piątek, 12 czerwca 2015

Together Forever 6/20


music: 1 

— Luhan, spokojnie  powiedział Baekhyun, zapewne widząc, jak zaciskam dłonie w pięści. Z tej siły aż pobielały mi knykcie, a paznokcie wbiły się w skórę, ale nie zamierzałem zluzować uścisku. Dawno nie doświadczyłem takiej furii, jak tamtego dnia.
 Spokojnie? Powiedz mi, jak w takiej sytuacji mam być spokojny?!  krzyknąłem, atakując go. Wiem, to nie było fair w stosunku do niego, zwłaszcza, że dla mnie zerwał się z uczelni, a teraz robił za prywatnego szofera. Swoją drogą przydałby mi się taki na stałe.  Czy ty byłbyś spokojny na moim miejscu? Szczerze w to wątpię, więc się przymknij i jedź.
 Ale to tylko test ciążowy  mruknął  one zawsze mogą coś pomieszać. Dopiero wyniki badania krwi potwierdzą jego rację albo nie. I wtedy będziesz się martwił, bądź cieszył, nie wiem. Ciebie ciężko jest rozgryźć.
No dobrze, może z tym miał rację, ale to nie zmieniało faktu, że wręcz czekałem aż dorwę Sehuna i go rozszarpię. Byłem na niego bardziej wkurzony niż na Eunjin przez cały wyjazd na Hawaje razem wzięty, więc tak, było tragicznie. Oczywiście, wszystko to było winą tylko i wyłącznie Sehuna, on zawsze musiał coś zrobić, żeby mnie wyprowadzić z równowagi. Zazwyczaj to było nieświadome, ale zaskakująco częste. Bywało tak, że przymykałem na to oko, ale tym razem nie zamierzałem odpuścić.
 Ugh, wszystko mnie denerwuje  warknąłem, już nie mogąc znieść drogi ze szpitala. Znów było mi niedobrze, ale to tym razem, raczej przez nerwy, których nie potrafiłem utrzymać na wodzy. Bo kto na moim miejscu byłby w stanie? Nie codziennie dowiaduje się, że się jest w ciąży, zwłaszcza w najgorszym ze wszystkich możliwych momentów. Nie, żebym za bardzo narzekał, ale teraz miałem egzaminy, potem zaczynałem wakacje, ale po nich rozpoczynał się kolejny rok na uczelni. Nie mogłem z niego ot tak zrezygnować.  Później zabiję Sehuna, ale najpierw to zrobię z tobą, jeśli nie wyłączysz tej przeklętej Britney Spears  zagroziłem, mając już dość piosenek, które praktycznie znałem na pamięć. Rok mieszkania z Baekhyunem niestety robił swoje.
 Ty się odczep od Britt.
 Mam wyrzucić to przeklęte radio przez okno?
 Dobra, jasne, rozumiem  powiedział ze zrezygnowaniem i uciszył wreszcie te piosenki, które jeszcze chwila, a doprowadziłby do mojego wybuchu. Wziąłem dwa większe wdechy, po czym ze spokojem wypuściłem powietrze z płuc, przenosząc wzrok na zmieniający się za szybą krajobraz. Oczywiście dalej byliśmy w centrum Seulu, co do tego nic się nie zmieniło, ale mijane budynki bywały inne. Jedne pięły się do nieba, zasłaniając chmury, a inne znowu bywały mniejsze, nieco kameralne, mające całkiem inny klimat od wieżowców.
Gdy zatrzymaliśmy się przed stadionem, wypadłem z samochodu szybciej niż lew gotowy do ataku, po czym bez słowa zatrzasnąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę wejścia. Baek potulnie poszedł za mną, nie mając pojęcia czego może się  spodziewać. Tak już to ze mną było, bywałem dosyć - lub bardzo nieprzewidywalny i nawet Baek nie mógł zrozumieć mojego postępowania, bo mogłem zabić Sehun i zakopać jego  zwłoki na środku boiska, albo równie dobrze mogłem rzucić się na jego szyję i zacząć całować, piszcząc, że go kocham i że sprawił mi najlepszy prezent jaki tylko mógł. Dlatego ja sam nie potrafiłem do końca się zrozumieć.
Po drodze przez szatnię było praktycznie pusto. Zauważyłem jedynie jakiegoś młodego chłopaka z miotłą, przy której prawie zasypiał, ale zignorowałem go, wychodząc wreszcie na świeże powietrze, gdzie niemal od razu zauważyłem w połowie gołych kretynów goniących za piłką.
 Luhan, cześć  powiedział zdziwiony Minho, który był trenerem mojego narzeczonego. Zdecydowanie się mnie nie spodziewał w tym miejscu, ani o tej porze, ani też w tym stroju. Tak, oni latali w samych gaciach z umięśnionymi brzuchami na widoku, kiedy ja męczyłem się w czarnych obcisłych spodniach i białej koszuli w trzydziestostopniowym cieple. I wciąż nie potrafiłem zrozumieć idei chodzenia ubranym elegancko tylko po to, by napisać głupie egzaminy, kiedy równie dobrze mogłem to zrobić w normalnych ciuchach.  Co ty tu robisz?
 Przyszłem odwiedzić tego idiotę?
 Jakiego idiotę?
 No Sehuna — mruknąłem  widzisz tu innego idiotę?  zapytałem, przygryzając dolną wargę.
 Teraz gra, chodź usiądziesz sobie  zaproponował i pociągnął mnie w stronę ławek obok wejść do szatni, gdzie najczęściej siedzieli rezerwowi i trenerzy podczas meczu, ale skoro był to trening, to dosłownie wszyscy byli zaangażowani, oprócz Taemina, który pojawił się obok mnie i Minho zupełnie znikąd. Usiadł obok Baekhyuna, który również do nas dołączył, zarzucając mu rękę przez ramię i uśmiechnął się szeroko, natomiast Byun wyglądał, jakby chciał stamtąd uciec w trybie natychmiastowym. No tak, nie znał Taemina. Ale Taemin z reguły był taki, że przyklejał się do wszystkich jak Sehun do mnie.  Wyglądasz na złego, coś się stało?
Kiwnąłem głową.
 Sehun się stał  warknąłem  każ im przestać  poleciłem Minho. Nie mam całego życia, żeby tu siedzieć, czekając aż wreszcie Sehun łaskawie do mnie podejdzie, chociaż nawet mnie nie zauważył.
 Nie mogę  odpowiedział  dobrze im idzie. Poza tym za dwie minuty kończą mecz.
 To sprawia, że jeszcze bardziej się irytuję.
 A co takiego zrobił, jeśli mogę wiedzieć?  zapytał Minho, patrząc na mnie ciągle.
 To sprawa osobista.
 No dobrze  odpowiedział i spojrzał na zegarek, by w końcu dmuchnąć w gwizdek tuż przy moim uchu. Skrzywiłem się. Nie dość, że za niedługo będę toczył się jak beczka, to ogłuchnę do tego, tak w gratisie.  Dobra chłopaki, przerwa  powiedział głośno, a ja momentalnie wstałem, odszukując wzrokiem mojego idiotycznego narzeczonego. Tak, moja złość wcale nie zmalała, co więcej, jeszcze bardziej się wkurzyłem. Emocje się we mnie gotowały, cały wrzałem.
Wstałem gwałtownie z wcześniej zasiadanego miejsca, po czym wbiłem swoje piorunujące spojrzenie w mojego narzeczonego, którego udało mi się odszukać w grupie tych nagich idiotów. Ten kretyn nawet mnie nie zauważył, bo zaczął jakąś pasjonującą wymianę zdań z Jonginem. Zaraz po tym dołączył do nich Taemin, a ja mogłem śmiało powiedzieć, że idealnie się dobrali. Głupi, głupszy i najgłupszy, ale nie wiedziałem kto zasługuje na jakie miano, chociaż gdyby byłaby przy nich Eunjin, zdobyłaby wszystkie trzy tytuły równocześnie. Natomiast na swojego chłopaka już nie miałem słów, dlatego zacisnąłem dłonie w pięści, idąc groźnie do przodu. Baekhyun jako dobry przyjaciel oczywiście poleciał za mną, chociaż nie wiem co to miało na celu.
 Oh Sehun  ryknąłem na całe boisko, zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych, w tym chłopaka z miotłą, który w zaskakującym tempie dotarł na górę, zakładałem, że dłużej pośpi sobie na dole. Sehun natomiast raczył mnie zauważyć i posłał mi jeden z tych swoich zniewalających uśmiechów. Może czarował nimi Eunjin i inne laski bądź niewinnych,  uroczych chłopców, ale na mnie dawno przestały już działać. Właściwie  w jego sytuacji nawet walizka z pieniędzmi, odrzutowy samolot i pobyt w siedmiogwiazdkowym hotelu w Dubaju w apartamencie królewskim jako rekompensata nie pomogą. Facet był na przegranej pozycji.
 Lu, kochanie, co ty tu robisz?
 Co ją tu robię?  warknąłem w odpowiedzi.  Już ja ci powiem, co ja tu robię.
 Sehun, lepiej uciekaj  uprzedził Baekhyun, łapiąc mnie za nadgarstek. Oczywiście zaraz po tym wyszarpałem rękę z jego uścisku, nie zwracając uwagi na prośby uspokojenia się. Mina Sehuna natomiast zmieniła się,  nie uśmiechał się już, jedynie patrzył z zainteresowaniem w naszą stronę, zapewne zastanawiając się, co musiało mnie tak rozzłościć, że pofatygowałem się aż tutaj.
 Kotek?   zapytał niepewnie, kierując wzrok w moją stronę.
 Ty się już lepiej nie odzywaj  fuknąłem na niego, pochodząc do niego i nie zastanawiając się ani chwili, z otwartej dłoni uderzyłem Sehuna w policzek. Moja dłoń momentalnie zrobiła się różowa, tak samo jak twarz Oh dodatkowo ozdobiona odbiciem moich palców. Z tyłu usłyszałem dzikie rżenie Jongina i Taemina, którzy prawie ryczeli ze śmiechu, zapewne widząc bezradność Sehuna.
 Ale skarbie...
 Przestańcie mi wreszcie tak słodzić!  powiedziałem, grożąc palcem, choć musiało to komicznie wyglądać wnioskując po reakcji Minho, skoro nawet on się zaśmiał, choć starał ukryć się swój uśmiech pod dłonią, którą przyłożył do ust.
 Co się stało?  zapytał, zupełnie nic nie rozumiejąc. Właściwie mu się nie dziwiłem, bo nie codziennie przychodziłem do niego na trening, wrzeszcząc na niego przy wszystkich. Nie potrafiłem się uspokoić. Nie miałem pojęcia czy to przez to, że jestem w ciąży i moje humorki zaczęły być ode mnie niezależne, czy ukazywała się moja prawdziwa natura, jeszcze wredniejsza niż poprzedno zakładałem, że jest...  W każdym razie, nie miałem czasu, żeby się nad tym teraz zastanawiać, zwłaszcza, że Sehun wbijał we mnie ten swój wyczekujący wzrok.
 Zniszczyłeś mi życie!  oskarżyłem go, zaciskając dłonie w pięści. Baek odsunął się ode mnie, zapewne z obawy o własne bezpieczeństwo.  Wiesz jak?  zapytałem.  Poszedłem dziś na egzaminy, przygotowany i wyuczony dosłownie całego tekstu na pamięć, potrafiłem wyrecytować go z marszu! Ale nie. Oczywiście w połowie zachciało mi się rzygać i byłem zmuszony do przerwania egzaminu!
 Zaszkodziły ci cukierki, które ci dałem?
 Nie  warknąłem  zaszkodziły mi twoje plemniki, Sehun!
 Nie przypominam sobie, żebym dochodził w twoich ust...
 Nie! Sehun, zamknij się, błagam cię, bo się ośmieszasz  odpowiedziałem, biorąc głębszy wdech. Miałem dość. Zaczynałem się zastanawiać, czy nie zamienił się mózgiem z Eunjin. To samo myślał chyba Taemin, który schował się za Jonginem, by Sehun przypadkiem nie zobaczył jego rozbawienia.  Przy okazji się mi naraziłeś! Mówiłem ci, że nie jestem gotowy! Mówiłem, że mam swoje plany, które chcę zrealizować! Jak mój ojciec się dowie, to mnie zabije. A ciebie wykastruje, przysięgam  powiedziałem już bardziej panikując aniżeli złoszcząc się na Sehuna. Chociaż wciąż byłem wkurzony.  Miałem skończyć studia, potem założyć własną firmę i zrealizować własne cele, tymczasem będę musiał przewijać pieluchy i wstawać po nocach, wkurwiony na ciebie, bo krzyki przyszłego dziecka doprowadzą mnie do szału!  już nie kontrolowałem się, tylko po prostu krzyczałem, natomiast mina Sehuna z sekundy na sekundę się zmieniała.  Nie jestem gotowy!
 Będę tatą?  zapytał, uśmiechając się przerażająco.  Naprawdę?!
 Nie, na żarty, a przyjechałem tu, żeby porobić sobie jaja  warknąłem, natomiast Sehun uśmiechnął się jeszcze szerzej, od razu otaczając moje ciało rękami. Ścisnął mnie tak mocno, że oddychać nie mogłem.
 Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę Lu!
 A ja mam ochotę cię zabić  odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
 Ale Lu  jęknął, odsuwając się do mnie, jednak swoje ręce nadal zaciskał na moich ramionach. Dopiero wtedy zauważyłem, że jego oczy zaszły łzami i zaświeciły się jak dwie żarówki w sklepie z lampkami.  To najlepsza wiadomość, jaką kiedykolwiek usłyszałem!  pisnął, jak na niego bardzo niemęskim głosem z podekscytowania, całując mnie prosto w usta.
Zaskoczył mnie, ale oddałem pocałunek, starając się jakoś zrekompensować to uderzenie w policzek. Choć nadal byłem zły, to nieco mnie uspokoił. Mimo to nadal byłem do tego wszystkiego niezbyt pozytywnie nastawiony. Wciąż uważałem, że byłem na to wszystko za młody... na zaręczyny, na ślub, na dziecko. Miałem dopiero dwadzieścia lat i nie bardzo uśmiechało mi się decydować o wszystkim już teraz, zwłaszcza, że ponosiło mnie przez nerwy, których już nie kontrolowałem, ale przynajmniej wiedziałem, że Sehun będzie przy mnie zawsze i w razie czego mi pomoże.
Potem podeszli do nas chłopacy, gratulując spodziewanego dziecka, a Baekhyun uśmiechnął się szeroko, widząc, że Sehunowi udało się mnie uspokoić. Może i ochłonąłem na zewnątrz, ale w środku wciąż we mnie wrzało.
Nie miałem pojęcia, co musiałoby się stać, żebym zmienił zdanie i zaczął się cieszyć.

***

Po sytuacji na boisku, nie odebrałem ani jednego telefonu od Sehuna, który dzwonił cały czas i mnie denerwował, choć na jedno widziałem też, że mu zależy i jakoś się o mnie martwi. Ale postanowiłem przemyśleć to wszystko jeszcze raz, w samotności z pudełkiem lodów malinowych na kolanach przed telewizorem. Nawet nie wiedziałem co szło, może zwyczajnie mnie to nie obchodziło, nie byłem do końca pewien, ale moją głowę raczej zaprzątały myśli dotyczące mojej przyszłości, która okazała się być jedną wielką zagadką. To było dla mnie trudne, cała ta sytuacja taka była, a Sehun nie pomagał, wysyłając mi niekończące się wiadomości, które co dziwne, tak bardzo mnie już nie irytowały. Miałem małe wyrzuty sumienia przez to jak potraktowałem Sehuna na jego  treningu, ale nie panowałem nad złością, tak jak teraz nad łzami, które uciążliwie cisnęły się do moich oczu.
Wciąż miałem to samo zdanie, jak na początku. Nie zmieniłem go, ani równocześnie wcale nie nienawidziłem tej istotki rosnącej w moim brzuchu. Niby to nie było potwierdzone, bo wykazał to test ciążowy i przypuszczenia lekarza, ale byłem przygotowany na to, że i wynik badania krwi będzie taki sam. Zbyt wiele się zgadzało i niemal krzyczało, że tak, jestem w ciąży, a Sehun... on był taki szczęśliwy. To chyba odbijało mnie najbardziej, bo on był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a ją miałem ochotę się rozryczeć i zniknąć. Najlepiej też wrócić do mojego wcześniejszego życia, najlepiej tego sprzed wyjazdu na Hawaje.
Gdzieś koło dwudziestej, gdy wepchałem w siebie całe pudełko lodów,  poszedłem do kuchni i zaparzyłem sobie herbatę z imbirem według zaleceń lekarza. Mimo wszystko nie miałem zamiaru spędzać kolejnych godzin w toalecie nad muszlą klozetową, bo kolejnego dnia czekał na mnie kolejny egzamin. Chciałem jeszcze powtórzyć trochę notatek, ale nie zdążyłem nawet ich wyciągnąć, bo po moim mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. Podszedłem i otworzyłem, choć nie miałem ochoty na żadne odwiedziny. W drzwiach stał nie kto inny jak Sehun z pudełkiem czekoladek w ręce i wielkim uśmiechem na twarzy, który mnie przytłoczył.
 Lu  powiedział z uśmiechem mój narzeczony, wchodząc di środka, nawet nie czekając na to, aż go zaproszę. Od razu przycisnął swoje usta do moich, witając mnie nieco inaczej niż miał w zwyczaju.  Jak się czujesz?  zapytał.
Zmarszczyłem czoło, wpuszczając go do środka.
 Tak jak wyglądam  odburknąłem smętnie, niemal wlokąc się z kubkiem parującej herbaty w ręce. Jednak po chwili przystanąłem i obróciłem się na pięcie, by zabrać od Sehuna czekoladki, na które tak bardzo miałem ochotę, choć nie mogłem się bardziej na wieczór obżerać, bo jutro znów wylecę w połowie egzaminu do toalety.  Mówiłem ci, żebyś nie przynosił mi słodyczy, bo mnie spasiesz, a teraz i tak do tego będę już gruby z przyczyn oczywistych  warknąłem, kierując się do mojego niewielkiego salonu, w którym dominowała biel, czerń i szarość, choć i zielony można było znaleźć przez kwiatki, których również było pełno. Biedne usychały, bo nie miałem czasu się nimi zajmować.
 Wyglądasz pięknie  odpowiedział bez zastanowienia, idąc za mną, a ja przewróciłem teatralnie oczami, stwierdzając, że gorszej głupoty w takiej sytuacji powiedzieć nie mógł. Ale to był Oh Sehun i szczerze wątpiłem, że kiedykolwiek w ogóle potrafił powiedzieć coś stosownego do sytuacji. W ciągu tych trzech lat cholernie zdziecinniał.  Ale, Lu  zaczął, patrząc się na moją twarz, kiedy usiedliśmy na mięciutkiej, niezbyt dużej kanapie, którą swoją drogą uwielbiałem, bo była idealna do całodziennego nicnierobienia.  Płakałeś?
Westchnąłem cicho, zastanawiając się, co mu odpowiedzieć. Nie miałem ochoty na głupie żalenie się, ale wiedziałem, że i tak czeka nas rozmowa, albo teraz, albo za kilka dni, ale to było nieuniknione. Temat niełatwy, bo dotyczył naszej przyszłości, a ja nie potrafiłem do końca się otworzyć, bo nadal nie byłem pewny niczego.
 Wydaje ci się  odpowiedziałem prosto.  Załzawiły się ze przemęczenia.
 Zdecydowanie za dużo się uczysz — stwierdził odkrywczo, po czym zabrał z moich dłoni kubek z herbatą i odstawił go na stolik przed nami. Po tym wlazł cały na kanapę i przybliżył się do mnie, otaczając całe moje ciało swoimi rękami. Poczułem się przy nim w tamtym momencie jak mała, włochata kulka, która jeszcze trochę, a zostanie zgnieciona. Ale przynajmniej mogłem wąchać te cudowne tropikalne perfumy Sehuna, których nie zmienił od czasów liceum.  Zwłaszcza teraz. Wiesz, że nie musisz się tak męczyć z tymi studiami, twój ojciec nawet jeśli ich nie skończysz, na pewno ci pomoże. A jeśli nie, zawsze masz jeszcze mnie  dodał i uśmiechnął się ciepło, a zobaczyłem to tylko dzięki temu, że podniosłem wzrok.
 Błagam, nie zaczynaj tego tematu, bo niepotrzebnie mnie wkurzysz, a moja odpowiedź jest wciąż taka sama i jej nie zmienię — warknąłem.
 Jasne, zrozumiałem  rzucił z przekonaniem, opierając podbródek o czubek mojej głowy. Momentami przez ten ścisk i jego ciało mnie otaczające dosłownie z każdej strony nie miałem jak zaczerpnąć powietrza, ale nie mówiłem tego na głos, bo było mi przyjemnie.
Przez chwilę pomiędzy nami panowała cisza przerywana jedynie dźwiękami telewizora, na którego nawet nie zwracaliśmy uwagi. I tak jakiś film, który wcześniej szedł został przerwany reklamami, od których odwróciłem wzrok. Sięgnąłem po herbatę i upiłem jej trochę, czując jak przyjemne ciepło bijące od kubka ogrzewa moje dłonie.
 Zrobiłem kolejny test ciążowy.
 I jaki wynik?  zapytał przejęty.
 Taki sam jak poprzedni  odpowiedziałem i odłożyłem naczynie. Po tym obróciłem się przodem do Sehuna i spojrzałem na niego, nie wiedząc, co tak naprawdę mam zrobić. Gdzieś cała moja złość uleciała, a pozostały we mnie wszystkie myśli, które szeptały mi, że od teraz moje życie będzie całkiem inne, dużo cięższe i nie takie, jakiego chciałem.  Zostały wyniki badania krwi, ale boję się, że tylko wszystko potwierdzą, a ja wciąż mam nadzieję, że to jednak nieprawda...
Sehun znów zamilkł, a ja wreszcie zobaczyłem go spokojnego. Przeważnie zawsze się uśmiechał czym mnie niesamowicie denerwował, bo ile można się cieszyć, zwłaszcza że ja takim optymistą nigdy nie byłem. Poza tym, przez to wydawał się niesamowicie dziecinny, jeszcze gorszy niż za czasów liceum, a powinno się to zmienić, w końcu był już starszy, więcej przeszedł, ale z tego co zauważyłem, to nie miało najmniejszego znaczenia.
 Dlaczego tak cholernie się przed tym bronisz, Luhan?
 Zwyczajnie nie jestem gotowy  odpowiedziałem zgonie z prawdą.  Mam dopiero dwadzieścia lat i kilka planów na przyszłość, których nie zdążyłem zrealizować  dodałem po momencie, odsuwając się od Sehuna. Nie chciałem, żeby w takiej chwili mnie przytulał, otłumiał swoim cudownym zapachem i w ogóle, żeby naruszał moją przestrzeń osobistą, dlatego postanowiłem przesunąć się na koniec kanapy.  Dziecko to wszystko skomplikuje, nawet jeśli będzie cholernie urocze, a ty zapewnisz mnie, że będziesz najlepszym ojcem na całym świecie.
 Lu...
 Ja w to nie wątpię, Sehun  odparłem  ale nie mogę obiecać, że ja taki będę. Nie nadaję się na rodzica. Ja w ogóle nie nadaję się do związku i dziwię się, że ze mną wytrzymujesz, bo na twoim miejscu już dawno postanowiłbym uciec  dodałem i uśmiechnąłem się pod nosem, zdając sobie sprawę, że to całkowita prawda. Chociaż Sehun też miał te swoje wady, a ja mimo to wciąż przy nim byłem.  Poza tym nie chodzi też o mnie. Wiem, że moja mama nie będzie o to zła, ale ojciec mnie zabije. Każe wracać do Chin i zrobi coś, że będę żałować, że w ogóle cię poznałem. Wiesz dlaczego wciąż tu jestem?  zapytałem, a Sehun pokręcił głową.  Po zakończeniu liceum miałem wracać do Chin, potem wyruszyć do Europy albo stanów na studia. Ale przekonałem mojego ojca, żeby pozwolił mi zostać tu... nic nie powiedziałem o tobie. On wciąż powtarza, że wyjdę za mąż bądź ożenię się po studiach, że to wszystko ma nastąpić później. To cholernie konserwatywny człowiek, który ma swoje zdanie i łatwo go nie zmieni. Nie mogę do niego tak po prostu pojechać z wielkim brzuchem, mówiąc „Tato, zostaniesz dziadkiem! Niespodzianka!”. Ale on na pewno się dowie. Za kilka miesięcy nie będę mógł chodzić na studia, wtedy się zorientuje, że wziąłem przerwę i wtedy będzie koniec...  powiedziałem, zaciskając dłonie w pięści. Byłem spięty, nieco zdenerwowany, ale przede wszystkim smutny. Kochałem mojego ojca, ale wiedziałem, że nie mogłem na niego w takiej sytuacji liczyć.  Zapewne zerwie ze mną wszystkie kontakty, przestanie przelewać mi pieniądze na konto, a ja wyląduję na ulicy, nie mając na czynsz ani na czesne  warknąłem po momencie.  To nie tak, że ja obwiniam to dziecko o wszystko, albo że go nienawidzę... Ja się po prostu boję.
Sehun westchnął ciężko i również się przesunął w tę samą stronę co ja. Pochylił się nade mną i zabrał moją twarz w swoje dłonie. Jego zimne palce złączyły się z moimi gorącymi policzkami, przez co przez moje plecy przeszły dreszcze.
 Słuchaj, kochanie  zaczął stanowczo, patrząc się w moje oczy.  Ja wiem, że jesteśmy młodzi, że mamy swoje marzenia i plany, ale ja jestem w stanie zrezygnować z nich dla naszej rodziny, którą w końcu i tak stworzymy... Musimy w końcu wziąć się w garść i poradzić sobie z tym, co zgotował dla nas los  mruknął i pocałował mnie lekko w usta.  Poza tym pomyśl... To będzie nasze dziecko, cząstka mnie i ciebie, coś niesamowitego  powiedział z przekonaniem, uśmiechając się niesamowicie szeroko. To dziwne, jak jeden człowiek potrafił mnie jednocześnie zdenerwować i całkowicie zmiękczyć moje serce. Czasem nie potrafiłem go zrozumieć, ale byłem dumny, że jest mój.  I jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, nawet rzucić marzenia o reprezentacji i stać się typową kurą domową, wychowującą dziecko i robiącą obiady, kiedy ty mógłbyś dbać o swoją karierę, tylko proszę o jedno. Tylko jedno, Luhan.  Spojrzał na mnie poważnie, swoją jedną, dużą dłonią przykrywając moje dwie, nieco mniejsze.  Kochaj to dziecko i nie myśl o nim jak o karze, tylko jak o najcudowniejszym prezencie, jaki kiedykolwiek mogliśmy dostać. Wtedy i ja będę cholernie szczęśliwy, bo wy będziecie się dla mnie liczyć  dodał, a ja przymknąłem oczy, czując, jak wzbierając się w nich łzy.  Poza tym zawsze możesz na mnie liczyć i nie bój się. Z twoim ojcem czy bez, poradzisz sobie, bo ja zawsze będę przy tobie.
Przez chwilę milczałem, wtulając się w tors Sehuna. I w takich momentach ten dziecinny Sehun gdzieś się ulatniał, a ukazywała się jego niesamowicie odpowiedzialna i dorosła strona, do której nie mogłem się przyzwyczaić. Ale sam na moment przestawałem być tym typowym Luhanem, bo emocje brały nade mną górę.
Po kilku minutach ciszy zagłuszającej nierównym rytmem naszych oddechów, wybuchłem śmiechem.
 Wybacz Sehun, ale do kuchni cię nie wpuszczę. Ty nie potrafisz posprzątać swoich ubrań z podłogi, a co dopiero utrzymać porządek w takim miejscu, gdzie łatwo zostawić bałagan. A twoje jedzenie jest paskudne, więc możesz pomarzyć  dodałem i ucałowałem go w usta, uśmiechając się lekko.  Ale doceniam to i przepraszam za dzisiaj... Nie powinienem ci uderzyć.
 Wybaczam  odpowiedział i ponownie zamknął mnie w uścisku.

_____________________________________________________________

왕자吴世勋

Macie ode mnie rozdział, w moje dziewiętnaste urodziny, jezu, czuję się megaa stara, trochę za stara na pisanie fanfików, ale to kocham więc póki co nie mam zamiaru przestawać. 
Nie gniewajcie się na Luhana, on już tak ma, jest wybuchowy i to nie mogło skończyć się inaczej. XD Z jego charakterem jest bardzo ciężko, to wiecie już od dawna, więc miejcie litość. A Sehun to idiota, ale szczęśliwy przynajmniej. Ale w każdym razie zaczynam zastanawiać się nad kolejną rozdziałówką, zwłaszcza, że zostałam przymuszona do Lukaia xD Przyda się nieco odmiany od Hunhana i Baekyeola więc na pewno napiszę, oczywiście już bez mpregu, bo wreszcie przyda się coś normalnego. Poza tym zaczęłam pisać Beautiful Player i  dfjgkdfjhgdfg, kocham to opowiadanie, naprawdę.
Co do błędów, nie wiem czy są czy ich nie ma, nie mam siły ani ochoty sprawdzać, jestem mega wkurwiona sytuacją w szkole, bo dziś dowiedziałam się, że ze średnią 2.40 ważoną i samymi 3 i 2 ze sprawdzianów (które są jak mini matury), z jedną jedynką z kartkówki z logarytmów muszę jeszcze zdawać, żeby mieć 2 z matmy na koniec roku. No szlag mnie trafia i nawet hunhany nie pomagają, rlly. Poprawię za kilka dni, bądźcie cierpliwi :) 


10 komentarzy:

  1. Ya, ale słodko. Wszystkiego jeszcze raz uszatku, dużo chcicy na hunhana, tak dużo jak ilość fanfikszyna z nimi, żebyś miała też w pełni zdrową rękę, przybycie jak najwięcej weny do opowiadania.

    Jak masz w planach napisać coś innego niż Hunhany, to jestem za Krishanem! A baekyeol na Kaibaeka!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha jak przeczytałam moment na boisku to wybuchłam śmiechem. A rozdział genialny ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko to było genialne siklashfkasgbkagfvkgcbkasgfvkasgfklasg ._.
    Skisłam, jak Luhan go opieprzał na boisku XD
    Jak Sehun zaczął się uśmiechać, kiedy tamten lamentował to ja takie "najebany czy co?" :___:
    Kocham tego fika, pomimo, że nie przepadam za mpreg, ale zmieniam nastawienie dzięki temu opo :")
    weny życzę i czekam na dalsze rozdziały~~
    /Miyuki

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego! Rozdział cudo, mam nadzieję, że wszystko będzie hapi i tata Luśka nie przestanie hajsów przesyłać :// XD Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh gawd, Sehun, Ty głupi buraku. Zmiękło mi serduszko podczas czytania tych ostatnich scen, naprawdę. Fakt, że Hun totalnie nie zareagował na fakt, że Luhujuś strzelił go przez ryj, zignorował to i zaczął jarać się niczym ja na widok jego tyłka, hejhej.
    Mimo, że te sceny były poważniejsze i decydujące o dalszych losach HunHana, nadal czuć tu tę lekkość, ludzkość, normalność. Bardzo lubię za to tego ficka, nie jest przesadzony.
    Najlepszego, tak na marginesie. Nigdy nie jest się za starym na coś, co się kocha, noona. Mam nadzieję, że miło spędzisz (spędziłaś, tak w sumie) dzisiejszy dzień i życzę Ci wielu wejść, jeszcze więcej komentarzy i słonecznej pogody, byś nie musiała cierpieć przez swoje ręce i móc pisać w spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  6. Luhan jest denerwującym stworzeniem, to fakt, ale mam nadzieję, że zostanie okrzesany przez Sehuna :D

    rozdział superaśny, nie mogę doczekać się opowiadania z Baekyeolem <3
    uszati, dużo zdrowia:****

    OdpowiedzUsuń
  7. Ouuuuu końcówka była taka słodka *.* Scena na boisku całkowicie mnie rozbroiła, mam nadzieję, że Sehuna teraz będzie częściej tym poważnym niz dziecinny mimo że bardzo lubię jego postać. Ogólnie to nie mogłam się doczekać tego rozdziału, tak strasznie chciałam się dowiedzieć co Lu zrobi Sehunowi i jak on na to zareaguje. Świetne jak zawsze, czekam na ciąg dalszy. Weny i powodzenia z matmą! :]]]

    OdpowiedzUsuń
  8. Na Luhana nie da się gniewać,zwłaszcza, że taki charakter do niego pasuje :D
    Ta końcówka była taka axahsbcsvv *^*
    Kocham twoje opowiadania <3 rzez ciebie się zmieniłam i zaczęłam komentować XD

    PS. jeszcze zdążę, jak dobrze czytam masz urodziny :D Wszystkiego najlepszego <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze rozdzial genialny! Nie przepadam za mpreg, ale to ff zmienilo moj poglad:')
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja płaczę. To takie idealne i zarazem przerażające. Bo Lu jest tutaj w naszym wieku i ma dziecko.(!) (Swoją drogą, ja zawsze chcę już mieć dziecko, jak czytam mpregi, bo to takie cudowne.) Sehun jest wprost idealny. NIEREALNY. Takiego faceta szukać ze świecą, a i tak zbiję się o własne nogi.
    Kocham scenę, w której Luhan wyjawia sprawy Sehunowi. Wyobrażam sobie tego zdesperowanego Luhana i Sehuna z głupim uśmieszkiem.
    Ja się nie dziwię Luhanowi, że tak zareagował...

    OdpowiedzUsuń

Followers