Pairing: Baekyeol
Rating: G
Gatunek: Angst, au
Bohaterowie: Park Chanyeol, Byun Baekhyun i pani Lee
Opis: „Tak chyba wyglądają wszystkie pożegnania - przypominają skok w przepaść. Najtrudniej podjąć decyzję, że się to zrobi. Kiedy już się leci, nie można zrobić nic innego, jak tylko się temu poddać.”
A/N: Napisałam po ponad tygodniu nie pisania w ogóle. Ręka przestała mnie boleć, więc to wykorzystałam. Ale wiem, że za jakiś czas znów będzie boleć, więc cóż, moja wiadomość sprzed kilku dni nadal jest aktualna.
Zdania zapisane kursywą to wspomnienia, a kursywą i w cudzysłowach - cytaty z książek.
Zdania zapisane kursywą to wspomnienia, a kursywą i w cudzysłowach - cytaty z książek.
– Wrócę – obiecałem, uśmiechając
się do niego, jednak nieszczerze. Miałem wrażenie, że wmawiam mu kłamstwa,
tylko po to, by go uspokoić. A ja po prostu chciałem, by był szczęśliwy. – Nim spostrzeżesz, wojna się skończy, a ja znów będę mógł trwać przy tobie –
powiedziałem łamiącym się głosem, odgarniając palcami mokre i posklejane od łez
włosy z jego skroni.
– Więc dotrzymaj słowa –
poprosił i spojrzał na mnie smutno. – Obiecaj, że gdy wrócisz, już nigdy więcej
nie odejdziesz.
Wahałem się, ale to właśnie
wtedy przyrzekłem przed samym sobą, że przeżyję. Dla Baekhyuna, ponieważ dałem
słowo, którego nie mogłem złamać.
– Obiecuję – szepnąłem,
przykładając czoło do jego. – Wtedy wrócimy do codzienności. W ciepłe, letnie
dni znów będziemy chodzić kąpać się w jeziorze i wreszcie nauczę cię pływać, a
w te deszczowe, będziemy czytać książki z biblioteki twojego ojca. Dlatego
poczekaj na mnie i nie przeczytaj ich wszystkich.
Cichy śmiech Baekhyuna obił się
o moje uszy.
– Nie wytrzymam, dobrze o tym
wiesz – mruknął i wtulił się we mnie – ale napiszę dla ciebie własną, inną,
różniącą się od pozostałych.
Wtedy nie powiedział nic więcej, jedynie pocałował mnie mocno i zalany
łzami, pomachał na pożegnanie. Stał na schodkach prowadzących do dużej
rezydencji w za dużym, szarym swetrze, ciągle ocierając łzy spływające po jego
bladych policzkach.
Miał wtedy szesnaście lat i był jedyną osobą, którą byłem w stanie
pokochać. To dla niego przeżyłem.
Jego dom nie zmienił się wcale. Ściany wciąż były białego koloru, dach
czerwonego, a pod schodki na których kiedyś stał, nadal ciągnęła się ścieżka
ozdobiona kwiatami po obu stronach. Było ich wiele, ale większość kwitnęła po
drugiej stronie, od południa, gdzie znajdował się ogród. Z tego co
pamiętam, zawsze było tam wiele wielkich drzew, które dawały w lecie cień.
Pomiędzy nimi były huśtawki, dzięki którym można było sięgnąć nieba.
– Przywykłem do tego –
powiedział Baekhyun jednego ciepłego popołudnia, wspinając się na huśtawkę,
która była jedynie kawałkiem drewna przywiązanym do sznura. – Teraz nie wyobrażam
sobie, że mogłoby być inaczej.
– Co masz na myśli? – zapytałem.
Siedziałem obok na kocu, który swym kolorem przypominał mi błękit nieba.
– To, że przychodzisz do mnie
każdego dnia i po prostu jesteś przy mnie. To wspaniałe uczucie – przyznał i
uśmiechnął się lekko, wprawiając zabawkę w ruch. Delikatny wiatr owiał jego
włosy i rozczochrał je na wszystkie strony, ale Baekhyun nie przejął się tym
wcale.
– Wiesz, że kiedyś to może się zmienić?
Chłopak kiwnął głową.
– Zmiany przyjdą na pewno –
powiedział – lecz nie wtedy, kiedy się na nie czeka. Zapewne mnie zaskoczą, ale zaakceptuję je. Tylko nie chcę za bardzo cierpieć.
– Nie pozwolę na to.
Odpowiedzią był jego piękny
uśmiech.
Tych szczęśliwych momentów było mało, zwłaszcza przed moim wyjazdem.
Nasza przedostatnia rozmowa przesiąknięta była bólem i żalem, który
odczuwaliśmy obaj. On chciał mnie zatrzymać, a ja pragnąłem tylko przy nim
zostać.
– Potrzebują żołnierzy –
powiedziałem i pogłaskałem jego rękę z czułością. W słabym świetle lampki, która
stała na drewnianym stoliczku obok, wydawała się niezwykle blada i słaba,
podobnie jak jej właściciel. – Już nie rekrutują, po prostu zabierają
wszystkich na siłę. Nie mam wyboru.
Byun uśmiechnął się smutno i wyswobodził
dłoń z mojego uścisku.
– Pierwszy raz pokochałem kogoś
naprawdę i tak bardzo nie w porę, bardzo niepotrzebnie – odrzekł i podniósł
wzrok, nakierowując go na mnie. – Boję się tej miłości, Chanyeol i tego, że
przez wojnę i nasze rozstanie nie będę miał więcej okazji do tego, by
powiedzieć, jak bardzo cię kocham – dodał i zacisnął usta, a jego oczy
zaszkliły się od łez.
Przypominając sobie jego słowa, dochodziłem do wniosku, że on był kimś
ważniejszym od całego narodu czy ojczyzny, ponieważ to dzięki niemu oddychałem,
to dla niego przeżyłem. Rozłąka okazała się dłuższa niż przypuszczałem,
stęskniłem się za nim bardziej niż chciałem i pokochałem go jeszcze mocniej niż
wcześniej. Jednak gdy stałem przed dużymi, frontowymi drzwiami, pukając w nie,
wcale nie czułem szczęścia, a dziwny strach, który paraliżował, nie pozwalał
oddychać, zbliżał do śmierci.
Pierwszą osobą, którą ujrzałem za drzwiami była gosposia państwa Byun,
która zawsze tryskała optymizmem, jednak po kilku latach zmieniła się. Jej
włosy stały się szare, a twarz trochę pomarszczona, pozbawiona jakiegokolwiek
szczęścia.
Gdy spojrzała na mnie, zrozumiałem, że najgorszy był jej wzrok.
Zupełnie inny, martwy, pusty, zupełnie jak zasłonięte zielonymi zasłonami okna.
– Chanyeol? – zapytała cicho, otwierając szerzej oczy. Poznała mnie od
razu.
– Dzień dobry, pani Lee – przywitałem się, kłaniając nisko. – Ja...
przyszedłem do Baekhyuna. Zastałem go może? – zapytałem, nadal stojąc przed
drzwiami. Kobieta nie odpowiedziała słownie, ale ustąpiła mi miejsca,
pozwalając wejść do środka. Wnętrze jak zwykle było ciemne, pełne drogich
mebli, urządzone z gustem pod nadzorem prababki Baekhyuna.
– Usiądź – zaproponowała, wskazując na fotele znajdujące się przed
kominkiem w salonie. Nad nim wisiał zegar z kukułką, który wskazywał godzinę
piętnastą. Baekhyun nigdy go nie lubił, twierdził, że go rozprasza. – Baekhyuna
nie ma – dodała po jakimś czasie i usiadła naprzeciw mnie, zabierając z regału
jakąś książkę. Mocno trzymała ją w palcach, które ślizgały się na skórzanej
oprawie. – Nie sądziłam, że kiedykolwiek się tu zjawisz.
– Obiecałem, że wrócę.
Kobieta kiwnęła w zrozumieniu głową i wciągnęła przed siebie
pomarszczoną dłoń z wcześniej wspomnianym przedmiotem, wręczając go mnie.
– Co to?
– Baekhyun napisał ją dla ciebie – powiedziała i uśmiechnęła się
lekko. – W swoje siedemnaste urodziny ją skończył i zaniósł ją do mojego pokoju
– poinformowała mnie, a ja zmarszczyłem czoło, zupełnie nie rozumiejąc. –
Cztery lata temu przyszedł pewien człowiek. Nie znaliśmy jego imienia ani
nazwiska, nie zdążyliśmy nawet o nie zapytać. Dostarczył wiadomość, którą
osobiście wręczył Baekhynowi.
– Co zawierała? – dopytałem, gładząc wierzchem dłoni oprawę książki.
– Otwórz na ostatniej stronie – zasugerowała.
Przewertowałem kartki do tej ostatniej i spojrzałem na nią uważnie. „Park Chanyeol, 1.05. 1941 rok.”
– To data twojej śmierci – wyjaśniła i westchnęła cicho, odwracając wzrok
w stronę okna. Przez zasunięte zasłony przedzierało się słońce i jego promienie
padały na stolik przed nami.
– Wtedy umarł mój przyjaciel – powiedziałem – często nas mylono przez
podobne imię.
– Widocznie zaszła pomyłka – szepnęła – ale mimo to byłeś dla nas
martwy przez cztery lata. Tamtego dnia, gdy dostaliśmy wiadomość, po raz
ostatni widzieliśmy Baekhyuna. Po przyjęciu urodzinowym, gdy wszyscy zasnęli,
udał się na tyły ogrodu. Następnego dnia rankiem znalazł go ogrodnik przy
waszej huśtawce. Zwisał z jednej z gałęzi dębu – dodała cicho i zacisnęła
palce, zapewne powstrzymując się od płaczu. Ja nie potrafiłem, dlatego
pozwoliłem, by łzy zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach. Nie
mogłem nawet się odezwać. – Przed tym powiedział mi, że jednak dotrzymałeś
słowa, ale tym razem to ty czekasz na niego. Nie rozumiałam tego, dopiero
później, gdy było już za późno.
W jednej chwili stałem się pusty, a cała nadzieja prysła.
Powoli otworzyłem książkę od początku i zamazanym przez łzy wzrokiem
spojrzałem na pierwszą stronę. Znajdował się na niej tylko krótki zapis.
Podobnie było z kolejnymi.
Dzień 1 „Tak chyba wyglądają
wszystkie pożegnania - przypominają skok w przepaść. Najtrudniej podjąć
decyzję, że się to zrobi. Kiedy już się leci, nie można zrobić nic innego, jak
tylko się temu poddać.”
Dzień 2 „Bywa, że wznosimy wokół
siebie mury, budujemy je długo i mozolnie i sądzimy, że są bardzo mocne. Jednak
potem zjawia się ktoś i obala je zwykłym dotknięciem lub tchnieniem oddechu.”
...
Dzień 19 „Zdawało mi się, że
każdy wie dokąd ma iść i co ma robić, tylko ja jeden nie.”
...
Dzień 57 „W naturze człowieka
leży rozsądne myślenie i nielogiczne działanie.”
Dzień 58 „Tak mi trzeba
wiedzieć, że się ktoś o mnie troszczy w tym obcym świecie. I wiem, jak bardzo
nie zasługuję na tę troskę - ja z moimi idiotycznymi depresjami i całą tą
maszynerią spekulacji.”
...
Dzień 123 „Cisza ma kształt
Twojej nieobecności.”
Dzień 124 „Jesteśmy niestałymi,
głupimi istotami ze słabą pamięcią i ogromnym darem do samozniszczenia.”
...
Dzień 205 „Nie chcę powiedzieć,
że przesadziłem w kwestii swoich uczuć. Byłem szczery. Przez cale życie szukamy
kogoś, kto mógłby nas zrozumieć i nagle go znajdujemy. Tak mi się przytrafiło z
tobą. Przykro mi.”
Dzień 206 „Czas należy przeżyć,
a nie oszczędzić, bo w pewnym momencie okaże się, że wszystkie te czasowe
oszczędności i tak zjadła egzystencjalna inflacja.”
...
Dzień 334 „Byłeś miłością mojego
życia. Taką prawdziwą miłością, która się zdarza tylko raz, wszystko przed nią
to zapowiedzi, wszystko po niej marne podróbki.”
Byłeś dla mnie taki sam, Baekhyun. Najważniejszy i najbardziej
odległy.
Zapraszam także na 2 rozdział
SUMMER MEMORIES,
który pojawił się wczoraj
Przepiękne. Genialny pomysł. Nie mam słów...naprawdę nie umiem opisać to jak ten ff jest wymyślony, wszystko jest w tak genialnej harmonii, tak samo jak wszystkie Twoje pozostałe opowiadania. Oby ręka przestała boleć i żebyś mogła cieszyć się pisaniem..
OdpowiedzUsuńDobra, jesteś genialna. Niestety, ale stałam się osobą trudną do wzruszenia. Opowiadania, przez które inni płaczą tylko w jakiś sposób mnie dotykają, ale nie płaczę. Tobie udało się to już kolejny raz. Mam łzy w oczach, bo to takie piękne. Naprawdę. Krótkie, lecz ty w tych linijkach dałaś więcej, niż może mieć inna książka. Potrafisz w krótkich tekstach bardzo wiele umieścić i jestem tym zawsze zafascynowana. To niesamowite i zawsze będziesz dla mnie ogromnym wzorem. Jesteś niesamowita. <3
OdpowiedzUsuńDużo weny ci życzę i wysyłam przytulasy. <3
Niech ci rączka zdrowieje. ;*
Odejdź, kobito, co mi z takimi fikami wyskakujesz, jak się nie spodziewam, okrutny człowieku :c baekyeol smutny = goszka smutna, eh, życie jest ciężkie. Ładne i zgrabne, przygnębiające i smutne, uszati, nie wiem jak ty potrafisz tak krótko i zwięźle ująć swoje słowa, ja nie umiem, smuteg, rzadko mi to wychodzi, głównie na wypracowaniach ;___;
OdpowiedzUsuńNiech ci ręka zdrowieje i napisz, proszę coś wreszcie optymistycznego, bo smutek i ból wszędzie. Pozdrowionka <3
Nie lubię angstów, jestem po nich zdołowana i mam stan przeddepresyjny ;;; Ale to Twój fick, więc go przeczytałam i mocno nie istnieję, chce mi się wyć i idę do kąta umrzeć Q___Q
OdpowiedzUsuń(wybacz taki komentarz, ale pisałam go na telefonie xd)
Nie wiem co powiedzieć. Po protu płaczę ;c .
OdpowiedzUsuńBaekyeol to jeden z moich ulubionych paringów i nie lubię czytać za bardzo z nimi angstów , ale tu się skusiłam i teraz nie mogę dojść do siebie . To było takie cudowne , że sama już nie wiem co powiedzieć . Życzę ci wszystkiego dobrego i żeby ta rączka przestała cię już boleć i żebyś mogła normalnie funkcjonować c: Hwaiting ;D !
Bardzo podoba mi się ten shot. Jest na serio smutny! Wyciskasz łzy poprzez tak niewiele słów. Dlatego uwielbiam Twój styl pisania! Pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńNiesamowity pomysł.
OdpowiedzUsuńTo, że Baekhyunnie umrze było do przewidzenia, ale to że dostarczą wiadomość o śmierci chłopaka, który nazywa się tak samo jak Chanyeol... Kurczę.
Mogłaby być z tego dłuższa historia, ale i tak bardzo mi się podobało. Baekyeol. Taki genialny od Ciebie ;___;
A no i genialny głos Lany w tle.
Piękne.
Zdrowia, Uszati.
Piękny pomysł, piękne cytaty, piękna miłość i przerażające zakończenie... Wzruszyłam się. O ironio, co zbieg okoliczności i pech potrafi zrobić z ludzkim życiem. Piękne. Hwaiting!
OdpowiedzUsuńTsukiKira
Od początku bolało, bo tym razem Cię przewidziałam, ale nie było to nudne ani zwyczajne. Na swój sposób przyjemne, choć jak można powiedzieć "przyjemnie' o tekście tego typu? Ale inaczej mi się to nie kojarzy.
OdpowiedzUsuńChwilę temu miałam w głowie ciąg tego komentarza, ale w ułamku sekundy gdzieś wyparował, wybacz. Na tym skończę.