poniedziałek, 8 lutego 2016

Friendzone

hunhan, school!au, smut, nc-17
_________________________________________________________________________________
Miłość miała różne etapy, zwłaszcza jeśli chodziło o najprzystojniejszego, najpopularniejszego chłopaka w całym liceum, do którego uczęszczałem, a może i nawet miasta, w którym żyłem już od wczesnego dzieciństwa. Pierwsze było zauroczenie i wmawianie sobie, że to jedynie chwilowe. Potem, za etap drugi uznawałem przyznanie się przed samym sobą, że już jest jednak za późno na odkręcanie tego wszystkiego, a co za tym idzie – wysyłanie przeróżnych liścików, co było dobrym pomysłem ale może dla dzieci z podstawówki i stopniowe sprawianie, by Pan Popularny wreszcie choć spojrzał, czy uśmiechnął się przelotnie. Potem dochodziło do fazy trzeciej, czyli poznania się z nim i całkowitego zadurzenia. Wiedziałem, że Baek – mój przyjaciel od serca, ma ochotę zdzielić mnie po głowie za tę bezsensowną miłość, bo przecież Pan Popularny nie jest dla mnie. Typowe. Ponoć zasługiwałem na kogoś znaczenie lepszego niż on, bo jak Baekhyun powtarzał – był kobieciarzem i w ogóle taką męską dziwką. Rzecz jasna nie zgadzałem się z tym i otwarcie swoje zdanie wyraziłem niejednokrotnie, ale Byun jak to Byun, udawał, że tego nie słyszy. Jeszcze bardziej typowe.
W każdym razie nie poddałem się. Postanowiłem sobie w duchu, że Pan Popularny Kim Jongin będzie moim pierwszym chłopakiem i najlepiej ostatnim, bo czasem zdarzało mi się snuć myśli na temat naszej przyszłości, tudzież wspólnego domu i kilku psiaków, które byłyby jak nasze dzieci. Baek nie mógł tego słuchać, dlatego zatykał uszy i wywracał ostentacyjnie oczami, byle bym to tylko zobaczył. Mały, przebiegły lis.
 — Kim Jongin to dupek, idiota i kretyn w jednym — podsumował któregoś popołudnia Baekhyun, wyszarpując mi prawie wszystkie włosy z głowy. Jęknąłem. Nie powinienem mu w ogóle do rąk dawać grzebienia, bo czesanie w jego wykonaniu staje się torturą. — Jest tyle cudownych chłopców wokół, a ty uwziąłeś się akurat na niego... Lu, czy ty naprawdę nie widzisz, jak inni na ciebie patrzą? Mógłbyś mieć każdego, a ty uparłeś się akurat na największego podrywacza w całym naszym liceum. Ugh — warknął i oczywiście drugi raz mnie pociągnął. Nie dość, że po rozjaśniaczu połowa moich kosmyków wypadła, to też miałem stracić drugie pół.
Zmrużyłem oczy, nie mając najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego wywodów. Jasne, możne miał jakąś rację – nie w pełni, ale po części, ale to nie uprawniało go do tego, żeby nazywać obiekt moich westchnień idiotą czy kretynem.
— Nie, Baekhyun — powiedziałem prosto — po co mam się rozglądać za kimś innym, skoro przed sobą mam Jongina? Cholera, on jest taki idealny — mruknąłem do siebie, choć i to spotkało się z pełnym niezadowolenia jękiem Baekhyuna, który jak sam stwierdziłem, najchętniej zatkałby sobie czymś uszy albo wyszedł stąd jak najszybciej. Był naprawdę dobrym przyjacielem, ale momentami niesamowicie mnie denerwował, tak jak tamtego dnia, kiedy najwyraźniej w świecie całkowicie się ze mną nie zgadzał. Gdybym go nie znał, pomyślałbym, że może jest zazdrosny i tak naprawdę chce Jongina dla siebie, ale to był Baek, mój przyjaciel, który kochał swojego chłopaka Chanyeola nad życie i jakakolwiek zdrada nie wchodziła w grę. Przynajmniej o to nie musiałem się martwić. – A jeśli nawet ktoś za mną się ugania, to już za późno. Jongin zaprosił mnie na randkę.
Baekhyun wyjrzał zza mojego ramienia.
— Co?
— Zabiera mnie na kolacje – niemal pisnąłem, ciesząc się jak głupia nastolatka. Ale właściwie to byłem nastolatkiem i to w dodatku zakochanym, więc nikt nie mógł mi tego zabronić, zwłaszcza Baekhyun, który ponownie przewrócił oczami. Zauważyłem w lusterku. — A później może zabierze do siebie — dodałem jeszcze bardziej zadowolony z wizji sobotniej randki, której nie mogłem się doczekać. Ale niestety mój drogi przyjaciel Baekhyun nie podzielał mojej radości. Następnym razem pochwalę się Irene, może ona mnie zrozumie. A potem rozgada całej szkole, ale lepsze to niż wieczne narzekanie i niezadowolone miny.
—  I ty się cieszysz? —  prychnął.
—  Czemu nie? —  zapytałem. —  Jongin to największe ciacho w całej szkole. W mieście też. Jeśli mam być szczery, to w kraju pewnie też.
— Za długo siedziałeś na słońcu, bo coś za mocno przygrzało ci w główkę — zakpił Byun, odkładając szczotkę na bok, po czym podszedł do mojego łóżka, na które rzucił się jednym sprawnym ruchem, zabierając miskę popcornu do rąk. Potem wepchał sobie jego garść do buzi, co nie zaprzeczę, żw mnie ucieszyło, głównie dlatego, że wreszcie zatkał te swoje usta, to łączyło się z tym, że nie miał jak narzekać na Jongina.
— Czemu ty go tak nie lubisz?
— Jest bezczelny — zaczął Baekhyun, pokazując pierwszy palec. — Zmienia partnerów i partnerki jak skarpetki, przecież wiesz, że co dwa tygodnie ma kogoś innego — prychnął, dokładając drugi palec. Super, ten krasnal planował liczyć... — Nie szanuje nikogo, założę  się, że swoich rodziców również, to dlaczego miałby mieć szacunek do ciebie? — mruknął. — To typowy pustak. Myśli swoim kutasem, nie mózgiem. Brakuje mu manier i dobrego wychowania, a jedyne czym może się pochwalić, to forsa, która swoją drogą nie należy do niego tylko jego rodziców i wyglądem, ale to wskazuje na to, że dba tylko o siebie, o nikogo więcej...
— Możesz skończyć?
— Sam mnie o to prosiłeś.... — powiedział oburzony.
— Ale szczerze nie sądziłem, że masz listę jego wad — prychnąłem.
— Mam swoje powody.
— Możesz przestać? — powiedziałem tym razem lekko poddenerwowany.
— Lu — mruknął, podchodząc do mnie, po czym mocno mnie przytulił. — Ja się po prostu o ciebie martwię. To nie przez to, że nie chcę byś był szczęśliwy. Właśnie, że chcę, tylko nie z tym człowiekiem. On cię skrzywdzi.
— Jedna szansa, Baek. Jeśli w sobotę Jongin okaże się palantem, odpuszczę, jasne?
— Jesteś okropnie uparty — westchnął i wrócił na łóżko, by wpakować sobie kolejną garść popcornu do buzi.

***

Lekcje historii zawsze niesamowicie mi się dłużyły. Poza tym, po co historia na profilu całkowicie z nią niezwiązanym? Ani nie była do niczego potrzebna, bo naprawdę nie rozumiałem, czemu takim ważnym faktem jest to, że w 1795 roku nastąpił trzeci rozbiór Polski? Czemu nie rozebrali jej już za pierwszym  razem i co to, do jasnej cholery jest ta Polska? Dla naszej nauczycielki jednak była to niezwykle ważna data, przez co buzia nie zamykała się jej od samego początku lekcji, ale może to i nawet lepiej, bo nie pytała, a ja nie umiałem zupełnie nic. Od kilku dni w mojej głowie był tylko Pan Popularny aka Kim Jongin.
Oczywiście nie wytrzymałbym, gdybym z nikim nie podzielił się tą informacją. Baekhyun się nie liczył, bo nie cieszył się ze mną.
Mam z Jonginem randkę. W sobotę!!
Nabazgrałem na kartce i przesunąłem ją w stronę Irene, która siedziała ze mną. Widziałem, jak jej oczy zabłysnęły, gdy przeczytała wiadomość.
Żartujesz? Coś czuję, że szykuje się gorący seks, keke :>
Zagryzłem wargę, kiedy odczytałem wiadomość.
Trochę się stresuję... To mój pierwszy raz.
— Pierdolisz?! – powiedziała na głos Irene, zwracając na nas uwagę wszystkich uczniów i co gorsza nauczycielki, która spojrzała na nas chwilę po tym.
— Dzięki za dyskrecję, Irene — mruknąłem, wzdychając ciężko. Tak, zdecydowanie ta dziewczyna podzielała moją wielką ekscytację dotyczącą sobotniego wieczora, choć może i za bardzo, co miało też swoje konsekwencje. W każdym razie, to było lepsze od niekończącego się marudzenia Baekhyuna.
— Widzę, że się dobrze bawicie — powiedziała nauczycielka, przeszywając nas swoim przenikliwym, pełnym zdenerwowania i braku wyrozumiałości spojrzeniem, przed którym miałem ochotę uciec i się schować. Gdzieś najlepiej daleko. Bardzo daleko, najlepiej w moim pokoju tuż obok Sehuna – mojego przyjaciela już za czasów dzieciństwa, który przyszedłby do mnie z pudełkiem lodów czekoladowych. Tak bez okazji, po prostu wiedział, że je lubię, może trochę za bardzo. — Irene, czy ja wam przeszkadzam? — To wcale nie było pytanie, na które oczekiwała odpowiedzi. Cóż, no może nie takiej, jaką w  końcu dostała.
— Szczerze? — mruknęła Irene, patrząc wprost na nauczycielkę. O nie, o nie, o nie. Błagam, nie mówi nic. — To tak.
Pani Lee zmrużyła niebezpiecznie oczy. To się źle zapowiadało.
— Świetnie. Zatem myślę, że nie będę ci przeszkadzać, kiedy zrobisz referat na jutro, na przynajmniej dwa tysiące słów o zmianach na mapie osiemnastowiecznej Europy, opisując dokładnie skutki i przyczyny — niemal wysyczała przez swoje zęby, szykując się do kontynuowania swojego niesamowicie nudnego monologu, ale na szczęście dla nas przerwał jej w tym dźwięk dzwonka. Wraz z nim jak postrzelony wyleciałem z klasy, ledwo łapiąc w pośpiechu plecak. Wolałem zniknąć jej z oczu, bo zapewne jeszcze chwila, a moja sytuacja byłaby taka sama jak u Irene, a ja naprawdę nie miałem głowy do pisania referatów, zwłaszcza, że jedyną moją myślą był Kim Jongin.
Zatrzymałem się dopiero za drzwiami jak na dobrego przyjaciela przystało, czekając na Irene, która wyszła z sali, fucząc pod pod nosem.
— Ale mnie wkurzyła — warknęła — chodź zapalić.
— Nie, Ireneee...
— Przymknij się i chodź. To wszystko twoja wina  — stwierdziła w końcu, ciągnąc mnie za rękaw bluzy w stronę tylnego wyjścia. Była niższa ode mnie i w ogóle dużo drobniejsza, ale siły miała więcej od Sehuna. Ona była doskonałym przykładem na to, by nie oceniać ludzi po wyglądzie, zwłaszcza, że później niosło to ze sobą wielkie konsekwencje. W moim przypadku podbite oko. — Ta stara furiatka potrzebuje seksu, jego brak powoduje, że jest... — zamilkła na moment, zamykając za nami drzwi. Potem stanęła, opierając się plecami o ścianę i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów. — Jak... jak ona. Cholera, stara, zgorzkniała, nieprzeruchana jędza — warknęła. — Nawet ślepy jej by nie tknął — stwierdziła, wyciągając jednego szluga. — Chcesz?
— Nie. — Cofnąłem się o krok. — Sehun zabiłby mnie.
— Jak ty z nim wytrzymujesz? — zapytała. — Jest tak sztywny jak Jongin będzie, kiedy ciebie zobaczy w sobotę — zaraz po tym stwierdzeniu poruszyła brwiami, a ja zaczerwieniłem się po końcówki uszu.
— IRENE!
— Co? — prychnęła. — Masz osiemnaście lat, a zachowujesz się, jakbyś w życiu penisa na oczy nie widział...
— No...
— Prócz swojego. Twój się nie liczy.
— Widziałem...
— Porno też się nie liczy, Luhan — dodała chwilę później, a moje milczenie odpowiedziało jej na wszystko. — Ja pierdole, Luhan. Jesteś taką cipką. Ich też nie widziałeś, nie?
— Nie miałem okazji...
— Chcesz zobaczyć?
— NIE! — krzyknąłem od razu, kiedy zorientowałem się, do czego prowadzi ta rozmowa. Tak, mogłem się spodziewać, że Irene da mi taką propozycję i już w sumie nawet mnie to nie dziwi, przyzwyczaiłem się do tego, że mam porąbanych znajomych.
— Tak... w sumie masz rację — stwierdziła. — Ale to nie jest głupi pomysł. Nie będziesz musiał kłamać Jonginowi, a poza tym, jakby tego było mało, będziesz uprawiał seks, co samo w sobie już jest w pewnym rodzaju zachętą — dodała, kończąc papierosa. Kiedy zdążyła go wypalić?
— Powiedzmy, że się z tobą zgadzam — odparłem. Inna sprawa, że Baekhyun za to stwierdzenie i słuchanie Irene ukręciłby mi łeb. — Ale kto? Nie chcę dawać dupy innym facetom...
— A musi być facet?
— Nie, Irene, nie prześpię się z tobą — powiedziałem.
— Dyskryminujesz mnie, bo nie mam penisa — prychnęła. — No ale skoro nie chcesz mnie, to skupmy się na kimś, kto go ma. — Zamilkła na chwilę. — Baekhyun!
— Ja chcę jeszcze żyć, Irene...
— Nie rozumiem, w czym ty widzisz problem.
— Jeśli dowie się prawdy o Jonginie, zamknie mnie w jakimś bunkrze, bylebym się do niego nie zbliżał, a poza tym ma chłopaka.
— Istnieje coś takiego jak trójkącik...
— Nie ma mowy.
— Jesteś taki nudny — westchnęła. — A Sehun? — zapytała, jakby nie zważając na swoje słowa. Mimo to zaraz po tym jej oczy otworzyły się szeroko, a nad jej głowa prawie zabłysnęła lampka, zwiastująca kolejny genialny pomysł. — SEHUN, TAK! Jest idealny.
— Chyba żartujesz — prychnąłem — to mój przyjaciel. Nie prześpię się z nim.
— Ale jest idealny. Nie ma nikogo, nie sprzeciwi ci się i nie odmówi. TAK, MUSISZ GO ZAPYTAĆ!
— Dobrze się czujesz?
— Świetnie — odpowiedziała z uśmiechem. — Naprawdę, Lu. To nic takiego, Lu. Tylko seks. To nie jest jakaś wielka sprawa. W tej chwili na świecie uprawia go tysiące par — dodała odkrywczo, a ja przewróciłem oczami, jak Baekhyun kiedy dowiedział się, z kim idę na randkę. — Poza tym znacie się od dziecka... Sehun cię nie skrzywdzi, dlatego jest idealny. Chyba że wolisz jakiegoś nawalonego, przypadkowego gościa, który pewnie pomyli cię z dziewczyną...
— Nie, ale to dziwne...
— Nie. Przemyśl to, bo to nie jest głupi pomysł — skomentowała na końcu po czym puściła mi oczko i ruszyła w stronę wyjścia.
Czy ja naprawdę byłem gotowy na to, by stracić swoje dziewictwo z najlepszym przyjacielem?

***

Spoglądałem na Sehuna, wycierając policzki, które stawały się mokre od potu. Było tak gorąco, że niemal czułem, że się rozpływam i szczerze współczułem całej szkolnej drużynie koszykarskiej, która właśnie trenowała na wielkim boisku za szkołą. Obok też trenowali lekkoatleci, przygotowując się do zawodów międzyszkolnych, które mieli nadzieję wygrać. Widać, że wszyscy się przykładali, zwłaszcza nasi koszykarze, choć jak dla mnie brakowało Kim Jongina, oczywiście kapitana, który nie zjawił się na tamtejszym treningu. Tym razem jednak nie przyszedłem obserwować jego idealnego, kształtnego tyłka podczas gry, ale miałem nadzieję dorwać Sehuna. Za namową Irene, która właśnie wisiała mi na ramieniu, postanowiłem skorzystać z jej jakże błyskotliwego pomysłu. Oczywiście na początku stwierdziłem, że jest głupia, jeśli myśli, że w ogóle zrobię, tak jak ona mówi, ale potem dotarło do mnie, że w sumie czemu nie miałbym spróbować?
Zdecydowanie nie chciałem wyjść na nudziarza przed Kim Jonginem, dlatego nie chciałem skłamać. Moje doświadczenie, jeśli chodziło o sprawy łóżkowe zaczynało i kończyło się na gejowskim porno i ewentualnie na masturbacji. Szerokich horyzontów to ja nie miałem, dlatego musiałem je powiększyć, a Sehun... Cóż. Kiedy właśnie wtedy patrzyłem na niego, gdy do jego ciała przyklejała się cała mokra koszulka z numerem siedem i nazwiskiem nad nim, tak samo było z włosami, bo brązowe kudły praktycznie zlepiły się z  czołem, na którym rosił się pot, to musiałem przyznać, że nawet w takim wydaniu wyglądał cholernie seksownie. Może nie tak, jak mój obiekt westchnień, ale jednak ciężko było oderwać od niego wzrok. Sehun wcale nie był brzydki, był przystojny, nawet bardzo i nie tak do końca hetero, więc to też właściwie w jakiś sposób przeważyło, że posłuchałem Irene.
— Co wy znów kombinujecie? — warknął Baekhyun, który przysłaniał ręką ekran swojej komórki, pewnie tylko dlatego, że chciał odczytać smsa od Chanyeola, a słońce tak mocno dawało we znaki, że najprawdopodobniej widział jedną, wielką, czarną plamę. Nic więcej.
— Nic — odpowiedzieliśmy zgodnie z Irene.
Postanowiliśmy nic nie mówić Baekhyunowi, bo zbyt dobrze go znaliśmy, żeby podzielić się z nim swoimi planami. Gdyby o nich usłyszał, doszczętnie znienawidziłby Jongina, a mnie i Irene najprawdopodobniej udusił i gdzieś zakopał.
— Co wy w sobie takiego macie, że za każdym razem, jak odpowiadacie, to wam nie wierzę?
Prychnąłem.
— Hyung — powiedziałem. — Jesteś przewrażliwiony.
Baekhyun zmrużył brwi, wyraźnie zdenerwowany, słysząc moje słowa. Odezwała się w nim głęboko zakopana diva, która wielbiła tylko i wyłącznie siebie, ale już nic nie odpowiedział.
— A wy jesteście głupi — podsumował, a ja wzruszyłem ramionami, nie mogąc się z nim nie zgodzić. Zaraz po tym jednak zeskoczył z trybun, widząc Chanyeola, który szedł w jego stronę po skończonych lekcjach. Ja swój wzrok skierowałem na koszykarzy, którzy właśnie robili sobie przerwę pomiędzy połowami meczu. Zimna woda lała się praktycznie litrami po ich zgrzanych ciałach, co sprawiło, że Irene zacisnęła na moim ramieniu dłoń.
— Nie wiem na którego mam się rzucić pierwsze...
— Na pewno nie na Sehuna — odpowiedziałem jej, po czym posyłając jej szeroki uśmiech, zszedłem z trybun i popędziłem w stronę Sehuna, który akurat wycierał ręcznikiem przepocony kark. Ściągnął koszulkę, a kropelki wody na jego umięśnionym torsie zdały się mienić w słońcu. Tak, Irene miała zdecydowanie dobry pomysł. — Hunnie! — wykrzyczałem, widząc mojego przyjaciela. Niemal się na niego rzuciłem, przytulając jego gorące ciało do swojego. Zdecydowanie się stęskniłem.
— Lu – powiedział zaskoczony — co ty tu robisz? — zapytał.
— Obserwuję cię — odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Głównie dlatego, że mam do ciebie interes, inaczej w tej duchocie nie zostałbym ani chwili po szkole – mruknąłem i uśmiechnąłem się, łapiąc w pomiędzy palce kawałek materiału jego śliskich spodenek, po czym pociągnąłem za sobą. – Chodź, chcę porozmawiać na osobności.
— Coś się stało, Lu? Mnie możesz powiedzieć. — Uśmiechnął się do mnie.
— Wiem – stwierdziłem — i to robię.
— W takim razie o co chodzi? — Uniósł przy tym brwi nieco ku górze, a ja uśmiechnąłem się najsłodziej jak tylko potrafiłem, żeby przypadkiem już na początku go nie zniechęcić.
— Nie wiem czy wiesz, bo jeszcze nie zdążyłem się tym z tobą podzielić, ale w sobotę mam randkę z Jonginem i...
Sehun przewrócił oczami i mi przerwał.
— Już chyba każdy to wie. Jongin to podkreśla przy każdej rozmowie — prychnął, a mnie zaświeciły się lampki w oczach.
Nie dość, że Kim Jongin się ze mną umówił, to jeszcze o tym mówił. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, jak bliski zemdlenia byłem w tamtym momencie. Bo to wszystko było dla mnie jak sen. Do tamtej pory jakoś nie miałem szczególnego szczęścia do miłości, bo nie znalazłem nikogo takiego, z kim mógłbym być. Za sobą miałem jedynie jeden, całkiem nieudany pocałunek w męskiej toalecie z Kim Minseokiem, który w pierwszej klasie pragnął przekonać się, czy jest gejem, czy raczej jednak ciągnie go do cipek i cycków. Okazało się, że raczej nie przekonałem go do penisów, bo już na drugi dzień pokazywał się na szkolnych korytarzach z przewodniczącą samorządu – Seoyeon. W każdym razie, to było dla mnie całkiem nowe, bo kiedy poznałem Jongina, od razu wiedziałem, że to z nim chcę być. A teraz on mnie zauważa, tak po prostu i wygląda na to, że on sam cieszy się, że spędzi ze mną czas.
Aż miałem ochotę ucałować Sehuna za tę wiadomość.
I mimo zalewającej mnie radości, nie skomentowałem tego na głos.
— I chodzi mi o to, że muszę stracić dziewictwo przed sobotą.
— Co?! — zapytał, a jego oczy zrobiły się wielkości spodków od filiżanek. Naprawdę, nigdy nie wiedziałem, że potrafią być aż tak wielkie.
— Muszę stracić dziewictwo przed sobotą — powtórzyłem dla pewności. — Chodzi o to, że ja liczę na coś więcej, Jongin chyba też, ale on się nie tyka dziewic. Irene mówi, że w łóżku są jak nieboszczyki. Cokolwiek to znaczy, i nie pytaj, skąd ona to wie, ja sam nie chcę wiedzieć. No, ale w każdym razie, zapominając o nieboszczykach, mam propozycję nie do odrzucenia. Albo prośbę, bo musisz mi pomóc... — gadałem, nie potrafiąc przymknąć buzi. Już chyba tak miałem, gdy się denerwowałem. Zbyt dużo gadałem. — Prześpij się ze mną, Sehun.
Jeżeli wtedy oczy Sehuna były wielkie, to teraz były bliskie wypadnięcia z jego oczodołów.
— O czym ty mówisz, Luhan?!
— O tym, że potrzebuję jakiegoś penisa, który rozdziewiczy mi tyłek — odpowiedziałem krótko. — Proszę, proszę, proszę! Jesteś moim przyjacielem, musisz mi pomóc!
— Mogę pomóc, ale Jonginowi dostać się do szpitala — warknął, zaciskając dłonie w pięści. — Luhan, nie trać dla niego, ani z nim dziewictwa. On nie jest tego wart, to dupek. Skrzywdzi cię, a później będziesz żałował, będziesz smutny, a wiesz, jak nienawidzę, kiedy płaczesz...
— Sehun — warknąłem — co ci nagadał Baekhyun?
— Nic, po prostu znam Jongina — westchnął — a jeszcze lepiej znam ciebie i wiem że tego nie chcesz.
— Wcale, że chcę. Hunnie, to tylko seks, a nie sprawa życia bądź śmierci. W tym momencie na świecie seks uprawia pewnie jakiś dwieście tysięcy par, więc dlaczego ja nie mogę być wśród nich? —  zapytałem, krzyżując ręce na piersi. — Mam osiemnaście lat, nie jestem dzieckiem i potrzebuję tego. Kiedy ty poszedłeś się pieprzyć z Taeminem nie powiedziałem nic. Bo jestem dobrym przyjacielem, wiesz? Poza tym nie powinieneś się tak przejmować, to TYLKO SEKS. Po tym znowu będziemy najlepszymi przyjaciółmi, wiesz? Sehun, no proszę — złożyłem dłonie jak do modlitwy, nie mając pojęcia, jak na niego zadziałać.
— Nie, Lu. Nie ma mowy, nie zrobię tego.
— Dobrze — prychnąłem — chciałem, żebyś to był ty, bo jesteś moim przyjacielem. Wiem, że ty byś mnie nie skrzywdził, że dobrze byś mnie przygotował i do końca byłbym tobie wdzięczny. A teraz będę musiał kogoś innego znaleźć, kogoś, kogo nie znam, kogoś, kto nie będzie tak delikatny jak ty... — mówiłem, wiedząc, że takie gadanie sprawi, że zaświeci mu się czerwona lampka. Martwił się, widziałem to. — Poszukam kogoś na necie — dodałem i odwróciłem się na pięcie w zamiarze przedostania się na trybuny, ale uniemożliwiła mi to dłoń Sehuna, która owinęła się wokół mojego nadgarstka.
— Ani się waż — powiedział po chwili. — Niech ci będzie. Ale wciąż uważam, że to beznadziejny pomy...
Nie zdążył dokończyć, bo rzuciłem mu się na szyję, całując policzek.
— Będę u ciebie o dwudziestej.

***

Mama Sehuna i moja były najlepszymi przyjaciółkami z liceum i praktycznie nie odstępowały siebie na krok. Kiedy jedna wzięła ślub, druga pomagała go zorganizować, kiedy pierwsza zaszła w ciążę, druga miesiąc później również dowiedziała się, że będzie miała dziecko. Posyłały nas do tych samych przedszkoli i szkół, choć w Seulu było ich naprawdę wiele i miały szczerą nadzieję, że ja i Hunnie będziemy się lubić tak jak one. Właściwie to ich pragnienia się spełniły, bo okazywało się, że Sehun dla mnie był niesamowicie ważny. Czasami może i mnie denerwował, bo słuchał Baekhyuna i "nie rób tego" słyszałem podwójnie, ale i tak mimo to był dla mnie kimś wyjątkowym. Dlatego też po upływie całego dnia dochodziłem do wniosku, że jeśli mam stracić dziewictwo to albo z nim, albo z Jonginem. Z nikim więcej.
Już o 19:30 siedziałem na mięciutkim łóżku Sehuna, wpuszczony przez jego mamę, która tego wieczoru akurat miała się widzieć z moją. Coś mówiła o kółku kwiaciarskim albo krawieckim – nie słuchałem, bardziej byłem pochłonięty i zafascynowany myślą, ze nikt nie będzie nam przeszkadzać. O ile komuś nie będzie się chciało wrócić do domu wcześniej. Sehun już był, podobno brał prysznic, a jego kąpiele czasem trwały naprawdę długo, dlatego nie krępując się, rozłożyłem się wygodnie na jego łóżku i utkwiłem wzrok w dużym ekranie mojego telefonu, od razu wchodząc na instagram Jongina. Wcale go nie stalkowałem, ja po prostu podziwiałem jego niesamowitość. Codziennie. Po kilka razy...
Tak zleciało mi kilka kolejnych minut, a chwilę potem w samym ręczniku przewiniętym wokół bioder wszedł Sehun, nie mając pojęcia, że zobaczy tam mnie. Mnie rozwalonego na jego łóżku z cichą nadzieją, że jego jedyne odzienie przez przypadek zsunie się z jego ciała.
— Luhan?! — powiedział, łapiąc się za klatkę piersiową. Wystraszyłem biedaka. — Miałeś być później.
— Wiem, ale nie mogłem wysiedzieć w domu — przyznałem, taksując wzrokiem jego umięśnione ciało. Ja przy nim wydawałem się zbyt szczupły i drobny, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, czułem się bardziej komfortowo niż powinienem. — Wolałem przyjść do ciebie...
— Nie rozmyśliłeś się? — zapytał, a ja pokręciłem głową. — Dlaczego jesteś tak uparty?
— Nie wiem — odparłem z uśmiechem — po prostu uważam, że pierwszy raz to nie jest taka wielka sprawa. To tylko seks, który ma dać trochę przyjemności. Być może liczy się osoba, z którą się go przeżywa, bo nie poprosiłem o to obcego chłopaka tylko ciebie, ale to nie znaczy, że do tego potrzeba mi też różanych płatków na pościeli i świeczek dookoła — stwierdziłem, wzruszając ramionami, po czym odłożyłem telefon na jego półkę nocną. — Potrzebuję tylko kogoś, kto mnie zrozumie i mi pomoże.
— Będziesz żałował — mruknął Sehun, siadając obok mnie. Nadal miał na sobie jedynie ręcznik, ale to wcale nie była dla mnie żadna nowość, wiele razy widziałem go bez koszulki. Bez spodenek może nie, ale jego tors chyba znałem na pamięć. — Ja wiem, że łatwo mi mówić, ale to coś naprawdę osobistego i tego już nie będzie można cofnąć, powtórzyć, Lu... Nie chcę ci tego odbierać, a Jongin to idiota, skoro nie chce być twoim pierwszym. Mam ochotę go teraz udu...
— Nie, Sehunnie — specjalnie zdrobniłem jego imię, po czym nie skrępowany niczym, choć może trochę za bardzo zaróżowiony, podniosłem się i usiadłem Sehunowi na kolanach. Spiął się na ten ruch, ale nie powiedział nic. Nie zdążył, ponieważ swoje usta przycisnąłem do jego. Nie wiedziałem, jak mam go całować, bo mój pierwszy pocałunek z Minseokiem wcale nie był udany, ale wszystko robiłem instynktownie i delikatnie. Sehun zastygł, kiedy poruszyłem wargami, inicjując głębszy pocałunek i wiedziałem, że się denerwuje, w końcu całował się z najlepszym przyjacielem. Ja też przeżywałem to na jakiś, swój sposób.
Mimo wszystko nie oderwał się ode mnie. Za to poruszył swoimi ustami, przedłużając pieszczotę, o którą sam się wcześniej prosiłem. Czułem się dziwnie, ale podobało mi się, chciałem więcej i więcej, zważywszy na dziwne uczucie w podbrzuszu, które jakby było mieszanką podniecenia i fascynacji. Pragnąłem to czuć intensywniej, mocniej niż wcześniej, dlatego sięgnąłem po ręce Sehuna i pomogłem mu je wsunąć pod koszulkę. Było mi gorąco – w pokoju mimo włączonego wiatraka wcale nie było chłodno, a widok mięśni Sehuna i jego coraz głębsze pocałunki wcale nie ułatwiały sprawy. To było wyjątkowe, jego dotyk, który rozgrzał moją skórę i pobudzał męskość, która powoli zaczęła twardnieć. Działał na mnie lepiej niż ulubione porno.
Ostrożnie ściągnął ze mnie podkoszulek, nie będąc pewnym, czy chce to robić. Ciągle na mnie spoglądał, jakby czekał na to, że powiem „stop”. Ale nie zamierzałem tego przerywać, bo dochodziłem do wniosku, że spodobało mi się, być może za bardzo.
—  Lu —  mruknął.
—  Zamknij się i mnie rozbieraj —  powiedziałem z uśmiechem, znów przywierając do jego warg. Coraz sprawniej szło mi całowanie i zdecydowanie różniło się od tego z Minseokiem. Wtedy miałem ochotę uciec z toalety, a teraz pragnąłem, by ta chwila trwała wiecznie.
Sehun posłuchał mojego rozkazu i już po chwili byłem jedynie w bokserkach. Delikatnie położył mnie na swoim łóżku i wchodząc pomiędzy moje nogi, które rozsunął na boki, pochylił się nade mną. Następnie znów pocałował moje usta, ale krótko i szybko, zaraz potem zszedł pocałunkami niżej, na szczękę i szyję, co spowodowało, że zachichotałem, bo miałem okropne łaskotki. Nie miałem pojęcia też, co robić z rękami, dlatego wsunąłem je we włosy Sehuna, starając się ogarnąć całą tę sytuację. Ale jednak było mi ciężko, bo nawet mimo mojego nastawienia to było trochę trudne. Choć wciąż mi się podobało i wiedziałem, że nie zmienię zdania. Nie wtedy, gdy zsunąłem z Sehuna ręcznik, który wylądował tam, gdzie moje ubrania.
Naprawdę chciałem zerknąć w dół, moje oczy same tam leciały, ale nie zdążyły nic wyłapać, bo duże dłonie Sehuna ściągnęły ze mnie ostatnią część bielizny, a ja zaczerwieniłem się jak wtedy, kiedy Irene zaczęła mówić o penisach za szkołą.
— Luhan, nie musimy tego robić — powiedział, kiedy zorientował się, że zbyt szybko oddycham.
— Nie, nie, nie, nie — odparłem, chwytając jego twarz w dłonie. — Chcę. Sam cię o to prosiłem i nie zmienię zdania. Po prostu to dla mnie nowość i nie mam pojęcia co robić... Wiem, że jestem beznadziejny, ale oglądanie porno wcale nic nie daje. Mam nadzieję, że nie przypominam ci teraz nieboszczyka?
Sehun parsknął śmiechem, kierując wzrok na moją zarumienioną twarz.
— Nie — zaśmiał się — jesteś wspaniały. Po prostu się rozluźnij i jeżeli będziesz chciał przestać, od razu mów — dodał, zabierając z półki lubrykant, który wylał na drżącą dłoń. Nie robiłem nic, tylko czekałem, aż wsunie pomiędzy moje pośladki pierwszy, zwilżony palec. Dopiero wtedy nie wiedziałem jak oddychać.
Znałem to uczucie, czasami sam się rozciągałem, ale co innego robić to samemu, a co innego czuć, jak ktoś inny robi to za ciebie. Poza tym palce Sehuna były większe – grubsze i dłuższe i nie mogłem powiedzieć, że mi się to nie podoba, bo szalałem w środku, zwłaszcza moje szybko bijące serce, choć trochę bolało. Zabolało bardziej, gdy Sehun dołączył czwarty palec, wpychając dłoń głębiej, ale nie powiedziałem nic, jedynie jęknąłem cicho, oddychając głębiej. Sehun na uspokojenie mnie składał motyle pocałunki na linii mojej szczęki, jakby mając nadzieję, że tym mnie rozluźni. To powoli działało, zwłaszcza, gdy przymykałem oczy i nie spinałem tak mięśni. Wtedy było znacznie łatwiej i przyjemniej.
Lekko uchyliłem oczy, gdy Sehun wyjął palce, a lubrykant rozlał na swojej męskości. Wreszcie go zobaczyłem! I szczerze powiedziawszy, miałem nadzieję, że Jongin jest równie duży, co on. Chciałem więcej, potrzebowałem tego, dlatego uśmiechnąłem się nieznacznie, gdy Sehun ponownie pochylił się nade mną, oddychając ciężko.
— Jedno słowo i przestanę.
Wywróciłem teatralnie oczami.
— Przestań gadać i wejdź we mnie. — Nie sądziłem, że to powiem, ale miałem już dość tego bezsensownego gadania. Nie przekonałem tym Sehuna, bo jeszcze chwilę patrzył na mnie, upewniając się, ale wreszcie zabrał się za to, o co go prosiłem.
Nieznacznie uniósł moje wciąż rozsunięte nogi i powoli, najdelikatniej jak tylko mógł, wsunął się we mnie.
Poczułem się dziwnie – nietypowo. I skrzywiłem się, czując wypełniający mnie od środka ból. To nie było tak przyjemne, jak myślałem, że będzie. Rozciąganie nie dało dużo, chociaż wiedziałem, że jest lepiej, niż miałoby być bez tego i lubrykantu. Poczekał, aż się przyzwyczaję, oddychając głęboko. Był zdenerwowany tak samo jak ja, ale nie chciał, żebym to zobaczył, nie wtedy, kiedy ukrył nos w zagłębieniu mojej szyi. Jego włosy łaskotały mnie w twarz, ale czułem się dobrze, tak owinięty wokół niego, wiedząc, że mój najlepszy przyjaciel jest tym razem bliżej mnie niż kiedykolwiek wcześniej.
Wcześniej nie całowaliśmy się, jedynie Sehun czasami w napływach czułości mnie przytulał. Albo zgniatał, jak kto woli. Natomiast jak byliśmy mali, podobno uwielbiałem całować Sehuna po policzkach. Ten za to uciekał przede mną i chował się w przedziwnych miejscach. Tak działałem na niego, mając cztery lata.
Automatycznie wbiłem palce w plecy Sehuna, kiedy poruszył się delikatnie. Wypuściłem całe powietrze z płuc, czekając na najgorsze, ale wbrew wszystkiemu było przyjemnie. Nie rozerwało mnie, tak jak myślałem, że będzie, ani nie miałem ochoty uciec, tylko zostać i czekać, aż Sehun swoimi biodrami zacznie wykonywać płynniejsze ruchy. I zaczął zaraz potem, wbijając się we mnie płynniej, zahaczał zębami o moją skórę mokrą od potu, a gorącą od doznań. Oddychałem szybko, wyginając plecy w łuk, kiedy uderzał o mój czuły punkt, przyspieszając, gdy nasze jęki splatały się ze sobą. Cieszyłem się, że mama Sehuna wyszła, bo byłem pewny, że słyszy nas cała okolica. Ale czemu, do cholery, w takiej chwili myślę o matce mojego przyjaciela?
Przymknąłem oczy, czując, że koniec jest bliski. Chciałem wyobrazić sobie Jongina, całkiem nagiego i cholernie ponętnego, ale zamiast niego wciąż miałem przed oczami obraz ociekającego wodą Sehuna po wieczornym prysznicu. Dlaczego?
— Mocniej, Sehun. Błagam — wyjęczałem, czując napływającą wielkimi falami przyjemność. Nigdy wcześniej nie uprawiałem seksu, więc to było jasne, że szybko skończę, ale nie przypuszczałem, że orgazm będzie tak intensywny.
I być może byłem nim zbyt oszołomiony, bo chwilę potem, gdy Sehun osiągał swoje spełnienie, pomiędzy ostatnimi jękami wyszeptał trzy słowa, która były zamazane, jakby wcale tamtego wieczoru nie padły.
— Kocham cię, Lu.
Na pewno się przesłyszałem.

***

— Ał, Baekhyun, ty chory pojebie, nie bij mnie! — wyjęczałem obolały, zakrywając głowę przed rulonikiem z gazety.
— Czy ciebie, Luhan, do reszty pojebało? — wykrzyczał, zabijając mnie swoim wzrokiem. Cóż, przynajmniej przestał mnie bić. — Chcesz powiedzieć, że ten idiota Kim Jongin, jest jeszcze większym dupkiem niż uważałem go wcześniej i przez niego, i ten swój głupi, mały móżdżek zmusiłeś Sehuna, żeby się z tobą przespał? CZY JA CI MAM WSADZIĆ W DUPĘ JAKIŚ KIJ CZY CO?
— Nie musisz, choć myślę, że byłoby przyjemnie...
— ZAMKNIJ SIĘ! Jesteś idiotą. Jongin i Irene też, jak mogliście? Zwłaszcza ty. Jak mogłeś tak wykorzystać Sehuna? — warknął, celując we mnie palcem.
Naprawdę nie rozumiałem, co mu do tego, ale Baekhyun uwielbiał mieszać się w życie innych i wcale nie dziwiło mnie to, że postanowił zaangażować się i w tę sprawę. Szkoda, że to ja dostałem po głowie, a nie Irene. W końcu to był jej pomysł!
— Baek, przesadzasz. Sehun się zgodził i podobało mu się. Poza tym to tylko seks, robił już to wcześniej, więc to żadna dla niego nowość, tylko kolejna noc pełna przyjemności. I czy z łaski swojej mógłbyś przestać zabijać mnie wzrokiem? Jak chcesz się na kimś wyżyć to idź coś zrób z Irene, mnie zostaw w spokoju.
Baekhyun zmrużył oczy.
— To był jego pierwszy raz.
— Jego też.
— Nie. To był mój pierwszy raz, pomyliło ci się, Baek.
— Co? Przecież rok temu na imprezie, on i Krystal... Cała szkoła o tym huczała przez dobry tydzień. W końcu Sehun też nie zaprzeczał.
— A czy kiedykolwiek to potwierdził? — zapytał już nieco spokojniej Baekhyun, odkładając gazetę w bok. Odetchnąłem z ulgą. — Rozmawiałem o tym z nim kilka dni później. Nie przespał się z nią, oboje stwierdzili, że wolą to przeżyć z osobą, którą kochają. Masz szczęście, że Sehun cię kocha i miał ten swój pierwszy raz z wyjątkową osobą, bo inaczej, przysięgam, utopiłbym cię w umywalce — warknął, a ja otworzyłem szerzej oczy.
Szczerze? W tamtej chwili zamurowało mnie bardziej niż wtedy, gdy Jongin powiedział, że chce się ze mną umówić.
— Czy ty sobie ze mnie żartujesz?
— A wyglądam? — zapytał, mając ochotę mnie udusić. Nie. — Próbowałem ci o tym powiedzieć od tego głupiego tygodnia, czyli od momentu, kiedy umówiłeś się z Jonginem, bo wcześniej myślałem, że sam się ogarniesz. Ale najwyraźniej w świecie jesteś głupi, Luhan. Zgodził się, bo cię kocha, ale wiem, że żałuje. Że sam wolałby, żebyś przeżył ten swój pierwszy raz z kimś innym. A ty jak ostatni kretyn, przespałeś się z nim, żeby zaraz potem, Jongin mógł powtórzyć to, co zrobił Sehun. Uśmiecham się, ale mam ochotę cię udusić i zakopać żywcem na środku boiska szkolnego.
Nie potrafiłem się odezwać. Wciąż przetwarzałem te wszystkie słowa, mając ochotę się rozryczeć. Dlaczego byłem taki głupi?


***

Dopiero w sobotę zaczęło do mnie docierać to, że wcale się nie przesłyszałem, że Sehun naprawdę powiedział, że mnie kocha. Dotarło do mnie też to, że byłem debilem i postąpiłem chamsko, nawet jeśli nie wiedziałem o tym, jakim uczuciem darzy mnie Hun.
Kochał mnie, a ja latałem obok niego i niczym napalona trzynastka ciągle powtarzałem, że mam randkę z Jonginem. I wykorzystałem go, ponieważ chciałem przespać się z kimś innym. Świetnie, przestał mnie boleć tyłek, ale zaczęło serce przez te wszystkie wyrzuty sumienia, który zaczęły mnie dręczyć po rozmowie z Baekhyunem. Dlaczego życie nastolatka musiało być tak bardzo do dupy?
Kiedy usłyszałem dzwonek, instynktownie przeniosłem wzrok na zegar. 19:00. O nie, o nie, o nie. Tylko nie Jongin, nie teraz.
Wyleciałem na korytarz, praktycznie potykając się o własne nogi.
— Mamo, powiedz Jonginowi, że mnie nie ma!
— Co? Czy to nie ty przez ostatni tydzień powtarzałeś, że nie możesz doczekać się randki z Jonginem?
— Zmieniłem zdanie. Powiedz mu ze wypadło mi coś pilnego i przeproś. Pod żadnym pozorem nie wpuszczaj go do domu — poprosiłem po czym zamknąłem się w pokoju. Spanikowałem. Doskonale znałem moją mamę i wiedziałem, że nie mam więcej niż dwie minuty, zanim Jongin nie zapuka w drzwi mojego pokoju. Miał mnie wziąć na jakąś kolację, potem najprawdopodobniej do siebie, ale ja w tamtym momencie, jedynie marzyłem o tym, żeby być w innym miejscu. I przeprosić pewną osobę, którą okropnie potraktowałem. Jednocześnie żałowałem, bo jasne, na myśl o Jonginie wciąż dostawałem palpitacji serca, ale właśnie tego wieczoru, ktoś znacznie bardziej potrzebował mojego towarzystwa.
Rozejrzałem się po pokoju, po czym uśmiechnąłem, odnajdując swój ratunek. Niemal od razu założyłem tenisówki i otworzyłem okno. Tak, zamierzałem wymknąć się przez nie, zwiewając przed randką, na którą czekałem trzy lata. Byłem idiotą, ale gdybym został, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
Wyskoczyłem na skoszony trawnik, oczywiście brudząc sobie jasne spodnie, ale nie przejąłem się tym nawet, tylko od razu skierowałem się do sąsiedniego domu. I z obawy o to, że Jongin zobaczy mnie przy drzwiach, wspiąłem się na taras i zapukałem w okno balkonowe.
Luhan, jesteś przegrywem.
— Lu? Kochanie, co ty tu robisz? — zapytała mama Sehuna, odsuwając firankę.
— Próbuję dostać się do waszego domu. — Uśmiechnąłem się głupio. — Jest Sehun?
— Jest, ale dlaczego nie wchodzisz drzwiami frontowymi? – zadała kolejne pytanie, otwierając mi okno.
— Długa historia. Kiedyś opowiem — powiedziałem w pośpiechu po czym ściągając w pośpiechu buty, które rzuciłem gdzieś przy schodach.
Wybiegłem do góry, po czym jak burza wpadłem do pokoju mojego przyjaciela, nawet nie siląc się na pukanie. I zastałem go, siedzącego z pudełkiem lodów, w stercie chusteczek. Oglądał Dziennik Bridget Jones i wyglądał, jakby zaraz znów miał się rozryczeć. Znałem go takiego, chłopaka o miękkim sercu, nie jednego z najpopularniejszych szkolnych div z wielkim talentem do koszykówki. Znałem Sehuna, którego bardzo łatwo było zranić.
— Lu? — zapytał, szybko wycierając oczy. Nie chciał, żebym zobaczył, że płacze. — Co ty tu robisz?
— Zamierzam spędzić wieczór z najważniejszą osobą w moim życiu.
— A Jongin?
— Pewnie dalej stoi pod moimi drzwiami — zaśmiałem się.
I wtedy Sehun się uśmiechnął. Tak cudownie, jak nigdy wcześniej. I już byłem pewny, że nigdzie indziej ani z nikim innym nie chciałem wtedy być.
Byłem szczęśliwy, widząc tę radość w oczach Sehuna – osoby, która do reszty zmieniła mój świat w kilka dni.
__________________________________________________________

Nie wiem, kiedy cokolwiek pojawi się nowego. Ostatnio mnie ręce bolą, więc źle mi się pisze, a jeszcze przygotowuję razem z Izzy Melodię zabłąkanej duszy, a to bardzo pracochłonne. Ale postaram się coś dodać niedługo, tylko nie obiecuję kiedy.

za zbetowanie dziękuję sasydż ♥

9 komentarzy:

  1. To było wspaniałe. Serio. Postać Sehuna rozczuliła mnie do reszty... i ten ich pierwszy raz! ♡ Poprawiłaś mi tym fickem humor ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Daję oczko z ręki, dobrze przeczytać raz na ruski rok coś, co nie jest angstem. XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe, jak zawsze ;) Mam pustą głowę, w tym pozytywnym sensie. Opowiadania o Sehunie i Luhanie zawsze pozostawiają po sobie niedosyt, no ale taki już ich urok ^^ Sehunnie był bardzo uroczy w przeciwieństwie do Lu -.- dzięki, temu nie było zbyt cukierkowato :) Czekam z niecierpliwością na nowości i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przyjemna historia :) Nastoletnie miłostki są czasem takie beznadziejne... jak sobie przypomnę swoje to aż się sama sobie dziwię gdzie ja miałam rozum ☺ Dobrze że Lu tak szybko się ogarnął bo nie chciałam żeby zranił Sehuna. Dzięki i pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Bolała mnie głowa, więc uznałam, że spróbuję odpocząć w wannie i przeczytam ficzka. Tak się złożyło, że akurat wybrałam tego one shota i miałam nadzieję, że w magiczny sposób polepszy on moje samopoczucie.
    I... udało się. Czytało mi się szybko, lekko, przyjemnie, w żadnym momencie nie czułam, że się nudzę. Ostatnio mój gust się trochę zaostrzył i bardzo ciężko jest znaleźć mi coś, co mi się spodoba, więc punkt dla ciebie. Jak zwykle mnie nie zawiodłaś.
    W tym miejscu powinnam pokazać ci serduszko z różowych durexów, które kiedyś wysyłałam ci na twitterze. Śle sarangi dla ciebie i twoich prac!
    Co do samego one shota - uwielbiam szkolne!au, uwielbiam hunhana, więc te dwa elementy zapunktowały u mnie na początku. Myślenie Luhana trochę mnie powaliło i to, jak co chwila powtarzał Sehunowi, że to przecież tylko seks, a tu taki zonk na sam koniec, no bo dla Huna to nie tylko seks i miałam ochotę potraktować twarz Luhana moją lodowatą stopą. Luhan, ty przegrywie. Zastanów się ty czasem, co? Spodobała mi się też postać Irene, jako takiej luźnej, trochę zboczonej kumpeli, która namawia cię, byś przespał się ze swoim przyjacielem, zanim prześpisz się z kimś, do kogo wzdychasz przez 3 lata. Hasztag logiczne. Irene, zaprzyjaźnijmy się.
    Rozwaliło mnie też, jak Sehun oglądał na koniec Dziennik Bridget Jones i jadł lody, płacząc sobie. Wyobraziłam sobie to i telefon prawie wpadł mi do wanny.
    No, no, loszka. Pisz kolejne tak przyjemne i lekkie szoty, a będę w niebie!
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przybywam!
    Szczerze, to miałam ogromną ochotę przywalić lu w twarz za to, że traktował to jako zwykły seks, ale widzę, że troszku ogarnął się, co mnie cieszy.
    Cieszy mnie również to, że to było takie słodkie, bo ostatnio żyłam na angstach, co nie jest dla mnie dobre, bo kosztuje mnie to wiele i nie mogę się pozbierać, a takie opowiadanka są po prostu przecudowne, by wieczorem usiąść z kubkiem herbaty i przeczytać coś, co nie zawiera w sobie poematów, nad którymi trzeba się zastanawiać. Dziękuję Ci za taki piękny shocik, taki słodziutki, pełen uroku i uroczy smut - tego było mi trzeba.
    Dobra robota, Uszati, jesteś wspaniała ♥
    Wybacz za błędy w komentarzu i bezsens, ale i tak nie umiem dalej pisać komentarzy XD
    Pozdrawiam cieplutko ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne! Niesamowicie miło się czytało. Dość cukrowe opowiadanie, ale bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne! Niesamowicie miło się czytało. Dość cukrowe opowiadanie, ale bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest to moje pierwsze przeczytane opowiadanie po dosyć długiej przerwie i z miejsca na nowo zakochałam się w Twoim stylu pisania i oczywiście tej historii. :*

    OdpowiedzUsuń

Followers