nie tak. Sehun był chodzącą bombą, ukrywał w sobie seksualne
fantazje, a później, gdy byliśmy sami, to molestował mnie ile się dało. Dobra,
to zabrzmiało dziwnie, bo właściwie to sam mu się oddawałem, ale to nie znaczy,
że byłem jakoś szczególnie chętny. Sehun zawsze dla mnie był seksoholikiem i tyle.
Nawet po tym, jak urodziłem Seul i Jiseoka, jakoś jego zapędy wcale się
nie zmniejszyły, nawet zdawał się być jakoś bardziej pobudzony, kiedy wyjeżdżał
na mecze i wracał po tygodniowej nieobecności.
A teraz mijały trzy miesiące i ja naprawdę nie wiedziałem, co mu się
stało.
Jasne, powinienem być zadowolony, bo zawsze narzekałem, ale to było do
niego niepodobne.
Znudziłem mu się? Być może. Choć i tak nie byłem pewien,
dlatego za namową Baeka, postanowiłem go sprawdzić. To nie było fair, ale
miałem do tego prawo. W końcu sam Sehun mówił, że chce dziesiątki dzieci, więc
dziwne, że nagle zrobił się taki spokojny.
Następnego wieczoru postanowiłem zadziałać. Dzieci już dawno spały, a
ja zastanawiałem się, czy to aby na pewno dobry pomysł. Miałem pewne za i
przeciw, ale nikomu krzywda i tak nie mogła się stać, a poza tym byłem w ciąży
i miałem te swoje zachcianki dotyczące seksu. No w przeciwieństwie do Sehuna,
który tamtego wieczoru wolał usiąść przed telewizorem z puszką piwa. Tak,
typowy facet. To znaczy, Sehun rzadko w ogóle kiedy dotykał alkoholu, wiedział,
że to niezdrowe, że jego zawód na to nie pozwalał, ale przez kilka dni pod rząd
nie miał treningu, więc stwierdził, że chwila relaksu mu się przyda. A jedno
piwo to przecież nie butelka spirytusu czy wódki.
Jaka była reakcja? Znowu nic.
— Hmm? — mruknął pod nosem.
Zmrużyłem oczy, podchodząc do mojego narzeczonego, którego niedługo
miałem nazwać swoim mężem, po czym w drodze, poprawiłem zbyt luźny tank-top,
poza którym miałem tylko bokserki. Wiedziałem, że dużo odsłaniał, ale o to
chodziło.
Przejechałem palcami po jego odkrytym ramieniu, subtelnie, ale byłem
przekonany, że już to go zachęci. Ale ani drgnął, co w pierwszej chwili mnie
zaskoczyło. Stwierdziłem, że po prostu nie poczuł, dlatego ponowiłem ruch,
przygryzając przy tym wargę.
Naprawdę miałam go ochotę udusić, ale resztkami sił powstrzymałem się
od tego, bo co jak co, ale Sehun był mi potrzebny. Musiał utrzymywać nas,
zajmować się dziećmi, bo ja w moim stanie nie bardzo miałem na to siłę. Ta
ciąża momentami wysysała ze mnie całą energię, ale nie narzekałem, bo
wiedziałem, że nie mogę. Czasem po prostu robiło mi się słabo, ale wystarczyło
chwilę poleżeć, a potem wszystko przechodziło. Dlatego byłem dobrej myśli. Mimo
to Sehun miał wiele do zrobienia z dzieciakami.
— Sehun?
Przez moment mi nie odpowiadał i ja naprawdę szykowałem się na to, żeby
uderzyć go poduszką w głowę, ale wreszcie dostałem odpowiedź.
— Jest mi samemu chłodno, chodź ze mną do łóżka — powiedziałem, chociaż
znając Sehuna, to wystarczyło, żeby jakoś go zachęcić do czegoś więcej niż do
spania. On dosłownie wszędzie widział podteksty.
— Mamy kołdrę — odparł, wciąż wpatrując się w telewizor — poza tym jest
jakieś dwadzieścia osiem stopni ciepła.
Westchnąłem. Zaczynałem dochodzić do wniosku, że łatwiej byłoby go
zawlec do tej sypialni na siłę, potem przykuć do łóżka i zmusić do stosunku,
ale to w sumie samo w sobie byłoby pewnego rodzaju gwałtem, a ja nie byłem za bdsm. Nie ten typ człowieka, niestety.
— Ale ja chcę iść tam z tobą — zaakcentowałem ostatnie słowo.
Przez moment odpowiadała mi tylko i wyłącznie cisza przerywana
dźwiękami telewizora.
— Ale ja nie mam czasu — odmruknął.
Zmrużyłem oczy. A niby co on takiego robił? Z tego co widziałem siedział
na tyłku i oglądał, a ta czynność jakoś szczególnie pasjonująca nie była. Poza
tym oglądał jakiś mecz, ale przecież tyle razy sam grał, więc nie wiem po co
on się jeszcze na to patrzył, skoro obok miał seks bombę czyli mnie.
— Naprawdę? — prychnąłem. — Ja uważam inaczej.
Oczywiście mnie zignorował, co w takiej sytuacji mogłem przewidzieć,
dlatego nie zostało mi nic innego, niż użyć na nim moich wdzięków. Wyglądałem
jeszcze dobrze, ciążowy brzuch jeszcze nie był tak widoczny, a podczas tej
ciąży jadłem mniej, więc nie zdążyłem się roztyć. Byłem święcie przekonany, że
to zadziała, bo jeśli nie, Baekhyun naprawdę miał rację.
Uśmiechnąłem się delikatnie i zgrabnym ruchem usiadłem Sehunowi na
kolanach, przodem do niego. Wraz z tym spojrzałem na niego najbardziej
zmysłowo, jak tylko potrafiłem, przesuwając się do przodu, co skutkowało
otarciem się naszych męskości o siebie.
— Lu, kochanie, mógłbyś usiąść obok? Zasłaniasz mi telewizor.
On naprawdę nie miał pojęcia, jak bardzo zdołał sobie u mnie nagrabić.
Za te kilka minut, podczas których z trudem powstrzymywałem się od uduszenia
go, ewentualnie wykastrowania, choć skoro nie był chętny na seks, to to drugie
nie było takie konieczne.
— Jesteś pewien? — zapytałem się jeszcze raz.
— Tak, nic nie widzę.
— Dobrze — warknąłem, wstając gwałtownie. — Skoro tak bardzo związałeś
się z tym telewizorem, to może z nim weź ślub. A dziś śpisz w salonie — krzyknąłem w złości, wychodząc z salonu.
Odechciało mi się wszystkiego.
***
Baekhyun miał rację. PIEPRZONĄ RACJĘ. Na początku nie chciałem w to
uwierzyć, ale w końcu musiałem przyjąć ten fakt do siebie, co nie stało się
znowuż tak dużo później. Już wiedziałem, że jeśli chodziło o seks, to będzie
jak w przypadku tych starych małżeństw, które kochają się raz na kilka lat,
jeśli w ogóle przypomną sobie, że istnieje coś takiego jak seks. Albo Sehun
rozmyśli się przed ślubem, bo nie będzie chciał mieć za męża roztytej beczki po
kilku ciążach. Ten fakt naprawdę mnie dołował, dlatego postanowiłem coś zrobić.
Tamtego dnia Sehun wracał dość późno z treningu, a ja poprosiłem Baekhyuna
o pomoc. Właściwie wszystko było dopięte na ostatni guzik – mój strój; choć nie
wiem, jak wcisnąłem się w tak obcisłe spodnie, fryzura i szeroki uśmiech, który
od popołudnia nie chciał zniknąć z mojej twarzy.
Dzieci już dawno spały i zupełnie nic nie mogło ich obudzić. Miały
strasznie twardy sen, tak samo jak jak Sehun. Właściwie teraz to było dużą
zaletą, ale wiedziałem, że jak podrosną i zacznie się szkoła, to przemieni się
w jedną wielką wadę, a ja nie będę w stanie sobie z nimi poradzić. Mimo to
byłem dobrej myśli, zwłaszcza tego wieczoru, który miał być idealny.
Przynajmniej tak planowałem.
Około dwudziestej pierwszej usłyszałem, jak zamykają się drzwi
wejściowe, co oznaczało, że Sehun wrócił do domu. Zaraz po tym po mieszkaniu
wypełnionym jedynie cichą muzyką dobiegającą z salonu, rozległ się dźwięk
kroków. Ja ostatni raz spojrzałem w lustro, poprawiając najlepsze ubrania, jakie
tylko znalazłem w szafie. Chodziłem w nich rzadko, bo właściwie nie miałem
okazji zakładać ich na żadne okazje, bo razem z dziećmi wychodziłem jedynie na
spacery.
— Wybierasz się gdzieś? — zapytał Sehun, opierając się o framugę w
drzwiach. Zauważyłem do w lustrze.
— A nie widać? — mruknąłem. — Chyba nie myślisz, że wystroiłem się tak
tylko dlatego, żebyś mógł na mnie popatrzyć — prychnąłem.
— Gdzie?
— To nie twoja sprawa — odpowiedziałem — ale mam plany, z kimś dla mnie ważnym, więc będzie mi miło,
jeśli zajmiesz się dziećmi w ten wieczór, bo ja akurat nie bardzo mogę wziąć je
ze sobą — dodałem ze złośliwym uśmiechem, spryskując się moimi ulubionymi
perfumami, które zawsze pozytywnie działały na Sehuna. Kochał ich zapach.
— Ale chyba mam prawo wiedzieć, dokąd wybiera się mój ciężarny mąż.
— Nie jesteśmy małżeństwem — odpowiedziałem prosto, po czym wyminąłem Sehuna, kierując się schodami w dół. — Poza tym to
moje życie, Sehun, i mogę z nim robić co tylko chcę.
Sehun nie odpowiadał przez moment, idąc za mną. Nie widziałem go, ale
słyszałem jego kroki i oddech, praktycznie muskający skórę na mojej szyi.
Nie, wcale się nie odwróciłem i nie zostałem, bo nagle sobie
przypomniał, że ma narzeczonego, który mimo wszystko go potrzebuje, nawet
bardzo. Wiele razy miałem wielką ochotę po prostu go zamordować, ale tym razem
postanowiłem odpuścić i wychodząc z głównego korytarza, zabrałem sweterek,
który chciałem na siebie założyć. Nie wiedziałem, o której wrócę, a wieczorami
bywało chłodno pomimo letniej pory roku.
Nie żegnając się nawet, podszedłem do drzwi i właściwie, to nic się nie
stało poza tym, że nie mogłem ich otworzyć. Szarpnąłem klamką. Dalej nic.
W pośpiechu rozejrzałem się po holu, ale nie było ani śladu po
kluczach, które ZAWSZE wisiały w jednym miejscu. A dziś, nagle, jakoś cudownie
zniknęły, zupełnie jakby były magiczne. Na początku myślałem o tym, że pewnie
Jiseok je zabrał, żeby się nimi pobawić, ale chwilę potem stwierdziłem, że to
niemożliwe, bo i tak by nie dosięgnął. Więc została jedna, jedyna opcja.
— Oddaj klucze — warknąłem, obracając się przodem do Sehuna. Niemal od
razu zobaczyłem plik kluczy z automatycznym pilotem do systemy antywłamaniowego
w naszym domu. Ale nie wyciągnął ręki i nie oddał mi tego, o co go prosiłem. Nawet
nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się złośliwie. Ja naprawdę nie wiedziałem,
jaki on miał interes w denerwowaniu mnie, bo przecież dobrze wiedział, że w
ciąży robiłem się aż za bardzo nadwrażliwy. Choć już może przyzwyczaił się do
mojego wrednego charakterku.
— Nie — mruknął po chwili — nie dopóki nie powiesz mi gdzie idziesz i z kim.
— Na kolację — powiedziałem — z przyjacielem.
— Baekhyunem?
— Nie. Nie znasz — odpowiedziałem krótko — oddaj klucze.
— Hmmm... nie.
— Oddaj mi je w tej chwili.
— Nie zamierzam tego zrobić — stwierdził i zbliżył się o krok, kładąc
klucze na wysokiej, białej komodzie, gdzie chciałem sięgnąć, ale jego ręka
skutecznie zatrzymała moją.
— Sehun, nie denerwuj mnie.
W tamtej chwili Sehun spojrzał na mnie, mrużąc przy tym oczy. Niby
robił tak zawsze, gdy był na mnie zły, ale stwierdziłem, że znów wymyśla i
snuje w tej swojej tępej główce jakieś głupie domysły, których już nie chciało
mi się nawet komentować.
— Co? — zapytałem, kiedy przez dłuższą chwilę między nami panowała
cisza. — Sehun...
Nie odpowiedział. To znaczy, zrobił to, ale nie za pomocą słów, a
jedynie swoich ust, bo zanim w ogóle zdążyłem dokończyć zdanie, postąpił krok
do przodu i mocno mnie pocałował. Nie protestowałem, głównie dlatego, bo
własnie tego chciałem i musiałem przyznać, że i brakowało.
Wydawało mi się, że ten pocałunek trwał wiecznie, zwłaszcza kiedy Sehun
położył swoje dłonie na moich policzkach, jakby usilnie chciał mnie przy sobie
zatrzymać, sprawić, bym nigdzie tego wieczoru nie wychodził. Był zaborczy i
stanowczy, co z początku przypomniało mi tego Sehuna sprzed lat. Tego, który
brał to, co chciał, który nie przejmował się decyzjami ani wolą drugiego
człowieka, który po prostu uważał, że wszystko jest jego. Chyba trochę
stęskniłem się za tym bad boyem, który wyrósł na mężczyznę zdominowanego
głównie przeze mnie, ale i niesamowicie troskliwego i kochanego. Nawet jeśli mnie
niesamowicie wkurzał i codziennie miałem ochotę na zamordowanie go. To i tak
się cieszyłem. Cieszyłem się, że mam go przy sobie.
Sehun, nie przerywając pocałunku, przesunął swoje dłonie na moje
pośladki, przechodząc ze mną do salonu. I właśnie w tamtym momencie mogłem już
całkowicie pożegnać się z moim wieczornym wyjściem.
— Nigdzie nie pozwolę ci wyjść — stwierdził, kiedy wreszcie usadowił
nas na kanapie i oderwał się od moich
ust. Obaj lekko dyszeliśmy od namiętnego pocałunku, który był jednym z niewielu
okazów miłości pomiędzy nami w tamtym czasie. — Nie teraz, nie o tej porze, a
zwłaszcza nie z osobą, której nie znam.
— Mówisz, jakbym cię obchodził.
— A jest inaczej?
— Sam mi na to odpowiedz — mruknąłem, spuszczając wzrok z jego oczu — i
zastanów się, czy chcesz się pakować w małżeństwo, skoro już to zaczyna cię
nudzić.
— O czym ty mówisz, Luhan? — zapytał, przysuwając się do mnie bliżej.
— O tym, że już nie jestem dla ciebie tak samo atrakcyjny jak kiedyś?
Że tak naprawdę masz inną naturę, bo ta cząstka prawdziwego ciebie gdzieś tam w
środku jest, tego chłopaka, którego poznałem w liceum. Tego, który miał kogo
tylko zapragnie, chodził na imprezy, był podziwiany i kochany.
— Ten sam chłopak to wszystko rzucił, bo zrozumiał, że przed nim czeka
coś znacznie lepszego od tego, co już miał.
— Co takiego?
— Życie u boku ciebie — stwierdził i jeszcze raz mnie pocałował. Tym razem ten pocałunek był słodki,
nie głęboki, po prostu pełen uczucia i podpowiadał mi, że nie mam się czego
obawiać. I że przy okazji mogę opieprzyć Baekhyuna za mącenie mi w głowie.
— Jesteś idiotą, Oh Sehun — warknąłem, odszukując jego dłoń, którą
złapałem w swoją. — Ale wciąż...
— Co cię gryzie?
— Ostatnio całkowicie mnie olałeś — powiedziałem z wyrzutem, marszcząc
czoło.
— Bo szedł najważniejszy mecz w sezonie — odpowiedział z uśmiechem — ale zaraz po nim wróciłem do ciebie.
— Za co powinieneś dostać, bo kazałem ci spać w salonie.
Sehun zaśmiał się melodyjnie i pocałował znów, biorąc się za rozpinanie
moich spodni, które choć z wielkim trudem, to zniknęły z moich nóg. Ten sam los
podzielił mój podkoszulek i buty, i praktycznie zostałem w samych bokserkach,
uśmiechając się jak idiota. A ja byłem tylko szczęśliwy.
— Sehun... dopiero, co się ubrałem.
— Uwierz, że przy mnie nie potrzebujesz ubrań — stwierdził z figlarnym
uśmieszkiem, popychając mnie na plecy. Kanapa była wygodna i wcale nie spadłem z
niej, nawet wtedy, kiedy rozsunął moje nogi i wszedł pomiędzy nie, składając
soczyste pocałunki na mojej szyi. Kochałem, kiedy jego usta wędrowały właśnie w
tamto miejsce, na całym moim ciele – najbardziej wrażliwe. Przygryzał lekko
skórę, przejeżdżając po niej językiem, a swoimi ciepłymi dłońmi zataczał kółka
na moich odkrytych udach.
Czerpałem przyjemność z uczucia, którym mnie w tamtym momencie
obdarzał. Przez chwilę nawet mogłem powiedzieć, że bardzo mi tego brakowało, a
trzy miesiące to przecież nie aż tak wielki szmat czasu. Poza tym seks nie
byłby tak przyjemny, gdyby na miejscu Sehuna byłby ktoś inny.
Uśmiechnąłem się i jęknąłem cicho, kiedy jedną z rąk przeniósł na moje
krocze i przez bokserki ścisnął je, ani na moment nie odrywając się od mojej
szyi.
— Sehun — sapnąłem, czując jak zalewa mnie pierwsza fala gorąca. — Może, skoro przeszkodziłeś mi w moim wyjściu, przestałbyś się mną bawić i w
końcu przeszedł do rzeczy? — zapytałem z wyrzutem, natomiast ten idiota
uśmiechnął do mnie szeroko i cmoknął w usta.
— Jak sobie życzysz.
Wraz z tym ściągnął ze mnie bokserki, natomiast ja zabrałem się za
rozpinanie jego koszuli. W końcu to ja byłem cały nagi, a on w pełni ubrany.
Jednak szło mi to tak nieudolnie, że sam ściągnął z siebie górną, jak i dolną
część garderoby, a ja mogłem z uśmiechem, bez żadnego skrępowania gapić się na
jego wysportowane, wręcz idealne ciało. W końcu był cały mój i na szczęście
nikogo innego.
Gdy i jego ubrania spoczęły na podłodze, pochylił się nade mną,
zabierając w swoje dłonie moje nadgarstki i założył mi je za głowę. Przez to
naprawdę poczułem się krucho, dużo mniejszy od niego, ale zdecydowanie mi się
to podobało. Potrzebowałem kogoś, kto był w stanie mnie zdominować. Sehunowi
niekoniecznie się to udawało przez cały czas, ale podczas seksu było inaczej.
No chociaż tyle.
— Lubrykant — mruknąłem.
Sehun nie odpowiedział, jedynie sięgnął do małej szafeczki obok kanapy,
na której stała lampa i otworzył jedną z szuflad. Wyciągnął z niej niewielką
tubkę żelu, a ja zmrużyłem oczy.
— Trzymasz lubrykant w szufladzie obok sofy?
— Jasne, w każdym pomieszczeniu. W kuchni też.
Tak, tego mogłem się spodziewać. Sehun był seksoholikiem i po prostu ta
trzymiesięczna przerwa była wyjątkiem. Choć teraz i tak musiał się
powstrzymywać, bo późniejsza ciąża będzie dużo utrudniać.
Nie marnował czasu. Wylał żel na swoje przyrodzenie i rozsmarował. Nie
rozciągał mnie, po prostu we mnie wszedł, ale nie zadał mi bólu, być może
głównie dlatego, że byłem już tak podniecony, że tylko czekałem, aż coś się
wydarzy. Sapnąłem cicho, owijając nogi wokół jego pasa, kładąc dłonie na jego
ramionach i czekałem, aż się poruszy.
Po pierwszych kilku pchnięciach czułem się rozluźniony i z każdym
kolejnym ruchem było mi mało. Jęczałem w jego ucho, słuchając jego miarowego
posapywania, wyginając plecy w łuk wraz z każdą falą kolejnej przyjemności. I
tak było do samego końca, aż Sehun nie rozlał się w moim wnętrzu.
Mogłem przysiąc, że tamten wieczór był idealny, zwłaszcza, gdy
zmęczeni wtuliliśmy się w siebie, słuchając cichej muzyki, która przez cały ten
czas leciała w tle. Tak naprawdę nie było żadnego przyjaciela, nie
byłem umówiony na żadne spotkanie, ani nie chciałem zostawiać tego wieczora
Sehuna samego.
Chciałem być z nim i tylko z nim, a odrobina zazdrości chyba nikomu
jeszcze nie zaszkodziła.
_____________________________________________________________
Ten smut to fail, wybaczcie.
Rozdział jest. Późno, ale jest. Wiem, przepraszam, ale w ogóle nie mam czasu ani ochoty. Cały tydzień szkoła praktycznie do 16, w domu na 17, a jestem w klasie maturalnej, w technikum, więc przy okazji pełno przedmiotów zawodowych bo egzamin. W weekendy praca. I naprawdę się wykańczam i nie mam kiedy pisać, a ręce potwornie bolą x.x ale jakoś dam radę, tak myślę. Bloga nie zawieszam, po prostu posty będą się pojawiać rzadziej i musicie to uszanować i tyle. Ale pomimo mojej zmniejszonej aktywności liczę na waszą aktywność, bo póki co cienko z nią.
Co do planów na przyszłość - na pewno skończę TF bo malutko zostało, a potem startuję z obiecanym Big boys don't cry. Pozmieniałam w fabule bardzo dużo, bo zamiast fluffu i komedii będzie angst wymieszany z kryminałem, ale mogę wam powiedzieć, że cholernie fabuła mi się podoba, zwłaszcza charaktery postaci, więc sama się doczekać nie mogę. Kartę postaci udostępnię znów, jak poprawię i mam nadzieję, że czekacie na BBDC. Mimo że ciężkie ff do napisania, to myślę, że sobie poradzę! I jeszcze September Will Not Come, które całkowicie zmieniłam, w sensie fabułę, ale teraz jest wiele lepsze. Postaram się je szybko napisać tak samo jak Mysterious, które mam zamiar dodać tej zimy :)
Filsy. Atak filsów i wyglądam zapewne jak typowa fangirl, idk.
OdpowiedzUsuń" Lu, kochanie, mógłbyś usiąść obok? Zasłaniasz mi telewizor." i w tym momencie skisłam, bo to takie typowe, ale jednocześnie współczułam Lu, bo Sehun to jakaś pipa .-.
Końcówka >>>>>>>> ja
Czekam na BBCD, jak na objawienie Siwona bez koszuli w Polsce...
Weny~
/Miyuki
Jak już mówiłam - zrobiłaś mi dzień ♡ Już przed przeczytaniem wiedziałam, że będę miała atak feelsów i well... uśmiecham się jak głupia XD
OdpowiedzUsuńBaek musi przestać mieszać Lu w głowie, bo biedny ma później głupie pomysły XD Ale scena na kanapie (ta pierwsza, w której Han został odrzucony) była genialna~ Naprawdę, Sehun powinien się wstydzić... ale z drugiej strony do niego to tak strasznie pasuje, że mu wybaczam XD
No i smut ♡ Może niedługi, ale satysfakcjonujący :3 No i Sehun-seksoholik trzymający wszędzie lubrykanty... ja tego nawet nie skomentuję XDDD
Pisz sobie na spokojnie, gdy masz czas. Poczekamy, bo warto ♡ haha
yehetasshole.blogspot.com
Uhuhuh każdy twój rozdział jest świetny, mogę czekać naprawdę długo skoro za każdym razem jest to tak dobre. Wszyscy będziemy czekać bo warto, pisz kiedy będziesz mieć wolną chwilę i przede wszystkim chęci. Weny życzę! ♡♡
OdpowiedzUsuńOTAAAAAAK
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ
CZUJE TO
na twoje posty moge czekać nawet rok
weny
Na twoje rozdziały mogę czekać wieczność! Świetny rozdział. i ten smut na końcu *-* Również czekam na BBDC i Mysterious i SWNC. Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńPisz kiedy masz ochotę, nic na siłę. Mogę czekać nawet miesiąc na rozdział i mieć pewność, że Cię to nie męczy.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału, to cudowny smut, fajnie, że nie tylko Sehun stara się o Luhana, ale działa to tez w drugą stronę.
Życzę Ci dużo weny i siły w szkole!
nonamefanfiction.blogspot.com
~Amethis
Jest kolejny rozdział mojego ulubionego opowiadania :3 Tak długo czekałam i oby kolejne były szybko! Świetny rozdział! Życzę weny i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam HunHan <3 To jest moje OTP a w twoim cudownym opowiadaniu jest takie boskie że brak słów i jeszcze bardziej ich kocham!!!
OdpowiedzUsuńNARESZCIEEEEEEEEEEEEEEE
OdpowiedzUsuńJa już srałam, czekając na rozdział, jak nigdy, bo mnie zmemowała końcówka poprzedniego. Jak tutaj już był obojętny Sehun, to już wylew do mózgu, że coś złego. TROLL
AHA, DZIĘKI. Rozbolał mnie przez to brzuch. O nieeeeeeeeeeee.
Ja to już czekałam na najgorsze, jestem zjebana. Co ty dałaś na koniec????? To Ty chyba nie masz godności człowieka i ja się już zmemowałam końcówką. Musze się położyć z przeciążenia filsów.
Dziękuję. Nie przejmuj się maturą przez pierwsze 2 miesiące szkoły - real talk. (ja się nie przejmowałam przez cały rok XDDDDD)
Wspaniałe ��
OdpowiedzUsuńJesteś tak mega utalentowana i widać to po twoich wspaniałych scenariuszach!
Czekam na więcej :3
Weny weny weny