sobota, 15 marca 2014

Double Rainbow

 Tytuł: Double Rainbow
 Bohaterowie: Lu Han, Byun Baekhyun, Wu YiFan, Oh Sehun, Kim Jongin i reszta Exo.
 Pairings: main!Lubaek, side!Sekai
 Gatunek: Fluff, smut, high school, au.
 Rating: NC - 17 
 Opis: Luhan i Baekhyun to całkiem słodka i urocza parka, która wyróżniałaby się na szkolnym, szarym tle, gdyby nie jeden z partnerów. A zmienić to miała piżama party, którą organizował Kris.
 A/N: Cóż, to jest jedno z tych opowiadań, gdzie nie ma konkretnej fabuły, a puch sypie się z niego kilogramami. Mimo, że całość ma 9 stron, pisałam je od listopada 2013 roku... Nie przepadam za fluffami i smutami, ale piękna pogoda, która utrzymywała się przez ostatni tydzień, pozwoliła mi to ff dokończyć. I powiedzmy, że podoba mi się wszystko, prócz smuta... Kolejnym one shotem będzie najprawdopodobniej "Love without tragedy" z Hunhanem, choć zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie. W każdym razie mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania i komentowania? :3 




W naszej szkole panował prosty system. Jesteś przystojny i masz kasę – wielbią cię wszyscy, wliczając w to żeńską, jak i męską populację. Poza tym masz o wiele łatwiej, niż taki zwykły, przeciętny, niczym niewyróżniający się człowieczek, jakim była większość. Na takich nie zwracało się uwagi, całkowicie się ich ignorowało. Cóż, by zaistnieć w naszej niezwykle zamerykanizowanej szkole, gdzie nie trudno było dostrzec roznegliżowane cheerleaderki, jakiś dzikich skaterów, czy dziwnych kujonów, był jeszcze jeden sposób. Wystarczyło mieć kontakty. Przyjaźniłeś się z kimś popularnym, to automatycznie stawiało cię rangą wyżej. Wystarczyło, że miałeś w sobie coś, dzięki czemu ta popularna osoba cię polubiła.
To nie tak, że przyjaźniłem się z Wu YiFanem jedynie dla pozycji społecznej czy kasy, której samej mi nie brakowało. Może nie byłem taki jak Kris, ale nie zamierzałem zniżać się do tego poziomu, żeby zadawać się z nim tylko i wyłącznie dla środków materialnych. Miałem je gdzieś, póki Kris się do mnie odzywał. I robił swoje niezapomniane imprezy, które ja zwykle nazywałem Piżama Party. YiFan nienawidził, gdy tak mówiłem o nich, ale jak inaczej mógłbym je nazywać? Zawsze zbierała się nas dwunastka, nikt inny nie miał na nie wstępu. I właściwie to dziwne, biorąc pod uwagę, że takie coś urządzają raczej dziewczyny. Na początku sam się śmiałem, bo piżama party kojarzyło mi się z kosmetykami, tworzeniem różnych, przedziwnych fryzur, malowaniem paznokci i piszczeniem na widok nagich klat jakiś modeli od Calvin'a Klein'a. Ewentualnie z różowymi, słodziutkimi śpiworami, ale to akurat by się zgadzało. Ostatnio taki przywlekł Minseok. Cóż... ale obiecałem, że nie będę się śmiał. Tak, czy owak te krisowe piżama party różniło się całkowicie od tych pokazywanych w amerykańskich filmach dla nastolatek. Nie malowaliśmy się i nie czesaliśmy się, całe szczęście. Główną atrakcją było morze gier, które kolekcjonował Kris. Jego ojciec był prezesem jednej z największych korporacji, zarządzających właśnie tym działem, dlatego też najukochańszy synek dostawał wszystko przed premierą. Poza tym siedzieliśmy i obżeraliśmy się do późna, czasem pijąc jakieś dziwny alkohol, który przynosił Chanyeol z Jongdae. Na początku wolałem go nie próbować, ale gdy w końcu go zasmakowałem, stwierdziłem, że daje niezłego kopa. Lepszy od tego gównianego soju od Krisa, który chyba z soju ma niewiele.  
- Słyszałem, że zapraszasz nas na piżama party. - Uwiesiłem się ramienia wielkoluda, uśmiechając się szeroko. Nas miałem na myśli siebie i mojego słodkiego kujonka Baeka, który teraz prawdopodobnie tonął w lawinie książek w bibliotece, do której wolałem nie wchodzić. Stara bibliotekarka skutecznie mnie odstraszała. - Przyniosę Pockey. Zagramy w kissing game! - Uśmiechnąłem się szeroko, co nie obeszło się bez warknięcia Krisa.
- Luhan, złaź mi z ramienia – zażądał, co od razu uczyniłem. - To nie jest piżama party. Jeszcze raz to tak nazwiesz, a będziesz nocował na balkonie – zagroził, a ja doskonale wiedziałem, że nie żartuje. W tamtym roku tak spędził noc Jongin, który stwierdził, że gdy Kris tańczy, wygląda, jakby miał kij w tyłku. Wolałem raczej nie przekonywać się jak to jest, ale z opowieści Kima dowiedziałem się, że taras państwa Wu nie jest wcale taki wygodny, a i mieszka tam wiele komarów. - A w kissing game możesz zagrać sobie co najwyżej z Baekhyunem, nie każdy jest gejem.
Prychnąłem, mrużąc oczy.
- To, że grasz w kissing game, nie znaczy, że musisz być gejem – oburzyłem się, rzucając torbę pod drzewem w szkolnym ogrodzie. Zaraz po tym usiadłem koło niej, uśmiechając się szeroko. - Nie, żeby coś, ale bardziej pedalskie jest to, że zapraszasz jedenastu chłopaków na noc. Dziwię się jeszcze, że twoi rodzice nie wpadli na pomysł, że ich ukochany synuś ma coś z geja – prychnąłem, za co zostałem zdzielony w głowę. - Ej! Za co to?
- Za wszystko, mam cię dość – mruknął, siadając obok mnie. Poprawił górę od swojego mundurka i spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. - Jesteś nieznośny, zboczony, upierdliwy i męczący – wymieniał, a ja słuchałem go ze znudzeniem.  
- Mówisz, jakbym tego nie wiedział – prychnąłem, kręcąc z rozbawieniem głową. - Ale poważnie, będą wszyscy? - zapytałem z nadzieją.
Nie wyobrażałem sobie piżama party choć bez jednego z nas. Byłoby zbyt dziwnie? Nie wiem, ale każdy miał przypisaną jakąś rolę w naszej paczce. Niesamowicie różniliśmy się od siebie i gdy brakowało choć jednego charakteru, robiło się automatycznie drętwo.  
- A jak myślisz? - Uśmiechnął się, spoglądając gdzieś w bok, jak się później okazało na Jongina, który rzucił obok nas swoją deskorolkę, na której po chwili usiadł.
- Kai! - pisnąłem, przytulając się do przyjaciela po chwili. - Powiedz Krisowi, że nie trzeba być gejem, żeby grać w kissing game – zażądałem, jakby nagle poważniejąc. Spojrzałem z uwagą na YiFana, który tylko zgromił mnie pełnym jadu spojrzeniem.  
Uśmiechnąłem się słodko w jego stronę.
- Jasne, że nie – oznajmił Jongin, spoglądając na moją torbę. - A masz Pockey? Nie mów Sehunowi, bo zeżre, nim gra się zacznie. Ten mały żarłok wszystko dorwie – jęknął, po czym zabawnie wydął swoje policzki, przez co wyglądał jak napompowana wiewiórka po wyjściu z solarium.
- Znowu zjadł ci drugie śniadanie? - zapytałem, choć doskonale znałem odpowiedź. Jongin kiwnął głową i zacisnął mocno wargi w wąską linię, co wywołało u mnie atak śmiechu. Uwielbiałem jego miny, choć Sehun bił go na głowę. - No nie złość się na niego, żabciu – zacmokałem, mierzwiąc jego i tak już rozczochrane włosy. - Jest tak chudy, że dodatkowa porcja posiłku mu nie zaszkodzi, więc karm go, Jongin, póki możesz. - Zaśmiałem się, wstając z miejsca. - A teraz wybaczcie, lecę wyciągnąć moją kicię z biblioteki, bo chyba przykleił się do tych książek – mruknąłem, ruszając w stronę szkoły.  
Cóż, w obliczu, kiedy moja miłość czekała na mnie, nawet biblioteka przestawała być straszna.
*
Wszedłem do szkolnej biblioteki, krzywiąc się przy tym okropnie. Nienawidziłem tego miejsca, było tu zdecydowanie zbyt czysto, cicho i smętnie. Zastanawiało mnie to, jak Baekhyun mógł tu przesiadywać zdecydowanie dłużej, niż każdy przeciętny osobnik tejże szkoły. Ja na jego miejscu już ześwirowałbym, a Baekhyun nadal był taki sam, jak kiedyś, nie zmienił się nic i to właśnie tak bardzo w nim uwielbiałem. Mimo przemijającego czasu, był tym samym Baekhyunem, którego poznałem na początku szkoły średniej.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, jednak nigdzie nie dostrzegłem czupryny brązowych włosów i tej jego charakterystycznej, drobnej sylwetki. Ale wiedziałem, że jeżeli nie ma go tutaj – w polu mojego widzenia, prawdopodobnie schował się za jakimiś regałami na samym końcu biblioteki, dlatego ruszyłem w tamtym kierunku, ignorując złośliwe spojrzenie nauczycielki od koreańskiego, która stała tuż przy dziale z lekturami. Posłałem jej złośliwy uśmieszek, przechodząc obok niej dumnie, a kiedy znalazłem się poza jej zasięgiem, odetchnąłem z ulgą. Nienawidziłem jej, ani całej kadry nauczycielskiej. Potwornie denerwujący ludzie. Chyba nawet gorsi od Tao, gdy nazywam go niedźwiedziem, nie pandą.
Wyszedłem zza regału i uśmiechnąłem się, gdy dostrzegłem moją zgubę. Stanąłem za chłopakiem, przyglądając się jego sylwetce od tyłu. Był raczej drobny i słodki. Jego ciemne włosy roztrzepane były w nieładzie, ale to wcale nie odejmowało mu uroku. Na wątłych ramionach zarzuconą miał cienką, białą, obowiązkową koszulkę, jednak brakowało granatowej marynarki, której zapinał wszystkie guziki, co czyniło go nieco poważnym, kiedy tak naprawdę był słodki, niewinny i rozkoszny. Uwielbiałem to w nim, jego delikatność i niepozorność, przez co czasami sam sobie zazdrościłem takiego chłopaka i byłem z siebie dumny, że udało mi się go uwieść, a było to niezwykle trudne. Poznałem go na samym początku szkoły średniej, czyli prawie półtora roku temu, na głupim kółku matematycznym, na które byłem zmuszony chodzić przez miesiąc. Wcześniej byłem wściekły, teraz tego nie żałuję. 
Położyłem dłonie na ramionach mojego małego, słodkiego misia, przez co wzdrygnął się nieco. Wiedziałem, że gdyby nie to, że byliśmy w bibliotece, wkurzyłby się i na mnie nawrzeszczał. Nie lubił, gdy go straszyłem, ale Baek tak fajnie się złościł. - Buu! - powiedziałem tuż przy jego uchu, nachylając się nad nim. Obrócił głowę i spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek. Był zły, czułem to.
- Cicho, Luhan! - warknął szeptem, odruchowo kładąc palec na ustach, zupełnie jak jakiś rozwścieczony przedszkolak, będący gotów rzucić mnie klockiem. - Bo każdy usłyszy!
Bawiło mnie to, jak Baek na to wszystko reagował. Ten mały kujonek był nawet uroczy, gdy chciał mnie zabić. Cóż, to dosyć dziwne, ale naprawdę tak było.
- Nie złość się, kruszynko – poprosiłem, przytulając go od tyłu. Ślicznie pachniał - malinami. - Ta wściekła minka zupełnie nie pasuje do słodkiej buźki – dodałem, a Baekhyun w odpowiedzi zaczął się strasznie wiercić, próbując się jakoś uwolnić z mojego silnego uścisku.
- Luhan, jak się zaraz ode mnie nie odkleisz, to obiecuję, że cię rozszarpię – zagroził, a ja zaśmiałem się jedynie. - Jeszcze ktoś nas zobaczy – jęknął.
- Mówisz, jakby cała szkoła o tym nie wiedziała – zakpiłem, co pogorszyło moją sytuację, ponieważ Baekkie zaczął wiercić się jeszcze bardziej, aż wreszcie wyswobodził się z mojego uścisku, przez co musiałem ustąpić i zabrać ręce.
Przesunąłem krzesło stojące przy biurku obok i usiadłem na nim przy naburmuszonym Baekhyunie. - No już, przestań – poprosiłem, przysuwając się do niego, by ucałować te pełne, słodkie usta, jednak Byun odsunął się ode mnie, krzyżując moje plany. - Mam dla ciebie propozycję.
- Nie, Luhan. Nie pójdę z tobą na Bubble Tea. Już po ostatniej mi niedobrze, smakowała mydłem – warknął, zabawnie marszcząc nos. Chciałem mu przerwać i uniknąć bezsensownego gadania, jednak nie dał mi dojść do głosu. - To bez sensu, już mam dość chodzenia z tobą do tych herbaciarni. Nie zgadzam się! Poza tym muszę przygotować się na sprawdzian z fizyki. Świat nie zawaliłby się, gdybyś też przeczytał notatki, uwierz.
Zaśmiałem się, kręcąc przy tym głową. - Daj spokój, Hyunnie. - Machnąłem ręką i ponownie uśmiechnąłem się. - Jest piątek, lekcje powoli się kończą, a ja nie mam zamiaru siedzieć z nosem w książkach. Ty też nie. - Wskazałem na chłopaka, a on otworzył w zaskoczeniu szerzej oczy. - Idziemy do Krisa, szykuj piżamkę, kiciu! 
- O nie, nie, nie ma mowy! Zapomnij o tym! - Odchylił się nieco, otwierając szerzej oczy. Wyglądał jak mała, przestraszona, włochata kuleczka. - Proszę, Luhan! Daj mi z tym spokój, a teraz leć do Jongina, Sehuna, kogokolwiek, byleby jak najdalej ode mnie.
Nie miałem siły się z nim sprzeczać więc jedynie, co zrobiłem, to zamknąłem z hukiem grubą książkę w twardej oprawie leżącą przed nim i spojrzałem w jego przestraszone oczka. - A teraz zabieraj swoje rzeczy i zrywamy się z ostatniej lekcji, przecież chemia nie jest taka ważna. - Zaśmiałem się, wstając z miejsca, po czym zacmokałem rozbawiony, widząc jego skwaszoną minę. - No dalej, idziemy na Bubble Tea!
- Zapomnij o tym – prychnął, kładąc dłonie na obszernej książce, natomiast ja zaparłem się, starając się jakoś zwlec go z krzesła, co szczerze powiedziawszy średnio mi wychodziło. Ten mały, na oko niewinny szczeniak miał trochę siły (lub przykleił się do siedzenia), co utrudniało całą sytuację. Zmarszczyłem w niezadowoleniu nos, zaciskając usta w wąską linię. 
- Kupię ci czekoladki malinowe. - Wraz z ostatnimi słowami Baekhyun uśmiechnął się szeroko i wstał z krzesła, pakując do plecaka swoje rzeczy. Yay, mam cię, Baekkie!
*
Uśmiechnąłem się szeroko, stając na dużym placu przed domem Krisa, na którym stał jeszcze jeden z samochodów jego rodziców, którym prawdopodobnie mieli się udać w podróż. To, że nadal byli w domu, nieco mnie zmartwiło. Cóż, mama mojego przyjaciela była dość specyficzną osobą, dlatego miałem cichą nadzieję, że jednak jej nie spotkam, ale najwyraźniej wszystko zbuntowało się przeciwko mnie, nawet Baekhyun, który zapierał się jak tylko mógł, by nie wejść do środka willi. Wyglądał przy tym dosyć zabawnie, jednak wolałem nie mówić o tym głośno, by nie pogorszyć jeszcze bardziej sytuacji. 
- Baekkie, no rusz się! - jęknąłem, ciągnąc chłopaka za rękę, którą szarpał tylko po to, aby mi uciec. Ale nie ruszył się nawet o krok. Nadal tkwił w tym samym miejscu, zupełnie jakby przykleił się do tej przeklętej równo ułożonej kostki.
- Nie! Po ostatniej nocy mam dość! - zawył płaczliwie, a ja naprawdę miałem wrażenie, że zaraz się tu rozryczy. To wszystko przez jego niemrawy wyraz twarzy. - Kris jest straszny i Minseok też! A Chanyeol dziwnie się na mnie zawsze patrzy. Boję się ich – dodał po chwili, wysuwając dolną wargę do przodu. - Nie chcę tam iść, nie pozwól na to i zawróćmy. Już wolę drugi raz dzisiaj iść na Bubble Tea, tylko proszę, nie zmuszaj mnie do wejścia tam. 
Westchnąłem zrezygnowany, całkowicie odwracając się przodem do mojego chłopaka, po czym podszedłem do niego tak blisko, by ująć jego twarz w dłonie. Zarumienione policzki Byuna były cholernie cieplutkie, zapewne od słońca, które tamtego dnia świeciło od samego rana. Spojrzałem w jego duże, podkreślone czarnym eyelinerem oczka, po czym uśmiechnąłem się szeroko, przysuwając swoją twarz bliżej niego. 
- Nie bój się, tym razem to ja będę tak parzyć na ciebie cały czas. Przestań marudzić i wyluzuj – poprosiłem, a następnie musnąłem jego usta, pod wpływem czego wykrzywiły się w promiennym, pełnym szczęścia uśmiechu.
- To jak, przestaniesz już i wejdziesz? - Baekhyun kiwnął twierdząco głową, po czym zacisnął jedną dłoń na poduszce w kształcie Rilakkumy, którą przywlekł ze swojego domu. Wyglądał z nią jak niewinne dziecko. Brakowało mu jedynie jeszcze wielkiej, puchatej, różowej waty cukrowej, tęczowego, dużego lizaka i śmiesznej czapeczki z wiatraczkiem. 
- Cześć, dziewczyny! - Usłyszałem głos Zitao, który pojawił się po chwili pojawił się obok nas razem z Jongdae, który nawet nie pofatygował się, żeby przywitać się z nami. Za bardzo pochłonęło go smsowanie lub kolejna, głupawa gierka. - Nie wchodzicie? - zapytał, posyłając nam zadziorny uśmiech. - Chociaż, jak widziałem, wolicie się tutaj ślinić – prychnął, a ja zgromiłem go pełnym jadu wzrokiem. Już po całokształcie miałem ochotę go rozszarpać. - Oho, jeleń się wkurwił!
- Zamknij się, zawszony niedźwiedziu – warknąłem, wzmacniając uścisk na dłoni mojego chłopaka.
- Jestem pandą! - jęknął z zawodem, prawdopodobnie nie mogąc zrozumieć, jak śmiałem pomylić te dwa zwierzaki.
Z rozbawieniem obróciłem głowę lekko w bok, by po chwili ruszyć z miejsca i dostać się do domu mojego przyjaciela, jednak nie zrobiłem tego, widząc wysoką blondynkę w czarnej, obcisłej sukience sięgającej połowy ud. Wychodziła właśnie z budynku, natomiast za nią szedł ojciec YiFana, z dwoma wyglądającymi na ciężkie walizkami. Kobieta podeszła do nas z szerokim uśmiechem, po czym stanęła przed nami i klasnęła radośnie w dłonie.
- Luhan! - pisnęła zadowolona, lustrując wzrokiem całą naszą czwórkę po kolei, zacząwszy ode mnie. - Jak ty wyrosłeś! Tak cholernie się zmieniłeś. - Spojrzałem na nią spod przymrużonych powiek, marszcząc nieco nos. Jeżeli dobrze pamiętam, ostatni raz widziałem się z nią góra dwa miesiące temu. A cóż... reakcja była taka, jakby to było co najmniej siedem lat. - O, Baekhyun! Jesteś tak słodki, jak zawsze – pochwaliła mojego chłopaka, przez co zarumienił się leciutko. 
- Nie, ma w sobie jeszcze więcej uroku – odpowiedziałem za niego, posyłając mu ciepłe spojrzenie, przez które uśmiechnął się delikatnie.
- Jest Kris? - Zapytał znudzony Tao, a blondynka pokiwała twierdząco głową.
- Tak. Minseok, Yixing, Jongin i Sehun już u niego są – dodała. - Idźcie, już was nie zatrzymuję. Miłej zabawy, chłopaki. - Na końcu pomachała nam energicznie i wsiadła do czarnego, drogiego samochodu, który po chwili odjechał.
Nie trudziliśmy się z tym, żeby dzwonić, czy też pukać do drzwi, dając tym samym znak Krisowi, że przyszliśmy. Zamiast tego weszliśmy szybko do środka, na końcu trzaskając ostentacyjnie drzwiami. Kiedy zamknęły się za nami, uśmiechnęliśmy się do siebie, prócz Baekhyuna, który był chyba jeszcze bardziej spłoszony i wystraszony niż wcześniej. Swoje duże oczka otworzył szeroko, a długie palce w bił mocniej w poduszkę oraz moją rękę, jak jakiś kot w kłębek włóczki.
- Przecież Kris cię nie zgwałci, ani nie zje – szepnąłem, muskając jego ucho, a Baekhyun oderwał się ode mnie, posyłając mi oburzone spojrzenie, jakbym co najmniej miał zamiar obmacywać go w miejscu publicznym. Cóż, już niejeden raz widziałem tę minę. - Bądź grzeczny – zaśmiałem się, po czym pociągnąłem go za rękę wgłąb korytarza, na którego końcu znajdowały się drzwi do pokoju Krisa. Słyszałem zza nich głośne rozmowy przyjaciół, którzy już wcześniej zdążyli tu dotrzeć. 
Cóż, jak zwykle zapowiadała się wesoła noc.
*
- Potrzeba mi cukru. Obojętnie w jakiej postaci, ale najlepiej czekolady – jęknął Sehun, wieszając się na ramieniu Jongina. - Bardzo, bardzo, bardzo dużo – dodał po chwili, a ja mogłem przysiąc, że oczy świeciły mu radosnym blaskiem, jakby dowiedział się, że właśnie jedzie na dwutygodniowe wczasy do Disneylandu. - Ugh, zaraz zwariuję!
- Hunnie, zamknij się z łaski swojej – odpowiedział mu Kai, marszcząc nieco czoło. - Ja potrzebuję seksu i wódki i jakoś ich nie dostaję tak na zawołanie.
- Czemu mnie to nie dziwi – zaśmiałem się cicho, mrużąc lekko oczy. - Sehun, nadal chcesz czekolady? - zapytałem dla pewności, bo znając Oh, mogłem się spodziewać tego, że w ciągu minuty może zmienić zdanie co najmniej dziesięć razy, jeśli nie więcej. Po momencie oczy chłopaka rozszerzyły się nieco i wraz z tym pokiwał energicznie głową. - Wiedziałem – zaśmiałem się, wyciągając paczkę Pockey z plecaka, który wziąłem ze sobą, po czym podałem ją Sehunowi, który niemal wyrwał mi pudełeczko z ręki, a chwilę później je otworzył i wyjął z niego jednego paluszka.
- Zagrajmy w kissing game! Uwielbiam to – zachwycił się, klękając przed Jonginem, który tylko spojrzał na niego krzywo. - Kochanie, otwieraj dzióbek – poprosił Sehun, chcąc na siłę wcisnąć końcówkę słodyczy pomiędzy pełne usta Kaia, które kojarzyły mi się trochę z odkurzaczem, dlatego też dziwiłem się Sehunowi, że się nie bał, że ten go wessie. W końcu Kai rozchylił wargi, a zadowolony Sehun zaczął gryźć patyczek od drugiej strony. Nie minęło kilka sekund, a po nim nie było śladu. Sam widok Sehuna przyssanego do do Jongina był dość zabawny, zwłaszcza, że ten drugi z całych sił próbował się oderwać od blondyna, który nie dawał za wygraną.
- Kto zagra ze mną w GTA? Albo w Fifę? Cokolwiek? - Usłyszałem głos Krisa i inne, należące do reszty przyjaciół, jednak całkowicie to zignorowałem, spoglądając znacząco na Baekhyuna, który powoli wstawał, zapewne z zamiarem przejścia do salonu razem z resztą. Zatrzymała go jednak moja dłoń, którą owinąłem wokół jego nadgarstka i przyciągnąłem do siebie, uśmiechając się przebiegle. Chwilę później wyciągnąłem jedną z pockey, z zamiarem włożenia ją pomiędzy usta Baekhyuna, który na ten gest oczywiście dostał takich wypieków na twarzy, jakby co najmniej przez godzinę leżał na słońcu. Prawdę powiedziawszy te słodkie rumieńce pasowały do jego mlecznobiałej, gładkiej skóry i dużych, wiecznie przestraszonych oczu, w których migały wesołe ogniki. To właśnie one go zdradziły.  
Baekkie był taką kochaną, dość skomplikowaną osóbką, która dawno już rozgryzłem. Potrzebowałem na to czasu, jednak mimo to było warto. Baekhyun już nie mógł ukrywać przede mną zupełnie nic, bo i tak potrafiłem go rozgryźć, a każde kłamstwo rozpoznawałem od razu. Oczywiście jeszcze dużo pozostało mi do odkrycia, ale póki co, postanowiłem się nie przejmować i czekać na to, co przyniesie los.  
Wsunąłem oblanego czekoladą paluszka pomiędzy jego usta i uśmiechnąłem się szeroko, klękając dokładnie naprzeciwko siedzącego Baekhyuna, który z kolei nieśmiało położył ręce na moich ramionach. Ta mała, paskudna sknera jednak tego chciała, co oczywiście musiałem wykorzystać, inaczej nie byłbym sobą. Naprawdę było mało momentów, gdy Baek chętnie wymieniał ze mną czułości. Nawet gdy byliśmy sami, uciekał przed pocałunkami czy tuleniem, które z kolei uwielbiałem ja. Myślę, że to wszystko przez to, że był bardzo wstydliwy. Na początku prawie w ogóle mnie do siebie nie dopuszczał, a samo trzymanie za ręce było tak intymne jak patrzenie sobie w oczy. To właśnie cechowało Byuna, był tak strasznie dziewiczy i niewinny, że jeszcze większą miałem ochotę wziąć sobie tę jego cnotę, choć wiedziałem, że mi nie pozwoli, a przy tym najprawdopodobniej oberwę. Niewiele razy rozmawialiśmy o seksie w naszym związku. Najczęściej kończyło się tym, że Baekhyun cały zażenowany chował głowę, bym nie zobaczył jego wypieków, także sam nie wiedziałem, na czym dokładnie stoimy. A pragnąłem Baeka, zwłaszcza, gdy te słodkie, mięciutkie, pełne usteczka smakujące truskawkami naciskały na moje, tylko po to, by wyrwać mi ostatni kawałek paluszka oblanego czekoladą. Nie pozwoliłem mu się od siebie oderwać, wręcz przycisnąłem swoje wargi jeszcze mocniej do niego, zabierając sobie kolejne pocałunki, którymi łaskawie raczył mnie obdarzyć.
- Luhan! - fuknął na mnie, odrywając się od moich ust. Czułem na sobie jego rozdrażniony wzrok, ale mimo to wiedziałem, że nie jest na mnie zły. Baekhyun zawsze tak miał, często się denerwował, a powody raczej były przesadzone. Oczywiście nie we wszystkich przypadkach, ale w większości. - Czy ty chociaż raz nie możesz powstrzymać tych swoich hormonów? - jęknął żałośnie, po czym westchnął, ocierając rękawem swoje usta, które trochę obśliniłem. Nie moja wina, że miałem ochotę go pożreć.
- Nie – odpowiedziałem prosto, po czym uśmiechnąłem się szeroko. - Gdzie wszyscy poszli? - zapytałem, gdy zauważyłem, że w pokoju jesteśmy zupełnie sami. Nawet Sehun i Kai gdzieś zniknęli, a dopiero przed chwilą miziali się obok, a raczej Hunnie atakował biednego Jongina, który mimo wszystko nie mógł przed nim uciec. Zupełnie, jakbym widział siebie i Baekhyuna, ale mniejsza z tym.
- Poszli grać. Wiedziałbyś, gdybyś mnie nie atakował.
- Nie nazwałbym tego tak.
Byun pokiwał jedynie głową, po czym prychnął, dając mi jasno do zrozumienia, że się ze mną nie zgadza, po czym wstał z podłogi, odszukując wzrokiem wyjścia. - Chodź, bo zaczną bez nas – zaproponował, natomiast ja wstałem z naburmuszoną miną.
- A może zostaniemy? - zapytałem z nadzieją, obejmując go ramionami, po czym ucałowałem jego cieplutki policzek. - Znam wiele sposobów na to, żeby się nie nudzić.
- Oczywiście, ale nie chcę być zgwałcony przez niewyżytego chłopaka – odpowiedział mi, jednak mimo wszystko uśmiechnął się radośnie. - Przypomnij mi, dlaczego ja z tobą w ogóle jestem w związku? 
- Bo prawdopodobnie cię do tego zmusiłem – zaśmiałem się.
- Jesteś okropny, Luhan – odburknął, ale nie wyrwał się z uścisku.
- Ale mimo wszystko mnie kochasz i to jest najważniejsze.
*
Te piżama party u Krisa nigdy nie były normalne. To znaczy, zaczynały się całkiem niewinnie i niepozornie, bo pewnie każdy nastolatek gra w gry na xboxie, ale później, gdy Jongdae przynosił jakiś podejrzany alkohol, wszystko się rozkręcało i momentami miałem wrażenie, że znajduję się w jakimś ekskluzywnym burdelu z beznadziejnymi dziwkami, no na przykład taki Jongin czy Yixing na prostytutkę się nie nadawał. I Baekhyun, ale jemu bym nie pozwolił. Jego ciało miało należeć do mnie i nikt nie miał prawa go ruszać. Co do samego Byuna – wiem, że nigdy by mnie nie zdradził. Zbyt dobrze go znam, Był strasznie wstydliwy, szczery i przede wszystkim wierny, dlatego nie musiałem się bać, że pójdzie do jakiejś innej dziewczyny bądź chłopaka i się z nim prześpi. Nie uprawiał seksu nawet ze mną, także mogłem być spokojny o moją kruszynę.
Podniosłem ledwo przytomnie wzrok do góry, po czym rozejrzałem się po pomieszczeniu. Siedzieliśmy wszyscy w salonie, a dokładnie na podłodze w kółku, ale mimo wszystko w niekompletnym, ponieważ brakowało jednej osoby. Dochodziła godzina pierwsza w nocy, dlatego nie dziwiłem się, że Baekhyun miał dość i zwyczajnie poszedł spać. Wypił tylko jedno piwo, kiedy reszta ledwo się trzymała. Dziwiło mnie tylko to, że nie budził się. Przecież drzwi do pokoju Krisa były otwarte na oścież, z salonu nie było tam daleko, a my darliśmy się i śmialiśmy się przy każdej możliwej okazji. Poza tym towarzyszył nam włączony wielki telewizor, w którym szedł chyba jakiś tandetny, beznadziejny horror, którego i tak nikt nie oglądał za wyjątkiem Kyungsoo, który chyba nawet zasłaniał sobie oczy. W każdym razie, ja w takich warunkach nie dałbym rady spać, ale Baekhyunowi to najwyraźniej nie przeszkadzało. Pewnie był tak zmęczony, że ledwo się trzymał. Chętnie bym do niego poszedł i wtulił się w niego jak w misia, ale musiałem zostać. To znaczy, chciałem. Po chwili zjechałem wzrokiem na zgromadzonych w kółku. Przed każdym stał pusty kieliszek. W niektórych przypadkach mokry od alkoholu, natomiast w środku kręciła się do połowy pełna lub pusta, szklana butelka wódki. Nie liczyłem, którą to z kolei opróżniamy. Zgubiłem się po jakimś czasie. Bawiło mnie to, że każdy z uwielbieniem wpatrywał się w trunek za wyjątkiem ZiTao. Ten siedział po turecku, wyprostowany niczym struna, co mnie dziwiło, bo wypił dużo, a utrzymywał równowagę. Czytał jakąś gazetę, zapewne taką o modzie, którą podprowadził pani Wu. A później dziwi się, że Kris nazywa go pedałem, smutne
- Niedobrze mi – poskarżył się Suho, pochylając się lekko w przód. Obok niego siedział Kyungsoo, więc korzystając z okazji, położył głowę na jego plecach, przymykając oczy. Pozycja dosyć zabawna, dlatego zaśmiałem się krótko, nadal dokładnie przypatrując się butelce, która wreszcie stanęła na Minseoku, który pisnął podekscytowany, niemal podskakując w miejscu. Cieszył się zapewne dlatego, że miał być kolejnym, który opróżni kieliszek i wykona durne zadanie, które wymyśli któryś z nas. Sam nie wiem dlaczego zgodziłem się na tę durną grę, którą oczywiście zaproponował Jongin. On miewa same dziwne pomysły, jednak pijana butelka wszystkim się spodobała, zapewne przez słowo pijana. Kojarzyło się to z wielką ilością alkoholu, co oczywiście się przyjęło. Wódka ponad wszystkim.
Widziałem, jak rudzielec wypija swoją kolejkę za jednym zamachem. Później siedział cały czas wyszczerzony. Na jego miejscu bolałaby mnie szczęka od ciągłego uśmiechania się, ale to Xiumin, on już w sumie miał to w nawyku. Oczywiście zaraz po tym dostał zadanie tak głupie, jak sam Jongin typu – zatańcz, wymachując tyłkiem przed samą twarzą Jongdae. Już współczułem biednemu Chenowi, który chyba i tak nie kontaktował zbyt dobrze, bo słysząc swoje imię nawet się nie poruszył. Mimo wszystko nie miałem ochoty oglądać tej katastrofy, dlatego starając się nie narobić zbyt dużego hałasu i nie zwracać na siebie większej uwagi, wstałem od tego spedalonego kółka, wykorzystując ich nieuwagę. Później prawdopodobnie i tak nie zorientują się, że mnie nie ma. Poza tym i tak każdy powoli odpadał, wliczając w to Krisa, który najprawdopodobniej spał z głową położoną na ramieniu Tao. Zaczynałem żałować, że komórkę zostawiłem w plecaku Baekhyuna, byłaby taka śliczna fotka na profilowe na facebooku.
Zacisnąłem mocno wargi, starając się nie wybuchnąć śmiechem, po czym wycofałem się z salonu, przemykając do pokoju Krisa, gdzie zamknąłem za sobą drzwi. Szkoda tylko, że nie wiedziałem, gdzie znajduje się klucz, bo w tym momencie naprawdę by mi się przydał. W każdym bądź razie, uśmiechnąłem się z zadowoleniem, widząc Baekhyuna rozłożonego na wielkim łóżku. Oczywiście spał, a jasna pościel, którą był okryty, sięgała mu oczu. Brakowało mu jeszcze wielkiego, pluszowego misia, do którego mógłby się przytulić i lampki nocnej w kształcie księżyca, która wisiałaby nad jego głową. Wtedy wyglądałby zupełnie jak dziecko. Ugh, zapewne czułbym się jak pedofil, ale maltretowanie go bez jego zgody też się chyba w to wliczało.
Podszedłem cicho do łóżka, na które się wdrapałem. Zastanawiałem się, czy dobrze robię, naruszając przestrzeń osobistą mojego chłopaka. Baekhyun wyraźnie zakazał obłapywania, macania, obśliniania, całowania, lizania, gryzienia i innych sprośnych rzeczy (o ile te tak można było nazwać) wszędzie, nawet w zaciszu domowym. Głupi, niesprawiedliwy, mały krasnoludek. Z nim mam celibat przez cały czas i dzisiaj mam to zamiar zmienić, bo mogę, nie zabroni mi. Najwyżej dostanę w twarz, ale przynajmniej nie będzie, że nie próbowałem. W każdym bądź razie złapałem skrawki kołdry w palce obu rąk, po czym podniosłem materiał do góry, by chwilę później zanurkować pod nim. Zewsząd dopadła mnie całkowita ciemność, ale mimo to bez problemu odnalazłem drogę by dotrzeć pomiędzy rozłożone nóżki Byuna, które oczywiście mnie do siebie zapraszały. Nie byłbym sobą, gdybym nie przyjął tego, dlatego chwilkę później moja głowa zatrzymała się nad jego kroczem. Luhan, pożegnaj się z życiem.
Uśmiechnąłem się z zadowoleniem, oblizując zeschnięte wargi językiem. Rękami chwyciłem za spodnie Baekhyuna, które po chwili odpiąłem i zsunąłem z jego bioder, pozostawiając go jedynie w bokserkach. Przysięgam, że to była legendarna chwila, jeszcze nigdy nie byłem tak blisko tego, czego pragnąłem od samego poznania Baekusia. To znaczy, to nie tak, że byłem wiecznie napalonym debilem, który myśli jedynie o seksie. Nie. Po prostu Baekhyun był tym, z którym chciałem robić wszystko i być z nim na tyle blisko, żeby nadać mu miano najważniejszego w moim popapranym życiu. I tak już byliśmy dla siebie ważni, a Byun był wyjątkowy. Był takim moim małym szczęściem, które rozświetlało każdy dzień. Może i brzmi tandetnie, kolorowo i puszyście, aż rzygać się chce, ale taka właśnie była prawda.
Pochyliłem się nad jego schowaną pod bokserkami męskością, po czym ucałowałem ją niespiesznie, oczekując jakiegokolwiek ruchu, który nie nastąpił. Baekhyun najwyraźniej nie poczuł, że majstruje coś tuż przy jego przyrodzeniu. Lepiej dla mnie, dla niego w sumie też, obudzi się spowity w przyjemności. A przez kogo? Oczywiście przez tak wspaniałomyślnego chłopaka, który martwi i troszczy się o niego. Chwilę później zsunąłem i majtki, które uniemożliwiły mi dalszą pracę, po czym dłonią odnalazłem jego penisa, którego objąłem palcami prawej ręki. Nie zwlekałem długo, by wprawić ją wreszcie w ruch, powoli, acz skutecznie stymulując twardniejącą męskość. Przez chwilę zastanawiałem się, czy to nie jeden z tych mokrych snów, które ostatnio miewałem dość często. Rankiem budziłem się cały zalany potem i spermą, a Baekhyuna nie było obok, dlatego mimo że nawet były przyjemne, to nie lubiłem ich. A jeżeli to faktycznie był sen, to nie chciałem się budzić, no chyba, że coś pójdzie nie tak.
W tamtej chwili moje serce waliło jak młotem, nieważne, że byłem pijany, wszystko odczuwałem tak samo mocno. Zwłaszcza, że pod sobą miałem w połowie rozebranego chłopaka, przez którego zaczynałem się trząść. Tak, dziwiłem się, że moje ręce były jeszcze w stanie cokolwiek utrzymać, zwłaszcza już stojącego w pełnym wzwodzie penisa Baekhyuna. Doskonale zdawałem sobie sprawę z konsekwencji, jakie niosła ze sobą właśnie ta mała zabawa, ale jeśli już zacząłem, to nie mogłem nagle przestać. Poza tym zarówno ja jak i Baek, zasługiwaliśmy na odrobinę przyjemności fizycznej, której chyba zaczynało mi brakować. W każdym bądź razie chwilę po tym, jak rozluźniłem uścisk palców na jego męskości, zsunąłem rękę niżej – na jego jądra, by kolistymi ruchami zacząć je masować, a później ugniatać z coraz większym naporem na nie. Wraz z tym nachyliłem się nad jego kroczem, wziąć do swoich otwartych, chętnych ust jego stojącą dumę. Wsuwałem ją coraz głębiej, aż poczułem, jak jej początek dotyka ścianki mojego gardła. Dokładnie kilka krótkich sekund później usłyszałem pierwszy jęk. Nie wiedziałem, czy Baekhhyun jest świadomy tego, co właśnie mu robię, chyba nadal dryfował w świecie snu i fantazji.  
- Lu – sapnął cicho, uginając nogi w kolanach. Czyli nadal spał.
Uśmiechnąłem się łobuzersko, po czym mocniej zassałem się na główce jego penisa, harując przy tym o niego zębami. Swoje palce zacisnąłem mocniej na jego jądrach, dzięki czemu dostałem kolejny pełen zadowolenia jęk, który okazał się być melodią dla moich uszu. Mógłbym słuchać codziennie, dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- Luhan? - Usłyszałem jego cichy głos. Podejrzewam, że właśnie się rozbudził i był zdezorientowany, bo właściwie ile razy obudził się z czyimiś ustami na swoim penisie? - Co ty wyprawiasz?! - pisnął. Założę się, że się zaczerwienił. W odpowiedzi zassałem się jeszcze mocniej, świdrując językiem wokół napletka. Swoją drugą dłoń usadowiłem u nasady męskości Byuna, będąc niesamowicie z siebie zadowolonym. Gorzej będzie, jak Baekhyun postanowi się na mnie zemścić. - Przest – aghhhh – zawył, gdy zacisnąłem mocno swoje palce obu dłoni. Podobało mu się, tylko nie miał odwagi jeszcze tego przyznać. Ale według jego życzenia, wyjąłem jego przyrodzenie ze swoich ust, po czym podniosłem się na rękach tak, by pomiędzy jego nogami wysunąć się na powierzchnię, spod kołdry, tuż przy jego twarzy. Mimo panującej ciemności widziałem te lśniące oczka, które przypominały mi te z tych wszystkich anime, jakie oglądałem.  
- Shhh – uciszyłem go, gdy chciał coś powiedzieć, po czym nachyliłem się i skradłem soczystego buziaka z jego rozchylonych ust. - Nie możesz już się wycofać. Za późno, Baekkie – poinformowałem go, po raz kolejny całując jego wargi. Nie mogłem się od nich oderwać, jak zwykle były miękkie i słodkie. Były idealne, zupełnie jak sam Baekhyun.
 - Luhan, nie możemy tutaj – zaskomlał, kładąc swoje zimne rączki po obu stronach moich ramion. - To pokój Krisa. Pomyśl, chciałbyś, żeby Sehun i Jongin uprawiali sex w twoim łóżku? - zapytał, marszcząc swój nosek. Nie odpowiedziałem, ale ta wizja mnie trochę zniesmaczyła. Musiałbym zdezynfekować później całe łóżko i pokój, a pościel bym spalił. Ale to Kris, on się nie obrazi przecież. Chyba... - No właśnie i sam widzisz, że to okropne. Poza tym już rozmawialiśmy o tym. I jesteś pijany. Nic się nie stanie, jak jeszcze trochę zaczekasz – dodał, zaciskając usta w wąską linię, natomiast ja pokręciłem głową.
 - Nie, obaj już jesteśmy na to gotowi, po prostu ty się boisz, Baek. Nie każ mi dłużej czekać i oddaj się przyjemności.
- Póki co jej nie potrzebuję – odburknął. W czasie, kiedy on mówił, naśliniłem dwa palce i odszukałem ręką jego zgrabnego tyłka. - I jeżeli coś ci się nie podoba, to znajdź sobie jakąś dziwkę do pieprzen... – ughhh, Luhan! - krzyknął zaskoczony, gdy wsunąłem w niego jeden palec. - Ty wiesz, że coś takiego podchodzi pod molestowanie i gwałt? - pisnął. Oczywiście uśmiechnąłem się szeroko i wykonując płynne ruchy palcem , nachyliłem się nad nim, całując go w usta.
- Ale nie zaliczy się do tego, ponieważ zaraz dostanę twoją zgodę – powiedziałem pewnie, dołączając do pierwszego palca drugi. Słyszałem, jak Baekhyun gwałtownie nabiera powietrza do płuc. Jego szczupłe paluszki zacisnęły się na moich ramionach, natomiast ja nadal starałem się przygotować mojego chłopaka jak najlepiej tylko mogłem. Nie chciałem, żeby czuł przez cały czas dyskomfort. To był nasz pierwszy raz, dlatego tego starałem się, by obeszło się bez bólu. Nie musiałem długo czekać, aż Baekhyun niemal wyginał swoje plecy w łuk pod moim dotykiem. Zaczynało mu się to podobać, nawet jeśli przez jakiś czas tak twardo uważał, że nie. Ta jego upartość czasami była naprawdę urocza, ale bawiła mnie. - I jak, nie jest tak źle? - zapytałem. Oczywiście nie oczekiwałem na odpowiedź. Baekhyun był zbyt dumny, żeby mi ją dać, dlatego obrócił głowę w bok i westchnął cicho, gdy po raz ostatni wykonałem gwałtowniejszy ruch ręką. Gdy wyjąłem palce, spojrzał na mnie, jakby oczekiwał na coś większego. Ha, i tu cię mam, Baekkie. Naturalnym było, że nie dałem mu długo czekać, ponieważ chwile później zsuwałem z siebie spodnie wraz z bokserkami, które swoją drogą potwornie zaczynały mnie gnieść. - Jesteś gotowy, Baekkie?
- Nie pytaj się, po prostu to zrób.
 Wsunąłem się w niego powoli, ale mimo to odczułem tę cholerną satysfakcję i przyjemną ciasnotę, która otuliła mojego penisa. Najlepsze było to, że to był Baek, nie ktoś inny, tylko on. Poza tym rozpierała mnie duma, ponieważ ja byłem jego pierwszym, co wcześniej też mogłem powiedzieć, bo przede mną przez cały czas był singlem. I nawet przez chwilę poczułem się źle, bo odbierałem mu tę jego niewinność, ale pozbyłem się tej myśli wraz z pierwszym ruchem moich bioder, który z kolei wywołało u Baeka ciche jęknięcie. Przysięgam, że jeszcze nigdy nie słyszałem niczego bardziej seksownego. Nie mogąc się powstrzymać, zacząłem poruszać się coraz płynniej, uzyskując od niego kolejne ciche westchnienia, które stawały się coraz głośniejsze, im głębiej i mocniej wchodziłem. Owinął swoje ugięte nogi wokół mojego pasa, sprawiając, że wbiłem się w niego jeszcze gwałtowniej.
- Ahh – jęknął prosto do mojego ucha. - Szybciej – dodał cichutko.
Oczywiście zrobiłem to, sapiąc cicho, choć miałem wrażenie, że zaraz moje nogi i biodra odpadną z wysiłku. Trzymałem się jednak dzielnie, odczuwając w podbrzuszu gromadzące się podniecenie, które zbliżało mnie do upragnionego orgazmu. Nie wiem co zrobiłem, że nagle Baekhyun krzyknął głośniej i wijąc się pode mną, nabrał większy haust powietrza.
- P-proszę, powtórz t-to – wyjąkał, natomiast ja pchnąłem jeszcze może dwa lub trzy razy, aż wygiął się całkowicie i wytrysnął obficie na mój brzuch, przy okazji brudząc pościel Krisa. Ja osiągnąłem swój szczyt chwilkę później, widząc, jak Baekhyun dochodzi. On mógłby zostać gwiazdą porno, jego twarz wykrzywiona w ekstazie wygląda niesamowicie.  
Pochyliłem się nad nim i ucałowałem q czoło, będące mokre od potu.
- Luhan? Co wy tu, do cholery, robicie? - Usłyszałem wraz z skrzypnięciem otwieranych drzwi. Padło na nas światło z korytarza, które oświetliło również Krisa stojącego w przejściu z założonymi rękoma. Jego mina nie wróżyła zbyt najlepszej przyszłości. Cóż, czyli mogę zacząć się szykować na spanie na balkonie. Mimo wszystko nie żałowałem.

11 komentarzy:

  1. Naprawdę fajne ^^ podoba mi się Luhan w takiej roli ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. AHAHAHAHA XDD Końcówka najlepsza xD
    Jejku no, ten shot jest taki kochany, że aż nie umiem napisać porządnego komentarza xD
    Lu jaki niecierpliwy, mrah *o*
    No i kurde no, wszechświat naprawde nie chce, żebym nauczyła się na tą kartkówkę z biologii ><

    OdpowiedzUsuń
  3. Oficjalnie chce usłyszeć, co powiedział Kris gdy ich zobaczył. I wtf Luhan jest jakimś mega pervem XD Ale to nic... bardzo mi się podoba w tej roli :3 Kolejny świetny ficzek, zresztą jak wszystkie w Twojego autorstwa. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah, jak ja kocham takie opowiadania! Muszę się przyznać, że ostatnio zaniedbałam polską blogosferę i rzadko zaglądałam do nowych opowiadań. Dziś jednak zaczynam wszystko nadrabiać i strasznie się cieszę, że zdecydowałam zacząć od Ciebie.
    Na samym początku gdy dowiedziałam się w Double Rainbow ma być smut, uśmiechnęłam się ponieważ pomyślałam, że w opowiadaniu opiszesz podwójną penetrację. Nie wiem co się dzieje z moim zboczonym mózgiem, ale zaczyna sam podsuwać mi takie okropne skojarzenia. Ja nie wiem. Jeszcze raz powtórzę, że uwielbiam takie opowiadania - zwłaszcza na wieczór. DR jest lekki i rzeczywiście puszysty; zdaję mi się, że każde słowo w tym shocie przepełnione słodyczą. Szczerze mówiąc sprawiłaś, że na dziś mam dosyć fluffów i zaraz przeniosę się na UD (OMO TO PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ (╥_╥)) Luhan od zawsze podował mi się w roli zboczonego zboczucha, bo dzięki temu czuję, że po prostu bardziej go lubię gdy jesteśmy tak do siebie podobni. OCzywiście ja nie macam swojego chłopaka kiedy tylko się da (cóż, bo nie mam chłopaka?), ale gdybym miała taką możliwość robiłabym to samo. Zwłaszcza jeśli miałby to być ByunBaek. Boże, jak ja kocham tą pyzę (≧ω≦). W DR jest taki słodki i kochany, że w pewnym momencie miałam ochotę uścisnąć mój komputer w przypływie nagłej, niekontrolowanej miłości. Jego porównanie Bubble Tea do mydła KOGOŚ mi przypomniało. KOGOŚ KOGO BARDZO LUBIĘ (∪ ◡ ∪).
    Śmiałam się przez chwilę po porównaniu ust Jongusia do odkurzacza, no bo heloł, to takie prawdziwe. Chociaż ja bym bardziej powiedziała, że jego wargi są podobne do ust glonojada... Nie wiem, ale jak wyobrażam sobie, że całuje się z Sehunem, to usta Kaia są przynajmniej na pół jego twarzy.
    Ja osobiście zamiast piżama party, użyłabym określenia - gej party, ot co.
    Uwielbiam przyjemny styl, który dobrałaś do tego opowiadania, choć jak już wcześniej wspomniałam jest bardzo bardzo bardzo bardzo słodki. Piszczę trochę patrząc na okładkę bo za każdym razem myślę 'też tak chcę!' i nie zgadzam się z powiedzeniam 'nie oceniaj książki po okładce' Wszystko ogólnie jest zajebiste, powiem tyle i podziwiam Cię Tynko w jakim tempie dodajesz wszystkie swoje opowiadania.
    (Co do przerwy, polecam, ale nigdy nie myśl o rezygnacji z pisania jakby co TT)
    Wenywenywenyweny.
    H.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym coś sensownego napisać, ale zrobiłaś mi papkę z mózgu, więc nawet nie jestem w stanie.
    Takie słodkie BaekLu od Uszati. Wspominałaś już kiedyś o nim, ale nie sądziłam, że będzie to takie cudowne. Sama jestem ciekawa, co Kris powiedział kiedy zobaczył Baekhyuna i Lu w jego łóżku. XD
    Zadowolony raczej nie był.
    Weny życzę i czekam na HunHana <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że miałam ochotę przeczytać właśnie coś takiego. Pomimo tego, że specjalizujesz się w pisaniu angstów i w tym gatunku czujesz się najlepiej to fluff i smut w jednym wyszedł Ci bardzo dobrze~.
    Wydaje mi się, że jeszcze nic nie komentowałam na tym blogu, ale to nadrobię jeszcze~!
    Bardzo przyjemnie i lekko się czytało. Świetne teksty tutaj zauważyłam. To na przykład jeden z nich: "usta Kaia, które kojarzyły mi się trochę z odkurzaczem, dlatego też dziwiłem się Sehunowi, że się nie bał, że ten go wessie". Brak słów. To po prostu mnie zabiło. XDD
    To w sumie chyba pierwszy fanfick z pairingiem BaekLu i na początku zastanawiałam się kto będzie seme. Potem stwierdziłam, że Baek. A tu takie zaskoczenie! Luhan jako seme (i sama się dziwię, że to piszę) nawet pasuje. X'D
    Jednak moim OTP jest HunHan, w którym Sehun na uke raczej nie pasuje. Czekam na "Love without tragedy" i chociaż rzadko czytam oneshoty to jednak chętnie się skuszę. Miałam zacząć czytanie Unforgettable Dreams, ale jakoś jeszcze na to nie znalazłam czasu. Na pewno w tym tygodniu się poprawię, bo fabuła bardzo mnie zaciekawiła.
    Życzę weny i kolejnych, świetnych pomysłów na ff. ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże gdzie mój mózg? Jezu, zabiłaś mnie na serio.
    Najpierw napompowana wiewiórka z solarium, potem odkurzaczowe usta Jongina...co dalej? Normalnie jebłam. Na serio no XD Taki niewyżyty Luhan, to najlepszy Luhan! Zawszony niedźwiedź...biedny Tao, niedoceniony ;-; xD
    Uśmiałam się jak głupia. Smut był dobry co ty od niego chcesz! >.< Aż nie wiem co napisać, na serio XD Rozwaliłaś mnie tym shotem. Był taki uroczy, milutki i puchaty że aż chciałam go przytulić, ale monitor nie okazał się zbyt przyjemny do tulenia ;-; Jeden róg mi sie wbił...no nie ważne xD Tak czy siak! Udany fluff, boże fluff od Uszati to taka rzadkość, zapisze to sobie w kalendarzu na serio asdvefykuhw3leibr ;_;
    Więcej takich Uszatku, plis plis !
    No i weny! Duuużo weny i czasu :D
    G.G

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu Luhan prowadził ^^ lubię, kiedy postacie już są ze sobą a nie dopiero się pierwszy raz spotkali..jest ciekawiej xD

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham ten paring, dwie urocze istotki razem, za mało jest z nimi ff w internetach!
    dwa moje ulu gatunki, dwa moje ulu paringi, żyć nie umierać, pare literówek było, ale ot mi nic a nic nie odebrało przyjemności z czytania :D
    zabiło mnie to określenie PIŻAMA PARTY u Krisa XDDD beka haha
    i fajnie, że Luhan taki... normalny tutaj jest? zazwyczaj czytam jak go krzywdzą z charakteru qq
    a Baek taki wystraszony awww <3333
    i jak Sehun agresywny na Kaia i wgl kissing game <3333 i nie to wcale nie jest pedalskie jak 12 chłopaków pod jednym dachem haha
    ale za mało dla mnie SeKai było, choć wiem że byli dodatkiem do całości, to ich wiecznie mi mało chlip chlip xD ale ważne, że wgl byli ♥ i sehun seme dla mnie yeeeeeey
    leci ff na komórkę, pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju kocham ten paring, no może nie tak jak hunhan,ale i tak go uwielbiam. Luhan evil, spraginony Byuna, umarłam <3 Niewinność Baeka była na serio urocza ale na szczęście upartość została, dzięki czemu, nie został jakąś ciotą i chwała Ci za to <3 Oh good, bidny Kris, taa niespodzianka. Hahahah Sehun kochający słodycze też boski xD Przyssał się do Jongina, mmmm mniam. Kurde chciałabym się teleportować i być z nimi na takim piżama party xD
    Dziękuję za rozdział jest mega<3
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  11. Całe opowiadanie mistrzowskie ale koniec jeszcze lepszy. Zawsze w takich momentach brakuje mi tego żeby ktoś ich nakrył. xD

    OdpowiedzUsuń

Followers