hunhan, school!au, smut, nc-17 _________________________________________________________________________________ |
Miłość miała różne etapy, zwłaszcza jeśli chodziło o
najprzystojniejszego, najpopularniejszego chłopaka w całym liceum, do którego
uczęszczałem, a może i nawet miasta, w którym żyłem już od wczesnego
dzieciństwa. Pierwsze było zauroczenie i wmawianie sobie, że to jedynie
chwilowe. Potem, za etap drugi uznawałem przyznanie się przed samym sobą, że
już jest jednak za późno na odkręcanie tego wszystkiego, a co za tym idzie –
wysyłanie przeróżnych liścików, co było dobrym pomysłem ale może dla dzieci z
podstawówki i stopniowe sprawianie, by Pan Popularny wreszcie choć spojrzał,
czy uśmiechnął się przelotnie. Potem dochodziło do fazy trzeciej, czyli
poznania się z nim i całkowitego zadurzenia. Wiedziałem, że Baek – mój
przyjaciel od serca, ma ochotę zdzielić mnie po głowie za tę bezsensowną
miłość, bo przecież Pan Popularny nie jest dla mnie. Typowe. Ponoć zasługiwałem
na kogoś znaczenie lepszego niż on, bo jak Baekhyun powtarzał – był
kobieciarzem i w ogóle taką męską dziwką. Rzecz jasna nie zgadzałem się z tym i
otwarcie swoje zdanie wyraziłem niejednokrotnie, ale Byun jak to Byun, udawał,
że tego nie słyszy. Jeszcze bardziej typowe.
W każdym razie nie poddałem się. Postanowiłem sobie w duchu, że Pan
Popularny Kim Jongin będzie moim pierwszym chłopakiem i najlepiej ostatnim, bo
czasem zdarzało mi się snuć myśli na temat naszej przyszłości, tudzież
wspólnego domu i kilku psiaków, które byłyby jak nasze dzieci. Baek nie mógł
tego słuchać, dlatego zatykał uszy i wywracał ostentacyjnie oczami, byle bym to
tylko zobaczył. Mały, przebiegły lis.
— Kim Jongin to dupek, idiota i
kretyn w jednym — podsumował któregoś popołudnia Baekhyun, wyszarpując mi
prawie wszystkie włosy z głowy. Jęknąłem. Nie powinienem mu w ogóle do rąk
dawać grzebienia, bo czesanie w jego wykonaniu staje się torturą. — Jest tyle
cudownych chłopców wokół, a ty uwziąłeś się akurat na niego... Lu, czy ty
naprawdę nie widzisz, jak inni na ciebie patrzą? Mógłbyś mieć każdego, a ty
uparłeś się akurat na największego podrywacza w całym naszym liceum. Ugh —
warknął i oczywiście drugi raz mnie pociągnął. Nie dość, że po rozjaśniaczu
połowa moich kosmyków wypadła, to też miałem stracić drugie pół.
Zmrużyłem oczy, nie mając najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego wywodów.
Jasne, możne miał jakąś rację – nie w pełni, ale po części, ale to nie
uprawniało go do tego, żeby nazywać obiekt moich westchnień idiotą czy
kretynem.
— Nie, Baekhyun — powiedziałem prosto — po co mam się rozglądać za kimś
innym, skoro przed sobą mam Jongina? Cholera, on jest taki idealny — mruknąłem
do siebie, choć i to spotkało się z pełnym niezadowolenia jękiem Baekhyuna,
który jak sam stwierdziłem, najchętniej zatkałby sobie czymś uszy albo wyszedł
stąd jak najszybciej. Był naprawdę dobrym przyjacielem, ale momentami
niesamowicie mnie denerwował, tak jak tamtego dnia, kiedy najwyraźniej w
świecie całkowicie się ze mną nie zgadzał. Gdybym go nie znał, pomyślałbym, że
może jest zazdrosny i tak naprawdę chce Jongina dla siebie, ale to był Baek,
mój przyjaciel, który kochał swojego chłopaka Chanyeola nad życie i jakakolwiek
zdrada nie wchodziła w grę. Przynajmniej o to nie musiałem się martwić. – A
jeśli nawet ktoś za mną się ugania, to już za późno. Jongin zaprosił mnie na
randkę.
Baekhyun wyjrzał zza mojego ramienia.
— Co?
— Zabiera mnie na kolacje – niemal pisnąłem, ciesząc się jak głupia
nastolatka. Ale właściwie to byłem nastolatkiem i to w dodatku zakochanym, więc
nikt nie mógł mi tego zabronić, zwłaszcza Baekhyun, który ponownie przewrócił
oczami. Zauważyłem w lusterku. — A później może zabierze do siebie — dodałem
jeszcze bardziej zadowolony z wizji sobotniej randki, której nie mogłem się
doczekać. Ale niestety mój drogi przyjaciel Baekhyun nie podzielał mojej
radości. Następnym razem pochwalę się Irene, może ona mnie zrozumie. A potem
rozgada całej szkole, ale lepsze to niż wieczne narzekanie i niezadowolone
miny.
— I ty się cieszysz? — prychnął.
— Czemu nie? — zapytałem. —
Jongin to największe ciacho w całej szkole. W mieście też. Jeśli mam być
szczery, to w kraju pewnie też.
— Za długo siedziałeś na słońcu, bo coś za mocno przygrzało ci w główkę
— zakpił Byun, odkładając szczotkę na bok, po czym podszedł do mojego łóżka, na
które rzucił się jednym sprawnym ruchem, zabierając miskę popcornu do rąk.
Potem wepchał sobie jego garść do buzi, co nie zaprzeczę, żw mnie ucieszyło,
głównie dlatego, że wreszcie zatkał te swoje usta, to łączyło się z tym, że nie
miał jak narzekać na Jongina.
— Czemu ty go tak nie lubisz?
— Jest bezczelny — zaczął Baekhyun, pokazując pierwszy palec. — Zmienia
partnerów i partnerki jak skarpetki, przecież wiesz, że co dwa tygodnie ma
kogoś innego — prychnął, dokładając drugi palec. Super, ten krasnal planował
liczyć... — Nie szanuje nikogo, założę
się, że swoich rodziców również, to dlaczego miałby mieć szacunek do
ciebie? — mruknął. — To typowy pustak. Myśli swoim kutasem, nie mózgiem.
Brakuje mu manier i dobrego wychowania, a jedyne czym może się pochwalić, to
forsa, która swoją drogą nie należy do niego tylko jego rodziców i wyglądem,
ale to wskazuje na to, że dba tylko o siebie, o nikogo więcej...
— Możesz skończyć?
— Sam mnie o to prosiłeś.... — powiedział oburzony.
— Ale szczerze nie sądziłem, że masz listę jego wad — prychnąłem.
— Mam swoje powody.
— Możesz przestać? — powiedziałem tym razem lekko poddenerwowany.
— Lu — mruknął, podchodząc do mnie, po czym mocno mnie przytulił. — Ja
się po prostu o ciebie martwię. To nie przez to, że nie chcę byś był
szczęśliwy. Właśnie, że chcę, tylko nie z tym człowiekiem. On cię skrzywdzi.
— Jedna szansa, Baek. Jeśli w sobotę Jongin okaże się palantem,
odpuszczę, jasne?
— Jesteś okropnie uparty — westchnął i wrócił na łóżko, by wpakować
sobie kolejną garść popcornu do buzi.
***
Lekcje historii zawsze niesamowicie mi się dłużyły. Poza tym, po co
historia na profilu całkowicie z nią niezwiązanym? Ani nie była do niczego
potrzebna, bo naprawdę nie rozumiałem, czemu takim ważnym faktem jest to, że w
1795 roku nastąpił trzeci rozbiór Polski? Czemu nie rozebrali jej już za
pierwszym razem i co to, do jasnej
cholery jest ta Polska? Dla naszej nauczycielki jednak była to niezwykle ważna
data, przez co buzia nie zamykała się jej od samego początku lekcji, ale może
to i nawet lepiej, bo nie pytała, a ja nie umiałem zupełnie nic. Od kilku dni w
mojej głowie był tylko Pan Popularny aka Kim Jongin.
Oczywiście nie wytrzymałbym, gdybym z nikim nie podzielił się tą
informacją. Baekhyun się nie liczył, bo nie cieszył się ze mną.
Mam z Jonginem randkę. W sobotę!!
Nabazgrałem na kartce i przesunąłem ją w stronę Irene, która siedziała
ze mną. Widziałem, jak jej oczy zabłysnęły, gdy przeczytała wiadomość.
Żartujesz? Coś czuję, że szykuje się gorący seks, keke :>
Zagryzłem wargę, kiedy odczytałem wiadomość.
Trochę się stresuję... To mój pierwszy raz.
— Pierdolisz?! – powiedziała na głos Irene, zwracając na nas uwagę
wszystkich uczniów i co gorsza nauczycielki, która spojrzała na nas chwilę po
tym.
— Dzięki za dyskrecję, Irene — mruknąłem, wzdychając ciężko. Tak,
zdecydowanie ta dziewczyna podzielała moją wielką ekscytację dotyczącą
sobotniego wieczora, choć może i za bardzo, co miało też swoje konsekwencje. W
każdym razie, to było lepsze od niekończącego się marudzenia Baekhyuna.
— Widzę, że się dobrze bawicie — powiedziała nauczycielka, przeszywając
nas swoim przenikliwym, pełnym zdenerwowania i braku wyrozumiałości
spojrzeniem, przed którym miałem ochotę uciec i się schować. Gdzieś najlepiej
daleko. Bardzo daleko, najlepiej w moim pokoju tuż obok Sehuna – mojego
przyjaciela już za czasów dzieciństwa, który przyszedłby do mnie z pudełkiem
lodów czekoladowych. Tak bez okazji, po prostu wiedział, że je lubię, może
trochę za bardzo. — Irene, czy ja wam przeszkadzam? — To wcale nie było
pytanie, na które oczekiwała odpowiedzi. Cóż, no może nie takiej, jaką w końcu dostała.
— Szczerze? — mruknęła Irene, patrząc wprost na nauczycielkę. O nie, o
nie, o nie. Błagam, nie mówi nic. — To tak.
Pani Lee zmrużyła niebezpiecznie oczy. To się źle zapowiadało.
— Świetnie. Zatem myślę, że nie będę ci przeszkadzać, kiedy zrobisz
referat na jutro, na przynajmniej dwa tysiące słów o zmianach na mapie
osiemnastowiecznej Europy, opisując dokładnie skutki i przyczyny — niemal
wysyczała przez swoje zęby, szykując się do kontynuowania swojego niesamowicie
nudnego monologu, ale na szczęście dla nas przerwał jej w tym dźwięk dzwonka.
Wraz z nim jak postrzelony wyleciałem z klasy, ledwo łapiąc w pośpiechu plecak.
Wolałem zniknąć jej z oczu, bo zapewne jeszcze chwila, a moja sytuacja byłaby
taka sama jak u Irene, a ja naprawdę nie miałem głowy do pisania referatów,
zwłaszcza, że jedyną moją myślą był Kim Jongin.
Zatrzymałem się dopiero za drzwiami jak na dobrego przyjaciela przystało,
czekając na Irene, która wyszła z sali, fucząc pod pod nosem.
— Ale mnie wkurzyła — warknęła — chodź zapalić.
— Nie, Ireneee...
— Przymknij się i chodź. To wszystko twoja wina — stwierdziła w końcu, ciągnąc mnie za rękaw
bluzy w stronę tylnego wyjścia. Była niższa ode mnie i w ogóle dużo
drobniejsza, ale siły miała więcej od Sehuna. Ona była doskonałym przykładem na
to, by nie oceniać ludzi po wyglądzie, zwłaszcza, że później niosło to ze sobą
wielkie konsekwencje. W moim przypadku podbite oko. — Ta stara furiatka
potrzebuje seksu, jego brak powoduje, że jest... — zamilkła na moment,
zamykając za nami drzwi. Potem stanęła, opierając się plecami o ścianę i
wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów. — Jak... jak ona. Cholera, stara,
zgorzkniała, nieprzeruchana jędza — warknęła. — Nawet ślepy jej by nie tknął —
stwierdziła, wyciągając jednego szluga. — Chcesz?
— Nie. — Cofnąłem się o krok. — Sehun zabiłby mnie.
— Jak ty z nim wytrzymujesz? — zapytała. — Jest tak sztywny jak Jongin
będzie, kiedy ciebie zobaczy w sobotę — zaraz po tym stwierdzeniu poruszyła
brwiami, a ja zaczerwieniłem się po końcówki uszu.
— IRENE!
— Co? — prychnęła. — Masz osiemnaście lat, a zachowujesz się, jakbyś w
życiu penisa na oczy nie widział...
— No...
— Prócz swojego. Twój się nie liczy.
— Widziałem...
— Porno też się nie liczy, Luhan — dodała chwilę później, a moje
milczenie odpowiedziało jej na wszystko. — Ja pierdole, Luhan. Jesteś taką
cipką. Ich też nie widziałeś, nie?
— Nie miałem okazji...
— Chcesz zobaczyć?
— NIE! — krzyknąłem od razu, kiedy zorientowałem się, do czego prowadzi
ta rozmowa. Tak, mogłem się spodziewać, że Irene da mi taką propozycję i już w
sumie nawet mnie to nie dziwi, przyzwyczaiłem się do tego, że mam porąbanych
znajomych.
— Tak... w sumie masz rację — stwierdziła. — Ale to nie jest głupi
pomysł. Nie będziesz musiał kłamać Jonginowi, a poza tym, jakby tego było mało,
będziesz uprawiał seks, co samo w sobie już jest w pewnym rodzaju zachętą —
dodała, kończąc papierosa. Kiedy zdążyła go wypalić?
— Powiedzmy, że się z tobą zgadzam — odparłem. Inna sprawa, że Baekhyun
za to stwierdzenie i słuchanie Irene ukręciłby mi łeb. — Ale kto? Nie chcę
dawać dupy innym facetom...
— A musi być facet?
— Nie, Irene, nie prześpię się z tobą — powiedziałem.
— Dyskryminujesz mnie, bo nie mam penisa — prychnęła. — No ale skoro
nie chcesz mnie, to skupmy się na kimś, kto go ma. — Zamilkła na chwilę. —
Baekhyun!
— Ja chcę jeszcze żyć, Irene...
— Nie rozumiem, w czym ty widzisz problem.
— Jeśli dowie się prawdy o Jonginie, zamknie mnie w jakimś bunkrze,
bylebym się do niego nie zbliżał, a poza tym ma chłopaka.
— Istnieje coś takiego jak trójkącik...
— Nie ma mowy.
— Jesteś taki nudny — westchnęła. — A Sehun? — zapytała, jakby nie
zważając na swoje słowa. Mimo to zaraz po tym jej oczy otworzyły się szeroko, a
nad jej głowa prawie zabłysnęła lampka, zwiastująca kolejny genialny pomysł. —
SEHUN, TAK! Jest idealny.
— Chyba żartujesz — prychnąłem — to mój przyjaciel. Nie prześpię się z
nim.
— Ale jest idealny. Nie ma nikogo, nie sprzeciwi ci się i nie odmówi.
TAK, MUSISZ GO ZAPYTAĆ!
— Dobrze się czujesz?
— Świetnie — odpowiedziała z uśmiechem. — Naprawdę, Lu. To nic takiego,
Lu. Tylko seks. To nie jest jakaś wielka sprawa. W tej chwili na świecie
uprawia go tysiące par — dodała odkrywczo, a ja przewróciłem oczami, jak
Baekhyun kiedy dowiedział się, z kim idę na randkę. — Poza tym znacie się od
dziecka... Sehun cię nie skrzywdzi, dlatego jest idealny. Chyba że wolisz
jakiegoś nawalonego, przypadkowego gościa, który pewnie pomyli cię z
dziewczyną...
— Nie, ale to dziwne...
— Nie. Przemyśl to, bo to nie jest głupi pomysł — skomentowała na końcu
po czym puściła mi oczko i ruszyła w stronę wyjścia.
Czy ja naprawdę byłem gotowy na to, by stracić swoje dziewictwo z
najlepszym przyjacielem?
***
Spoglądałem na Sehuna, wycierając policzki, które stawały się mokre od
potu. Było tak gorąco, że niemal czułem, że się rozpływam i szczerze
współczułem całej szkolnej drużynie koszykarskiej, która właśnie trenowała na
wielkim boisku za szkołą. Obok też trenowali lekkoatleci, przygotowując się do
zawodów międzyszkolnych, które mieli nadzieję wygrać. Widać, że wszyscy się
przykładali, zwłaszcza nasi koszykarze, choć jak dla mnie brakowało Kim
Jongina, oczywiście kapitana, który nie zjawił się na tamtejszym treningu. Tym
razem jednak nie przyszedłem obserwować jego idealnego, kształtnego tyłka
podczas gry, ale miałem nadzieję dorwać Sehuna. Za namową Irene, która właśnie
wisiała mi na ramieniu, postanowiłem skorzystać z jej jakże błyskotliwego
pomysłu. Oczywiście na początku stwierdziłem, że jest głupia, jeśli myśli, że w
ogóle zrobię, tak jak ona mówi, ale potem dotarło do mnie, że w sumie czemu nie
miałbym spróbować?
Zdecydowanie nie chciałem wyjść na nudziarza przed Kim Jonginem,
dlatego nie chciałem skłamać. Moje doświadczenie, jeśli chodziło o sprawy
łóżkowe zaczynało i kończyło się na gejowskim porno i ewentualnie na
masturbacji. Szerokich horyzontów to ja nie miałem, dlatego musiałem je
powiększyć, a Sehun... Cóż. Kiedy właśnie wtedy patrzyłem na niego, gdy do jego
ciała przyklejała się cała mokra koszulka z numerem siedem i nazwiskiem nad
nim, tak samo było z włosami, bo brązowe kudły praktycznie zlepiły się z czołem, na którym rosił się pot, to musiałem
przyznać, że nawet w takim wydaniu wyglądał cholernie seksownie. Może nie tak,
jak mój obiekt westchnień, ale jednak ciężko było oderwać od niego wzrok. Sehun
wcale nie był brzydki, był przystojny, nawet bardzo i nie tak do końca hetero,
więc to też właściwie w jakiś sposób przeważyło, że posłuchałem Irene.
— Co wy znów kombinujecie? — warknął Baekhyun, który przysłaniał ręką
ekran swojej komórki, pewnie tylko dlatego, że chciał odczytać smsa od
Chanyeola, a słońce tak mocno dawało we znaki, że najprawdopodobniej widział
jedną, wielką, czarną plamę. Nic więcej.
— Nic — odpowiedzieliśmy zgodnie z Irene.
Postanowiliśmy nic nie mówić Baekhyunowi, bo zbyt dobrze go znaliśmy,
żeby podzielić się z nim swoimi planami. Gdyby o nich usłyszał, doszczętnie
znienawidziłby Jongina, a mnie i Irene najprawdopodobniej udusił i gdzieś
zakopał.
— Co wy w sobie takiego macie, że za każdym razem, jak odpowiadacie, to
wam nie wierzę?
Prychnąłem.
— Hyung — powiedziałem. — Jesteś przewrażliwiony.
Baekhyun zmrużył brwi, wyraźnie zdenerwowany, słysząc moje słowa.
Odezwała się w nim głęboko zakopana diva, która wielbiła tylko i wyłącznie
siebie, ale już nic nie odpowiedział.
— A wy jesteście głupi — podsumował, a ja wzruszyłem ramionami, nie
mogąc się z nim nie zgodzić. Zaraz po tym jednak zeskoczył z trybun, widząc
Chanyeola, który szedł w jego stronę po skończonych lekcjach. Ja swój wzrok
skierowałem na koszykarzy, którzy właśnie robili sobie przerwę pomiędzy
połowami meczu. Zimna woda lała się praktycznie litrami po ich zgrzanych
ciałach, co sprawiło, że Irene zacisnęła na moim ramieniu dłoń.
— Nie wiem na którego mam się rzucić pierwsze...
— Na pewno nie na Sehuna — odpowiedziałem jej, po czym posyłając jej
szeroki uśmiech, zszedłem z trybun i popędziłem w stronę Sehuna, który akurat
wycierał ręcznikiem przepocony kark. Ściągnął koszulkę, a kropelki wody na jego
umięśnionym torsie zdały się mienić w słońcu. Tak, Irene miała zdecydowanie
dobry pomysł. — Hunnie! — wykrzyczałem, widząc mojego przyjaciela. Niemal się
na niego rzuciłem, przytulając jego gorące ciało do swojego. Zdecydowanie się
stęskniłem.
— Lu – powiedział zaskoczony — co ty tu robisz? — zapytał.
— Obserwuję cię — odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Głównie dlatego,
że mam do ciebie interes, inaczej w tej duchocie nie zostałbym ani chwili po
szkole – mruknąłem i uśmiechnąłem się, łapiąc w pomiędzy palce kawałek
materiału jego śliskich spodenek, po czym pociągnąłem za sobą. – Chodź, chcę
porozmawiać na osobności.
— Coś się stało, Lu? Mnie możesz powiedzieć. — Uśmiechnął się do mnie.
— Wiem – stwierdziłem — i to robię.
— W takim razie o co chodzi? — Uniósł przy tym brwi nieco ku górze, a
ja uśmiechnąłem się najsłodziej jak tylko potrafiłem, żeby przypadkiem już na
początku go nie zniechęcić.
— Nie wiem czy wiesz, bo jeszcze nie zdążyłem się tym z tobą podzielić,
ale w sobotę mam randkę z Jonginem i...
Sehun przewrócił oczami i mi przerwał.
— Już chyba każdy to wie. Jongin to podkreśla przy każdej rozmowie —
prychnął, a mnie zaświeciły się lampki w oczach.
Nie dość, że Kim Jongin się ze mną umówił, to jeszcze o tym mówił.
Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, jak bliski zemdlenia byłem w tamtym
momencie. Bo to wszystko było dla mnie jak sen. Do tamtej pory jakoś nie miałem
szczególnego szczęścia do miłości, bo nie znalazłem nikogo takiego, z kim
mógłbym być. Za sobą miałem jedynie jeden, całkiem nieudany pocałunek w męskiej
toalecie z Kim Minseokiem, który w pierwszej klasie pragnął przekonać się, czy
jest gejem, czy raczej jednak ciągnie go do cipek i cycków. Okazało się, że
raczej nie przekonałem go do penisów, bo już na drugi dzień pokazywał się na
szkolnych korytarzach z przewodniczącą samorządu – Seoyeon. W każdym razie, to
było dla mnie całkiem nowe, bo kiedy poznałem Jongina, od razu wiedziałem, że
to z nim chcę być. A teraz on mnie zauważa, tak po prostu i wygląda na to, że
on sam cieszy się, że spędzi ze mną czas.
Aż miałem ochotę ucałować Sehuna za tę wiadomość.
I mimo zalewającej mnie radości, nie skomentowałem tego na głos.
— I chodzi mi o to, że muszę stracić dziewictwo przed sobotą.
— Co?! — zapytał, a jego oczy zrobiły się wielkości spodków od
filiżanek. Naprawdę, nigdy nie wiedziałem, że potrafią być aż tak wielkie.
— Muszę stracić dziewictwo przed sobotą — powtórzyłem dla pewności. —
Chodzi o to, że ja liczę na coś więcej, Jongin chyba też, ale on się nie tyka
dziewic. Irene mówi, że w łóżku są jak nieboszczyki. Cokolwiek to znaczy, i nie
pytaj, skąd ona to wie, ja sam nie chcę wiedzieć. No, ale w każdym razie,
zapominając o nieboszczykach, mam propozycję nie do odrzucenia. Albo prośbę, bo
musisz mi pomóc... — gadałem, nie potrafiąc przymknąć buzi. Już chyba tak
miałem, gdy się denerwowałem. Zbyt dużo gadałem. — Prześpij się ze mną, Sehun.
Jeżeli wtedy oczy Sehuna były wielkie, to teraz były bliskie
wypadnięcia z jego oczodołów.
— O czym ty mówisz, Luhan?!
— O tym, że potrzebuję jakiegoś penisa, który rozdziewiczy mi tyłek —
odpowiedziałem krótko. — Proszę, proszę, proszę! Jesteś moim przyjacielem,
musisz mi pomóc!
— Mogę pomóc, ale Jonginowi dostać się do szpitala — warknął,
zaciskając dłonie w pięści. — Luhan, nie trać dla niego, ani z nim dziewictwa.
On nie jest tego wart, to dupek. Skrzywdzi cię, a później będziesz żałował,
będziesz smutny, a wiesz, jak nienawidzę, kiedy płaczesz...
— Sehun — warknąłem — co ci nagadał Baekhyun?
— Nic, po prostu znam Jongina — westchnął — a jeszcze lepiej znam
ciebie i wiem że tego nie chcesz.
— Wcale, że chcę. Hunnie, to tylko seks, a nie sprawa życia bądź
śmierci. W tym momencie na świecie seks uprawia pewnie jakiś dwieście tysięcy
par, więc dlaczego ja nie mogę być wśród nich? — zapytałem, krzyżując ręce na piersi. — Mam
osiemnaście lat, nie jestem dzieckiem i potrzebuję tego. Kiedy ty poszedłeś się
pieprzyć z Taeminem nie powiedziałem nic. Bo jestem dobrym przyjacielem, wiesz?
Poza tym nie powinieneś się tak przejmować, to TYLKO SEKS. Po tym znowu
będziemy najlepszymi przyjaciółmi, wiesz? Sehun, no proszę — złożyłem dłonie
jak do modlitwy, nie mając pojęcia, jak na niego zadziałać.
— Nie, Lu. Nie ma mowy, nie zrobię tego.
— Dobrze — prychnąłem — chciałem, żebyś to był ty, bo jesteś moim
przyjacielem. Wiem, że ty byś mnie nie skrzywdził, że dobrze byś mnie
przygotował i do końca byłbym tobie wdzięczny. A teraz będę musiał kogoś innego
znaleźć, kogoś, kogo nie znam, kogoś, kto nie będzie tak delikatny jak ty... —
mówiłem, wiedząc, że takie gadanie sprawi, że zaświeci mu się czerwona lampka.
Martwił się, widziałem to. — Poszukam kogoś na necie — dodałem i odwróciłem się
na pięcie w zamiarze przedostania się na trybuny, ale uniemożliwiła mi to dłoń
Sehuna, która owinęła się wokół mojego nadgarstka.
— Ani się waż — powiedział po chwili. — Niech ci będzie. Ale wciąż
uważam, że to beznadziejny pomy...
Nie zdążył dokończyć, bo rzuciłem mu się na szyję, całując policzek.
— Będę u ciebie o dwudziestej.
***
Mama Sehuna i moja były najlepszymi przyjaciółkami z liceum i
praktycznie nie odstępowały siebie na krok. Kiedy jedna wzięła ślub, druga
pomagała go zorganizować, kiedy pierwsza zaszła w ciążę, druga miesiąc później
również dowiedziała się, że będzie miała dziecko. Posyłały nas do tych samych
przedszkoli i szkół, choć w Seulu było ich naprawdę wiele i miały szczerą
nadzieję, że ja i Hunnie będziemy się lubić tak jak one. Właściwie to ich
pragnienia się spełniły, bo okazywało się, że Sehun dla mnie był niesamowicie
ważny. Czasami może i mnie denerwował, bo słuchał Baekhyuna i "nie rób
tego" słyszałem podwójnie, ale i tak mimo to był dla mnie kimś wyjątkowym.
Dlatego też po upływie całego dnia dochodziłem do wniosku, że jeśli mam stracić
dziewictwo to albo z nim, albo z Jonginem. Z nikim więcej.
Już o 19:30 siedziałem na mięciutkim łóżku Sehuna, wpuszczony przez
jego mamę, która tego wieczoru akurat miała się widzieć z moją. Coś mówiła o
kółku kwiaciarskim albo krawieckim – nie słuchałem, bardziej byłem pochłonięty
i zafascynowany myślą, ze nikt nie będzie nam przeszkadzać. O ile komuś nie
będzie się chciało wrócić do domu wcześniej. Sehun już był, podobno brał
prysznic, a jego kąpiele czasem trwały naprawdę długo, dlatego nie krępując
się, rozłożyłem się wygodnie na jego łóżku i utkwiłem wzrok w dużym ekranie
mojego telefonu, od razu wchodząc na instagram Jongina. Wcale go nie
stalkowałem, ja po prostu podziwiałem jego niesamowitość. Codziennie. Po kilka
razy...
Tak zleciało mi kilka kolejnych minut, a chwilę potem w samym ręczniku
przewiniętym wokół bioder wszedł Sehun, nie mając pojęcia, że zobaczy tam mnie.
Mnie rozwalonego na jego łóżku z cichą nadzieją, że jego jedyne odzienie przez
przypadek zsunie się z jego ciała.
— Luhan?! — powiedział, łapiąc się za klatkę piersiową. Wystraszyłem
biedaka. — Miałeś być później.
— Wiem, ale nie mogłem wysiedzieć w domu — przyznałem, taksując
wzrokiem jego umięśnione ciało. Ja przy nim wydawałem się zbyt szczupły i
drobny, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, czułem się bardziej
komfortowo niż powinienem. — Wolałem przyjść do ciebie...
— Nie rozmyśliłeś się? — zapytał, a ja pokręciłem głową. — Dlaczego
jesteś tak uparty?
— Nie wiem — odparłem z uśmiechem — po prostu uważam, że pierwszy raz
to nie jest taka wielka sprawa. To tylko seks, który ma dać trochę
przyjemności. Być może liczy się osoba, z którą się go przeżywa, bo nie
poprosiłem o to obcego chłopaka tylko ciebie, ale to nie znaczy, że do tego
potrzeba mi też różanych płatków na pościeli i świeczek dookoła — stwierdziłem,
wzruszając ramionami, po czym odłożyłem telefon na jego półkę nocną. —
Potrzebuję tylko kogoś, kto mnie zrozumie i mi pomoże.
— Będziesz żałował — mruknął Sehun, siadając obok mnie. Nadal miał na
sobie jedynie ręcznik, ale to wcale nie była dla mnie żadna nowość, wiele razy
widziałem go bez koszulki. Bez spodenek może nie, ale jego tors chyba znałem na
pamięć. — Ja wiem, że łatwo mi mówić, ale to coś naprawdę osobistego i tego już
nie będzie można cofnąć, powtórzyć, Lu... Nie chcę ci tego odbierać, a Jongin
to idiota, skoro nie chce być twoim pierwszym. Mam ochotę go teraz udu...
— Nie, Sehunnie — specjalnie zdrobniłem jego imię, po czym nie
skrępowany niczym, choć może trochę za bardzo zaróżowiony, podniosłem się i
usiadłem Sehunowi na kolanach. Spiął się na ten ruch, ale nie powiedział nic.
Nie zdążył, ponieważ swoje usta przycisnąłem do jego. Nie wiedziałem, jak mam
go całować, bo mój pierwszy pocałunek z Minseokiem wcale nie był udany, ale
wszystko robiłem instynktownie i delikatnie. Sehun zastygł, kiedy poruszyłem
wargami, inicjując głębszy pocałunek i wiedziałem, że się denerwuje, w końcu
całował się z najlepszym przyjacielem. Ja też przeżywałem to na jakiś, swój
sposób.
Mimo wszystko nie oderwał się ode mnie. Za to poruszył swoimi ustami,
przedłużając pieszczotę, o którą sam się wcześniej prosiłem. Czułem się
dziwnie, ale podobało mi się, chciałem więcej i więcej, zważywszy na dziwne
uczucie w podbrzuszu, które jakby było mieszanką podniecenia i fascynacji.
Pragnąłem to czuć intensywniej, mocniej niż wcześniej, dlatego sięgnąłem po
ręce Sehuna i pomogłem mu je wsunąć pod koszulkę. Było mi gorąco – w pokoju
mimo włączonego wiatraka wcale nie było chłodno, a widok mięśni Sehuna i jego
coraz głębsze pocałunki wcale nie ułatwiały sprawy. To było wyjątkowe, jego
dotyk, który rozgrzał moją skórę i pobudzał męskość, która powoli zaczęła
twardnieć. Działał na mnie lepiej niż ulubione porno.
Ostrożnie ściągnął ze mnie podkoszulek, nie będąc pewnym, czy chce to
robić. Ciągle na mnie spoglądał, jakby czekał na to, że powiem „stop”. Ale nie
zamierzałem tego przerywać, bo dochodziłem do wniosku, że spodobało mi się, być
może za bardzo.
— Lu — mruknął.
— Zamknij się i mnie rozbieraj
— powiedziałem z uśmiechem, znów
przywierając do jego warg. Coraz sprawniej szło mi całowanie i zdecydowanie
różniło się od tego z Minseokiem. Wtedy miałem ochotę uciec z toalety, a teraz
pragnąłem, by ta chwila trwała wiecznie.
Sehun posłuchał mojego rozkazu i już po chwili byłem jedynie w
bokserkach. Delikatnie położył mnie na swoim łóżku i wchodząc pomiędzy moje
nogi, które rozsunął na boki, pochylił się nade mną. Następnie znów pocałował
moje usta, ale krótko i szybko, zaraz potem zszedł pocałunkami niżej, na
szczękę i szyję, co spowodowało, że zachichotałem, bo miałem okropne łaskotki.
Nie miałem pojęcia też, co robić z rękami, dlatego wsunąłem je we włosy Sehuna,
starając się ogarnąć całą tę sytuację. Ale jednak było mi ciężko, bo nawet mimo
mojego nastawienia to było trochę trudne. Choć wciąż mi się podobało i
wiedziałem, że nie zmienię zdania. Nie wtedy, gdy zsunąłem z Sehuna ręcznik,
który wylądował tam, gdzie moje ubrania.
Naprawdę chciałem zerknąć w dół, moje oczy same tam leciały, ale nie
zdążyły nic wyłapać, bo duże dłonie Sehuna ściągnęły ze mnie ostatnią część
bielizny, a ja zaczerwieniłem się jak wtedy, kiedy Irene zaczęła mówić o
penisach za szkołą.
— Luhan, nie musimy tego robić — powiedział, kiedy zorientował się, że
zbyt szybko oddycham.
— Nie, nie, nie, nie — odparłem, chwytając jego twarz w dłonie. — Chcę.
Sam cię o to prosiłem i nie zmienię zdania. Po prostu to dla mnie nowość i nie
mam pojęcia co robić... Wiem, że jestem beznadziejny, ale oglądanie porno wcale
nic nie daje. Mam nadzieję, że nie przypominam ci teraz nieboszczyka?
Sehun parsknął śmiechem, kierując wzrok na moją zarumienioną twarz.
— Nie — zaśmiał się — jesteś wspaniały. Po prostu się rozluźnij i
jeżeli będziesz chciał przestać, od razu mów — dodał, zabierając z półki
lubrykant, który wylał na drżącą dłoń. Nie robiłem nic, tylko czekałem, aż
wsunie pomiędzy moje pośladki pierwszy, zwilżony palec. Dopiero wtedy nie
wiedziałem jak oddychać.
Znałem to uczucie, czasami sam się rozciągałem, ale co innego robić to
samemu, a co innego czuć, jak ktoś inny robi to za ciebie. Poza tym palce
Sehuna były większe – grubsze i dłuższe i nie mogłem powiedzieć, że mi się to
nie podoba, bo szalałem w środku, zwłaszcza moje szybko bijące serce, choć
trochę bolało. Zabolało bardziej, gdy Sehun dołączył czwarty palec, wpychając
dłoń głębiej, ale nie powiedziałem nic, jedynie jęknąłem cicho, oddychając
głębiej. Sehun na uspokojenie mnie składał motyle pocałunki na linii mojej
szczęki, jakby mając nadzieję, że tym mnie rozluźni. To powoli działało,
zwłaszcza, gdy przymykałem oczy i nie spinałem tak mięśni. Wtedy było znacznie
łatwiej i przyjemniej.
Lekko uchyliłem oczy, gdy Sehun wyjął palce, a lubrykant rozlał na
swojej męskości. Wreszcie go zobaczyłem! I szczerze powiedziawszy, miałem
nadzieję, że Jongin jest równie duży, co on. Chciałem więcej, potrzebowałem
tego, dlatego uśmiechnąłem się nieznacznie, gdy Sehun ponownie pochylił się
nade mną, oddychając ciężko.
— Jedno słowo i przestanę.
Wywróciłem teatralnie oczami.
— Przestań gadać i wejdź we mnie. — Nie sądziłem, że to powiem, ale
miałem już dość tego bezsensownego gadania. Nie przekonałem tym Sehuna, bo
jeszcze chwilę patrzył na mnie, upewniając się, ale wreszcie zabrał się za to,
o co go prosiłem.
Nieznacznie uniósł moje wciąż rozsunięte nogi i powoli, najdelikatniej
jak tylko mógł, wsunął się we mnie.
Poczułem się dziwnie – nietypowo. I skrzywiłem się, czując wypełniający
mnie od środka ból. To nie było tak przyjemne, jak myślałem, że będzie.
Rozciąganie nie dało dużo, chociaż wiedziałem, że jest lepiej, niż miałoby być
bez tego i lubrykantu. Poczekał, aż się przyzwyczaję, oddychając głęboko. Był
zdenerwowany tak samo jak ja, ale nie chciał, żebym to zobaczył, nie wtedy,
kiedy ukrył nos w zagłębieniu mojej szyi. Jego włosy łaskotały mnie w twarz,
ale czułem się dobrze, tak owinięty wokół niego, wiedząc, że mój najlepszy
przyjaciel jest tym razem bliżej mnie niż kiedykolwiek wcześniej.
Wcześniej nie całowaliśmy się, jedynie Sehun czasami w napływach
czułości mnie przytulał. Albo zgniatał, jak kto woli. Natomiast jak byliśmy
mali, podobno uwielbiałem całować Sehuna po policzkach. Ten za to uciekał
przede mną i chował się w przedziwnych miejscach. Tak działałem na niego, mając
cztery lata.
Automatycznie wbiłem palce w plecy Sehuna, kiedy poruszył się
delikatnie. Wypuściłem całe powietrze z płuc, czekając na najgorsze, ale wbrew
wszystkiemu było przyjemnie. Nie rozerwało mnie, tak jak myślałem, że będzie,
ani nie miałem ochoty uciec, tylko zostać i czekać, aż Sehun swoimi biodrami
zacznie wykonywać płynniejsze ruchy. I zaczął zaraz potem, wbijając się we mnie
płynniej, zahaczał zębami o moją skórę mokrą od potu, a gorącą od doznań.
Oddychałem szybko, wyginając plecy w łuk, kiedy uderzał o mój czuły punkt,
przyspieszając, gdy nasze jęki splatały się ze sobą. Cieszyłem się, że mama
Sehuna wyszła, bo byłem pewny, że słyszy nas cała okolica. Ale czemu, do
cholery, w takiej chwili myślę o matce mojego przyjaciela?
Przymknąłem oczy, czując, że koniec jest bliski. Chciałem wyobrazić
sobie Jongina, całkiem nagiego i cholernie ponętnego, ale zamiast niego wciąż
miałem przed oczami obraz ociekającego wodą Sehuna po wieczornym prysznicu.
Dlaczego?
— Mocniej, Sehun. Błagam — wyjęczałem, czując napływającą wielkimi
falami przyjemność. Nigdy wcześniej nie uprawiałem seksu, więc to było jasne,
że szybko skończę, ale nie przypuszczałem, że orgazm będzie tak intensywny.
I być może byłem nim zbyt oszołomiony, bo chwilę potem, gdy Sehun
osiągał swoje spełnienie, pomiędzy ostatnimi jękami wyszeptał trzy słowa, która
były zamazane, jakby wcale tamtego wieczoru nie padły.
— Kocham cię, Lu.
Na pewno się przesłyszałem.
***
— Ał, Baekhyun, ty chory pojebie, nie bij mnie! — wyjęczałem obolały,
zakrywając głowę przed rulonikiem z gazety.
— Czy ciebie, Luhan, do reszty pojebało? — wykrzyczał, zabijając mnie
swoim wzrokiem. Cóż, przynajmniej przestał mnie bić. — Chcesz powiedzieć, że
ten idiota Kim Jongin, jest jeszcze większym dupkiem niż uważałem go wcześniej
i przez niego, i ten swój głupi, mały móżdżek zmusiłeś Sehuna, żeby się z tobą
przespał? CZY JA CI MAM WSADZIĆ W DUPĘ JAKIŚ KIJ CZY CO?
— Nie musisz, choć myślę, że byłoby przyjemnie...
— ZAMKNIJ SIĘ! Jesteś idiotą. Jongin i Irene też, jak mogliście?
Zwłaszcza ty. Jak mogłeś tak wykorzystać Sehuna? — warknął, celując we mnie
palcem.
Naprawdę nie rozumiałem, co mu do tego, ale Baekhyun uwielbiał mieszać
się w życie innych i wcale nie dziwiło mnie to, że postanowił zaangażować się i
w tę sprawę. Szkoda, że to ja dostałem po głowie, a nie Irene. W końcu to był
jej pomysł!
— Baek, przesadzasz. Sehun się zgodził i podobało mu się. Poza tym to
tylko seks, robił już to wcześniej, więc to żadna dla niego nowość, tylko
kolejna noc pełna przyjemności. I czy z łaski swojej mógłbyś przestać zabijać
mnie wzrokiem? Jak chcesz się na kimś wyżyć to idź coś zrób z Irene, mnie
zostaw w spokoju.
Baekhyun zmrużył oczy.
— To był jego pierwszy raz.
— Jego też.
— Nie. To był mój pierwszy raz, pomyliło ci się, Baek.
— Co? Przecież rok temu na imprezie, on i Krystal... Cała szkoła o tym
huczała przez dobry tydzień. W końcu Sehun też nie zaprzeczał.
— A czy kiedykolwiek to potwierdził? — zapytał już nieco spokojniej
Baekhyun, odkładając gazetę w bok. Odetchnąłem z ulgą. — Rozmawiałem o tym z
nim kilka dni później. Nie przespał się z nią, oboje stwierdzili, że wolą to
przeżyć z osobą, którą kochają. Masz szczęście, że Sehun cię kocha i miał ten
swój pierwszy raz z wyjątkową osobą, bo inaczej, przysięgam, utopiłbym cię w
umywalce — warknął, a ja otworzyłem szerzej oczy.
Szczerze? W tamtej chwili zamurowało mnie bardziej niż wtedy, gdy
Jongin powiedział, że chce się ze mną umówić.
— Czy ty sobie ze mnie żartujesz?
— A wyglądam? — zapytał, mając ochotę mnie udusić. Nie. — Próbowałem ci
o tym powiedzieć od tego głupiego tygodnia, czyli od momentu, kiedy umówiłeś
się z Jonginem, bo wcześniej myślałem, że sam się ogarniesz. Ale najwyraźniej w
świecie jesteś głupi, Luhan. Zgodził się, bo cię kocha, ale wiem, że żałuje. Że
sam wolałby, żebyś przeżył ten swój pierwszy raz z kimś innym. A ty jak ostatni
kretyn, przespałeś się z nim, żeby zaraz potem, Jongin mógł powtórzyć to, co
zrobił Sehun. Uśmiecham się, ale mam ochotę cię udusić i zakopać żywcem na
środku boiska szkolnego.
Nie potrafiłem się odezwać. Wciąż przetwarzałem te wszystkie słowa,
mając ochotę się rozryczeć. Dlaczego byłem taki głupi?
***
Dopiero w sobotę zaczęło do mnie docierać to, że wcale się nie przesłyszałem,
że Sehun naprawdę powiedział, że mnie kocha. Dotarło do mnie też to, że byłem
debilem i postąpiłem chamsko, nawet jeśli nie wiedziałem o tym, jakim uczuciem
darzy mnie Hun.
Kochał mnie, a ja latałem obok niego i niczym napalona trzynastka ciągle
powtarzałem, że mam randkę z Jonginem. I wykorzystałem go, ponieważ chciałem
przespać się z kimś innym. Świetnie, przestał mnie boleć tyłek, ale zaczęło
serce przez te wszystkie wyrzuty sumienia, który zaczęły mnie dręczyć po
rozmowie z Baekhyunem. Dlaczego życie nastolatka musiało być tak bardzo do
dupy?
Kiedy usłyszałem dzwonek, instynktownie przeniosłem wzrok na zegar.
19:00. O nie, o nie, o nie. Tylko nie Jongin, nie teraz.
Wyleciałem na korytarz, praktycznie potykając się o własne nogi.
— Mamo, powiedz Jonginowi, że mnie nie ma!
— Co? Czy to nie ty przez ostatni tydzień powtarzałeś, że nie możesz
doczekać się randki z Jonginem?
— Zmieniłem zdanie. Powiedz mu ze wypadło mi coś pilnego i przeproś.
Pod żadnym pozorem nie wpuszczaj go do domu — poprosiłem po czym zamknąłem się
w pokoju. Spanikowałem. Doskonale znałem moją mamę i wiedziałem, że nie mam
więcej niż dwie minuty, zanim Jongin nie zapuka w drzwi mojego pokoju. Miał
mnie wziąć na jakąś kolację, potem najprawdopodobniej do siebie, ale ja w
tamtym momencie, jedynie marzyłem o tym, żeby być w innym miejscu. I przeprosić
pewną osobę, którą okropnie potraktowałem. Jednocześnie żałowałem, bo jasne, na
myśl o Jonginie wciąż dostawałem palpitacji serca, ale właśnie tego wieczoru,
ktoś znacznie bardziej potrzebował mojego towarzystwa.
Rozejrzałem się po pokoju, po czym uśmiechnąłem, odnajdując swój
ratunek. Niemal od razu założyłem tenisówki i otworzyłem okno. Tak, zamierzałem
wymknąć się przez nie, zwiewając przed randką, na którą czekałem trzy lata.
Byłem idiotą, ale gdybym został, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
Wyskoczyłem na skoszony trawnik, oczywiście brudząc sobie jasne
spodnie, ale nie przejąłem się tym nawet, tylko od razu skierowałem się do
sąsiedniego domu. I z obawy o to, że Jongin zobaczy mnie przy drzwiach,
wspiąłem się na taras i zapukałem w okno balkonowe.
Luhan, jesteś przegrywem.
— Lu? Kochanie, co ty tu robisz? — zapytała mama Sehuna, odsuwając
firankę.
— Próbuję dostać się do waszego domu. — Uśmiechnąłem się głupio. — Jest
Sehun?
— Jest, ale dlaczego nie wchodzisz drzwiami frontowymi? – zadała
kolejne pytanie, otwierając mi okno.
— Długa historia. Kiedyś opowiem — powiedziałem w pośpiechu po czym
ściągając w pośpiechu buty, które rzuciłem gdzieś przy schodach.
Wybiegłem do góry, po czym jak burza wpadłem do pokoju mojego
przyjaciela, nawet nie siląc się na pukanie. I zastałem go, siedzącego z
pudełkiem lodów, w stercie chusteczek. Oglądał Dziennik Bridget Jones i
wyglądał, jakby zaraz znów miał się rozryczeć. Znałem go takiego, chłopaka o
miękkim sercu, nie jednego z najpopularniejszych szkolnych div z wielkim
talentem do koszykówki. Znałem Sehuna, którego bardzo łatwo było zranić.
— Lu? — zapytał, szybko wycierając oczy. Nie chciał, żebym zobaczył, że
płacze. — Co ty tu robisz?
— Zamierzam spędzić wieczór z najważniejszą osobą w moim życiu.
— A Jongin?
— Pewnie dalej stoi pod moimi drzwiami — zaśmiałem się.
I wtedy Sehun się uśmiechnął. Tak cudownie, jak nigdy wcześniej. I już
byłem pewny, że nigdzie indziej ani z nikim innym nie chciałem wtedy być.
Byłem szczęśliwy, widząc tę radość w oczach Sehuna – osoby, która do
reszty zmieniła mój świat w kilka dni.
__________________________________________________________
Nie wiem, kiedy cokolwiek pojawi się nowego. Ostatnio mnie ręce bolą, więc źle mi się pisze, a jeszcze przygotowuję razem z Izzy Melodię zabłąkanej duszy, a to bardzo pracochłonne. Ale postaram się coś dodać niedługo, tylko nie obiecuję kiedy.
za zbetowanie dziękuję sasydż ♥
za zbetowanie dziękuję sasydż ♥
To było wspaniałe. Serio. Postać Sehuna rozczuliła mnie do reszty... i ten ich pierwszy raz! ♡ Poprawiłaś mi tym fickem humor ♡
OdpowiedzUsuńDaję oczko z ręki, dobrze przeczytać raz na ruski rok coś, co nie jest angstem. XDD
OdpowiedzUsuńWspaniałe, jak zawsze ;) Mam pustą głowę, w tym pozytywnym sensie. Opowiadania o Sehunie i Luhanie zawsze pozostawiają po sobie niedosyt, no ale taki już ich urok ^^ Sehunnie był bardzo uroczy w przeciwieństwie do Lu -.- dzięki, temu nie było zbyt cukierkowato :) Czekam z niecierpliwością na nowości i życzę weny!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna historia :) Nastoletnie miłostki są czasem takie beznadziejne... jak sobie przypomnę swoje to aż się sama sobie dziwię gdzie ja miałam rozum ☺ Dobrze że Lu tak szybko się ogarnął bo nie chciałam żeby zranił Sehuna. Dzięki i pozdrawiam ☺
OdpowiedzUsuńBolała mnie głowa, więc uznałam, że spróbuję odpocząć w wannie i przeczytam ficzka. Tak się złożyło, że akurat wybrałam tego one shota i miałam nadzieję, że w magiczny sposób polepszy on moje samopoczucie.
OdpowiedzUsuńI... udało się. Czytało mi się szybko, lekko, przyjemnie, w żadnym momencie nie czułam, że się nudzę. Ostatnio mój gust się trochę zaostrzył i bardzo ciężko jest znaleźć mi coś, co mi się spodoba, więc punkt dla ciebie. Jak zwykle mnie nie zawiodłaś.
W tym miejscu powinnam pokazać ci serduszko z różowych durexów, które kiedyś wysyłałam ci na twitterze. Śle sarangi dla ciebie i twoich prac!
Co do samego one shota - uwielbiam szkolne!au, uwielbiam hunhana, więc te dwa elementy zapunktowały u mnie na początku. Myślenie Luhana trochę mnie powaliło i to, jak co chwila powtarzał Sehunowi, że to przecież tylko seks, a tu taki zonk na sam koniec, no bo dla Huna to nie tylko seks i miałam ochotę potraktować twarz Luhana moją lodowatą stopą. Luhan, ty przegrywie. Zastanów się ty czasem, co? Spodobała mi się też postać Irene, jako takiej luźnej, trochę zboczonej kumpeli, która namawia cię, byś przespał się ze swoim przyjacielem, zanim prześpisz się z kimś, do kogo wzdychasz przez 3 lata. Hasztag logiczne. Irene, zaprzyjaźnijmy się.
Rozwaliło mnie też, jak Sehun oglądał na koniec Dziennik Bridget Jones i jadł lody, płacząc sobie. Wyobraziłam sobie to i telefon prawie wpadł mi do wanny.
No, no, loszka. Pisz kolejne tak przyjemne i lekkie szoty, a będę w niebie!
Hwaiting!
Przybywam!
OdpowiedzUsuńSzczerze, to miałam ogromną ochotę przywalić lu w twarz za to, że traktował to jako zwykły seks, ale widzę, że troszku ogarnął się, co mnie cieszy.
Cieszy mnie również to, że to było takie słodkie, bo ostatnio żyłam na angstach, co nie jest dla mnie dobre, bo kosztuje mnie to wiele i nie mogę się pozbierać, a takie opowiadanka są po prostu przecudowne, by wieczorem usiąść z kubkiem herbaty i przeczytać coś, co nie zawiera w sobie poematów, nad którymi trzeba się zastanawiać. Dziękuję Ci za taki piękny shocik, taki słodziutki, pełen uroku i uroczy smut - tego było mi trzeba.
Dobra robota, Uszati, jesteś wspaniała ♥
Wybacz za błędy w komentarzu i bezsens, ale i tak nie umiem dalej pisać komentarzy XD
Pozdrawiam cieplutko ♥
Cudowne! Niesamowicie miło się czytało. Dość cukrowe opowiadanie, ale bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńCudowne! Niesamowicie miło się czytało. Dość cukrowe opowiadanie, ale bardzo fajne ;)
OdpowiedzUsuńJest to moje pierwsze przeczytane opowiadanie po dosyć długiej przerwie i z miejsca na nowo zakochałam się w Twoim stylu pisania i oczywiście tej historii. :*
OdpowiedzUsuń