Tytuł: Double Rainbow
Bohaterowie: Lu Han, Byun Baekhyun, Wu YiFan, Oh Sehun, Kim Jongin i reszta Exo.
Pairings: main!Lubaek, side!Sekai
Gatunek: Fluff, smut, high school, au.
Rating: NC - 17
Opis: Luhan i Baekhyun to całkiem słodka i urocza parka, która wyróżniałaby się na szkolnym, szarym tle, gdyby nie jeden z partnerów. A zmienić to miała piżama party, którą organizował Kris.
A/N: Cóż, to jest jedno z tych opowiadań, gdzie nie ma konkretnej fabuły, a puch sypie się z niego kilogramami. Mimo, że całość ma 9 stron, pisałam je od listopada 2013 roku... Nie przepadam za fluffami i smutami, ale piękna pogoda, która utrzymywała się przez ostatni tydzień, pozwoliła mi to ff dokończyć. I powiedzmy, że podoba mi się wszystko, prócz smuta... Kolejnym one shotem będzie najprawdopodobniej "Love without tragedy" z Hunhanem, choć zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie. W każdym razie mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania i komentowania? :3
W
naszej szkole panował prosty system. Jesteś przystojny i masz kasę
– wielbią cię wszyscy, wliczając w to żeńską, jak i męską
populację. Poza tym masz o wiele łatwiej, niż taki zwykły,
przeciętny, niczym niewyróżniający się człowieczek, jakim była
większość. Na takich nie zwracało się uwagi, całkowicie się
ich ignorowało. Cóż, by zaistnieć w naszej niezwykle
zamerykanizowanej szkole, gdzie nie trudno było dostrzec
roznegliżowane cheerleaderki, jakiś dzikich skaterów, czy dziwnych
kujonów, był jeszcze jeden sposób. Wystarczyło mieć kontakty.
Przyjaźniłeś się z kimś popularnym, to automatycznie stawiało
cię rangą wyżej. Wystarczyło, że miałeś w sobie coś, dzięki
czemu ta popularna osoba cię polubiła.
To
nie tak, że przyjaźniłem się z Wu YiFanem jedynie dla pozycji
społecznej czy kasy, której samej mi nie brakowało. Może nie
byłem taki jak Kris, ale nie zamierzałem zniżać się do tego
poziomu, żeby zadawać się z nim tylko i wyłącznie dla środków
materialnych. Miałem je gdzieś, póki Kris się do mnie odzywał. I
robił swoje niezapomniane imprezy, które ja zwykle nazywałem Piżama Party. YiFan nienawidził, gdy tak mówiłem o nich,
ale jak inaczej mógłbym je nazywać? Zawsze zbierała się nas
dwunastka, nikt inny nie miał na nie wstępu. I właściwie to
dziwne, biorąc pod uwagę, że takie coś urządzają raczej
dziewczyny. Na początku sam się śmiałem, bo piżama party
kojarzyło mi się z kosmetykami, tworzeniem różnych, przedziwnych
fryzur, malowaniem paznokci i piszczeniem na widok nagich klat jakiś
modeli od Calvin'a Klein'a. Ewentualnie z różowymi, słodziutkimi
śpiworami, ale to akurat by się zgadzało. Ostatnio taki przywlekł
Minseok. Cóż... ale obiecałem, że nie będę się śmiał. Tak,
czy owak te krisowe piżama party różniło się całkowicie od tych
pokazywanych w amerykańskich filmach dla nastolatek. Nie malowaliśmy
się i nie czesaliśmy się, całe szczęście. Główną atrakcją
było morze gier, które kolekcjonował Kris. Jego ojciec był
prezesem jednej z największych korporacji, zarządzających właśnie
tym działem, dlatego też najukochańszy synek dostawał wszystko
przed premierą. Poza tym siedzieliśmy i obżeraliśmy się do
późna, czasem pijąc jakieś dziwny alkohol, który przynosił
Chanyeol z Jongdae. Na początku wolałem go nie próbować, ale gdy
w końcu go zasmakowałem, stwierdziłem, że daje niezłego kopa.
Lepszy od tego gównianego soju od Krisa, który chyba z soju ma
niewiele.
-
Słyszałem, że zapraszasz nas na piżama party. - Uwiesiłem się
ramienia wielkoluda, uśmiechając się szeroko. Nas miałem na myśli
siebie i mojego słodkiego kujonka Baeka, który teraz prawdopodobnie
tonął w lawinie książek w bibliotece, do której wolałem nie
wchodzić. Stara bibliotekarka skutecznie mnie odstraszała. -
Przyniosę Pockey. Zagramy w kissing game! - Uśmiechnąłem się
szeroko, co nie obeszło się bez warknięcia Krisa.
-
Luhan, złaź mi z ramienia – zażądał, co od razu uczyniłem. -
To nie jest piżama party. Jeszcze raz to tak nazwiesz, a będziesz
nocował na balkonie – zagroził, a ja doskonale wiedziałem, że
nie żartuje. W tamtym roku tak spędził noc Jongin, który
stwierdził, że gdy Kris tańczy, wygląda, jakby miał kij w tyłku.
Wolałem raczej nie przekonywać się jak to jest, ale z opowieści
Kima dowiedziałem się, że taras państwa Wu nie jest wcale taki
wygodny, a i mieszka tam wiele komarów. - A w kissing game możesz zagrać sobie co najwyżej z
Baekhyunem, nie każdy jest gejem.
Prychnąłem,
mrużąc oczy.
-
To, że grasz w kissing game, nie znaczy, że musisz być gejem –
oburzyłem się, rzucając torbę pod drzewem w szkolnym ogrodzie.
Zaraz po tym usiadłem koło niej, uśmiechając się szeroko. -
Nie, żeby coś, ale bardziej pedalskie jest to, że zapraszasz
jedenastu chłopaków na noc. Dziwię się jeszcze, że twoi rodzice
nie wpadli na pomysł, że ich ukochany synuś ma coś z geja –
prychnąłem, za co zostałem zdzielony w głowę. - Ej! Za co to?
- Za
wszystko, mam cię dość – mruknął, siadając obok mnie.
Poprawił górę od swojego mundurka i spojrzał na mnie spod
przymrużonych powiek. - Jesteś nieznośny, zboczony, upierdliwy i
męczący – wymieniał, a ja słuchałem go ze znudzeniem.
-
Mówisz, jakbym tego nie wiedział – prychnąłem, kręcąc z
rozbawieniem głową. - Ale poważnie, będą wszyscy? - zapytałem z
nadzieją.
Nie
wyobrażałem sobie piżama party choć bez jednego z nas. Byłoby
zbyt dziwnie? Nie wiem, ale każdy miał przypisaną jakąś rolę w
naszej paczce. Niesamowicie różniliśmy się od siebie i gdy
brakowało choć jednego charakteru, robiło się automatycznie
drętwo.
- A
jak myślisz? - Uśmiechnął się, spoglądając gdzieś w bok, jak
się później okazało na Jongina, który rzucił obok nas swoją
deskorolkę, na której po chwili usiadł.
-
Kai! - pisnąłem, przytulając się do przyjaciela po chwili. -
Powiedz Krisowi, że nie trzeba być gejem, żeby grać w kissing
game – zażądałem, jakby nagle poważniejąc. Spojrzałem z uwagą
na YiFana, który tylko zgromił mnie pełnym jadu spojrzeniem.
Uśmiechnąłem
się słodko w jego stronę.
-
Jasne, że nie – oznajmił Jongin, spoglądając na moją torbę. -
A masz Pockey? Nie mów Sehunowi, bo zeżre, nim gra się zacznie.
Ten mały żarłok wszystko dorwie – jęknął, po czym zabawnie
wydął swoje policzki, przez co wyglądał jak napompowana wiewiórka po
wyjściu z solarium.
-
Znowu zjadł ci drugie śniadanie? - zapytałem, choć doskonale
znałem odpowiedź. Jongin kiwnął głową i zacisnął mocno wargi
w wąską linię, co wywołało u mnie atak śmiechu. Uwielbiałem
jego miny, choć Sehun bił go na głowę. - No nie złość się na
niego, żabciu – zacmokałem, mierzwiąc jego i tak już
rozczochrane włosy. - Jest tak chudy, że dodatkowa porcja posiłku
mu nie zaszkodzi, więc karm go, Jongin, póki możesz. - Zaśmiałem
się, wstając z miejsca. - A teraz wybaczcie, lecę wyciągnąć
moją kicię z biblioteki, bo chyba przykleił się do tych książek
– mruknąłem, ruszając w stronę szkoły.
Cóż,
w obliczu, kiedy moja miłość czekała na mnie, nawet biblioteka
przestawała być straszna.
*
Wszedłem
do szkolnej biblioteki, krzywiąc się przy tym okropnie.
Nienawidziłem tego miejsca, było tu zdecydowanie zbyt czysto, cicho
i smętnie. Zastanawiało mnie to, jak Baekhyun mógł tu
przesiadywać zdecydowanie dłużej, niż każdy przeciętny osobnik
tejże szkoły. Ja na jego miejscu już ześwirowałbym, a Baekhyun
nadal był taki sam, jak kiedyś, nie zmienił się nic i to właśnie
tak bardzo w nim uwielbiałem. Mimo przemijającego czasu, był tym
samym Baekhyunem, którego poznałem na początku szkoły średniej.
Rozejrzałem
się po pomieszczeniu, jednak nigdzie nie dostrzegłem czupryny
brązowych włosów i tej jego charakterystycznej, drobnej sylwetki.
Ale wiedziałem, że jeżeli nie ma go tutaj – w polu mojego
widzenia, prawdopodobnie schował się za jakimiś regałami na samym
końcu biblioteki, dlatego ruszyłem w tamtym kierunku, ignorując
złośliwe spojrzenie nauczycielki od koreańskiego, która stała tuż
przy dziale z lekturami. Posłałem jej złośliwy uśmieszek,
przechodząc obok niej dumnie, a kiedy znalazłem się poza jej
zasięgiem, odetchnąłem z ulgą. Nienawidziłem jej, ani całej
kadry nauczycielskiej. Potwornie denerwujący ludzie. Chyba nawet
gorsi od Tao, gdy nazywam go niedźwiedziem, nie pandą.
Wyszedłem
zza regału i uśmiechnąłem się, gdy dostrzegłem moją zgubę.
Stanąłem za chłopakiem, przyglądając się jego sylwetce od tyłu.
Był raczej drobny i słodki. Jego ciemne włosy roztrzepane były w
nieładzie, ale to wcale nie odejmowało mu uroku. Na wątłych
ramionach zarzuconą miał cienką, białą, obowiązkową koszulkę,
jednak brakowało granatowej marynarki, której zapinał wszystkie
guziki, co czyniło go nieco poważnym, kiedy tak naprawdę był
słodki, niewinny i rozkoszny. Uwielbiałem to w nim, jego
delikatność i niepozorność, przez co czasami sam sobie
zazdrościłem takiego chłopaka i byłem z siebie dumny, że udało
mi się go uwieść, a było to niezwykle trudne. Poznałem go na
samym początku szkoły średniej, czyli prawie półtora roku temu,
na głupim kółku matematycznym, na które byłem zmuszony chodzić
przez miesiąc. Wcześniej byłem wściekły, teraz tego nie żałuję.
Położyłem
dłonie na ramionach mojego małego, słodkiego misia, przez co
wzdrygnął się nieco. Wiedziałem, że gdyby nie to, że byliśmy
w bibliotece, wkurzyłby się i na mnie nawrzeszczał. Nie lubił,
gdy go straszyłem, ale Baek tak fajnie się złościł. - Buu! -
powiedziałem tuż przy jego uchu, nachylając się nad nim. Obrócił
głowę i spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. Był zły,
czułem to.
-
Cicho, Luhan! - warknął szeptem, odruchowo kładąc palec na
ustach, zupełnie jak jakiś rozwścieczony przedszkolak, będący
gotów rzucić mnie klockiem. - Bo każdy usłyszy!
Bawiło
mnie to, jak Baek na to wszystko reagował. Ten mały kujonek był
nawet uroczy, gdy chciał mnie zabić. Cóż, to dosyć dziwne, ale
naprawdę tak było.
-
Nie złość się, kruszynko – poprosiłem, przytulając go od
tyłu. Ślicznie pachniał - malinami. - Ta wściekła minka zupełnie
nie pasuje do słodkiej buźki – dodałem, a Baekhyun w odpowiedzi
zaczął się strasznie wiercić, próbując się jakoś uwolnić z
mojego silnego uścisku.
-
Luhan, jak się zaraz ode mnie nie odkleisz, to obiecuję, że cię rozszarpię – zagroził, a ja zaśmiałem się jedynie. -
Jeszcze ktoś nas zobaczy – jęknął.
-
Mówisz, jakby cała szkoła o tym nie wiedziała – zakpiłem, co
pogorszyło moją sytuację, ponieważ Baekkie zaczął wiercić się
jeszcze bardziej, aż wreszcie wyswobodził się z mojego uścisku,
przez co musiałem ustąpić i zabrać ręce.
Przesunąłem
krzesło stojące przy biurku obok i usiadłem na nim przy
naburmuszonym Baekhyunie. - No już, przestań – poprosiłem,
przysuwając się do niego, by ucałować te pełne, słodkie usta,
jednak Byun odsunął się ode mnie, krzyżując moje plany. - Mam
dla ciebie propozycję.
-
Nie, Luhan. Nie pójdę z tobą na Bubble Tea. Już
po ostatniej mi niedobrze, smakowała mydłem – warknął, zabawnie
marszcząc nos. Chciałem mu przerwać i uniknąć bezsensownego
gadania, jednak nie dał mi dojść do głosu. - To bez sensu, już
mam dość chodzenia z tobą do tych herbaciarni. Nie zgadzam się!
Poza tym muszę przygotować się na sprawdzian z fizyki. Świat nie
zawaliłby się, gdybyś też przeczytał notatki, uwierz.
Zaśmiałem
się, kręcąc przy tym głową. - Daj spokój, Hyunnie. - Machnąłem
ręką i ponownie uśmiechnąłem się. - Jest piątek, lekcje powoli
się kończą, a ja nie mam zamiaru siedzieć z nosem w książkach.
Ty też nie. - Wskazałem na chłopaka, a on otworzył w zaskoczeniu
szerzej oczy. - Idziemy do Krisa, szykuj piżamkę, kiciu!
-
O nie, nie, nie ma mowy! Zapomnij o tym! - Odchylił się nieco,
otwierając szerzej oczy. Wyglądał jak mała, przestraszona,
włochata kuleczka. - Proszę, Luhan! Daj mi z tym spokój, a teraz
leć do Jongina, Sehuna, kogokolwiek, byleby jak najdalej ode mnie.
Nie
miałem siły się z nim sprzeczać więc jedynie, co zrobiłem, to
zamknąłem z hukiem grubą książkę w twardej oprawie leżącą
przed nim i spojrzałem w jego przestraszone oczka. - A teraz
zabieraj swoje rzeczy i zrywamy się z ostatniej lekcji, przecież
chemia nie jest taka ważna. - Zaśmiałem się, wstając z miejsca,
po czym zacmokałem rozbawiony, widząc jego skwaszoną minę. - No
dalej, idziemy na Bubble Tea!
- Zapomnij o tym – prychnął, kładąc dłonie na obszernej książce,
natomiast ja zaparłem się, starając się jakoś zwlec go z
krzesła, co szczerze powiedziawszy średnio mi wychodziło. Ten
mały, na oko niewinny szczeniak miał trochę siły (lub przykleił
się do siedzenia), co utrudniało całą sytuację. Zmarszczyłem w
niezadowoleniu nos, zaciskając usta w wąską linię.
-
Kupię ci czekoladki malinowe. - Wraz z ostatnimi słowami Baekhyun
uśmiechnął się szeroko i wstał z krzesła, pakując do plecaka
swoje rzeczy. Yay, mam cię, Baekkie!
*
Uśmiechnąłem
się szeroko, stając na dużym placu przed domem Krisa, na którym
stał jeszcze jeden z samochodów jego rodziców, którym
prawdopodobnie mieli się udać w podróż. To, że nadal byli w domu,
nieco mnie zmartwiło. Cóż, mama mojego przyjaciela była dość
specyficzną osobą, dlatego miałem cichą nadzieję, że jednak jej
nie spotkam, ale najwyraźniej wszystko zbuntowało się przeciwko
mnie, nawet Baekhyun, który zapierał się jak tylko mógł, by nie
wejść do środka willi. Wyglądał przy tym dosyć zabawnie, jednak
wolałem nie mówić o tym głośno, by nie pogorszyć jeszcze
bardziej sytuacji.
-
Baekkie, no rusz się! - jęknąłem, ciągnąc chłopaka za rękę,
którą szarpał tylko po to, aby mi uciec. Ale nie ruszył się
nawet o krok. Nadal tkwił w tym samym miejscu, zupełnie jakby
przykleił się do tej przeklętej równo ułożonej kostki.
-
Nie! Po ostatniej nocy mam dość! - zawył płaczliwie, a ja
naprawdę miałem wrażenie, że zaraz się tu rozryczy. To wszystko
przez jego niemrawy wyraz twarzy. - Kris jest straszny i Minseok też!
A Chanyeol dziwnie się na mnie zawsze patrzy. Boję się ich –
dodał po chwili, wysuwając dolną wargę do przodu. - Nie chcę tam
iść, nie pozwól na to i zawróćmy. Już wolę drugi raz dzisiaj
iść na Bubble Tea, tylko proszę, nie zmuszaj mnie do wejścia tam.
Westchnąłem
zrezygnowany, całkowicie odwracając się przodem do mojego
chłopaka, po czym podszedłem do niego tak blisko, by ująć jego
twarz w dłonie. Zarumienione policzki Byuna były cholernie
cieplutkie, zapewne od słońca, które tamtego dnia świeciło od
samego rana. Spojrzałem w jego duże, podkreślone czarnym
eyelinerem oczka, po czym uśmiechnąłem się szeroko, przysuwając
swoją twarz bliżej niego.
-
Nie bój się, tym razem to ja będę tak parzyć na ciebie cały
czas. Przestań marudzić i wyluzuj – poprosiłem, a następnie
musnąłem jego usta, pod wpływem czego wykrzywiły się w
promiennym, pełnym szczęścia uśmiechu.
-
To jak, przestaniesz już i wejdziesz? - Baekhyun kiwnął twierdząco
głową, po czym zacisnął jedną dłoń na poduszce w kształcie
Rilakkumy, którą przywlekł ze swojego domu. Wyglądał z nią jak
niewinne dziecko. Brakowało mu jedynie jeszcze wielkiej, puchatej,
różowej waty cukrowej, tęczowego, dużego lizaka i śmiesznej
czapeczki z wiatraczkiem.
-
Cześć, dziewczyny! -
Usłyszałem głos Zitao, który pojawił się po chwili pojawił
się obok nas razem z Jongdae, który nawet nie pofatygował się,
żeby przywitać się z nami. Za bardzo pochłonęło go smsowanie
lub kolejna, głupawa gierka. - Nie wchodzicie? - zapytał, posyłając
nam zadziorny uśmiech. - Chociaż, jak widziałem, wolicie się
tutaj ślinić – prychnął, a ja zgromiłem go pełnym jadu
wzrokiem. Już po całokształcie miałem ochotę go rozszarpać. -
Oho, jeleń się wkurwił!
-
Zamknij się, zawszony niedźwiedziu – warknąłem, wzmacniając
uścisk na dłoni mojego chłopaka.
-
Jestem pandą! - jęknął z zawodem, prawdopodobnie nie mogąc
zrozumieć, jak śmiałem pomylić te dwa zwierzaki.
Z
rozbawieniem obróciłem głowę lekko w bok, by po chwili ruszyć z
miejsca i dostać się do domu mojego przyjaciela, jednak nie
zrobiłem tego, widząc wysoką blondynkę w czarnej, obcisłej
sukience sięgającej połowy ud. Wychodziła właśnie z budynku,
natomiast za nią szedł ojciec YiFana, z dwoma wyglądającymi na
ciężkie walizkami. Kobieta podeszła do nas z szerokim uśmiechem,
po czym stanęła przed nami i klasnęła radośnie w dłonie.
-
Luhan! - pisnęła zadowolona, lustrując wzrokiem całą naszą
czwórkę po kolei, zacząwszy ode mnie. - Jak ty wyrosłeś! Tak
cholernie się zmieniłeś. - Spojrzałem na nią spod przymrużonych
powiek, marszcząc nieco nos. Jeżeli dobrze pamiętam, ostatni raz
widziałem się z nią góra dwa miesiące temu. A cóż... reakcja
była taka, jakby to było co najmniej siedem lat. - O, Baekhyun!
Jesteś tak słodki, jak zawsze – pochwaliła mojego chłopaka,
przez co zarumienił się leciutko.
-
Nie, ma w sobie jeszcze więcej uroku – odpowiedziałem za niego,
posyłając mu ciepłe spojrzenie, przez które uśmiechnął się
delikatnie.
-
Jest Kris? - Zapytał znudzony Tao, a blondynka pokiwała twierdząco
głową.
-
Tak. Minseok, Yixing, Jongin i Sehun już u niego są – dodała. -
Idźcie, już was nie zatrzymuję. Miłej zabawy, chłopaki. - Na
końcu pomachała nam energicznie i wsiadła do czarnego, drogiego
samochodu, który po chwili odjechał.
Nie
trudziliśmy się z tym, żeby dzwonić, czy też pukać do drzwi,
dając tym samym znak Krisowi, że przyszliśmy. Zamiast tego
weszliśmy szybko do środka, na końcu trzaskając ostentacyjnie
drzwiami. Kiedy zamknęły się za nami, uśmiechnęliśmy się do
siebie, prócz Baekhyuna, który był chyba jeszcze bardziej
spłoszony i wystraszony niż wcześniej. Swoje duże oczka otworzył
szeroko, a długie palce w bił mocniej w poduszkę oraz moją rękę,
jak jakiś kot w kłębek włóczki.
-
Przecież Kris cię nie zgwałci, ani nie zje – szepnąłem,
muskając jego ucho, a Baekhyun oderwał się ode mnie, posyłając
mi oburzone spojrzenie, jakbym co najmniej miał zamiar obmacywać go
w miejscu publicznym. Cóż, już niejeden raz widziałem tę minę.
- Bądź grzeczny – zaśmiałem się, po czym pociągnąłem go za
rękę wgłąb korytarza, na którego końcu znajdowały się drzwi
do pokoju Krisa. Słyszałem zza nich głośne rozmowy przyjaciół,
którzy już wcześniej zdążyli tu dotrzeć.
Cóż,
jak zwykle zapowiadała się wesoła noc.
*
- Potrzeba mi cukru. Obojętnie w jakiej postaci, ale najlepiej
czekolady – jęknął Sehun, wieszając się na ramieniu Jongina. -
Bardzo, bardzo, bardzo dużo – dodał po chwili, a ja mogłem
przysiąc, że oczy świeciły mu radosnym blaskiem, jakby dowiedział
się, że właśnie jedzie na dwutygodniowe wczasy do Disneylandu. -
Ugh, zaraz zwariuję!
- Hunnie, zamknij się z łaski swojej – odpowiedział mu Kai,
marszcząc nieco czoło. - Ja potrzebuję seksu i wódki i jakoś ich
nie dostaję tak na zawołanie.
- Czemu mnie to nie dziwi – zaśmiałem się cicho, mrużąc lekko
oczy. - Sehun, nadal chcesz czekolady? - zapytałem dla pewności, bo
znając Oh, mogłem się spodziewać tego, że w ciągu minuty może
zmienić zdanie co najmniej dziesięć razy, jeśli nie więcej. Po
momencie oczy chłopaka rozszerzyły się nieco i wraz z tym pokiwał
energicznie głową. - Wiedziałem – zaśmiałem się, wyciągając
paczkę Pockey z plecaka, który wziąłem ze sobą, po czym podałem
ją Sehunowi, który niemal wyrwał mi pudełeczko z ręki, a chwilę
później je otworzył i wyjął z niego jednego paluszka.
- Zagrajmy w kissing game! Uwielbiam to – zachwycił się, klękając
przed Jonginem, który tylko spojrzał na niego krzywo. - Kochanie,
otwieraj dzióbek – poprosił Sehun, chcąc na siłę wcisnąć
końcówkę słodyczy pomiędzy pełne usta Kaia, które kojarzyły
mi się trochę z odkurzaczem, dlatego też dziwiłem się Sehunowi,
że się nie bał, że ten go wessie. W końcu Kai rozchylił wargi,
a zadowolony Sehun zaczął gryźć patyczek od drugiej strony. Nie
minęło kilka sekund, a po nim nie było śladu. Sam widok Sehuna
przyssanego do do Jongina był dość zabawny, zwłaszcza, że ten
drugi z całych sił próbował się oderwać od blondyna, który nie
dawał za wygraną.
- Kto zagra ze mną w GTA? Albo w Fifę? Cokolwiek? - Usłyszałem
głos Krisa i inne, należące do reszty przyjaciół, jednak
całkowicie to zignorowałem, spoglądając znacząco na Baekhyuna,
który powoli wstawał, zapewne z zamiarem przejścia do salonu razem
z resztą. Zatrzymała go jednak moja dłoń, którą owinąłem
wokół jego nadgarstka i przyciągnąłem do siebie, uśmiechając
się przebiegle. Chwilę później wyciągnąłem jedną z pockey, z
zamiarem włożenia ją pomiędzy usta Baekhyuna, który na ten gest
oczywiście dostał takich wypieków na twarzy, jakby co najmniej
przez godzinę leżał na słońcu. Prawdę powiedziawszy te słodkie
rumieńce pasowały do jego mlecznobiałej, gładkiej skóry i
dużych, wiecznie przestraszonych oczu, w których migały wesołe
ogniki. To właśnie one go zdradziły.
Baekkie był taką kochaną, dość skomplikowaną osóbką, która
dawno już rozgryzłem. Potrzebowałem na to czasu, jednak mimo to
było warto. Baekhyun już nie mógł ukrywać przede mną zupełnie
nic, bo i tak potrafiłem go rozgryźć, a każde kłamstwo
rozpoznawałem od razu. Oczywiście jeszcze dużo pozostało mi do
odkrycia, ale póki co, postanowiłem się nie przejmować i czekać
na to, co przyniesie los.
Wsunąłem
oblanego czekoladą paluszka pomiędzy jego usta i uśmiechnąłem
się szeroko, klękając dokładnie naprzeciwko siedzącego Baekhyuna,
który z kolei nieśmiało położył ręce na moich ramionach. Ta
mała, paskudna sknera jednak tego chciała, co oczywiście musiałem
wykorzystać, inaczej nie byłbym sobą. Naprawdę było mało momentów, gdy Baek
chętnie wymieniał ze mną czułości. Nawet gdy byliśmy sami,
uciekał przed pocałunkami czy tuleniem, które z kolei uwielbiałem
ja. Myślę, że to wszystko przez to, że był bardzo wstydliwy. Na
początku prawie w ogóle mnie do siebie nie dopuszczał, a samo
trzymanie za ręce było tak intymne jak patrzenie sobie w oczy. To
właśnie cechowało Byuna, był tak strasznie dziewiczy i niewinny,
że jeszcze większą miałem ochotę wziąć sobie tę jego cnotę,
choć wiedziałem, że mi nie pozwoli, a przy tym najprawdopodobniej
oberwę. Niewiele razy rozmawialiśmy o seksie w naszym związku.
Najczęściej kończyło się tym, że Baekhyun cały zażenowany
chował głowę, bym nie zobaczył jego wypieków, także sam nie
wiedziałem, na czym dokładnie stoimy. A pragnąłem Baeka,
zwłaszcza, gdy te słodkie, mięciutkie, pełne usteczka smakujące
truskawkami naciskały na moje, tylko po to, by wyrwać mi ostatni
kawałek paluszka oblanego czekoladą. Nie pozwoliłem mu się od
siebie oderwać, wręcz przycisnąłem swoje wargi jeszcze mocniej do
niego, zabierając sobie kolejne pocałunki, którymi łaskawie
raczył mnie obdarzyć.
-
Luhan! - fuknął na mnie, odrywając się od moich ust. Czułem na
sobie jego rozdrażniony wzrok, ale mimo to wiedziałem, że nie jest
na mnie zły. Baekhyun zawsze tak miał, często się denerwował, a
powody raczej były przesadzone. Oczywiście nie we wszystkich
przypadkach, ale w większości. - Czy ty chociaż raz nie możesz
powstrzymać tych swoich hormonów? - jęknął żałośnie, po czym
westchnął, ocierając rękawem swoje usta, które trochę
obśliniłem. Nie moja wina, że miałem ochotę go pożreć.
-
Nie – odpowiedziałem prosto, po czym uśmiechnąłem się szeroko.
- Gdzie wszyscy poszli? - zapytałem, gdy zauważyłem, że w pokoju
jesteśmy zupełnie sami. Nawet Sehun i Kai gdzieś zniknęli, a
dopiero przed chwilą miziali się obok, a raczej Hunnie atakował
biednego Jongina, który mimo wszystko nie mógł przed nim uciec.
Zupełnie, jakbym widział siebie i Baekhyuna, ale mniejsza z tym.
-
Poszli grać. Wiedziałbyś, gdybyś mnie nie atakował.
-
Nie nazwałbym tego tak.
Byun
pokiwał jedynie głową, po czym prychnął, dając mi jasno do
zrozumienia, że się ze mną nie zgadza, po czym wstał z podłogi,
odszukując wzrokiem wyjścia. - Chodź, bo zaczną bez nas –
zaproponował, natomiast ja wstałem z naburmuszoną miną.
-
A może zostaniemy? - zapytałem z nadzieją, obejmując go
ramionami, po czym ucałowałem jego cieplutki policzek. - Znam wiele
sposobów na to, żeby się nie nudzić.
-
Oczywiście, ale nie chcę być zgwałcony przez niewyżytego
chłopaka – odpowiedział mi, jednak mimo wszystko uśmiechnął się
radośnie. - Przypomnij mi, dlaczego ja z tobą w ogóle jestem w
związku?
-
Bo prawdopodobnie cię do tego zmusiłem – zaśmiałem się.
-
Jesteś okropny, Luhan – odburknął, ale nie wyrwał się z
uścisku.
-
Ale mimo wszystko mnie kochasz i to jest najważniejsze.
*
Te
piżama party u Krisa nigdy nie były normalne. To znaczy, zaczynały się całkiem
niewinnie i niepozornie, bo pewnie każdy nastolatek gra w gry na
xboxie, ale później, gdy Jongdae przynosił jakiś podejrzany
alkohol, wszystko się rozkręcało i momentami miałem wrażenie, że
znajduję się w jakimś ekskluzywnym burdelu z beznadziejnymi
dziwkami, no na przykład taki Jongin czy Yixing na prostytutkę się
nie nadawał. I Baekhyun, ale jemu bym nie pozwolił. Jego ciało
miało należeć do mnie i nikt nie miał prawa go ruszać. Co do
samego Byuna – wiem, że nigdy by mnie nie zdradził. Zbyt dobrze
go znam, Był strasznie wstydliwy, szczery i przede wszystkim wierny,
dlatego nie musiałem się bać, że pójdzie do jakiejś innej
dziewczyny bądź chłopaka i się z nim prześpi. Nie uprawiał
seksu nawet ze mną, także mogłem być spokojny o moją kruszynę.
Podniosłem
ledwo przytomnie wzrok do góry, po czym rozejrzałem się po
pomieszczeniu. Siedzieliśmy wszyscy w salonie, a dokładnie na
podłodze w kółku, ale mimo wszystko w niekompletnym, ponieważ
brakowało jednej osoby. Dochodziła godzina pierwsza w nocy, dlatego
nie dziwiłem się, że Baekhyun miał dość i zwyczajnie poszedł
spać. Wypił tylko jedno piwo, kiedy reszta ledwo się trzymała.
Dziwiło mnie tylko to, że nie budził się. Przecież drzwi do
pokoju Krisa były otwarte na oścież, z salonu nie było tam
daleko, a my darliśmy się i śmialiśmy się przy każdej możliwej
okazji. Poza tym towarzyszył nam włączony wielki telewizor, w
którym szedł chyba jakiś tandetny, beznadziejny horror, którego i
tak nikt nie oglądał za wyjątkiem Kyungsoo, który chyba nawet
zasłaniał sobie oczy. W każdym razie, ja w takich warunkach nie
dałbym rady spać, ale Baekhyunowi to najwyraźniej nie
przeszkadzało. Pewnie był tak zmęczony, że ledwo się trzymał.
Chętnie bym do niego poszedł i wtulił się w niego jak w misia,
ale musiałem zostać. To znaczy, chciałem. Po chwili zjechałem
wzrokiem na zgromadzonych w kółku. Przed każdym stał pusty
kieliszek. W niektórych przypadkach mokry od alkoholu, natomiast w
środku kręciła się do połowy pełna lub pusta, szklana butelka
wódki. Nie liczyłem, którą to z kolei opróżniamy. Zgubiłem się
po jakimś czasie. Bawiło mnie to, że każdy z uwielbieniem
wpatrywał się w trunek za wyjątkiem ZiTao. Ten siedział po
turecku, wyprostowany niczym struna, co mnie dziwiło, bo wypił dużo,
a utrzymywał równowagę. Czytał jakąś gazetę, zapewne taką o
modzie, którą podprowadził pani Wu. A później dziwi się, że
Kris nazywa go pedałem, smutne.
-
Niedobrze mi – poskarżył się Suho, pochylając się lekko w
przód. Obok niego siedział Kyungsoo, więc korzystając z okazji,
położył głowę na jego plecach, przymykając oczy. Pozycja dosyć
zabawna, dlatego zaśmiałem się krótko, nadal dokładnie
przypatrując się butelce, która wreszcie stanęła na Minseoku,
który pisnął podekscytowany, niemal podskakując w miejscu.
Cieszył się zapewne dlatego, że miał być kolejnym, który
opróżni kieliszek i wykona durne zadanie, które wymyśli któryś
z nas. Sam nie wiem dlaczego zgodziłem się na tę durną grę,
którą oczywiście zaproponował Jongin. On miewa same dziwne
pomysły, jednak pijana
butelka
wszystkim się spodobała, zapewne przez słowo pijana.
Kojarzyło się to z wielką ilością alkoholu, co oczywiście się
przyjęło. Wódka ponad wszystkim.
Widziałem, jak rudzielec wypija swoją kolejkę za jednym zamachem.
Później siedział cały czas wyszczerzony. Na jego miejscu bolałaby
mnie szczęka od ciągłego uśmiechania się, ale to Xiumin, on już
w sumie miał to w nawyku. Oczywiście zaraz po tym dostał zadanie
tak głupie, jak sam Jongin typu – zatańcz, wymachując tyłkiem
przed samą twarzą Jongdae. Już współczułem biednemu Chenowi,
który chyba i tak nie kontaktował zbyt dobrze, bo słysząc swoje
imię nawet się nie poruszył. Mimo wszystko nie miałem ochoty
oglądać tej katastrofy, dlatego starając się nie narobić zbyt
dużego hałasu i nie zwracać na siebie większej uwagi, wstałem od
tego spedalonego kółka, wykorzystując ich nieuwagę. Później
prawdopodobnie i tak nie zorientują się, że mnie nie ma. Poza tym
i tak każdy powoli odpadał, wliczając w to Krisa, który
najprawdopodobniej spał z głową położoną na ramieniu Tao.
Zaczynałem żałować, że komórkę zostawiłem w plecaku
Baekhyuna, byłaby taka śliczna fotka na profilowe na facebooku.
Zacisnąłem mocno wargi, starając się nie wybuchnąć śmiechem,
po czym wycofałem się z salonu, przemykając do pokoju Krisa, gdzie
zamknąłem za sobą drzwi. Szkoda tylko, że nie wiedziałem, gdzie
znajduje się klucz, bo w tym momencie naprawdę by mi się przydał.
W każdym bądź razie, uśmiechnąłem się z zadowoleniem, widząc
Baekhyuna rozłożonego na wielkim łóżku. Oczywiście spał, a
jasna pościel, którą był okryty, sięgała mu oczu. Brakowało mu
jeszcze wielkiego, pluszowego misia, do którego mógłby się
przytulić i lampki nocnej w kształcie księżyca, która wisiałaby
nad jego głową. Wtedy wyglądałby zupełnie jak dziecko. Ugh,
zapewne czułbym się jak pedofil, ale maltretowanie go bez jego
zgody też się chyba w to wliczało.
Podszedłem cicho do łóżka, na które się wdrapałem.
Zastanawiałem się, czy dobrze robię, naruszając przestrzeń
osobistą mojego chłopaka. Baekhyun wyraźnie zakazał obłapywania,
macania, obśliniania, całowania, lizania, gryzienia i innych
sprośnych rzeczy (o ile te tak można było nazwać) wszędzie,
nawet w zaciszu domowym. Głupi, niesprawiedliwy, mały krasnoludek.
Z nim mam celibat przez cały czas i dzisiaj mam to zamiar zmienić,
bo mogę, nie zabroni mi. Najwyżej dostanę w twarz, ale
przynajmniej nie będzie, że nie próbowałem. W każdym bądź
razie złapałem skrawki kołdry w palce obu rąk, po czym podniosłem
materiał do góry, by chwilę później zanurkować pod nim. Zewsząd
dopadła mnie całkowita ciemność, ale mimo to bez problemu
odnalazłem drogę by dotrzeć pomiędzy rozłożone nóżki Byuna,
które oczywiście mnie do siebie zapraszały. Nie byłbym sobą,
gdybym nie przyjął tego, dlatego chwilkę później moja głowa
zatrzymała się nad jego kroczem. Luhan, pożegnaj się z życiem.
Uśmiechnąłem się z zadowoleniem, oblizując zeschnięte wargi
językiem. Rękami chwyciłem za spodnie Baekhyuna, które po chwili
odpiąłem i zsunąłem z jego bioder, pozostawiając go jedynie w
bokserkach. Przysięgam, że to była legendarna chwila, jeszcze
nigdy nie byłem tak blisko tego, czego pragnąłem od samego
poznania Baekusia. To znaczy, to nie tak, że byłem wiecznie
napalonym debilem, który myśli jedynie o seksie. Nie. Po prostu
Baekhyun był tym, z którym chciałem robić wszystko i być z nim
na tyle blisko, żeby nadać mu miano najważniejszego w moim
popapranym życiu. I tak już byliśmy dla siebie ważni, a Byun był
wyjątkowy. Był takim moim małym szczęściem, które rozświetlało
każdy dzień. Może i brzmi tandetnie, kolorowo i puszyście, aż
rzygać się chce, ale taka właśnie była prawda.
Pochyliłem się nad jego schowaną pod bokserkami męskością, po
czym ucałowałem ją niespiesznie, oczekując jakiegokolwiek ruchu,
który nie nastąpił. Baekhyun najwyraźniej nie poczuł, że
majstruje coś tuż przy jego przyrodzeniu. Lepiej dla mnie, dla
niego w sumie też, obudzi się spowity w przyjemności. A przez
kogo? Oczywiście przez tak wspaniałomyślnego chłopaka, który
martwi i troszczy się o niego. Chwilę później zsunąłem i
majtki, które uniemożliwiły mi dalszą pracę, po czym dłonią
odnalazłem jego penisa, którego objąłem palcami prawej ręki. Nie
zwlekałem długo, by wprawić ją wreszcie w ruch, powoli, acz
skutecznie stymulując twardniejącą męskość. Przez chwilę
zastanawiałem się, czy to nie jeden z tych mokrych snów, które
ostatnio miewałem dość często. Rankiem budziłem się cały
zalany potem i spermą, a Baekhyuna nie było obok, dlatego mimo że
nawet były przyjemne, to nie lubiłem ich. A jeżeli to faktycznie
był sen, to nie chciałem się budzić, no chyba, że coś pójdzie
nie tak.
W tamtej chwili moje serce waliło jak młotem, nieważne, że byłem
pijany, wszystko odczuwałem tak samo mocno. Zwłaszcza, że pod sobą
miałem w połowie rozebranego chłopaka, przez którego zaczynałem
się trząść. Tak, dziwiłem się, że moje ręce były jeszcze w
stanie cokolwiek utrzymać, zwłaszcza już stojącego w pełnym
wzwodzie penisa Baekhyuna. Doskonale zdawałem sobie sprawę z
konsekwencji, jakie niosła ze sobą właśnie ta mała zabawa, ale
jeśli już zacząłem, to nie mogłem nagle przestać. Poza tym
zarówno ja jak i Baek, zasługiwaliśmy na odrobinę przyjemności
fizycznej, której chyba zaczynało mi brakować. W każdym bądź
razie chwilę po tym, jak rozluźniłem uścisk palców na jego
męskości, zsunąłem rękę niżej – na jego jądra, by kolistymi
ruchami zacząć je masować, a później ugniatać z coraz większym
naporem na nie. Wraz z tym nachyliłem się nad jego kroczem, wziąć
do swoich otwartych, chętnych ust jego stojącą dumę. Wsuwałem ją
coraz głębiej, aż poczułem, jak jej początek dotyka ścianki
mojego gardła. Dokładnie kilka krótkich sekund później
usłyszałem pierwszy jęk. Nie wiedziałem, czy Baekhhyun jest
świadomy tego, co właśnie mu robię, chyba nadal dryfował w
świecie snu i fantazji.
- Lu – sapnął cicho, uginając nogi w kolanach. Czyli nadal spał.
Uśmiechnąłem się łobuzersko, po czym mocniej zassałem się na
główce jego penisa, harując przy tym o niego zębami. Swoje palce
zacisnąłem mocniej na jego jądrach, dzięki czemu dostałem
kolejny pełen zadowolenia jęk, który okazał się być melodią
dla moich uszu. Mógłbym słuchać codziennie, dwadzieścia
cztery godziny na dobę.
- Luhan? - Usłyszałem jego cichy głos. Podejrzewam, że właśnie
się rozbudził i był zdezorientowany, bo właściwie ile razy
obudził się z czyimiś ustami na swoim penisie? - Co ty
wyprawiasz?! - pisnął. Założę się, że się zaczerwienił. W
odpowiedzi zassałem się jeszcze mocniej, świdrując językiem wokół
napletka. Swoją drugą dłoń usadowiłem u nasady męskości Byuna,
będąc niesamowicie z siebie zadowolonym. Gorzej będzie, jak
Baekhyun postanowi się na mnie zemścić. - Przest – aghhhh –
zawył, gdy zacisnąłem mocno swoje palce obu dłoni. Podobało mu
się, tylko nie miał odwagi jeszcze tego przyznać. Ale według jego
życzenia, wyjąłem jego przyrodzenie ze swoich ust, po czym
podniosłem się na rękach tak, by pomiędzy jego nogami wysunąć
się na powierzchnię, spod kołdry, tuż przy jego twarzy. Mimo
panującej ciemności widziałem te lśniące oczka, które
przypominały mi te z tych wszystkich anime, jakie oglądałem.
- Shhh – uciszyłem go, gdy chciał coś powiedzieć, po czym
nachyliłem się i skradłem soczystego buziaka z jego rozchylonych
ust. - Nie możesz już się wycofać. Za późno, Baekkie –
poinformowałem go, po raz kolejny całując jego wargi. Nie mogłem
się od nich oderwać, jak zwykle były miękkie i słodkie. Były
idealne, zupełnie jak sam Baekhyun.
- Luhan, nie możemy tutaj – zaskomlał, kładąc swoje zimne
rączki po obu stronach moich ramion. - To pokój Krisa. Pomyśl,
chciałbyś, żeby Sehun i Jongin uprawiali sex w twoim łóżku? -
zapytał, marszcząc swój nosek. Nie odpowiedziałem, ale ta wizja
mnie trochę zniesmaczyła. Musiałbym zdezynfekować później całe
łóżko i pokój, a pościel bym spalił. Ale to Kris, on się nie
obrazi przecież. Chyba... - No właśnie i sam widzisz, że to
okropne. Poza tym już rozmawialiśmy o tym. I jesteś pijany. Nic
się nie stanie, jak jeszcze trochę zaczekasz – dodał, zaciskając
usta w wąską linię, natomiast ja pokręciłem głową.
- Nie, obaj już jesteśmy na to gotowi, po prostu ty się boisz,
Baek. Nie każ mi dłużej czekać i oddaj się przyjemności.
- Póki co jej nie potrzebuję – odburknął. W czasie, kiedy on
mówił, naśliniłem dwa palce i odszukałem ręką jego zgrabnego
tyłka. - I jeżeli coś ci się nie podoba, to znajdź sobie jakąś
dziwkę do pieprzen... – ughhh, Luhan! - krzyknął zaskoczony, gdy
wsunąłem w niego jeden palec. - Ty wiesz, że coś takiego
podchodzi pod molestowanie i gwałt? - pisnął. Oczywiście
uśmiechnąłem się szeroko i wykonując płynne ruchy palcem , nachyliłem się nad nim, całując go w usta.
- Ale nie zaliczy się do tego, ponieważ zaraz dostanę twoją zgodę
– powiedziałem pewnie, dołączając do pierwszego palca drugi.
Słyszałem, jak Baekhyun gwałtownie nabiera powietrza do płuc.
Jego szczupłe paluszki zacisnęły się na moich ramionach,
natomiast ja nadal starałem się przygotować mojego chłopaka
jak najlepiej tylko mogłem. Nie chciałem, żeby czuł przez cały
czas dyskomfort. To był nasz pierwszy raz, dlatego tego starałem
się, by obeszło się bez bólu. Nie musiałem długo czekać, aż
Baekhyun niemal wyginał swoje plecy w łuk pod moim dotykiem.
Zaczynało mu się to podobać, nawet jeśli przez jakiś czas tak
twardo uważał, że nie. Ta jego upartość czasami była naprawdę
urocza, ale bawiła mnie. - I jak, nie jest tak źle? - zapytałem.
Oczywiście nie oczekiwałem na odpowiedź. Baekhyun był zbyt dumny,
żeby mi ją dać, dlatego obrócił głowę w bok i westchnął
cicho, gdy po raz ostatni wykonałem gwałtowniejszy ruch ręką. Gdy
wyjąłem palce, spojrzał na mnie, jakby oczekiwał na coś
większego. Ha, i tu cię mam, Baekkie. Naturalnym było, że
nie dałem mu długo czekać, ponieważ chwile później zsuwałem z
siebie spodnie wraz z bokserkami, które swoją drogą potwornie
zaczynały mnie gnieść. - Jesteś gotowy, Baekkie?
- Nie pytaj się, po prostu to zrób.
Wsunąłem się w niego powoli, ale mimo to odczułem tę cholerną
satysfakcję i przyjemną ciasnotę, która otuliła mojego penisa.
Najlepsze było to, że to był Baek, nie ktoś inny, tylko on. Poza
tym rozpierała mnie duma, ponieważ ja byłem jego pierwszym, co
wcześniej też mogłem powiedzieć, bo przede mną przez cały
czas był singlem. I nawet przez chwilę poczułem się źle, bo
odbierałem mu tę jego niewinność, ale pozbyłem się tej myśli
wraz z pierwszym ruchem moich bioder, który z kolei wywołało u
Baeka ciche jęknięcie. Przysięgam, że jeszcze nigdy nie słyszałem
niczego bardziej seksownego. Nie mogąc się powstrzymać, zacząłem
poruszać się coraz płynniej, uzyskując od niego kolejne ciche
westchnienia, które stawały się coraz głośniejsze, im głębiej
i mocniej wchodziłem. Owinął swoje ugięte nogi wokół mojego
pasa, sprawiając, że wbiłem się w niego jeszcze gwałtowniej.
- Ahh – jęknął prosto do mojego ucha. - Szybciej – dodał
cichutko.
Oczywiście zrobiłem to, sapiąc cicho, choć miałem wrażenie, że
zaraz moje nogi i biodra odpadną z wysiłku. Trzymałem się jednak
dzielnie, odczuwając w podbrzuszu gromadzące się podniecenie, które
zbliżało mnie do upragnionego orgazmu. Nie wiem co zrobiłem, że
nagle Baekhyun krzyknął głośniej i wijąc się pode mną, nabrał
większy haust powietrza.
- P-proszę, powtórz t-to – wyjąkał, natomiast ja pchnąłem
jeszcze może dwa lub trzy razy, aż wygiął się całkowicie i
wytrysnął obficie na mój brzuch, przy okazji brudząc pościel
Krisa. Ja osiągnąłem swój szczyt chwilkę później, widząc, jak
Baekhyun dochodzi. On mógłby zostać gwiazdą porno, jego twarz
wykrzywiona w ekstazie wygląda niesamowicie.
Pochyliłem się nad nim i ucałowałem q czoło, będące mokre od potu.
- Luhan? Co wy tu, do cholery, robicie? - Usłyszałem wraz z
skrzypnięciem otwieranych drzwi. Padło na nas światło z korytarza,
które oświetliło również Krisa stojącego w przejściu z
założonymi rękoma. Jego mina nie wróżyła zbyt najlepszej
przyszłości. Cóż, czyli mogę zacząć się szykować na spanie
na balkonie. Mimo wszystko nie żałowałem.
Naprawdę fajne ^^ podoba mi się Luhan w takiej roli ;D
OdpowiedzUsuńAHAHAHAHA XDD Końcówka najlepsza xD
OdpowiedzUsuńJejku no, ten shot jest taki kochany, że aż nie umiem napisać porządnego komentarza xD
Lu jaki niecierpliwy, mrah *o*
No i kurde no, wszechświat naprawde nie chce, żebym nauczyła się na tą kartkówkę z biologii ><
Oficjalnie chce usłyszeć, co powiedział Kris gdy ich zobaczył. I wtf Luhan jest jakimś mega pervem XD Ale to nic... bardzo mi się podoba w tej roli :3 Kolejny świetny ficzek, zresztą jak wszystkie w Twojego autorstwa. ♥
OdpowiedzUsuńAh, jak ja kocham takie opowiadania! Muszę się przyznać, że ostatnio zaniedbałam polską blogosferę i rzadko zaglądałam do nowych opowiadań. Dziś jednak zaczynam wszystko nadrabiać i strasznie się cieszę, że zdecydowałam zacząć od Ciebie.
OdpowiedzUsuńNa samym początku gdy dowiedziałam się w Double Rainbow ma być smut, uśmiechnęłam się ponieważ pomyślałam, że w opowiadaniu opiszesz podwójną penetrację. Nie wiem co się dzieje z moim zboczonym mózgiem, ale zaczyna sam podsuwać mi takie okropne skojarzenia. Ja nie wiem. Jeszcze raz powtórzę, że uwielbiam takie opowiadania - zwłaszcza na wieczór. DR jest lekki i rzeczywiście puszysty; zdaję mi się, że każde słowo w tym shocie przepełnione słodyczą. Szczerze mówiąc sprawiłaś, że na dziś mam dosyć fluffów i zaraz przeniosę się na UD (OMO TO PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ (╥_╥)) Luhan od zawsze podował mi się w roli zboczonego zboczucha, bo dzięki temu czuję, że po prostu bardziej go lubię gdy jesteśmy tak do siebie podobni. OCzywiście ja nie macam swojego chłopaka kiedy tylko się da (cóż, bo nie mam chłopaka?), ale gdybym miała taką możliwość robiłabym to samo. Zwłaszcza jeśli miałby to być ByunBaek. Boże, jak ja kocham tą pyzę (≧ω≦). W DR jest taki słodki i kochany, że w pewnym momencie miałam ochotę uścisnąć mój komputer w przypływie nagłej, niekontrolowanej miłości. Jego porównanie Bubble Tea do mydła KOGOŚ mi przypomniało. KOGOŚ KOGO BARDZO LUBIĘ (∪ ◡ ∪).
Śmiałam się przez chwilę po porównaniu ust Jongusia do odkurzacza, no bo heloł, to takie prawdziwe. Chociaż ja bym bardziej powiedziała, że jego wargi są podobne do ust glonojada... Nie wiem, ale jak wyobrażam sobie, że całuje się z Sehunem, to usta Kaia są przynajmniej na pół jego twarzy.
Ja osobiście zamiast piżama party, użyłabym określenia - gej party, ot co.
Uwielbiam przyjemny styl, który dobrałaś do tego opowiadania, choć jak już wcześniej wspomniałam jest bardzo bardzo bardzo bardzo słodki. Piszczę trochę patrząc na okładkę bo za każdym razem myślę 'też tak chcę!' i nie zgadzam się z powiedzeniam 'nie oceniaj książki po okładce' Wszystko ogólnie jest zajebiste, powiem tyle i podziwiam Cię Tynko w jakim tempie dodajesz wszystkie swoje opowiadania.
(Co do przerwy, polecam, ale nigdy nie myśl o rezygnacji z pisania jakby co TT)
Wenywenywenyweny.
H.
Chciałabym coś sensownego napisać, ale zrobiłaś mi papkę z mózgu, więc nawet nie jestem w stanie.
OdpowiedzUsuńTakie słodkie BaekLu od Uszati. Wspominałaś już kiedyś o nim, ale nie sądziłam, że będzie to takie cudowne. Sama jestem ciekawa, co Kris powiedział kiedy zobaczył Baekhyuna i Lu w jego łóżku. XD
Zadowolony raczej nie był.
Weny życzę i czekam na HunHana <3
Przyznam, że miałam ochotę przeczytać właśnie coś takiego. Pomimo tego, że specjalizujesz się w pisaniu angstów i w tym gatunku czujesz się najlepiej to fluff i smut w jednym wyszedł Ci bardzo dobrze~.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jeszcze nic nie komentowałam na tym blogu, ale to nadrobię jeszcze~!
Bardzo przyjemnie i lekko się czytało. Świetne teksty tutaj zauważyłam. To na przykład jeden z nich: "usta Kaia, które kojarzyły mi się trochę z odkurzaczem, dlatego też dziwiłem się Sehunowi, że się nie bał, że ten go wessie". Brak słów. To po prostu mnie zabiło. XDD
To w sumie chyba pierwszy fanfick z pairingiem BaekLu i na początku zastanawiałam się kto będzie seme. Potem stwierdziłam, że Baek. A tu takie zaskoczenie! Luhan jako seme (i sama się dziwię, że to piszę) nawet pasuje. X'D
Jednak moim OTP jest HunHan, w którym Sehun na uke raczej nie pasuje. Czekam na "Love without tragedy" i chociaż rzadko czytam oneshoty to jednak chętnie się skuszę. Miałam zacząć czytanie Unforgettable Dreams, ale jakoś jeszcze na to nie znalazłam czasu. Na pewno w tym tygodniu się poprawię, bo fabuła bardzo mnie zaciekawiła.
Życzę weny i kolejnych, świetnych pomysłów na ff. ♡
O Boże gdzie mój mózg? Jezu, zabiłaś mnie na serio.
OdpowiedzUsuńNajpierw napompowana wiewiórka z solarium, potem odkurzaczowe usta Jongina...co dalej? Normalnie jebłam. Na serio no XD Taki niewyżyty Luhan, to najlepszy Luhan! Zawszony niedźwiedź...biedny Tao, niedoceniony ;-; xD
Uśmiałam się jak głupia. Smut był dobry co ty od niego chcesz! >.< Aż nie wiem co napisać, na serio XD Rozwaliłaś mnie tym shotem. Był taki uroczy, milutki i puchaty że aż chciałam go przytulić, ale monitor nie okazał się zbyt przyjemny do tulenia ;-; Jeden róg mi sie wbił...no nie ważne xD Tak czy siak! Udany fluff, boże fluff od Uszati to taka rzadkość, zapisze to sobie w kalendarzu na serio asdvefykuhw3leibr ;_;
Więcej takich Uszatku, plis plis !
No i weny! Duuużo weny i czasu :D
G.G
W końcu Luhan prowadził ^^ lubię, kiedy postacie już są ze sobą a nie dopiero się pierwszy raz spotkali..jest ciekawiej xD
OdpowiedzUsuńkocham ten paring, dwie urocze istotki razem, za mało jest z nimi ff w internetach!
OdpowiedzUsuńdwa moje ulu gatunki, dwa moje ulu paringi, żyć nie umierać, pare literówek było, ale ot mi nic a nic nie odebrało przyjemności z czytania :D
zabiło mnie to określenie PIŻAMA PARTY u Krisa XDDD beka haha
i fajnie, że Luhan taki... normalny tutaj jest? zazwyczaj czytam jak go krzywdzą z charakteru qq
a Baek taki wystraszony awww <3333
i jak Sehun agresywny na Kaia i wgl kissing game <3333 i nie to wcale nie jest pedalskie jak 12 chłopaków pod jednym dachem haha
ale za mało dla mnie SeKai było, choć wiem że byli dodatkiem do całości, to ich wiecznie mi mało chlip chlip xD ale ważne, że wgl byli ♥ i sehun seme dla mnie yeeeeeey
leci ff na komórkę, pozdrawiam c:
Jeju kocham ten paring, no może nie tak jak hunhan,ale i tak go uwielbiam. Luhan evil, spraginony Byuna, umarłam <3 Niewinność Baeka była na serio urocza ale na szczęście upartość została, dzięki czemu, nie został jakąś ciotą i chwała Ci za to <3 Oh good, bidny Kris, taa niespodzianka. Hahahah Sehun kochający słodycze też boski xD Przyssał się do Jongina, mmmm mniam. Kurde chciałabym się teleportować i być z nimi na takim piżama party xD
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział jest mega<3
Hwaiting!
Całe opowiadanie mistrzowskie ale koniec jeszcze lepszy. Zawsze w takich momentach brakuje mi tego żeby ktoś ich nakrył. xD
OdpowiedzUsuń