hunhan drabbles collection 3/?
Pairing:
Hunhan
Gatunek: Angst, obyczaj, smut.
Inspiration:
Piosenka
& teledysk
Ostrzeżenia: sceny erotyczne, age gap
Rating: NC-17
A/N: Przepraszam wszystkich, którzy nie chcieli smuta ;-; Zostało przegłosowane. Ale obiecuję, że smut szybko się nie pojawi, to znaczy w miniaturkach pewnie będzie jeszcze jakiś, ale póki co będę się skupiać na angscie i fluffie. Planuję też napisać miniaturkowy sequel do "Baby", więc dziękuję za propozycję. Jeśli macie jakieś propozycje odnośnie miniaturek, coś, o czym chcielibyście przeczytać, to piszcie <3
Pracowałem
w jego firmie jako stażysta. Zatrudniłem się na samym początku
lata, właściwie dostałem szansę od mojego starszego kuzyna, który
mi to załatwił. Na początku byłem mu niesamowicie wdzięczny, bo
staż w takim miejscu później otwierał mi wiele dróg zawodowych,
miałem też pewność, że wiele się nauczę. Myślałem, że nic
lepszego mnie nie mogło spotkać, byłem zadowolony z tego, że mam
co robić w wakacje. Niby zbliżał się ostatni rok w liceum, ale
podczas tych dwóch miesięcy postanowiłem dać sobie spokój z
książkami, do tej pory i tak wystarczająco dużo się uczyłem. W
każdym razie przez pierwsze dni byłem zadowolony, głównie przez
zakres obowiązków mi przydzielony, ale i przez atmosferę. Poznałem
tam Jongina, z którym praktycznie dzieliłem biuro i to on był moim
opiekunem, jeśli tak w ogóle mogłem go nazwać. Samo to miejsce
uważałem za idealny start w kroku, do dorosłego życia, dopóki nie
poznałem właściciela firmy, w której się zatrudniłem. Oh Sehun
miał 35 lat, żonę i dwójkę dzieci, uważany za człowieka
sukcesu, za kogoś, kto wygrał życie. Myślałem, że będzie moim
autorytetem, ale już niedługo później zrozumiałem, że za tym
całkiem niewinnym wyglądem czyha okrutna bestia, która jest w
stanie posunąć się do wszystkiego, zwłaszcza, gdy coś chce
osiągnąć. Miałem dużego pecha, bo tym, czego chciał, byłem
ja.
Nawet
nie zauważyłem, jak stałem się jego kochankiem. Nie chciałem
tego, nigdy nie pociągali mnie faceci, zwłaszcza sporo starsi ode
mnie. Wiele razy powtarzał, że dla mnie jest w stanie zrezygnować
ze swojej rodziny, rozwieść się z żoną, zapomnieć o
dzieciach... Obdarowywał mnie drogimi prezentami, zabierał do
najlepszych restauracji, ale był głupi myśląc, że kiedykolwiek
będę jego. Wielokrotnie chciałem od niego odejść, zostawić tego
zboczeńca w spokoju, ale nie mogłem. Wiedziałem, że jest
nieobliczany, że zrobi coś okrutnego, jeśli tylko go opuszczę, a
poza tym chyba nawet nie potrafiłem. Najpierw potrzebowałem zemsty,
czegoś, co odpłaciłoby mi te wszystkie chwile spędzone w
męczarniach u jego boku. Obrzydzało mnie wszystko, co kochał
Sehun, w efekcie w końcu znienawidziłem samego siebie. Zniszczył mi życie, sprawiał, że momentami miałem po prostu ochotę się zabić.
Byłem
jego ulubioną zabawką, choć nie rozumiałem, czemu wybrał akurat
mnie. W firmie było wiele ładniejszych dziewczyn i
przystojniejszych chłopaków, mógłby mieć ich wszystkich bez
problemu, kiedy uwziął się tylko i wyłącznie na mojej osobie.
Stałem się od niego zależy, należałem do niego, a jeżeli
tylko nadarzała się jakaś okazja, robił wszystko, by móc się
zbliżyć do mnie jeszcze bardziej. Takim sposobem siedziałem u
niego na łóżku zupełnie nagi, trzęsąc się tak mocno, jak
jeszcze nigdy. Jego żony nie było, podobno wyjechała do Paryża na
małe zakupy, a dzieci wylądowały u dziadków. Sehun to
wykorzystał.
–
Rozchyl nogi – rozkazał władczo, co zrobiłem niemal od razu,
zaciskając mocno wargi. Miałem ochotę się rozryczeć. Przy nim
byłem jeszcze pieprzonym dzieckiem, a on miał właśnie zamiar
odebrać mi to, co najcenniejsze. Mój pierwszy raz przeżywałem z
osobą, której nienawidziłem, która obrzydzała mnie i
doprowadzała do szału. Chciałem się sprzeciwić, ale nie mogłem,
zwłaszcza, gdy przysunął się do mnie i bez jakiegokolwiek
uprzedzenia i taryfy ulgowej wsunął we mnie dwa mokre od śliny
palce. Jęknąłem w bólu, czując, jak oczy zachodzą mi łzami.
Najlepszym rozwiązaniem była ucieczka i chyba naprawdę miałem
ochotę to zrobić, w gruncie rzeczy właśnie to planowałem. –
Nie bój się – powiedział niby łagodnym, spokojnym głosem,
jednak to wcale nie uspokajało. Cieszyłem się tylko, że widziałem
jedynie zarys jego postaci. W pokoju było ciemno, do środka wpadało
jedynie kilka łun księżycowego światła i słaby blask latarni
postawionej przed oknem. Ale i tak się bałem.
–
Przełóżmy to – zaproponowałem.
–
Nie – odparł stanowczo, wsuwając trzeci palec. Nie był
delikatny, a ja bałem się, co będzie później. Moje ręce drżały,
a palce mocno wbijały się w białe prześcieradło, mnąc je.
Rozglądałem się za ratunkiem, ale chyba wszystko było przeciwko
mnie. Stałem się ofiarą, ale nie zamierzałem być nią do końca.
Poczułem
ulgę, gdy wyciągnął ze mnie palce, jednak mój spokój nie trwał
długo. Byłem świadom tego, że za moment zastąpi je czymś
znacznie większym, że będzie pieprzył mnie tak długo, jak będzie
chciał, a ja nie wytrzymam. Bałem się tylko tego, że ta sytuacja
powtórzy się jeszcze niejeden raz, że Sehun będzie próbował
tego w pracy, że będzie nachodził mnie w domu, że stanie się
moim prześladowcą. A ja pragnąłem spokoju, wrócić do tego, co
było przed wakacjami. Okazało się, że ta cudowna ścieżka do
jeszcze lepszej przyszłości okazała się drogą do piekła, a na
samym jej końcu stał potwór, który właśnie mnie skrzywdził.
Zrobił to po raz kolejny, gdy we mnie wszedł. Krzyknąłem tak
głośno, jak tylko potrafiłem. Z moich oczu natychmiast pociekły
łzy i moment straciłem oddech. Jedynym, co uratowało mnie
od całkowitego cierpienia było to, że poczekał na mnie, aż
przyzwyczaję się do niego. Chwilę potem wykonał pierwszy ruch.
Mocny, ostry, gwałtowny. Momentami miałem wrażenie, że mnie
rozerwie, byłem zbyt mały dla niego, nie równałem się z nim, ale
to najwyraźniej mu się podobało, bo pchnął kolejny raz, jęcząc mi do ucha, przy tym muskając je lekko ustami. Chciałem
ogłuchnąć, oślepnąć, zniknąć... Nie mogłem wytrzymać,
dlatego chwyciłem go za ramiona i wbiłem w nie swoje paznokcie.
–
Połóż się – poinstruowałem go. Spodobał się mu mój ton i
to, co chciałem zrobić, dlatego bez wychodzenia ze mnie, zmienił
naszą pozycję, dzięki czemu siedziałem na jego biodrach, miarowo
podnosząc swoje, a później opadając na jego twardą męskość.
To sprawiało mu jeszcze więcej przyjemności. Zacząłem brzydzić
się sobą jeszcze bardziej. Czułem się brudny, zraniony, ale
wiedziałem, że może być lepiej, tylko muszę jeszcze przez moment
poczekać. Dlatego ponowiłem ruch i sprawiłem, że wszedł we mnie
głęboko. Jego szczupłe, długie palce zacisnęły się na moich
pośladkach w tym samym momencie, gdy jęknął gardłowo. Natomiast
ja zaciskałem usta, powstrzymując się od szlochu.
–
Jesteś dobrą dziwką, Hannie – podsumował, co rozwścieczyło
mnie jeszcze bardziej. Już całkowicie uznał mnie za coś swojego,
ale ja nie mogłem być jego.
Gdy
wykonałem kolejny mocny ruch, pochyliłem się do przodu.
Uśmiechnąłem się do niego słodko, pomimo bólu i cierpienia,
jakie rozpierały moje ciało. Stwarzałem pozory, takie same, jak on
na początku. Chyba w tamtym momencie zamieniliśmy się rolami. To
ja stałem się bestią, natomiast on był nikim. Bezbronny, cholerny
palant, który jest nieświadomy niebezpieczeństwa. Czekałem tylko
na to, aż przymknie w przyjemności zaszyte mgiełką pożądania
oczy, kiedy osiągnie spełnienie, rozlewając się we mnie. Miała
to być jedyna przyjemna rzecz, jaka mogła go spotkać, a ja nie
byłem bez serca. Sięgając po poduszkę, która leżała po mojej
prawej stronie i przyciągnąwszy ją do siebie, nabiłem się na
niego po raz ostatni. Jęknął przeciągle i uniósł lekko swoje
biodra do góry, natomiast głowę odchylił do tyłu. Być może
błędem było to, że nie zastanowiłem się ani sekundy dłużej
przed tym, aż przycisnąłem poduszkę do jego twarzy. Trzymałem ją
mocno, nie zważając na to, że mężczyzna pode mną niemal wierzga
się i walczy o życie. I tak był już bezbronny, a mnie sprawiało
to satysfakcję. Gdy docisnąłem puchaty przedmiot mocniej, wbijając jego głowę w
materac, uśmiechnąłem się do siebie i przymknąłem oczy. Czułem
jak krople łez spływają po moich policzkach i skapują na nagi
tors. Nie mam pojęcia, czy płakałem z żalu czy ze szczęścia.
Już nie potrafiłem tego odróżnić, ale gdy uchyliłem powieki i
spojrzałem na dół, poczułem ulgę. Sehun powoli przestawał się
ruszać, słabł, ta bestia już miała nigdy nie wrócić.
Nie
sądziłem, że po czymś takim nie będę miał wyrzutów sumienia.
Poczułem się wolny, zwłaszcza, gdy ciało pode mną całkowicie
zamarło. Cisza, spokój... Przestałem być jego własnością. Wraz
z tą myślą zszedłem z jeszcze ciepłego, sztywnego ciała i
ubrałem się w swoje ubrania, jednak przed wyjściem, zaświeciłem
lampkę przy biurku i wygrzebałem z szuflady białą, niewielką
karteczkę i długopis. Gdy nakreśliłem kilka słów, z
westchnieniem ulgi położyłem papier na poduszce przykrywającej
głowę Sehuna i zwyczajnie wyszedłem z poczuciem, że wygrałem,
choć tak naprawdę to ja przegrałem życie, nie Sehun.
„Twoja
dziwka zabrała należną zapłatę.
Słodkich
snów, Sehunnie.”
JAAAAAAAAAAAAAAKIE ZARĄBISTE *O* TAKI PSYCHOPATYCZNY LULU ZABIJAJĄCY SEHUNAAA *O* ZARĄBISTE *O* NIBY MI NIE PASUJE TAKIECOŚ DO LUHANA, ALE SANJFIJRSDK, TO JEST ZAJEDWABISTE *O* HWAITING! ♥
OdpowiedzUsuńcudo *.*
OdpowiedzUsuńOMG
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co powiedzieć... Nie spodziewałam się czegoś takiego ;w;
Ale nie no, podobało mi się, nie mówię że nie, zwłaszcza Luhan zabijający Suhuna *,* Taki złyy xD
Czekam na kolejne <3 Zwłaszcza na sequel do Baby bo jestem bardzo ciekawa jak tam Sehun się sprawuje w roli tatusia XD
Hwaiting~!
Trzecia w nocy jest chyba jedną z lepszych godzin na komentowanie. Cóż, pewnie jam skończę pisać ten komentarz będzie po czwartej. Tak, znów jestem na telefonie. Znów nie mogę spać.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie było aż tak wiele smutu, więc dałam radę to przeczytać bez większych oznak zdegustowania. Swoją drogą, wyszło Ci jak zwykle świetnie.
Nie spodziewałam się, że z Sehuna zrobisz takiego idiotę. Żona, dzieci, wysoka pozycja... Wydaje się człowiek sukcesu (autokorekta podsunęła mi "człowiek suka" i akurat w tym ma rację, ale o tym później). Żeby robić coś takiego...
Luhana na początku było mi szkoda, ale kiedy zaczął dusić Oh poduszką, to uczucie minęło. Może dlatego, że zrobił to bez jakiejkolwiek skruchy? Bądź, co bądź, Sehun miał rodzinę...
Dlaczego ja go bronie...
W każdym razie, było świetne i może nie liczę na więcej smutów, ale może na jakiś horror? Fluffik?
Hwaiting~. <3
Levi.
Dobra, ten charakter kompletnie nie pasuje mi do Sehuna, przecież to taki psotny maknae, a nie pedofil ._.
OdpowiedzUsuńChyba przez tę tematykę nie mogłam wczuć się w całe opowiadanie, nie przepadam za takimi gatunkami.
Ale życzę Ci mnóstwo weny na DYLM i kolejne drabble. :3
Aha! No i spełniłaś moje marzenia, skoro chcesz napisać kontynuację do "Baby", dziękuję ;___; <3
Następny może... fluff? :3
Nie lubię ._. Nie lubię nie lubię >< Mam taki dziwny dreszcz, nieprzyjemne odczucie, gdy czytam takie rzeczy od Ciebie... Potem nie mogę patrzeć na chłopaków przez jakiś czas .___________________.
OdpowiedzUsuńZa dobra... za dobra jesteś. Za dobrze piszesz, przepadnij, nie chce więcej, to nie jest przyjemne ;;;;;
Liczę teraz na coś słodziutkiego, utwierdzającego mnie w przekonaniu, że HunHan jednak jest piękny, plis ;;;
O.O
OdpowiedzUsuńOmg... Zaniemówiłam. Opisałaś to naprawdę fajnie, tak realnie, że aż mi smutno i źle :c Chyba jednak nie polubię tego typu angstów x.x
Podpisuję się pod komentarzem wyżej- fluffa teraz chcemy ;;;
Nienienienienienie! Jak on mógł zabić Sehuna? *sob sob* Nie przepadam za angstami, ale to co napisałaś było genialne *.*
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem coś bardziej fluff'owego?
Hwaiting!
Tak jak już pisałam na tt... Dobra robota, Uszatku. *^* Pamiętam, jak całkiem niedawno mówiłaś, że nieee, smuty to nie dla Cieeebie i tak dalej... A tu proszę, proszę, coraz bardziej się przełamujesz i naprawdę świetnie Ci idzie. Nie wiem, w sumie miałam jakieś takie wewnętrzne przekonanie, że to będzie mega fluff, coś ze smutem... IDK why. ;p Ale efektem końcowym się nie zawiodłam, wyszło rewelacyjnie; tak, że miałam ciarki na plecach, bo się zdziwiłam! Tak sądziłam, że Lulu musi zrobić Sehunowi jakąś krzywdę, ale zabić od razu? Podczas seksu? Wow, zdobył się na niezwykle odważny czyn i Ty wyszłaś z nieco nietypowym końcem. Tak czy siak, ukłony za wyjście z pewnych schematów postaci - bo i Lulu nie jest żadną pizdą życiową (po prostu trafił na złą osobę), z kolei Sehun to nie jąkający się, słodki chłopaczek lub koleś nieradzący sobie z życiem, tylko rzeczywiście twarda charakterem osoba. Bardzo mi się podobało i aż żałuję, że to tylko miniaturka, a nie pełna, długa, angstowa wersja typu Porcelain, gdzie jesteśmy z tymi bohaterami na dłużej. No, mam nadzieję, że kiedyś zdecydujesz się jeszcze na coś podobnego, ja będę czekać na pewno.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoją pracę, pysiu. Jesteś najlepsza.
Witam, jestem nowym Wolnym Strzelcem na www.shiibuya-blogspot.com i na ocenę próbną wybrałam opowiadania z Twojego bloga, właśnie ją opublikowałam. Zapraszam do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńUmarłam po przeczytaniu tego. Krótkie, ale pomysł fajny. Dziwna jest ta wizja Lulu psychopaty a Sehuna jako starego zboczeńca, ale to raczej dobrze, bo mnie zaskoczyłaś. Pozytywnie oczywiście. Wstęp niby taki nic nie mówiący, spokojny w miarę a tu takie BUM! Trochę szkoda, że to tylko miniaturka... Jestem spragniona twoich dzieł.
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic, jak życzyć ci duuuuużo weny. <3
Niby wszystko jest super, ale po przeczytaniu tego jednak mam takie specyficzne uczucie podobne do smutku... ;-; Mimo wszystko opowiadanie świetne, spełniło swoją rolę angsta, wczułam się całkowicie w rolę Luhana zwłaszcza, że wcześniej obejrzałam,,inspiracje".
OdpowiedzUsuń